Mocne wyznanie byłej opiekunki Violetty Villas. Tak miał zachować się syn gwiazdy przed jej śmiercią

W grudniu br. minie 14 lat od śmierci Violetty Villas. Artystka pozostawiła po sobie nie tylko znakomitą twórczość, ale również pokaźny dobytek materialny, który wówczas przypadł jej opiekunce, ku niezadowoleniu jedynego syna wokalistki. Ten postanowił walczyć o swoje prawa w sądzie, który ostatecznie przyznał mu majątek po legendarnej gwieździe. Za to jej opiekunka usłyszała wyrok za zaniedbanie względem swojej znanej podopiecznej, które mogły przyczynić się do jej zgonu. Pani Elżbieta wyjawiła, jaka, jej zdaniem, jest prawda. Nie pozostawiła na synu piosenkarki suchej nitki.
Śmierć Violetty Villas
Violetta Villas obdarzona była nie tylko przykuwającą uwagę urodą, ale także pewnością siebie i ogromnym talentem, który wraz z upływem lat zaczęła rozwijać. Miała okazję wystąpić nie tylko na licznych scenach w Polsce, ale również poza jej granicami, co było ogromnym osiągnięciem. Współpracowała z m.in. Frankiem Sinatrą, Deanem Martinem czy Charlesem Aznavourem.
Z biegiem lat nieco przystopowała, coraz rzadziej koncertowała, a miłość do fanów, przed którymi coraz rzadziej występowała, przelała na zwierzęta. Przygarniała je, dbała o nie, lecz w pewnym momencie misja ta zdecydowanie ją przerosła, a pupile ostatecznie miały zostać jej odebrane.
Przed śmiercią, do której doszło 5 grudnia 2011 roku, legendarnej wokalistce, towarzyszyła opiekunka. Pojawiły się jednak głosy, że Violetta Villas, która była pod opieką pani Elżbiety, miała żyć w fatalnych warunkach.
W pomieszczeniu było zimno i brudno, czuć było zapach moczu. Zmarła leżała w pozycji nienaturalnej na baczność Była brudna - twierdził lekarz, cytowany przez “Gazetę Wyborczą”.
O stanie zdrowia Violetty Villas szumnie rozpisywały się media. Powołując się na wyniki sekcji zwłok legendarnej artystki, informowały, że przyczyną jej śmierci mogło być zapalenie płuc lub zator tłuszczowo-płucny. Ten mógł nastąpić na skutek komplikacji po złamaniu lewej kości udowej. Jak podawała “Gazeta Wyborcza”, artystka zaledwie na kilka dni przed zgonem miała złamać nogę, lecz nie udała się do specjalisty.
Ponadto jak twierdził informator “Super Expressu”, Violetta Villas miała być przerażająco chuda, co mogło sugerować, że przez pewien czas nie przyjmowała odpowiedniej ilości pokarmów.
To był dosłownie sam szkielet. Przerażający widok. Jej ciało było okropnie wychudzone, ale brzuch miała wzdęty. Wyglądała jak głodne, afrykańskie dziecko - twierdził informator dziennika.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Kontrowersje wokół spadku po Violetcie Villas
Jak informowały media, Violetta Villas w spadku cały swój majątek, w tym dom znajdujący się w Lewinie Kłodzkim oraz prawa autorskie do utworów, a także wszelakie pamiątki po niej, zapisać miała swojej opiekunce, pani Elżbiecie. Zdecydowanie z takiego obrotu sprawy nie był zadowolony jedyny syn legendarnej artystki, który publicznie zarzucał kobiecie, że ta zmanipulowała jego matkę.
Walka o dobytek po cenionej artystce trwała kilka lat, a swój finał znalazła w sądzie. Dopiero w 2015 roku Sąd Okręgowy w Świdnicy wydał wyrok, który unieważnił dotychczasowy testament, a majątek po Violetcie Villas przypadł jej synowi, Krzysztofowi Gospodarkowi. Mężczyzna musiał jednak trochę poczekać, zanim opiekunka jego matki opuściła nieruchomość.
Porzuciła dom, zostawiła otwarty, więc wszedłem, zabezpieczyłem go i od tej pory w pełni zarządzam domem [...] Nie wiem, gdzie jest pani Elżbieta, mogę się tylko domyślać - mówił przez kilkoma laty w “Życiu na gorąco”.
ZOBACZ TAKŻE: Ewa Błaszczyk przekazała wiadomość o swojej córce, która przebywa w śpiączce. Już nie ma wątpliwości, co dzieje się z Olą
Jak zdradziła żona Krzysztofa Gospodarka, Małgorzata, podczas rozmowy z “Faktem” jedyny syn Violetty Villas miał bardzo ambitne plany związane z nieruchomością odziedziczoną po znanej matce. Okazało się jednak, że finanse zweryfikowały te marzenia.
Pomysł męża, by zrobić tam dom pamięci, wciąż w nim jest i w nim się tli. Wciąż są tam resztki uratowanych pamiątek, niestety wiele rzeczy zostało zdewastowanych i skradzionych [...] Ma piękne wspomnienia z babcią, dziadkiem i podchodzi do tego emocjonalnie. Niestety, nie mamy pieniędzy, które by wystarczyły na gruntowny remont. Przyjaciel męża zagląda tam codziennie, ale na tym koniec - mówiła.
Syn artystki przed laty podczas rozmowy z “Super Expressem” postanowił wspomnieć o okolicznościach śmierci Violetty Villas. Wyjawił wówczas, że wokalistka na krótko przed śmiercią miała doznać poważnych uszczerbków na zdrowiu.
Dlaczego we krwi miała ogromne stężenie tlenku węgla? Czy została zaczadzona, czy ktoś palił przy niej papierosy przez kilka dni? Dlaczego miała świeże złamania kości udowej, mostka i żeber, które przy oddychaniu musiały sprawiać jej potworny ból? Mogła zostać pobita, kopnięta mogła upaść i złamać tę nogę. Nie wiem, jak było, ale wiem, kto wtedy sprawował opiekę nad moją mamą - wyjawił.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Opiekunka Violetty Villas gorzko o jej synu
Pani Elżbieta, która miała opiekować się Violettą Villas, ostatecznie przez sąd została uznana za współwinną za jej śmierć. Orzeczono wówczas, że kobieta miała zaniedbywać artystkę, co w konsekwencji niebezpośrednio miało przyczynić się do jej śmierci, co następnie skutkowało osadzeniem ją za kratami.
Po blisko 14 latach od śmierci cenionej artystki jej opiekunka, która odsiedziała wyrok, postanowiła zabrać głos i podczas rozmowy z portalem ShowNews powiedziała, że jej zdaniem, została źle potraktowana przez sąd oraz syna Violetty Villas, podkreślając jednocześnie, że ze swoich obowiązków wywiązywała się należycie, bez względu na zarobki.
Ja nie byłam przy pani Violetcie dla pieniędzy. Jej nie było stać, żeby mi płacić czy mnie ubezpieczać. Opiekowałam się nią tak, jak umiałam przez 30 lat, i nie zakładałam w banku kont. Mam 800 złotych emerytury, którą sobie wypracowałam w innych miejscach i żyję teraz skromnie pod Warszawą - tłumaczyła.
Jej zdaniem Krzysztof Gospodarek miał pojawiać się u swojej znanej matki wyłącznie wtedy, gdy ta miała pieniądze po dawanych przez nią koncertach. Wyjawiła także, jak miał wyglądać moment, gdy nie mogła dostać się do domu należącego niegdyś do Violetty Villas.
On pojawiał się tylko przez lata, jak mama była po koncertach i miała pieniądze. Ale kiedy go potrzebowała, to go nie było. Kiedy Violetta zmarła, to sąd początkowo mi przyznał prawo mieszkania w Lewinie i wszystko, co po niej zostało, jako nasz wspólny dorobek. Gospodarek miał mi wydać klucze, ale tego nie zrobił. Weszłam do tego domu dopiero z pomocą mediów. Zaczęłam sobie tam sprzątać i wtedy dostałam wiadomość o śmierci mojego męża. Pojechałam na pogrzeb z małą walizką, a gdy wróciłam, to syn Violetty wymienił zamki i już nie weszłam do tego domu - tłumaczyła pani Elżbieta.






































