Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Detektyw, który nim nie jest. Tak Rutkowski próbuje uciszyć media
Radosław Gruca
Radosław Gruca 22.12.2025 16:01

Detektyw, który nim nie jest. Tak Rutkowski próbuje uciszyć media

Detektyw, który nim nie jest. Tak Rutkowski próbuje uciszyć media
Rutkowski bez maski. Jak celebryta stał się testem dla wolnych mediów? Fot. Pawel Wodzynski/East News

Przez lata Krzysztof Rutkowski był stałym elementem medialnego krajobrazu: barwny, głośny, zawsze gotowy na kamerę. Symbol „najsłynniejszego detektywa w Polsce”, celebryta o wyrazistym wizerunku, bohater programów rozrywkowych i informacyjnych. Ten obraz – jak pokazuje praca dziennikarzy śledczych – nie tylko rozmija się z faktami, ale wręcz je przykrywa.

O kulisach wielomiesięcznego śledztwa, mechanizmach manipulowania opinią publiczną i presji prawnej wywieranej na autorów niewygodnych publikacji w ramach programu „Heretycy” rozmawiałem z Danielem Arciszewskim – autorem głośnych materiałów o Krzysztofie Rutkowskim

To rozmowa nie tylko o jednej postaci, lecz także o kondycji wolnych mediów.

Detektyw bez uprawnień

Jednym z najbardziej uderzających ustaleń jest fakt, że Krzysztof Rutkowski od 18 lat nie posiada uprawnień detektywistycznych. Mimo to wciąż występuje w mediach w tej właśnie roli, a klienci przez lata byli przekonani, że korzystają z usług licencjonowanego śledczego.

Rutkowski detektywem nie jest już od osiemnastu lat – mówi wprost Daniel Arciszewski. – To, co robił, formalnie było „doradztwem” czy „konsultingiem”, ale klienci płacili w przekonaniu, że zlecają czynności detektywistyczne.

Efekt? Skazanie za oszustwa wobec około 250 osób. W 2017 roku Rutkowski usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu. W 2022 roku zapadł kolejny – tym razem za bezprawne pozbawienie wolności i zmuszanie do określonych działań. Kara finansowa jest dotkliwa: 1 milion 440 tysięcy złotych grzywny, spłacanej w miesięcznych ratach po 60 tysięcy złotych.

Ten obraz w niewielkim stopniu przebijał się do głównego nurtu.

Ja nie jestem sumieniem. Ja jestem chyba wyrzutem sumienia polskiego dziennikarstwa – mówi nasz dziennikarz Daniel Arciszewski. – Bo przez lata te fakty były dostępne, tylko nikt nie chciał ich widzieć.

SLAPP, czyli pozew zamiast odpowiedzi

Cena za zajmowanie się takimi tematami bywa wysoka. W rozmowie wraca wątek pozwów typu SLAPP – strategicznych działań prawnych mających nie wygrać sprawy, lecz zniechęcić, zmęczyć i zastraszyć dziennikarza.

Przypomnijmy, że Krzysztof Rutkowski pozwał Daniela Arciszewskiego za zniesławienie. 

Wcześniej Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia umorzył postępowanie karne, które Krzysztof Rutkowski wszczął przeciwko redaktorowi naczelnemu portalu Goniec.pl Januszowi Schwertnerowi na podstawie art. 212 Kodeksu karnego. Według sądu, materiał dziennikarski publikowany w serwisie nie nosił znamion zniesławienia, a działalność redakcji mieściła się w granicach dopuszczalnej krytyki i rzetelnego dziennikarstwa.  

Te SLAPP-y były dla mnie osobiście bardzo ciężkie. To nie były miłe czasy – przyznaje Arciszewski.

Mechanizm jest prosty: liczne pozwy, wysokie koszty obsługi prawnej, groźba odpowiedzialności karnej – często w oparciu o art. 212 Kodeksu karnego. Dziennikarz, zamiast pracować, musi się bronić.

Do tego dochodzą żądania sprostowań, które coraz częściej nie mają nic wspólnego z korektą faktów, a są próbą narzucenia własnej narracji. Przykłady? Spory z PZPN po dziennikarskim śledztwie Krzysztofa Boczka zatytułowanym „Polski Związek Wódki Nożnej" czy procesy wytaczane twórcom internetowym przez firmy z rynku kryptowalut.

Nadzieją pozostaje unijna dyrektywa anty-SLAPP, która do 2026 roku ma zobowiązać państwa członkowskie do realnej ochrony dziennikarzy przed nadużyciami prawa.

Tu nie chodzi tylko o Rutkowskiego

Historia Krzysztofa Rutkowskiego jest w istocie tylko punktem wyjścia. W tle toczy się dużo poważniejsza gra: o granice wolności słowa, o odporność mediów na naciski i o to, czy dziennikarstwo śledcze w Polsce będzie miało prawo istnieć bez strachu przed finansowym i psychicznym wyniszczeniem.

Bo dziś coraz częściej nie pyta się już: „czy to prawda?”, ale: „czy opłaca się to opublikować?”.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News