Historią psa wyrzuconego przez balkon żyła cała Polska. Potwierdzono najgorsze przypuszczenia
Dobiegła końca tragiczna historia psa Muńka, którego kilka dni temu pijana właścicielka wyrzuciła przez balkon. Zwierzę, przez ponad tydzień, w ciężkim stanie walczyło o życie. Niestety obrażenia okazały się zbyt poważne. Smutną informację o odejściu psa Muńka przekazał białostocki oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Wyrzuciła psa przez balkon
Do bestialskiego czynu doszło 23 lutego w centrum Białegostoku. Pijana, 42-letnia kobieta w pewnym momencie wyrzuciła przez balkon starszego psa. Czworonóg, z wysokości drugiego piętra spadł na beton. Zaniepokojeni przechodnie doraźnie pomogli zwierzęciu, które miało problemy z oddychaniem i wezwali służby.
Interweniujący policjanci udali się do mieszkania, skąd zostało wyrzucone zwierzę. W lokum znajdowała się kobieta oraz jej konkubent, który po przybyciu mundurowych twierdził, że nie miał pojęcia, co stało się z jego psem.
- Wczoraj w centrum miasta został wyrzucony z balkonu pies. Przeżył upadek cudem. To starszy Pan, który kiedyś zapewne był radosnym foxiem - nazwijmy go Muniek. Po nocy jego stan można określić jako stabilny, co nie znaczy, że teraz już będzie tylko dobrze, bo nadal wszystko może się wydarzyć - napisali na swojej stronie członkowie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z lokalnego oddziału.
Niepokojące doniesienia w sprawie stanu zdrowia Piotra Żyły. Trener nie wie, co robićPomoc nie przyniosła efektów
To właśnie tam - pod skrzydła białostockiego TOZ trafił Muniek (tak nazwali go pracownicy). Rozpoczęła się walka o życie zwierzaka. - Diagnostyka (USG, RTG) nie wykazała złamań i krwotoków wewnętrznych. Ujawniono krwiaki i podbiegnięcia na skórze psa (po ogoleniu) oraz liczne krwiaki wewnętrzne, które mamy nadzieję się wchłoną. Diagnostyka dziś będzie kontynuowana gdyż oprócz obrażeń Muniek ma dolegliwości również inne związane z wiekiem i długim zaniedbywaniem - pisali członkowie zespołu opiekującego się psiakiem.
- Muniek jest psem, który ewidentnie był zaniedbywany od dłuższego czasu - co na zdjęciach jest wyraźnie widoczne. Sierść to był cuchnący filc z dodatkami zaschniętych odchodów i zgniłego jedzenia. Pazury i zęby w stanie opłakanym. Ktoś od długiego czasu bardzo Munia nie kochał - tłumaczyli we wzruszającym wpisie na swoim Facebooku pracownicy białostockiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Historia Muńka obiegła cały kraj. Rzesza dobrych ludzi w ostatnich dniach wpłacała pieniądze na ratunek psiaka oraz innym podopiecznym polskich oddziałów TOZ.
"Przepraszamy cię Muniu"
W czwartek, 2 marca, po ponad tygodniu walki o życie Muńka, media społecznościowe obiegła smutna informacja, że dzielne zwierzę nie żyje. - Przepraszamy cię Muniu za twoje życie. Nie tak powinien żyć pies, i nie tak powinien odchodzić. Zrobiliśmy co było w naszej mocy, ale nie podjąłeś walki - napisali we wzruszającym wpisie pracownicy białostockiego TOZ.
Ofiara ludzkiego bestialstwa niestety musiała zostać uśpiona. - Jego stan mimo wdrożonego leczenia się pogarszał. Doszło do całkowitego bezmoczu, pobierał pokarm z trudem przy pomocy człowieka, wszystko co zjadł lub wypił zwracał po kilku minutach razem z krwią. Cały czas miał ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym z powodu znacznego zatrucia organizmu mocznikiem, nie wstawał i nie podnosił się samodzielnie. Jego stan nie rokował poprawy, a cierpienie było zbyt wielkie - podsumowało lokalne towarzystwo zajmujące się zwierzętami.
Kara za bestialski czyn
42-letnia sprawczyni cierpienia czworonoga trafiła do aresztu. Badanie alkomatem wykazało u niej stężenie alkoholu we krwi na poziomie 2 promili. Jak podkreślała oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, Malwina Trochimczuk, kobiecie postawiono zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Jak dodawała policjantka, oskarżona przyznała się do popełnienia przestępstwa. Grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: https://twitter.com/GoniecPL