Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Sikorski publicznie upomniał Nawrockiego. Padły stanowcze słowa. "Uprzejmie informuję"
Julia Bogucka
Julia Bogucka 25.11.2025 13:21

Sikorski publicznie upomniał Nawrockiego. Padły stanowcze słowa. "Uprzejmie informuję"

Sikorski publicznie upomniał Nawrockiego. Padły stanowcze słowa. "Uprzejmie informuję"
Fot. Adam Burakowski/East News, Rex Features/East News

Wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Pradze miała być okazją do zacieśnienia relacji w ramach Grupy Wyszehradzkiej, jednak stała się zarzewiem konfliktu na szczytach polskiej władzy. Wystąpienie głowy państwa w Czechach, w którym padła propozycja głębokiej reformy unijnych instytucji spotkało się z błyskawiczną i chłodną reakcją szefa MSZ.

Prezydent Karol Nawrocki wyjechał do Czech

Wystąpienie prezydenta Karola Nawrockiego w stolicy Czech nie było jedynie kurtuazyjną wizytą. W swoim przemówieniu, wygłoszonym w prestiżowych murach Uniwersytetu Karola, polski przywódca nakreślił kontury tak zwanego "polskiego programu dla Unii Europejskiej”. Główną osią prezydenckiej narracji stał się sprzeciw wobec postępującej centralizacji Wspólnoty i dążeń federalistycznych, które, zdaniem Nawrockiego, są jedynie kamuflażem dla dominacji największych mocarstw nad państwami narodowymi.

Jestem zwolennikiem Polski w Unii Europejskiej. Uważam jednak, że chociażby kwestie ustrojowe, wymiaru sprawiedliwości czy bezpieczeństwa są zarezerwowane wyłącznie dla polskiej konstytucji, dla polskiego prezydenta oraz polskiego rządu. Tak samo powinno być w przypadku każdego państwa członkowskiego – mówił Nawrocki.

Sikorski publicznie upomniał Nawrockiego. Padły stanowcze słowa. "Uprzejmie informuję"
Fot. MICHAL CIZEK/AFP/East News

Prezydent, odwołując się do koncepcji Europy suwerennych narodów, wskazywał na konieczność "powrotu do korzeni”. W jego ocenie obecny model funkcjonowania Unii, oparty na rozbudowanej biurokracji i instytucjach nieposiadających bezpośredniego mandatu demokratycznego od obywateli, wyczerpał się. Nawrocki argumentował, że siła Europy powinna płynąć z podmiotowości stolic, a nie z brukselskich gabinetów.

W związku z tym Polska proponuje również zniesienie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Przewodniczący Rady musi być, jak poprzednio, prezydentem, premierem lub kanclerzem swojego kraju, czyli politykiem posiadającym mandat demokratyczny i własne polityczne zaplecze, a nie urzędnikiem-biurokratą zależnym od poparcia wielkich mocarstw UE – wskazał Nawrocki.

To retoryka, która wpisuje się w szerszy nurt konserwatywnej myśli europejskiej, ale w ustach prezydenta kraju członkowskiego, wygłoszona bez konsultacji z rządem, nabiera zupełnie innej wagi politycznej. Wystąpienie to zostało odebrane przez komentatorów nie tylko jako manifest ideowy, ale przede wszystkim jako próba narzucenia własnej agendy w polityce zagranicznej, która w Polsce konstytucyjnie jest domeną Rady Ministrów.

Kontrowersje na wydarzeniu w Czechach

Największe emocje wzbudził przytoczony powyżej postulat, który padł podczas praskiego wykładu. Karol Nawrocki zaproponował zniesienie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej, stanowiska, które w latach 2014-2019 piastował Donald Tusk. Polska, jak podkreślał prezydent, stoi na stanowisku, że zasada jednomyślności powinna pozostać w mocy we wszystkich obszarach, w których obowiązuje obecnie. Utrzymane powinno być także rozwiązanie "jedno państwo - jeden komisarz”, czyli gwarancja, że każde państwo członkowskie UE, niezależnie od jego wielkości, wskazuje własnego przedstawiciela do Komisji Europejskiej.

Prezydent przedstawił również propozycję, aby na najwyższe stanowiska unijne nie mogły trafiać osoby, które nie uzyskały rekomendacji rządu swojego kraju. Ponadto opowiedział się za przywróceniem zasady, zgodnie z którą szef rządu państwa sprawującego rotacyjne przewodnictwo w Radzie UE pełniłby funkcję prezydencji, tak jak miało to miejsce przed wejściem w życie traktatu lizbońskiego.

Reakcja rządu była natychmiastowa. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, w charakterystycznym dla siebie stylu, odniósł się do propozycji prezydenta za pośrednictwem platformy X. W krótkim, lecz dobitnym wpisie poinformował:

Uprzejmie informuję, że Rada Ministrów nie upoważniła Pana Prezydenta do składania propozycji zmiany traktatów europejskich.

Ten zwięzły komunikat był w istocie publicznym przywołaniem głowy państwa do porządku prawnego. Sikorski przypomniał, że to rząd prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną państwa, a rola prezydenta w tym zakresie, choć istotna zgodnie z art. 133, opiera się na współdziałaniu, a nie kreowaniu alternatywnej dyplomacji.

Wymiana zdań ma również wyraźny podtekst personalny. Uderzenie w stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej jest politycznie czytelne jako próba dezawuowania międzynarodowego dorobku obecnego premiera, Donalda Tuska. Z kolei riposta Sikorskiego to sygnał, że rząd nie zamierza tolerować "dwugłosu” w kluczowych sprawach międzynarodowych, zwłaszcza gdy dotyczą one fundamentów ustrojowych Unii, takich jak Traktat Lizboński.

Zobacz też: Donald Tusk zwrócił się do Karola Nawrockiego. “Powiedział, że jest gotów”

Współpraca MSZ z prezydentem

Konflikt na linii Pałac Prezydencki - MSZ niesie za sobą poważne konsekwencje dla pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Sytuacja, w której prezydent składa za granicą propozycje zmian traktatowych, wymagających jednomyślności wszystkich państw członkowskich, a szef dyplomacji publicznie się od nich odcina, jest dla partnerów zagranicznych sygnałem niespójności państwa. O ile debata o kształcie Unii jest w Europie potrzebna, o tyle zgłaszanie tak radykalnych postulatów bez uzgodnienia z rządem osłabia siłę negocjacyjną Warszawy w bieżących sprawach, takich jak budżet unijny czy polityka bezpieczeństwa.

Sikorski publicznie upomniał Nawrockiego. Padły stanowcze słowa. "Uprzejmie informuję"
Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Eksperci prawa konstytucyjnego zwracają uwagę, że choć prezydent jest najwyższym przedstawicielem RP, to nie posiada kompetencji do samodzielnego inicjowania zmian w prawie pierwotnym UE. Działanie to może być interpretowane jako przekroczenie uprawnień, co w warunkach ostrego sporu politycznego może prowadzić do paraliżu decyzyjnego w obszarze polityki zagranicznej. Wypowiedź Sikorskiego sugeruje, że rząd będzie rygorystycznie egzekwował swoje prerogatywy, co zapowiada kolejne starcia kompetencyjne. W tle pozostaje pytanie o skuteczność takiej strategii, czy prezydent Nawrocki rzeczywiście wierzy w możliwość reformy traktatów, czy też jego działania są obliczone na budowanie poparcia elektoratu sceptycznego wobec Brukseli, kosztem spójności państwowej dyplomacji.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News