Częstochowa: Sąsiedzi z działek ujawniają prawdę o Krzysztofie R. "Znaliśmy innego człowieka"
Choć sprawa tajemniczego zaginięcia 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii nie została jeszcze wyjaśniona, to nowe światło na relacje z podejrzanym rzucają wypowiedzi znajomych. Działkowcy boją się przebywać na terenie ogródków i nie dowierzają, że Krzysztof R. mógł zabić Aleksandrę, dla której zostawił żonę i chorego synka.
O szczegółach relacji między byłymi kochankami pisze "Fakt". Dziennikarze wybrali się z kamerą na teren ogródków działkowych przy ul. Żyznej w Częstochowie, gdzie po raz ostatni była widziana Aleksandra.
Krzysztof R. nie mógł pogodzić się z rozstaniem
Z relacji sąsiadów wynika, że Krzysztof R. przeprowadził się do ogródków działkowych z powodu problemów w małżeństwie. Niedługo później poznał Aleksandrę. Jeden z działkowców przyznał, że nie była to miłość odwzajemniona.
Inna sąsiadka stwierdziła, że Aleksandra miała powiedzieć Krzysztofowi, że "nigdy jej nie dorówna" i "stawiała mu coraz większe żądania". Mężczyzna próbował przekonać kobietę, ale ostatecznie relacja się zakończyła w maju 2021 r. Działkowcy żyli związkiem tej pary.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
- Mówiliśmy mu, że skoro się rozstali, żeby do tego nie wracał, ale widać było, że go to dręczy - przyznała znajoma. Jednak zdaniem działkowców Krzysztof wcale nie był kobieciarzem i nie zwierzał się z relacji z Aleksandrą. - Był raczej na dystans i skryty i ciągle wspominał Olę - przekonuje jedna z sąsiadek.
Krzysztof R. wydzwaniał do znajomych po zaginięciu Aleksandry i Oliwii
Z informacji "Faktu" wynika, że Krzysztof R. rozwiódł się z żoną w grudniu 2021 r. Zimą kontakty między działkowcami urwały się. Jednak 11 lutego, tuż po zaginięciu Aleksandry i Oliwii, Krzysztof R. przypomniał sobie o działkowcach. Miał do nich dzwonić i wysyłać wiadomości.
- Opowiadał nam, że widział Olę około 13:00 w czwartek 10 lutego na działkach. Kręciła się z taczką i wywoziła trawy. Potem zniknęła. Krzysiek mówił nam, że nie zwracał uwagi na nią, pojechał do sklepu - przyznała znajoma.
Działkowcy pojechali na teren ogródków, ale nie zastali mężczyzny. Próbowali się z nim skontaktować w niedzielę 13 lutego. Bezskutecznie. Podejrzewali, że za zniknięciem kobiet może stać "znajomy z portalu randkowego".
Dlatego nie mogą w uwierzyć, że to Krzysztof R. mógł zabić Aleksandrę i Oliwię. - Dlaczego on to zrobił? Przecież był innym człowiekiem. Myśmy znali innego Krzyśka, dla mnie on był dobrym człowiekiem - stwierdziła znajoma mężczyzny.
Działkowcy przyznali w rozmowie z "Faktem", że Krzysztof R. miał wiele problemów. Jego starsza córka uległa zaczadzeniu w wieku 12 lat. Żona chodziła na terapię, a mężczyzna próbował sam poradzić sobie z traumą i opiekował się synem w wieku szkolnym. - Dziecko jest autystyczne. Często zabierał chłopca na działki. Opiekował się nim… Dla nas to szok. Myśmy znali całkiem innego człowieka - przekonują sąsiedzi.
Jak już informowaliśmy, w poniedziałek 21 lutego policja wznowiła poszukiwania Aleksandry i Oliwii. Podczas przeczesywania lasu w Romanowie funkcjonariusze odnaleźli dwa kobiece ciała i truchło psa.
Na razie prokuratura nie potwierdziła, że odnalezione zwłoki należały do zaginionych kobiet. Na podstawie innych materiałów dowodowych postawiła Krzysztofowi R. zarzut podwójnego zabójstwa. Więcej na temat tej tajemniczej sprawy można przeczytać tutaj.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Zakończyła się narada w BBN. Głos zabrali Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki
Tragiczny wypadek na A4, nie żyją 4 osoby. W akcji służby ratownicze
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: "Fakt"