Globalny pickup VW będzie owocem szeroko zakrojonej współpracy z Fordem. Amarok będzie blisko spokrewniony z legendarnym modelem Ranger. Volkswagen zapowiada, że jego nowy pickup będzie sprawował się o wiele lepiej w warunkach terenowych. Z drugiej strony, ma on być przystosowany do zaspokojenia potrzeb najwybredniejszych klientów. Wiele wskazuje, że cały pojazd będzie zdecydowanie bardziej wyrazisty od swojego poprzednika. W głównej mierze za taki efekt odpowiada niezwykle muskularny profil. Warto podkreślić, że Amarok zwiększył swoje gabaryty. Zwiększyły się oficjalne wymiary. Jeśli chodzi o długość, to zwiększyła się ona o 3 cm (od 5,32 do 5,35 metra). Niemiecki producent zapowiedział również zmiany w szerokości, nie precyzując swoich danych. Druga generacja pick-upa Volkswagena zadebiutuje jeszcze w tym roku, a pod jej maską znajdziemy wyłącznie diesla V6 (zapewne w kilku wariantach mocy). Warto dodać, że Volkswagen ma nadzieję, że nowej odsłonie Amaroka uda się poprawić wynik jego poprzednika, który został sprzedany w liczbie 815 tysięcy egzemplarzy. Koncept wnętrza wskazuje, że producent przywiązał szczególną uwagę do jego wykończenia. Poza właściwościami jezdnymi ma być komfortowo i elegancko. Właściciel będzie mieć do dyspozycji kilka nowoczesnych systemów informacyjno-rozrywkowych. Dodatkowo pojazd będzie wyposażony w liczne systemy wspomagania kierowcy, które w opinii producenta będą bezprecedensowe w tym segmencie. Koncern z Wolfsburga postanowił wyjść naprzeciw medialnemu zainteresowaniu i ujawnił kilka szkiców nowej generacji masywnego Amaroka. Zrobił to w taki sposób, że przyciągnął uwagę mediów, jak i klientów z całego świata. Uwagę potencjalnego nabywcy przyciąga wysoki przód, który nadaje pojazdowi mocarnego wyglądu. Volkswagen postanowił zerwać łatkę tajemniczości i podzielił się z sympatykami motoryzacji konspektem nadchodzącego Amaroka. Wstępny projekt drugiej generacji niemieckiego pickupa wygląda bardzo obiecująco i pomaga, choć w małym stopniu zwizualizować sobie, jak może wyglądać ostateczna wersja produkcyjna. Nowy Amarok zostanie opracowany wspólnie przez australijskie i europejskie zespoły niemieckiego koncernu i będzie produkowany w Silverton w RPA.
Już wkrótce na publiczne drogi wyjedzie nowa odsłona słynnego modelu Everest. Ford zapowiedział, że samochód ujrzy światło dzienne 1 marca bieżącego roku. Samochód rodem z USA ma potencjał, by stać się sprzedażowym hitem. To już pewne. Za kilkanaście dni Ford zaprezentuje nową generację 7-miejscowego SUV-a Everest. Ten fakt w dobitny sposób świadczy o tym, że amerykańska marka chce się skupić w głównej mierze na segmencie samochodów terenowych oraz SUV-ów. Taką tendencję potwierdzają również premiery, które miały miejsce w ostatnim czasie. Everest będzie masywnym SUV-em blisko spokrewnionym z niekwestionowanym hitem, a także legendą publicznych tras, Fordem Rangerem. Amerykańska marka pochwaliła się premierą za pomocą specjalnego filmiku udostępnionego w serwisie Youtube, a także zdjęć. Wiele wskazuje na to, że do dyspozycji przyszłych właścicieli będzie niezwykle mocny, 3-litrowy turbodiesel V6. Bardzo możliwe, że producent zaproponuje klientom również benzynowy 2,3 litrowy EcoBoost. Ford podkreśla, że w porównaniu z wcześniejszymi generacjami będzie zdecydowanie bardziej nowocześnie i luksusowo. Do użytku właściciela będzie dostępny intuicyjny kokpit z dotykowymi multimediami SYNC4. Użytkownik będzie mógł z niego korzystać za pomocą 12-calowego wyświetlacza. Szczegółowe parametry zostaną udostępnione 1 marca. Niemniej jednak niewiele wskazuje na to, że nowa generacja Everesta trafi na europejskie drogi. Docelowym miejscem sprzedaży ma być USA. Pojazd trafi jednak na rynki azjatycki oraz południowoamerykański. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Pilny apel Mateusza Morawieckiego. Premier ostrzega, warunki pogodowe pozostają trudneAwaria numeru alarmowego 112. Problemy z systemami informatycznymiGorzów Wielkopolski: Drzewo spadło na samochód. W akcji strażacyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Autokult.pl
Nie od dziś wiadomo, że polskie prawo obfituje w wiele, niezwykle interesujących przepisów, które są często ignorowane przez zdecydowaną większość kierowców. Konsekwencje takiego działania mogą być jednak bardzo poważne, ponieważ każde zaniedbanie może wiązać się z surowym mandatem, a nawet utratą dowodu rejestracyjnego. Niestety, ale zaniedbanie, bądź też zwykłe zapominalstwo mogą mieć fatalne konsekwencje. Wielu zmotoryzowanych zapomina o ważnym obowiązku. Jest on ściśle powiązany z hakiem holowniczym. Warto podkreślić, że właściciel pojazdu, który chce zamontować w swoim samochodzie hak holowniczy, musi go także zarejestrować w Wydziale Komunikacji.By było to możliwe, potrzebne jest zaświadczenie o przebytym przeglądzie technicznym.Montaż haku holowniczego można zlecić w warsztacie mechanicznym. W sytuacji, gdy chcemy zaoszczędzić trochę grosza, możemy tę czynność wykonać we własnym zakresie.Kolejnym krokiem, który musi wykonać właściciel auta jest zdiagnozowanie w stacji kontroli pojazdów, czy montaż haka jest prawidłowy.Warto podkreślić, że badanie stanu technicznego haka holowniczego kosztuje 35 złotych. Płacimy tylko i wyłącznie raz, ponieważ w przyszłości nie będzie konieczności wykonywania przeglądów tego elementu.Konsekwencje za brak przeglądu haka mogą być naprawdę okazałe.Przegląd Techniczny jest podstawową rzeczą, która jest wymagana w procesie rejestracji haka holowniczego i dodania go do dowodu rejestracyjnego.W sytuacji, gdy policjant podczas kontroli nie zauważy niezbędnego wpisu, może nas ukarać surowym mandatem do nawet 500 złotych, a także zabrać nam dowód rejestracyjny.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:"Molestowana przez mężczyznę, którego twarzy nie widziałam, wsiadając do Bolta". Intymne wyznanie NoemiDoda opublikowała w sieci niemal nagie zdjęcie. Tak świętowała urodzinyKatarzyna Bosacka z TVN pokazała cenę kostki masła w Anglii. Zaskakujące wnioskiJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Infor.pl
6 listopada 1951 niewątpliwie przejdzie do historii polskiej motoryzacji. Wówczas o godzinie 14:00 z taśmy montażowej żerańskiej fabryki zjechał pierwszy samochód, który był seryjnie produkowany w naszym kraju, po II Wojnie Światowej.Posiadanie tego samochodu było szczytem marzeń każdego obywatela Polski. Wówczas każdy chciał mieć w swoim garażu ten model. Dziś, czyli prawie 70 lat od premiery, sytuacja się nie zmieniła. Każdy, kto posiada ten niezwykły pojazd, może określać się mianem prawdziwego szczęściarza.Warszawa to niekwestionowany klasyk polskiej motoryzacji. Samochód z duszą, która na zawsze odcisnęła piętno na historii polskiej myśli technicznej. FSO Warszawa, czyli klasyk polskiej motoryzacji. Są takie samochody, o których ciężko zapomnieć. Powodujące szybsze bicie serca i przywołujące piękne wspomnienia. Takim modelem jest już wcześniej wspomniana kultowa Warszawa. Dziecko zimnowojennej rywalizacji, pomimo upływu lat, wciąż wygląda niezwykle okazale, mając przy tym oddane grono sympatyków. Produkcja FSO Warszawy trwała do 30 marca 1973 roku. Przez ten czas powstało 254 471 egzemplarzy, z czego 72 834 trafiło na eksport, najwięcej egzemplarzy sprzedano do Bułgarii i na Węgry. Warto podkreślić, że na podstawie tego modelu skonstruowano takie legendy jak dostawcze Żuka i Nyse.
Zaparowana szyba to dość spory problem dla każdego zmotoryzowanego. Mimo wszystko trzeba sobie umieć z nim poradzić, by móc skutecznie redukować ryzyko poważnych zdarzeń drogowych. Istnieje wiele przyczyn parowania, aczkolwiek jest też sporo sposobów, by z tym zjawiskiem sobie sprawnie, jak i szybko poradzić. Problem parujących szyb skutecznie utrudniających widoczność pojawia się w głównej mierze jesienią i zimą. Wszystko przez wilgoć panującą w powietrzu, a także ubiór, który mamy na sobie. Różnica temperatur między ciałem a otoczeniem się zwiększa, a idealnie obrazuje to pojawienie się charakterystycznej pary wydobywającej się z ust. Jeśli wsiadasz do auta, automatycznie zaczyna osiadać na wszystkim, co dostępne, a na szybie widać ją najlepiej.Przyczyną może być jednak wiele elementów, które znajdują się w samochodzie. Czasem trudno jest jednoznacznie określić, czy jest to problem mechaniczny czy bardziej nieumiejętność dopasowania nawiewów. Trzeba pamiętać, że zimniejsze temperatury są szczególnie wymagające, przez co wymagają większego przygotowania auta przed jazdą. Usuwanie szronu to jedna z czynności, która spędza sen z powiek wielu zmotoryzowanym. Co ciekawe oszronienie może wynikać dokładnie z tego samego, co samo parowanie. Kluczowym czynnikiem jest wilgoć. W okresie jesienno-zimowym zdecydowanie częściej padają deszcze, pojawia się śnieg, jest wilgotno w powietrzu, a przy tym temperatura nie sprawia, że powietrze się unosi. W takiej sytuacji w aucie łatwo gromadzi się wilgoć, która od środka ułatwia zamarzanie pary wodnej na powierzchni szkła, gdy tylko poziom temperatury spadnie poniżej zera. Odpowiedzialny może być filtr kabinowy. Jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji jest powiązana z wyżej wspomnianym filtrem kabinowym. To specjalne włókna, które znajdują się gdzieś w okolicach schowka po stronie pasażera. Po jego demontażu ukaże się miejsce, w którym powietrze dostaje się do całego układu nawiewów. Warto podkreślić, że miejsce ułożenia filtra jest zależne od jego modelu i marki oraz modelu samochodu. To oznacza, że przyczyna parujących szyb może być nawet gdzieś pod deską rozdzielczą. Głównym zadaniem filtra kabinowego jest filtrowanie powietrza. Jest on zbudowany ze specjalnie poskładanych warstw. W droższej wersji włókien z filtrem drzewnym, w tańszej prostych włókien materiału lub papieru, przez co jest w stanie przepuszczać powietrze, zatrzymując w sobie drobinki zanieczyszczeń.Kiedy filtr się zapcha, przepuszcza o wiele mniej powietrza i o wiele więcej cząstek niepożądanych. W ten sposób system nawiewów działa o wiele gorzej, przestaje funkcjonować prawidłowo i nie jest w stanie zlikwidować parowania. Parujące szyby mogą wówczas stanowić poważny problem, tym bardziej że zła widoczność jest szczególnie problematyczna w okresie jesienno-zimowym. Niestety, ale zdecydowanie większe problemy mogą mieć właściciela aut, którzy nie mają w swoich autach gumowych dywaników. Wszystko przez to, że w ich materiałowe odpowiedniki szybko wchłania wilgoć, deszcz, brud z butów, śnieg. Zaczyna się rozpuszczać, tworząc mokrą plamę, która pod wpływem ciepła paruje. Warto sprawdzić głęboko pod deską rozdzielczą, czy wykładzina nie jest mokra. Jeśli jest, po jeździe trzeba zabierać ją ze sobą i doprowadzać do stanu używalności. Po wyłączeniu auta nie będzie miała warunków, by dobrze wyschnąć, i problem zacznie się powielać. Sprawdź też, czy uszczelki w drzwiach i klapie bagażnika są w dobrym stanie.Odpowiednio zakonserwowane uszczelki w dobrym stanie, gumowe dywaniki, nawiew i nowy filtr kabinowy. A mimo to szyby w aucie niemiłosiernie się grzeją. Dlaczego? Jeśli wyczuwasz w aucie delikatny, lekko słodkawy zapach albo gdziekolwiek pojawia się także tłustawy nalot, a nie tylko para wodna, to być może doszło do uszkodzenia nagrzewnicy.W skrócie dochodzi do wycieku płynu chłodniczego. Nagrzewnica to wymiennik ciepła i po kilku latach mogą na niej pojawić się nieszczelności, które płyn ochoczo wykorzysta. Jeśli przez przypadek dostanie się do powietrza, które jest tłoczone do wnętrza pojazdu, to cząsteczki bardzo szybko osiądą na szybie i pogorszą widoczność. Szyby będą też bardziej podatne na parowanie.W innej sytuacji parujące szyby mogą pojawić się, gdy wyciek z nagrzewnicy pojawi się nie w powietrzu, a na podłodze auta. Wówczas zawilgocenie pojawia się w okolicach nóg pasażera, co w zimie bardzo łatwo przeoczyć, a w efekcie parowanie jest o wiele szybsze i dokładniejsze. Istnieją specjalne środki uszczelniające układ, więc z tym problemem można sobie poradzić. Jest on też dość rzadki.Odpowiednie zarządzanie nawiewami kluczem do sukcesu. A może problem leży nie tyle w samej wilgoci czy nie do końca dobrze pracującym elemencie auta, ile w nieprawidłowym ustawieniu nawiewów? Przecież odpowiednie zarządzanie nimi także ma wpływ na parowanie szyb. Zacząć trzeba od naprostowania pewnego mitu: to nieprawda, że klimatyzacji nie używa się zimą.Jeśli masz ją w aucie i chcesz jak najszybciej pozbyć się zaparowania, skieruj nawiewy na szyby i włącz ją na najwyższe obroty. Kilka minut i powinieneś nie mieć problemu z parującymi szybami. To ważne także dlatego, że i zimą lepiej włączać klimatyzację, by przez kilkanaście minut mogła popracować. Może się bowiem zdarzyć tak, że od zastania latem będziesz musiał rozpocząć od jej naprawy.A jeśli w aucie nie masz klimatyzacji? No tu masz nieco trudniej. Najprościej będzie po prostu włączyć ciepły nawiew na przednią szybę i uchylić jedno okno, by para wodna miała którędy uciekać. Włącz także ogrzewanie tylnej szyby i zaopatrz się w gąbkę lub ściereczkę z irchy – najlepiej wpływa na widoczność auta. Szybko wchłania wilgoć i pozwala na utrzymanie bezpiecznej czystości. No i dbaj o siebie – otrzep buty ze śniegu, strząśnij płatki z ramion, przygotuj się do jazdy wcześniej.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Niemiecka dziennikarka niemal zemdlała w programie na żywo. Pomógł jej politykRosja przedstawiła wstępne warunki deeskalacji kryzysu na UkrainieCzwartkowa wichura zniszczyła dom gwiazdy TVN. Ola Żuraw pokazała skalę zniszczeńJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
W dzisiejszych czasach przesyconych powszechną elektryfikacją coraz więcej osób decyduje się na bycie eko. Jak się okazuje, w naszym kraju rokrocznie przybywa użytkowników pojazdów elektrycznych. Oficjalne statystyki nie pozostawiają żadnych złudzeń. Biorąc pod uwagę dane ze stycznia bieżącego roku, na terenie naszego kraju było zarejestrowanych 39 328 samochodów osobowych oraz 1 738 samochodów użytkowych z napędem elektrycznym. Może nie są to powalające liczby, aczkolwiek w porównaniu ze wcześniejszymi okresami widać istotny progres. Jak się okazuje, niemal 50 procent stanowiły w pełni elektryczne samochody (BEV, ang. battery electric vehicles). Ich liczba wynosiła 19 430 sztuk (49%). Pozostałą część, czyli 51% stanowiły niezwykle popularne hybrydy typu plug-in. Pojazdów z takim napędem jeździło po rodzimych trasach aż 19 898 egzemplarzy. Według oficjalnych statystyk rozrasta się również flota elektrycznych samochodów użytkowych. Na terenie Polski zarejestrowano 1 738 pojazdów na prąd. Co ciekawe, na publicznych drogach można spotkać sporą liczbę elektrycznych motorowerów oraz motocykli, których pod koniec stycznia jeździło 10 667 egzemplarzy. Sporą estymą Polaków cieszą się dostawcze, jak i osobowe samochody hybrydowe. Ich liczba w ostatnim czasie się powiększyła i wynosi okazałe 334 929 sztuk. Rozwija się również niezbędna infrastruktura. Wraz ze zwiększeniem się popularności elektryków, poprawia się również sieć ładowania. Pod koniec ubiegłego miesiąca w Polsce funkcjonowały już 1 992 ogólnodostępne stacje ładowania pojazdów elektrycznych (3 893 punkty). 28% z nich stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 72% – wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW. Co ciekawe, w samym tylko styczniu uruchomiono 60 kolejnych stacji ładowania (109 punktów). - Przez ostatnie trzy miesiące w Polsce uruchomiono prawie trzy razy więcej ogólnodostępnych stacji ładowania (280) niż na przełomie 2021 i 2020 r. (101). Mimo licznych barier systemowych operatorzy inicjują również działania w zakresie podwyższania mocy istniejących punktów oraz zwiększania liczby ładowarek w już zajętych lokalizacjach. Rozbudowę sieci z pewnością zdynamizuje również uruchomiony przez NFOŚiGW program wsparcia infrastruktury ładowania. Pierwsze efekty wdrożenia systemu wsparcia, przekładające się na wzrost liczby uruchamianych punktów, mogą być widoczne w II połowie 2022 r. - przekazał w rozmowie z Motofakty.pl, Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Niemiecka dziennikarka niemal zemdlała w programie na żywo. Pomógł jej politykRosja przedstawiła wstępne warunki deeskalacji kryzysu na UkrainieCzwartkowa wichura zniszczyła dom gwiazdy TVN. Ola Żuraw pokazała skalę zniszczeńJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Motofakty.pl
Niestety, ale gwałtowne obniżki cen paliw to melodia przeszłości. Nadchodzące tygodnie nie napawają optymizmem i powoli spełnia się czarny scenariusz dla każdego kierowcy. Potwierdzają się również prognozy ekspertów oraz analityków, z których jasno wynika, że czekają nas spore podwyżki, nawet pomimo rządowej tarczy antyinflacyjnej.Niestety, ale nie mamy zbyt wielu dobrych informacji dla wszystkich zmotoryzowanych. Według oficjalnych danych przekazanych przez znanych analityków, ceny paliw pójdą widocznie w górę. Najgorsze prognozy sugerują, że w ciągu najbliższych kilkunastu dni na polskich stacjach będzie można zaobserwować wzrosty o nawet kilkanaście groszy. Aktualnie zarówno Diesel, jak i klasyczna benzyna Pb95 zbliżają się do bariery 5,40 zł za litr. Warto przypomnieć, że jeszcze kilkanaście dni temu tankowaliśmy za około 5,20 zł. Z danych e-petrol.pl z 16 lutego br. wynika, że pierwsze z paliw kosztuje średnio w Polsce 5,31 zł/l (w przypadku PB98 jest to 5,59 zł/l), a diesel 5,36 zł/l. Kierowcy nie mogą być zadowoleni. Według analityków serwisu e-petrol w najbliższym czasie nie możemy liczyć na widoczne obniżki cen, a wręcz przeciwnie, przygotować się na znaczące wzrosty. Analitycy spodziewają się, że w tygodniu od 21 do 27 lutego ceny paliw będą oscylować w następujących granicach. Benzyna Pb98 za 5,60-5,72 zł/l, Pb95 za 5,31-5,43 zł/l, olej napędowy ON za 5,37-5,49 zł/l, autogaz LPG za 2,66-2,73 zł/l. Według ekspertów e-petrol, pozytywnym aspektem była lutowa obniżka podatku.- Obniżki stawek podatku VAT, które obowiązują od początku miesiąca, stanowią spory bufor w warunkach rynkowej niestabilności i czynią nas najtańszym krajem w Unii Europejskiej. Gdyby nie redukcja podatku płacilibyśmy dziś sporo powyżej 6 zł na litrze za oba paliwa podstawowe. Tak dzieje się w naszych ościennych krajach - można przeczytać w oficjalnym komentarzu. O skali problemu może świadczyć fakt, że gdyby do obecnych stawek hurtowych „dodać” standardową, 23-procentową, stawkę VAT, to aktualnie ceny benzyn na stacjach wyraźnie przekraczałyby poziom 6 zł/l. Z kolei w przypadku oleju napędowego mówilibyśmy zapewne o cenach rzędu 6,25-6,30 zł/l.Jak podkreślają eksperci, główną przyczyną takiego stanu rzeczy są przede wszystkim wysokie notowania ropy naftowej. Jeszcze w środę kurs ropy Brent przekraczał 96 USD za baryłkę i był bliski najwyższych poziomów od października 2014 roku!Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Niemiecka dziennikarka niemal zemdlała w programie na żywo. Pomógł jej politykRosja przedstawiła wstępne warunki deeskalacji kryzysu na UkrainieCzwartkowa wichura zniszczyła dom gwiazdy TVN. Ola Żuraw pokazała skalę zniszczeńJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: e-petrol.pl
Zwykle kierowcy nie mają problemów z rozszyfrowaniem pierwszeństwa na skrzyżowaniu po którym poruszają się również tramwaje. W tym wypadku wielu miało jednak wątpliwości - kto ma pierwszeństwo?Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy kolejność przejazdu jest mniej oczywista - zwykle jednak tego typu dylematy spotkamy podczas egzaminu teoretycznego na prawo jazdy.W rzeczywistości takie skrzyżowania występują niezwykle rzadko - w większości wypadków pojazdy poruszające się po jezdni mają własną sygnalizację świetlną, a tramwaje własną. W takiej sytuacji kierowcy zwolnieni są z obowiązku analizowania sytuacji i postępują zgodnie ze światłami.Pytania podczas egzaminu na prawo jazdy rządzą się jednak swoimi prawami i spotkać w nich możemy sytuacje, z którymi możemy się nigdy nie spotkać na drodze.W Internecie pojawił się jakiś czas temu obrazek, który jest jedną z takich zagadek właśnie. Internauci mieli spore problemy z rozszyfrowaniem kolejności przejazdu. Śpieszymy więc z odpowiedzią.Zagadka. Kto ma pierwszeństwoW tym przypadku jako pierwszy na skrzyżowanie wjedzie tramwaj, w dalszej kolejności pojazd B, a następnie D i C. Oczywiście najwięcej wątpliwości budzi tutaj kwestia tramwaju, który skręcając, przecina tor jazdy czerwonego auta. Samochód B zgodnie z artykułem 25 „Ustawy o ruchu drogowym” ma obowiązek go przepuścić.Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo – także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.Przepisu ust. 1 nie stosuje się do pojazdu szynowego, który ma pierwszeństwo w stosunku do innych pojazdów, bez względu na to, z której strony nadjeżdża.Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się również w razie przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem.Artykuły polecane przez redakcję Moto Goniec.pl:Mając prawo jazdy posiadasz dodatkowe uprawnienia. Niewielu kierowców o tym wiePrzewoził źle zabezpieczony ładunek. Chwilę później doszło do groźnego incydentuPolicjant omijał na przejściu dla pieszych. Został ukarany - WideoJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: zdrogi.pl
Niezależnie od tego, który sposób wybierzemy, bądź zmuszą nas do tego okoliczności, zawsze musimy odpowiednio zasygnalizować przeprowadzenie manewru za pomocą kierunkowskazu. Parkowanie samochodu dla sporego grona zmotoryzowanych stanowi bardzo poważny problem. Bardzo często głównym czynnikiem uniemożliwiającym szybkie, a zarazem przyjemne zaparkowanie samochodu jest brak miejsca parkingowego. Istnieje jednak kilka prostych technik, które ułatwią parkowanie, przez co ono aż tak traumatycznym przeżyciem, jak do tej pory. Rozróżniamy parkowanie równoległe, prostopadłe oraz skośne. Ponadto można rozdzielić je dodatkowo na parkowanie przodem i tyłem. Dla zdecydowanej większości kierujących najtrudniejsza jest ta pierwsza technika. Zastawione auto, czy też słaba dostępność miejsc parkingowych zmusza początkujących kierowców do wzmożonego kombinowania. W ogromnej ilości przypadków za trudności z parkowaniem odpowiadają brak wprawy oraz znajomości odpowiednich technik wykonywania tego manewru. Szczególne znaczenie ma również odpowiednia odległość. Daje nam ona komfort w postaci dodatkowych centymetrów, które możemy wykorzystać na ewentualne korekty. W przypadku parkowania prostopadłego i skośnego należy zostawić odpowiedni duży łuk do skrętu. Nie od dziś wiadomo, że prawidłowe parkowanie od lat stanowi jeden z najczęstszych błędów kursantów podczas egzaminu na prawo jazdy. Warto jednak podkreślić, że również doświadczeni kierowcy mają problemy z odpowiednim wykonaniem tego manewru. Niezwykle istotne jest również płynne hamowanie, ponieważ gwałtowne użycie hamulca, może sprokurować wiele groźnych incydentów np. kolizję z samochodem znajdującym się tuż za nami. Podstawowymi czynnikami, które znacznie pomogą podczas parkowania, są cierpliwość, koncentracja, a także umiejętność odpowiedniego monitorowania tego, co dzieje się dookoła nas.
W końcu, po dłuższym okresie niepewności włoska ekipa zaprezentowała światu swój nowy bolid, który rozpocznie rywalizacje w sezonie 2022. Wielu fanów motorsportu z niecierpliwością czekało na to wydarzenie, tym bardziej że do startu nowej kampanii WEC zostało naprawdę niewiele czasu. O tym, że Robert Kubica będzie kontynuował swoją karierę w wyścigach długo dystansowych, było wiadomo już od jakiegoś czasu. Teraz, zarówno Prema Orlen Team, jak i sam kierowca ostro przygotowują się do nadchodzącego sezonu, by skutecznie odpowiedzieć na czekające ich wyzwania. Prema Orlen Team to zespół, w którym przez najbliższy czas będzie ścigał się Robert Kubica. Ekipa Polaka przez długi czas trzymała swoich fanów w ogromnej niepewności, lecz ostatecznie ujawniła swój nowy bolid na sezon 2022.
Rząd planuje ułatwienia dla urzędów skarbowym, dzięki którym znacznie szybciej będą pozyskiwać informacje o wartości kupowanych i dziedziczonych aut. Dzięki tym informacjom urzędy dokładnie określą wysokość podatku od czynności cywilnoprawnych, podatku od spadków i darowizn, VAT oraz podatku dochodowego.Jak donosi portal autokult.pl, na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt rozporządzenia w sprawie informacji podatkowych. Zmianom ulec ma, m.in. zakres danych, które do organów podatkowych przekazują urzędy rejestrujące pojazdy. Dotychczas „skarbówka” nie miała informacji o rodzaju dokumentu leżącego u podstaw przeniesienia własności pojazdu i przede wszystkim o wartości pojazdu wskazanej w tym dokumencie. To się ma wkrótce zmienić.W nowelizacji jako dokumenty podlegające nowemu obowiązkowi wskazano: umowę sprzedaży, umowę zamiany, umowę darowizny, umowę o dział spadku, umowę o zniesienie współwłasności, fakturę potwierdzającą nabycie pojazdu, prawomocne orzeczenie sądu rozstrzygające o prawie własności oraz zarejestrowany akt poświadczenia dziedziczenia.Rząd planuje zmienić przepisy, aby ułatwić pracę urzędom skarbowym. Pozyskiwanie tych danych usprawni dokonywanie czynności sprawdzających bez udziału podatnika. Pozwoli to na wyeliminowanie zbędnego wzywania podatników do złożenia wyjaśnień lub przedłożenia dokumentów w urzędzie skarbowym w szczególności w tych przypadkach, w których nie powstał obowiązek zapłaty podatku lub złożenia deklaracji. Jak słusznie zauważa autokult.pl, dla osób, które w takich przypadkach postępują zgodnie z prawem, będzie to więc spore ułatwienie. Gorzej będą mieli ci kierowcy, którzy celowo zaniżali wartość auta, aby zapłacić niższy podatek.
Bezpieczeństwo najmłodszych uczestników ruchu drogowego jest niezwykle ważne, nie tylko dla rodziców. Podczas jazdy może zdarzyć się wiele, dlatego muszą zwracać uwagę na to, w jaki sposób przewożą swoje pociechy. Nie jest żadną tajemnicą, że odpowiednie zabezpieczenie maluchów pozwala uniknąć groźnych skutków nieprzewidzianych sytuacji w trakcie jazdy. W sytuacji, gdy przewozimy je w nieodpowiedni sposób narażamy się na surowy mandat. Podstawową czynnością mającą na celu zapewnienie bezpieczeństwa dzieci jest wybór odpowiedniego fotelika, a także zamontowania go w odpowiednim miejscu. Obowiązujące przepisy dokładnie wskazują na to, w jaki sposób należy przewozić osoby nieletnie w samochodzie. Są one zawarte w Kodeksie drogowym, który ostatnią aktualizację miał w 2017 roku. To właśnie one mówią, co wolno, a co jest surowo zabronione, jeśli chodzi o jazdę dzieci na miejscu pasażera.Dzieci podróżujące autobusem lub środkami komunikacji miejskiej, które mają mniej niż 3 lata, nie muszą zapinać pasów, ale w normalnym pojeździe jest bezwzględny zakaz przewożenia dziecka w takim wieku bez pasów i fotelika.Dzieci, które nie mają więcej niż 150 cm wzrostu, mogą być przewożone na przednim siedzeniu, ale wyłącznie w foteliku.Dzieci powyżej 135 cm wzrostu mogą podróżować na tylnej kanapie przypięte jedynie pasami.Dopuszcza się przewożenie dziecka w wieku co najmniej 3 lat przypięte tylko pasami bezpieczeństwa na tylnym siedzeniu, jeśli dwoje dzieci już podróżuje w fotelikach i nie da się zamontować trzeciego.Jak odpowiednio zamontować fotelik, by podróż naszego dziecka przebiegała w bezpieczny sposób? Warto zaznaczyć, że montaż fotelika jest ściśle powiązany z wiekiem każdego dziecka. Zaleca się, by niemowlaki były przewożone tyłem do kierunku jazdy. Dzięki temu minimalizuje się ryzyko urazów kręgosłupa, szyi i głowy. Dodatkowo w takich warunkach przeciążenie w czasie hamownia, czy też przyśpieszania jest mniej odczuwalne, co wpływa bezpośrednio na komfort jazdy dziecka. Foteli należy przymontować zgodnie z zaleceniami producenta, przypinając pasami w odpowiednim miejscu. Najbezpieczniej jest zamontować go na środkowym siedzeniu tylnej kanapy lub bezpośrednio za pasażerem. Dzięki temu malec jest widoczny w lusterku i w razie potrzeby można szybko i bezpiecznie do niego sięgnąć.Rodzic może przewozić dziecko z przodu, np. gdy podróżuje sam. Fotelik może znaleźć się na przednim fotelu, jednak trzeba pamiętać, by wyłączyć poduszkę powietrzną pasażera. Jej siła mogłaby uszkodzić dziecko niebezpiecznie zagrażając jego życiu.Jak wybrać odpowiedni fotelik dla swojego dziecka? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę nie tylko na jego wykonanie, ale także poziom zapewnianego bezpieczeństwa. Taki zakup to niemały wydatek, ale trzeba pamiętać, że te kilkaset złotych to życie i zdrowie malucha. Warto dodać, że nie każdy model będzie pasował maluchowi. Trzeba więc myśleć o budowie, masie ciała, wzroście, wieku. Większość fotelików powinna dopasować się do standardowych samochodów, choć są niektóre, które nie zmieszczą się w zbyt małych pojazdach. Warto dopytać się sprzedawcy, czy na pewno będzie to dobry wybór do danej marki samochodu.Najlepiej zabrać pociechę na zakupy. Producenci fotelików dzielą je na grupy względem kategorii wiekowej. Najmniejsza na rynku jest grupa 0. Jest ona przeznaczona do wożenia dzieci nieprzekraczających 10 kg. Grupa 0+ to dzieci do 13 kg. Są także trzy podstawowe grupy: I (przedział wagi od 9 do 18 kg), II (waga od 15 do 25 kg) oraz III (od 22 do 36 kg).Kluczowe jest również odpowiednie mocowanie. Dobrze jest szukać systemu ISOFIX, czyli specjalnych uchwytów, które dziś są standardowym wyposażeniem nowych aut. W innych samochodach trzeba szukać montażu za pomocą pasów bezpieczeństwa, co nie jest trudne. Szukaj certyfikatów bezpieczeństwa, np. tych wydawanych przez ADAC.Kary za nieprzepisowe przewożenie dzieci? Ich wysokość może zaskoczyć. Nie jest tajemnicą, że polskie przepisy zabraniają przewożenia dzieci bez odpowiedniego zabezpieczenia. W chwili, gdy policjant zauważy, że kierowca łamie przepisy jest zobligowany do jego ukarania. Narażenie najmłodszych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo podczas przewożenia samochodem jest karane mandatem w wysokości 300 zł oraz 6 punktami karnymi. Policja może nałożyć taką grzywnę na kierowców, którzy nie tylko przewożą dzieci bez fotelika, ale także w sytuacji, w której jest on nieprawidłowo przymocowany.Rodzicu, dbaj o to, aby dwoje pociechy miały jak najlepsze warunki do podróżowania, Dopasuj odpowiedni fotelik i sprawdzaj, czy maluch już z niego nie wyrósł. Dzięki temu zagwarantujesz dziecku większą ochronę w trakcie nieprzewidzianych zdarzeń, których przecież na drodze nie brakuje.Artykuły polecane przez redakcję Moto Goniec.pl:Mając prawo jazdy posiadasz dodatkowe uprawnienia. Niewielu kierowców o tym wiePrzewoził źle zabezpieczony ładunek. Chwilę później doszło do groźnego incydentuPolicjant omijał na przejściu dla pieszych. Został ukarany - WideoJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Mubi.pl
Istotnym aspektem w procesie sprzedażowym jest odpowiedni tytuł ogłoszenia. Niby nic wielkiego, a liczy się precyzja i konkret. Czy wolisz klikać w przechwałki, czy może sprawdzić ogłoszenie, w którym widnieje nazwa auta, wersja, rocznik i ewentualnie stan? Wiele osób wskazuje, że chwytliwe ogłoszenie to tak naprawdę połowa sukcesu. To właśnie ono przyciąga potencjalnego kupca i jest w stanie przesądzić o finalizacji aktu sprzedaży. Sprzedaż samochodu to naturalna kolej rzeczy. Może on służyć nam przez kilka, a nawet kilkanaście lat, jednak po pewnym czasie przychodzi czas za zmiany. Jako że nie jesteś zawodowym handlarzem, a zależy Ci na tym, by Twój samochód szybko znalazł kupca, musisz wiedzieć, że istnieje kilka sposobów na to, aby przyśpieszyć proces sprzedaży. Bez zbędnych problemów, formalności, długotrwałych negocjacji, ale za to bezpiecznie i uczciwie. Często przeglądając portale sprzedażowe można natknąć się na dziwne, a także wyświechtane slogany mające na celu skuszenie klienta do kliknięcia i sprawdzenia oferty. Mowa o legendarnych określeniach typu „stan igła”, „niebity”, „idealny”, „nie znajdziesz drugiego takiego”. Nie trzeba dodawać, że w zdecydowanej większości są to puste słowa, niemające pokrycia w rzeczywistości. Jeżeli chcesz, aby twój samochód szybko znalazł nowego właściciela, pod żadnym pozorem tego nie rób.
Trzy i pół roku zajęło znalezienie śledczym dowodu, który pozwolił wskazać, że to 24-letni Karol, a nie jego brat bliźniak, doprowadził do wypadku, w którym zginęła 18-letnia Angelika. Do sądu skierowano aktu oskarżenia.W grudniu zeszłego roku mężczyznę zatrzymano. Karol F., jeden z braci bliźniaków, którzy jechali z ofiarą wypadku srebrnym audi. Obaj, jak wynika z ustaleń prokuratury, siedzieli z przodu auta, które w Krużlowej Niżnej (woj. małopolskie) wypadło z drogi i uderzyło w nasyp. W wyniku zdarzenia 18-letnia Angelika, która nie miała zapiętych pasów, doznała rozległych obrażeń głowy. Zginęła na miejscu.Przez trzy i pół roku śledczym badającym okoliczności wypadku nie udawało się znaleźć dowodów wskazujących na to, który z bliźniaków siedział za kierownicą. Żaden z braci nie chciał się przyznać - z braku dowodów nie można więc było żadnego z nich zatrzymać. Obaj wyglądają niemal identycznie, a przede wszystkim mają takie samo DNA. TVN w grudniu 2021 roku przekazał informację, że przełom w śledztwie przyniosło badanie włókien ubrań znalezionych w aucie.Dzięki uzyskanym dowodom skierowano akt oskarżenia przeciwko Karolowi F. Niedługo ma zostać wyznaczony termin pierwszej rozprawy.Do tragicznego wypadku doszło 25 czerwca 2018 roku około godziny piątej nad ranem. Srebrne audi wpadło w poślizg na łuku drogi. Ogromny hałas towarzyszący zdarzeniu obudził mieszkańców okolicznych posesji w Krużlowej Niżnej, w tym wujka znajdujących się w audi Karola i Kamila.Auto rozbiło się około 200 metrów od jego posesji. Mężczyzna włożył buty i w samej bieliźnie pobiegł na przełaj przez łąkę - w zniszczonym aucie zobaczył trzy osoby: z przodu Karola i Kamila, z tyłu, za kierowcą - Angelikę. Na pomoc jednak było za późno -osiemnastolatka już nie żyła.Mężczyzna szybko wrócił do domu, gdzie zostawił telefon, aby wezwać policję. W tym czasie Karola T opuścił pojazd, a jego brat Kamil przesiadł się na tylną kanapę.W tym czasie Karol kręcił się wokół auta. Potem gdzieś zniknął. Zatrzymali go policjanci, którzy przyjechali na miejsce. Mężczyzna przekonywał funkcjonariuszy, że alkohol pił przed północą, czyli co najmniej pięć godzin wcześniej. Wynik pierwszego badania alkomatem wykazał 0,7 promila. Drugie, wykonane pół godziny później, pokazało 0,65 promila.Kamil F. również był pijany. Miał w organizmie 1,2 promila. Podczas przesłuchania w prokuraturze stwierdził, że niczego nie pamięta i nie wie, jak doszło do wypadku.Ponieważ jednak po wypadku to Kamil oddalił się od auta, śledczy uznali, że to najpewniej on siedział za kierownicą. Przedstawili mu zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Podejrzany nie przyznał się do niego.Prokuratorzy w pierwszych dniach swojej pracy zabezpieczyli nagranie z kamery na stacji benzynowej znajdującej się około dziesięciu kilometrów od miejsca wypadku. Co zaskakujące, na nagraniu za kierownicą siedzi Angelika. Nie wiadomo więc, gdzie i kiedy przesiadła się na tylną kanapę.Sprawy nie ułatwia fakt, że na kierownicy rozbitego auta policyjnym technikom udało się znaleźć odciski palców trzech osób: Angeliki, Karola i Kamila. Nie wiadomo było nadal, kto prowadził auto w chwili, gdy audi uderzyło w nasyp.Prokuratura liczyła, że w rozwiązaniu zagadki pomoże analiza obrażeń uczestników wypadku. Śledczy chcieli je dopasować do uszkodzeń zabezpieczonych w aucie i na tej podstawie stwierdzić, gdzie kto siedział. Problem w tym, że wszystkie osoby znajdujące się w aucie... nie miały zapiętych pasów. W czasie koziołkowania samochodu wszyscy byli bezwładnie obijali się po jego wnętrzu.W czasie sekcji zwłok Angeliki biegli medycy sądowi stwierdzili, że kobieta zginęła po uderzeniu głową w sufit pojazdu. Doszło do złamania kości czaszki, prawej kości jarzmowej oraz kręgosłupa razem z rdzeniem kręgowym.Z kolei Karol i Kamil mieli poważne obrażenia klatki piersiowej i kręgosłupa - obaj mieli połamane żebra po lewej stronie. „Obrażenia stwierdzone u Karola, Kamila F. są niecharakterystyczne i niewystarczająco zróżnicowane, żeby można było na ich podstawie wskazać ewentualne miejsca zajmowane przez nich w samochodzie” - napisali biegli.Przełomowa okazała się dopiero ostatnia ekspertyza zlecona przez prokuraturę w Gorlicach. Specjaliści z zakresu chemii zbadali ubrania uczestników wypadku oraz kluczowe fragmenty wnętrza auta, między innymi kierownicy i poduszek powietrznych. W momencie wypadku doszło do silnego przeciążenia, które spowodowało przeniesienie fragmentów włókien na elementy w miejscach, gdzie siedzieli kierowca i jadący po jego prawej stronie pasażer.Biegli wykryli, że na bocznej poduszce powietrznej od strony kierowcy znajdują się mikrowłókna koloru czerwonego, które mają taką samą strukturę, jak włókna bluzy Karola T. Również na poduszce powietrznej, która wystrzeliła z kierownicy, widać odciśniętą strukturę włókien, która pokrywa się w pełni ze strukturą bluzy Karola.Jednocześnie badanie potwierdziło, że drugi z braci siedział na miejscu pasażera. Podczas zderzenia nogi Kamila uderzyły w schowek znajdujący się przed fotelem z prawej strony pojazdu. To zostawiło ślad na jego szarych spodniach - biegli znaleźli na nich wtopione fragmenty tworzywa pochodzące ze schowka.Karol F. został zatrzymany 10 grudnia 2021 roku, niedługo po tym, jak przyleciał na święta do kraju z zagranicy, gdzie pracował. Mężczyźnie przedstawiono nowy zarzut: kierowania pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości. Znów nie przyznał się do zarzutów, ale tym razem odmówił składania wyjaśnień.Złożono wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego, do czego sąd się przychylił. W lutym decyzja o areszcie została przedłużona do maja. Sąd Rejonowy w Gorlicach, przed którym stanie oskarżony o przestępstwa, za które grozi mu do 12 lat więzienia, niedługo ma wyznaczyć termin pierwszej rozprawy.
Felicity Ace, statek towarowy przewożący prawie 4000 pojazdów należących do Grupy Volkswagen, jak potwierdziła firma, zapalił u wybrzeży Portugalii. Cała 22 załoga została uratowana przez marynarkę portugalską i jest teraz bezpieczna, ale los pojazdów na pokładzie statku, który podobno zmierzał do USA, jest nieznany.Felicity Ace opuścił port Emden w Niemczech 10 lutego i miał dopłynąć do Davisville na Rhode Island rano 23 lutego. Opuszczony statek zawiera pojazdy marek Volkswagen, Audi, Lamborghini, Porsche i Bugatti oraz dryfuje teraz po Atlantyku.Statek nadał sygnał o niebezpieczeństwie rankiem w środę 16 lutego tuż po pożarze, który wybuchł na jednym z pokładów ładunkowych. Załoga Felicity Ace wsiadła do szalupy ratunkowej i została uratowana przez tankowiec obsługiwany przez grecką firmę. 17 lutego 11 członków załogi zostało odebranych ze statku przez helikopter portugalskiej marynarki wojennej.Władze nadal próbowały opanować pożar i ani Porsche, ani Volkswagen nie wiedzą, czy pojazdy uda się uratować.Porsche doradzają klientom, aby skontaktowali się z lokalnymi dealerami, aby uzyskać informację, czy zamówione przez nich pojazdy znajdowały się na pokładzie. Firma dodała, że teraz ich myśli są teraz z 22-osobową załogą Felicity Ace.Porsche nie ma ostatnio najlepszej passy. W 2019 roku statek Grande America zatonął u wybrzeży Francji, a wśród pojazdów na pokładzie znalazło się kilka 911 GT2 RS zmierzających do Brazylii. Po tym incydencie firma wznowiła produkcję limitowanego modelu, aby dostarczyć zamówione auta do klientów.Artykuły polecane przez redakcję Moto Goniec.pl:Mając prawo jazdy posiadasz dodatkowe uprawnienia. Niewielu kierowców o tym wiePrzewoził źle zabezpieczony ładunek. Chwilę później doszło do groźnego incydentuPolicjant omijał na przejściu dla pieszych. Został ukarany - WideoJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: carscoops
Do porażającego incydentu doszło na jednym z odcinków drogi krajowej numer 11 na trasie Poznań-Oborniki. Silny wiatr doprowadził do tego, że naczepa jeden z ciężarówek znalazła się na przeciwległym pasie. Niestety, ale chwilę później doszło do fatalnego zderzenia. Moment incydentu został zarejestrowany za pomocą kamerki samochodowej. Ten niezwykle niebezpieczny wypadek miał miejsce w czwartek 17 lutego na jednej z tras województwa wielkopolskiego. Około godziny 11.30 w miejscowości Świerkówki, niedaleko Chludowa doszło do zderzenia samochodu ciężarowego z naczepą innego TIR-a. W wyniku silnego wiatru znalazła się ona na przeciwległym pasie ruchu. Kierowca zawodowy do za wszelką cenę próbował uniknąć uderzenia, jednak jego wysiłek nie przyniósł pożądanych rezultatów.
Bez cienia najmniejszej wątpliwości można powiedzieć, że drganie, czy też wibrowanie kierownicy nie jest przyjemnym odczuciem. Nierzadko pojawia się ono podczas jazdy, zawsze wybijając z odpowiedniego rytmu, a gorsza wprowadzają niepokój. Bardzo często jest to oznaka poważnych problemów, związanych z samochodem. Nie warto ich ignorować, ponieważ potencjalne skutki mogą być opłakane. W takiej sytuacji, pierwszym skojarzeniem, które przychodzi nam na myśl są problemy z kołami. Wiele osób za wszelkiego rodzaju wibracje obwinia właśnie ten element samochodu. Wszystko przez to, że są one bezpośrednio połączone z kolumną kierowniczą i przez to mogą przenosić różnego rodzaju wibracje na koło, co będzie odczuwalne dla właściciela pojazdu. Najbardziej popularną usterką jest oczywiście złe wywarzenie kół. To właśnie ten czynnik jest odpowiedzialny za największą liczbę usterek. Zwykle dzieje się tak po zmianie opon w nie do końca renomowanym zakładzie wulkanizacyjnym. W momencie, gdy specjalista nie zwróci należytej uwagi na dodanie i odjęcie ciężarków, wówczas koło może pracować nieregularnie i nie będzie dobrze leżało na piaście. Drugim, równie realnym scenariuszem jest krzywizna felg. Czasem zdarza się, że ulegają one wygięciu się lub pęknięciu wewnętrznemu, którego dokładnie nie widać na zewnątrz. Wówczas może się zdarzyć, że jedno koło będzie drgało zupełnie inaczej, co poczuje kierowca poprzez przenoszone na koło napięcie. Mimo wszystko ten rodzaj awarii jest jednak bardzo rzadki.Warto podkreślić, że na ewentualne wibracje na kole kierownicy może mieć wpływ także stan opon. Nawet drobne uszkodzenia struktury wewnętrznej lub wybrzuszenie na bieżniku mają możliwość wywołania drgań, które w takiej sytuacji będą naprawdę mocno wyczuwalne. Czasem problemem może być także niedokładne dokręcenie kół, ale w takim przypadku powinno się słyszeć jeszcze charakterystyczny dźwięk. Być może chodzi o zawieszenie.Nierzadko stan kół jest w porządku, dlatego przyczyny drgań należy szukać gdzieś indziej. Kolejnym układem, na który należy zwrócić szczególną uwagę, jest układ zawieszenia. Dwie sytuacje mogą wpłynąć na to, że na kolumnę kierowniczą zostaną przeniesione drgania, które będą odczuwalne przez osobę prowadzącą pojazd. Z jednej strony to amortyzatory, a z drugiej niechciane luzy. Luzy w zawieszeniu lub układzie kierowniczym mogą realnie przyczynić się do mocnego drgania kierownicy. Bardzo często problem będzie leżał w przekładni kierownicy lub w przegubach półosi. Istnieje prosty sposób, by to sprawdzić. Skontroluj przekładnię podczas postoju. Jeśli wyczujesz luz, to będziesz miał pewność, że to jest problem. Ale jeśli wibracja pojawia się przy dużych prędkościach i to nie tylko na kierownicy, to wówczas można obstawiać problem z przegubem. Równie problematyczne mogą być amortyzatory. Ich stan powinno się monitorować stale i dokładnie. Ich duże zużycie może przyczynić się do tego, że pojawią się drgania i wibracje przenoszone na koło kierownicze. Będzie tak, szczególnie jeśli obie usterki się połączą, a więc jeśli dodatkowo do zużytych amortyzatorów dojdą luzy w zawieszeniu. W mocno wyeksploatowanych autach tak niekiedy się dzieje, choć jest to dość niecodzienny przypadek. Drgania mogą być również odczuwalne w czasie hamowania. Wówczas oznacza to poważny problem, którego nie należy bagatelizować. Ze sporą dozą prawdopodobieństwa można wówczas powiedzieć, że uszkodzeniu uległy elementy układu hamulcowego albo że jest to problem z piastą koła. Najczęściej wibracje przenoszą się na przednią część auta, w tym na kierownicę, gdy pojazd traci prędkość.Gdy wyczujesz tego typu wibracje musisz jak najszybciej udać się do do mechanika. Czasem powodem mogą być na przykład pofałdowane tarcze hamulcowe. To kierowca odkształca je, hamując mocno i przy skręconych kołach. Może się też zdarzyć, że rozgrzane hamulce zostaną mocno schłodzone, na przykład wjechaniem w kałużę.Pamiętaj, że w tych wszystkich przypadkach powinieneś także czuć pulsujący hamulec. Tak będzie także, gdy bębny hamulcowe będą się zużywały nierównomiernie. Jeśli stracą swój okrągły kształt, to wówczas zacznie się tworzyć miejsce na wibracje, które szybko zostaną – przy hamowaniu – przeniesione na kierownicę i staną się łatwo wyczuwalne. Za drgania kierownicy mogą odpowiadać też zużyte piasty.Nietypowe ruchy kierownicy i wyczuwalne wibracje na niej można także dostrzec, gdy samochód przyspiesza. Jeśli dzieje się to tylko wówczas, to problem może leżeć po stronie układu napędowego, co jest jedną z najgorszych wiadomości. W autach na tylną oś problemem są krzyżaki wału napędowego. Jeśli auto ma napęd na cztery koła, wówczas drgania mogą być wyczuwalne w całej konstrukcji pojazdu.Nieprzyjemne drgania kierownicy mogą być powodowane w trakcie przyspieszania przez przeguby półosi napędowych. Najczęściej sam kierowca doprowadza je do złego stanu, dynamicznie ruszając na skręconych kołach. Uszkodzenia ulegają krzyżak na półosi i kielich, co może pochłonąć nawet kilkaset złotych.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Justyna Żyła oskarżona przez Marcelinę Ziętek. Skoczek postanowił wziąć sprawy w swoje ręceZaskakująca odpowiedź na lekcji religii. Uczeń nie owijał w bawełnęBrytyjski dziennik poinformował o możliwej dacie inwazji na Ukrainę. Rosja zakpiła z doniesieńJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Do zdarzenia doszło na drodze nr 25a w województwie wielkopolskim. W miejscowości Ślesin, na trasie Konin-Strzelno, doszło do wywrócenia się naczepy auta ciężarowego. Na czas usuwania naczepy z drogi organizowany jest objazd przez miejscowość Ślesin.Szczęśliwie w zdarzeniu nie brał udział żaden inny pojazd i nikt nie został ranny.Przyczyną niebezpiecznej sytuacji był silny wiatr, towarzyszący orkanowi Dudley, który przetacza się przez całą Europę. Jak podaje GDDKiA, wywrócenie naczepy, do której doszło o godzinie 11:50 w czwartek, 17 lutego, spowodowało poważne utrudnienia, których usunięcie potrwa około czterech godzin. Kierowcy podróżujący drogą 25a proszeni są o skorzystanie z objazdu przez Ślesin.
Prawo jazdy jeszcze kilkanaście lat temu było niemal synonimem niezależności i wolności. Upragnione uprawnienia pozwalały młodym osobom dojechać w dowolne miejsce, gdy komunikacja publiczna nie była jeszcze tak rozwinięta. Prawo jazdy dla wielu młodych kierowców jest też pewnego rodzaju etapem wkraczania w dorosłość - w dzisiejszych czasach straciło jednak trochę na znaczeniu.Teraz coraz więcej osób wychodzi z założenia, że prawo jazdy jest im zbędne. W czasach, w których uber (i podobne aplikacje) pozwalają nam tanio dojechać z punktu A do punktu B, wiele osób nie odczuwa konieczności zdobywania uprawnień.Nie brakuje jednak chętnych, którzy ze zdobyciem prawa jazdy mają duży problem. Jest jednak pewien sposób, który każdemu, bez wyjątku, ułatwi zaliczenie egzaminu. Jeszcze kilka/kilkanaście lat temu brzmiałoby to, jak pójście na łatwiznę... w dzisiejszych czasach skorzystanie z tej tajemniczej opcji ma coraz więcej sensu.
Polskie przepisy wyraźnie, a co za tym idzie jednoznacznie wskazują, że wyprzedzanie w miejscu do tego nieprzeznaczonym jest równoznaczne z surowym mandatem. Jak się okazuje, kierowca jest narażony na ukaranie w zdecydowanie większej ilości przypadków, niż tylko wyprzedzanie za znakiem B-25. Wraz z początkiem roku 2022 w życie wszedł nowy, rygorystyczny taryfikator, który skutecznie spędza sen z powiek wielu zmotoryzowanych. Wysokie mandaty za różnego typu drogowe przewinienia, powoli przynoszą zamierzony efekt, obniżając liczbę kuriozalnych zdarzeń drogowych. Według oficjalnych statystyk nieprawidłowe wyprzedzanie jest przyczyną aż 5 procent wszystkich wypadków drogowych, które miały miejsce na terenie naszego kraju. Polski rząd wziął ten fakt pod uwagę i tym samym zaostrzając kary za wyprzedzanie na zakazie.Jak wysoki jest mandat za to przewinienie?Złamanie przez kierującego zakazu wyprzedzania pojazdu określonego znakiem drogowym jest równoznaczne z mandatem w wysokości minimum 1000 zł. W sytuacji, gdy w przeciągu dwóch lat ponownie zignorujemy ten przepis, wysokość potencjalnej kary wzrośnie do 2000 tysięcy złotych. Na koncie nierozważnego kierującego pojawi się również 5 punktów karnych, aczkolwiek po planowanych na wrzesień zmianach, ich liczba zwiększy się do 8. Oczywiście mandat za wyprzedzanie w miejscu do tego nieuprawnionym nie odnosi się tylko i wyłącznie do wyprzedzania za znakiem. Kierowca może wpaść w poważne tarapaty w kilku sytuacjach. Gdy naruszy zakazu wyprzedzania pojazdu silnikowego na zakręcie oznaczonym znakami ostrzegawczymi. W takiej sytuacji policjant jest zobligowany do wręczenia mandatu w wysokości 1000 zł. W przypadku powtórzenia przewinienia kara wzrośnie do 2000. Dodatkowo zmotoryzowany otrzyma aż 5 punktów karnych (od września 2022 roku, 8 pkt karnych). Surowy mandat otrzyma kierowca, który nie zastosuje się do zakazu wyprzedzania pojazdu silnikowego przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia. W tym przypadku kara jest taka sama jak w przypadku wcześniejszego przewinienia. Karą obarczone może być również wyprzedzanie pojazdu z niewłaściwej strony. W takiej sytuacji kierowca zapłaci 1000 złotych, a także otrzyma 3 punkty karne. W przypadku recydywy będzie zmuszony zapłacić już 2000 złotych. Dodatkowo od września bieżącego roku liczba punktów karnych wzrośnie do 6. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Justyna Żyła oskarżona przez Marcelinę Ziętek. Skoczek postanowił wziąć sprawy w swoje ręceZaskakująca odpowiedź na lekcji religii. Uczeń nie owijał w bawełnęBrytyjski dziennik poinformował o możliwej dacie inwazji na Ukrainę. Rosja zakpiła z doniesieńJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Infor.pl
Już dziś policjanci z całego kraju znów będą prowadzić skoordynowane działania w ramach ogólnopolskiej akcji „Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego". Służby zwrócą szczególną uwagę na okolicach przejść dla pieszych, a także przejazdów rowerowych. Kierowcy muszą mieć się na baczności. Genezą działań policji w ramach akcji „Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego" jest troska o bezpieczeństwo pieszych, rowerzystów, motorowerzystów oraz motocyklistów, czyli tych użytkowników dróg, którzy nie są w żaden sposób chronieni masywnym nadwoziem pojazdu, czy też nowoczesnymi systemami bezpieczeństwa. To właśnie zapewnienie bezpieczeństwa jest podstawowym celem mundurowych, którzy w związku z tym organizują wiele akcji kontrolno-prewencyjnych, które mają wyeliminować z dróg nieodpowiedzialne jednostki, a co najważniejsze zminimalizować ryzyko groźnych zdarzeń drogowych. Do słynnej akcji „Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego" dojdzie już w czwartek 17 lutego na terenie całego kraju. Policjanci wskazują, że swoją uwagę skupią w głównej mierze na zachowaniach kierowców wobec pieszych, zwłaszcza w obrębie oznakowanych przejść, ale również bacznie przyjrzą się samym pieszych, którzy nierzadko prokurują wiele niebezpiecznych sytuacji. POLAND POLSKA SLUZBA MUNDUR MUNDUROWA POLICJA STRAZ POZARNAW praktyce oznacza to wzmożone kontrole, a co za tym idzie swego rodzaju polowanie na nieodpowiedzialnych kierujących.Wyżej wspomniana akcja jest spowodowana w głównej mierze ostatnimi statystykami, dotyczącymi wypadków z udziałem pieszych. Policja będzie korzystać z nowoczesnego sprzętu, który umożliwi im obserwacje wielu newralgicznych punktów.Warto jednak zaznaczyć, że funkcjonariusze nie będą przymykać oczu na inne, równie kuriozalne wykroczenia drogowe. Każdorazowe złamanie obowiązujących przepisów będzie równoznaczne z surowym mandatem.Szczególną uwagą powinni wykazać się również piesi oraz rowerzyści. Ich zachowanie również będzie monitorowane przez mundurowych. Służby będą sprawdzać, czy wywiązują się oni z obowiązku noszenia elementów odblaskowych po zmroku, a także będą kontrolować wyposażenie rowerów w obowiązkowe oświetlenie.Policjanci podkreślają, że każdy kierowca ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który wchodzi na przejście. Dodają również, że zbliżając się do przejazdu dla rowerów, powinniśmy być odpowiednio skupieni, by nie doprowadzić do groźnego incydentu z udziałem rowerzysty.Warto zaznaczyć, że za wyżej wspomniane wykroczenia po niedawnej zmianie przepisów grozi drakoński mandat do 1500 zł. Według danych przekazanych przez polską policję, w 2021 roku doszło aż do 4 755 wypadków z udziałem pieszych. Łącznie zginęło w nich 527 osób.Artykuły polecane przez redakcję Moto Goniec.pl:Mając prawo jazdy posiadasz dodatkowe uprawnienia. Niewielu kierowców o tym wiePrzewoził źle zabezpieczony ładunek. Chwilę później doszło do groźnego incydentuPolicjant omijał na przejściu dla pieszych. Został ukarany - WideoJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Policja.gov.pl
Polski rząd zaostrza przepisy. Wszystko po to, by odstraszyć bezczelnych złodziei. Aktualnie kary za kradzieże rejestracji są relatywnie niskie. Sam akt jest traktowany jako wykroczenie, obciążone karą aresztu wynoszącą od 5 do 30 dni, ograniczenia wolności do 1 miesiąca bądź też grzywny od 20 do 5000 złotych. W ostatnim czasie można zaobserwować prawdziwą plagę kradzieży tablic rejestracyjnych. Dla poszkodowanego kierowcy utrata rejestracji jest naprawdę problematyczna. Wiąże się ona z wydatkami finansowymi, ale również nerwami oraz stresem powiązanymi z zeznaniami na policji. Warto podkreślić, że złodzieje korzystają z tablic rejestracyjnych, w głównej mierze po to, by skutecznie okradać stacje paliw, ale również do innych przestępstw.Już wkrótce kradzież tablicy rejestracyjnej będzie zdecydowanie mocniej odczuwalna. Czyn ten będzie rozpatrywany w kategorii przestępstwa, za które będzie groziła kara do 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności. Polski rząd powoli modyfikuje obowiązujące przepisy, zaostrzając potencjalne kary za powszechne wykroczenia. Jak się okazuje, pod lupę Ministerstwa Sprawiedliwości wpadł kazus kradzieży tablic rejestracyjnych. Chcąc ukrócić ten nagminny proceder, zdecydowano się na poważne kroki.
Od początku roku kierowców obowiązują nowe, bezlitosne przepisy. Nie brakuje głosów, że zaproponowane kary są zbyt surowe, ale sam pomysł poprawy bezpieczeństwa na drogach poprzez wprowadzenie zasady „zero tolerancji” wydaje się słuszny. Nie każdy kierowca jednak zdaje sobie sprawę z tego, że z nowym taryfikatorem da się żyć... wystarczy tylko nie łamać przepisów.Wśród wykroczeń, które od tego roku są wyjątkowo surowo karane, znajdują się te popełniane w pobliżu i na przejściach dla pieszych. Wzrosły nie tylko kwoty mandatów, ale również liczba punktów karnych przyznawanych za wykroczenia. Zmianie nie uległ jednak maksymalny limit punktów, które możemy uzbierać, nim stracimy prawo jazdy - tym samym jest zdecydowanie łatwiej pożegnać się z uprawnieniami.Osoby, które poruszają się głównie po ulicach miast, muszą szczególnie zwracać uwagę na znak, D-6, gdyż ma on ogromne znaczenie zarówno dla bezpieczeństwa pieszych, jak i grubości portfeli kierowców. Za wyprzedzanie w pobliżu „zebry” można bowiem stracić prawo jazdy i otrzymać wysoki mandat.Znak D-6 -przejście dla pieszychZnak D-6 informuje nas o obecności przejścia dla pieszych - oznacza to, że nie możemy wyprzedzać w jego pobliżu innych pojazdów oraz omijać stojących uczestników ruchu. W świetle ostatnich zmian należy również pamiętać o konieczności ustąpienia pierwszeństwa pieszemu, który wchodzi na pasy. Zawsze należy w pobliżu przejścia zachować szczególną ostrożność.
Zgodnie z art. 39 ustawy Prawo o ruchu drogowym dotyczą one m. in.: W praktyce oznacza to, że nowy taryfikator nie zmienił wysokości mandatu za to wykroczenie.osoby mającej zaświadczenie lekarskie o przeciwwskazaniu do używania pasów bezpieczeństwa,kobiety o widocznej ciąży,kierującego taksówką podczas przewożenia pasażera,instruktora lub egzaminatora podczas szkolenia lub egzaminowania,policjanta, funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Służby Celno-Skarbowej i Służby Więziennej, żołnierza Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej - podczas przewożenia osoby (osób) zatrzymanej,funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa podczas wykonywania czynności służbowych,żołnierza Żandarmerii Wojskowej podczas wykonywania czynności ochronnych,zespołu medycznego w czasie udzielania pomocy medycznej,konwojenta podczas przewożenia wartości pieniężnych,osoby chorej lub niepełnosprawnej przewożonej na noszach lub w wózku inwalidzkim (...). To właśnie one skutecznie przytrzymują nasze ciało, nie pozwalając na przemieszczanie się bądź też uderzenie o wszelkiego rodzaju elementy znajdujące się we wnętrzu pojazdu.Polska policja apeluje do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie rozwagi w czasie jazdy, a także zwróceniu uwagi na ten niezwykle ważny aspekt bezpieczeństwa. Zapięte pasy są gwarantem bezpieczeństwa, a ich brak w zdecydowanej większości przypadków przyczynił się fatalnego zakończenia wielu dramatycznych wypadków drogowych. O ogromnej roli pasów bezpieczeństwa wiadomo nie od dziś. Ich główną zaletą jest przede wszystkim asekuracja pasażera pojazdu przed fatalnymi skutkami zdarzeń drogowych. W chwili, gdy funkcjonariusz zauważy, że kierujący pojazdem nie ma zapiętych pasów, nowy taryfikator mandatów przewiduje 100 zł grzywny i 2 punkty karne. W sytuacji, gdy pasów nie będą mieli również pasażerowie, wysokość otrzymanych punktów karnych wzrośnie do 4. Warto podkreślić, że istnieją pewne wyjątki, które zwalniają osoby znajdujące się w pojeździe z korzystania z pasów bezpieczeństwa. Obowiązek zapinania pasów istnieje w Polsce już od dłuższego czasu. Co ciekawe, początkowo dotyczył on tylko osób znajdujących się na przednich fotelach samochodu, a także poza obszarem zabudowanym. Dopiero rok 1991 przyniósł gruntowne zmiany. To właśnie wtedy został wprowadzony powszechny obowiązek zapinania pasów bezpieczeństwa obejmujący wszystkie osoby znajdujące się w pojeździe. Wiele osób zastanawia się, ile wynosi mandat za niezapięcie pasów? Czy nowy taryfikator podniósł jego kwotę? Nie jest żadną tajemnicą, że każdy kierowca ma obowiązek dopilnowania, aby wszyscy pasażerowie zapięli pasy bezpieczeństwa. Powinien go wypełnić jeszcze przed rozpoczęciem jazdy. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku motocykla. Gdy kierujący w momencie jazdy nie ma na głowie kasku, również zostanie ukarany. W tym przypadku kara jest jednak znacznie dotkliwsza, ponieważ może wynieść aż 500 złotych. Obowiązek zapinania pasów w czasie jazdy to podstawowy wymóg bezpiecznej podróży. Ignorując obowiązujące przepisy, nie tylko narażamy się na poważne niebezpieczeństwo, ale również surowy mandat. Czy nowy, rygorystyczny taryfikator zaostrzył karę za to przewinienie?
Do nieprawdopodobnej i groźnej jednocześnie sytuacji doszło w poniedziałek, 14 lutego, na trasie S8 pod Warszawą. Na zarejestrowanym przez kamerkę samochodową nagraniu widzimy pędzącego pod prąd tira.Nagranie zostało zarejestrowane 14 lutego kilka kilometrów od Mszczonowa na trasie S8 w kierunku Warszawy. Widzimy na nim tira marki DAF, który z dużą prędkością pędzi pod prąd, nie zwracając uwagi na jadących prawidłowo kierowców. Film opublikowano na popularnym kanale Stop Cham w serwisie YouTube.Przez pierwszych 38 sekund nagrania widzimy normalny ruch na drodze ekspresowej... gdy nagle zza poprzedzającego samochodu wyłania się rozpędzona biała ciężarówka marki DAF. Według opisu pod nagraniem pojazd miał estońskie rejestracje, choć niestety, ze względu na niską jakość nagrania, trudno je rozczytać.Trudno wytłumaczyć, dlaczego kierowca ciężkiego pojazdu gnał pod prąd - i dlaczego nie zawrócił, gdy zorientował się, że pozostałe auta jadą w przeciwnym kierunku. Pod filmem pojawiło się mnóstwo komentarzy, w tym od świadków zdarzenia. Jedna z komentujących twierdzi, że również ledwie uniknęła z nim zderzenia:„Jak zobaczyłam tego tira jadącego pod prąd, zaczęłam trąbić, włączyłam awaryjne, a on zero reakcji, jechał normalną prędkością. W lusterku widziałam tą sytuację i byłam pewna, że będzie czołówka, bo auto nie miało gdzie uciec... Dzwoniłam na 112, usłyszałam w słuchawce, że już mają sporo zgłoszeń tego zdarzenia, bo ten tir jedzie pod prąd już jakiś czas” - czytamy w komentarzu (pisownia oryginalna).Co zaskakujące i pocieszające jednocześnie, w poniedziałek na S8 nie doszło do żadnego wypadku z udziałem białego tira marki DAF.
Zagadka od miesięcy krąży w sieci. Niewielu internautów jest w stanie poprawnie odpowiedzieć na pytanie „Kto na tym skrzyżowaniu ma pierwszeństwo?". Odpowiadamy! Przepisy ruchu drogowegoWiększość Polaków ma jakąś wiedzę na temat przepisów ruchu drogowego, ale ta "zagadka" sprawia problem większości internautów. Czy faktycznie jest taka trudna?Bez względu na to, czy uczyliśmy się kodeksu z myślą o kategorii B, A lub karcie rowerowej/motorowerowej, powinniśmy być w stanie poprawnie ocenić pierwszeństwo na skrzyżowaniu.Niestety, z czasem wielu kierowców traci czujność, lub zwyczajnie zapomina o niektórych zasadach. Popularne jest w Polsce określenie, że instruktor w trakcie jazd szkoleniowych uczy nas „zdać egzamin”, a nie jeździć. Poruszać po ulicy mamy nauczyć się sami po uzyskaniu uprawnień.Coś w tym jest. Wiele przepisów „przestaje obowiązywać” nas tuż po pozytywnym zakończeniu egzaminu praktycznego. Zatrzymanie się przed strzałką warunkowego skrętu w prawo? Dla wielu kierowców to czarna magia.Udowadniają to doświadczeni kierowcy, którzy po utracie prawa jazdy, muszą ponownie przystąpić egzaminu celem odzyskania uprawnień. Nagle się okazuje, że po kilku, czy kilkunastu latach prowadzenia samochodu mają problem z zaliczeniem teorii.Zagadka poróżniła Internautów. Kto w tej sytuacji ma pierwszeństwo? W sytuacji zaprezentowanej na grafice - który pojazd ma pierwszeństwo? Autobus, czy auto osobowe?Warto zwrócić uwagę, że samochód osobowy ma zamiar jechać prosto, a autobus skręcić w lewo. Oba pojazdy mają zielone światło.Ci, którzy w pierwszej chwili odpowiedzieli, że autobus, powinni wrócić do materiałów z czasu egzaminu na prawo jazdy. Kluczem do rozwiązania zagadki sygnalizacja świetlna. Zgodnie z nimi pierwszeństwo przysługuje samochodowi. Dlaczego?Na drodze panuje hierarchia: policjant kierujący ruchem, światła, a na końcu znaki. Jeśli światła działają, znaki nas nie obowiązują. Autobus miałby pierwszeństwo, gdyby światła były wyłączone.Skoro działają, to oba pojazdy znajdują się na drodze równorzędnej, na której obowiązuje zasada „prawej strony". To dlatego auto ma pierwszeństwo.Artykuły polecane przez redakcję Moto Goniec.pl:Mając prawo jazdy posiadasz dodatkowe uprawnienia. Niewielu kierowców o tym wiePrzewoził źle zabezpieczony ładunek. Chwilę później doszło do groźnego incydentuPolicjant omijał na przejściu dla pieszych. Został ukarany - WideoJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: zdrogi.pl
Nowy taryfikator mandatów wpłynął na zachowania kierowców na trasach, zwłaszcza w pierwszych dniach stycznia. Kierowcy wówczas znacznie zwolnili, w obawie przed wysoką karą. W miarę upływu czasu średnie prędkości jazdy rosły, lecz również z zachowaniem umiarkowania. Eksperci z Yanosika sprawdzili, jak wyglądały one w styczniu w polskich miastach. Gdzie jeździ się najszybciej? Sprawdźcie.Średnie prędkości jazdy na różnych rodzajach dróg W Polsce obowiązują limity prędkości, zależne od rodzajów dróg lub terenu. Dla przypomnienia jest to limit:● autostrady - 140 km/h, ● drogi ekspresowe jednojezdniowe - 100 km/h, ● drogi ekspresowe dwujezdniowe - 120 km/h, ● drogi krajowe na obszarze niezabudowanym - 90 km/h, ● droga dwujezdniowa poza obszarem zabudowanym – 100 km/h, ● drogi krajowe na obszarze zabudowanym - 50 km/h, ● strefa zamieszkania – 20 km/h.Eksperci z Yanosika podsumowali średnie prędkości jazdy kierowców w styczniu tego roku i porównali je z ubiegłym, dzieląc na różne rodzaje dróg w Polsce. Widoczne są delikatne rozbieżności, zwłaszcza na drogach ekspresowych oraz autostradach, a także na obszarze niezabudowanym. Jednak wpływ na większe prędkości w tym okresie może mieć także początek ferii zimowych.- Średnie prędkości jazdy kierowców w Polsce, od momentu wprowadzenia nowego taryfikatora mandatów, na autostradach i drogach ekspresowych wzrosły o 2-3 km/h w porównaniu ze styczniem ubiegłego roku. Jednak nadal są one poprawne i mieszczą się w obowiązujących limitach. Z kolei w obszarze niezabudowanym i zabudowanym widoczne są również niewielkie przekroczenia prędkości, które na ten moment mogłyby być karane mandatem w wysokości 50 zł za przekroczenia do 10 km/h. Styczeń to również czas rozpoczęcia ferii zimowych, co także ma wpływ na zwiększenie prędkości jazdy, ze względu na mniejszy ruch na trasach. Takie zwiększenia średnich prędkości w zakresie 2-3 km/h nie są niestandardowym zachowaniem w tym czasie – mówi Julia Langa, Yanosik.
Przez kilka godzin występowały poważne utrudnienia w ruchu drogowym na jednym z pasów drogi krajowej numer 12 w Głuchowie. Przyczyną takiego stanu rzeczy był źle zabezpieczony ładunek, który ostatecznie wylądował na jezdni. Kierowca ciężarówki został ukarany surowym mandatem. Do niezwykle niestandardowego, a zarazem niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek 14 lutego na jednym z odcinków drogi krajowej 12. Tuż przed godziną 8 rano koluszkowscy policjanci zostali zadysponowani do groźnego zdarzenia w rejonie ronda w Głuchowie. Z naczepy ciężarówki spadły bale fundamentowe, które całkowicie sparaliżowały lokalny ruch. Jak się okazało, 29-letni kierowca transportował źle zabezpieczony ładunek.Pomimo faktu, że cały incydent wyglądał bardzo groźnie, w jego wyniku nikt nie ucierpiał. Kierowca zawodowy, który brał udział w tym nietypowym zdarzeniu, został ukarany surowym mandatem w wysokości 1000 złotych. Warto przypomnieć, że podstawą bezpiecznej, a co za tym idzie bezkolizyjnej jazdy jest zachowanie szczególnej ostrożności podczas transportu towarów. Funkcjonariusze z łódzkiej policji podkreślają, że przewożony ładunek nie może powodować przekroczenia dopuszczalnej masy całkowitej lub dopuszczalnej ładowności pojazdu. Ładunek na pojeździe umieszcza się w taki sposób, aby: nie powodował przekroczenia dopuszczalnych nacisków osi pojazdu na drogę, nie naruszał stateczności pojazdu, nie utrudniał kierowania pojazdem, nie ograniczał widoczności drogi lub nie zasłaniał świateł, urządzeń sygnalizacyjnych, tablic rejestracyjnych lub innych tablic albo znaków, w które pojazd jest wyposażony.Ładunek umieszczony na pojeździe powinien być należycie zabezpieczony przed zmianą położenia lub też wywołaniem nadmiernego hałasu. Nie może on mieć odrażającego wyglądu lub wydzielać odrażającej woni. Urządzenia służące do mocowania ładunku powinny być zabezpieczone przed rozluźnieniem się, swobodnym zwisaniem lub spadnięciem podczas jazdy.Prawo o Ruchu Drogowym jasno określa jak powinien być oznaczony przewożony towar, który wystaje poza obrys pojazdu:- ładunek wystający z przodu oznacza się chorągiewka barwy pomarańczowej lub dwoma białymi i dwoma czerwonymi pasami, tak aby były widoczne z boków i z przodu pojazdu, a w okresie niedostatecznej widoczności ponadto światłem białym umieszczonym na najbardziej wystającej do przodu części ładunku,- ładunek wystający z boku oznacza się chorągiewką barwy pomarańczowej umieszczonej przy najbardziej wystającej krawędzi ładunku, a ponadto w okresie niedostatecznej widoczności białym światłem odblaskowym skierowanym do przodu oraz czerwonym światłem i czerwonym światłem odblaskowym skierowanym do tyłu,- ładunek wystający z tyłu pojazdu oznacza się pasami białymi i czerwonymi umieszczonymi bezpośrednio na ładunku lub na tarczy na jego tylnej płaszczyźnie albo na zwieszonej na końcu ładunku bryle geometrycznej, ponadto w okresie niedostatecznej widoczności na najbardziej wystającej do tyłu krawędzi ładunku umieszcza się czerwone światło i czerwone światło odblaskowe.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plWarszawa. Pożar w Galerii WileńskiejNieporęt. Koszmarny wypadek przy Dzikiej Plaży. Nie żyje 34-letni mężczyzna, jeden z kierowców uciekłWarszawa. Kierowca Bolta, który miał molestować pasażerkę trafi do aresztu. "Nie jest obywatelem Polski".Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: KPP Łódź Wschód