Chciała otrzymać odszkodowanie za zniszczony płot. Nałożono na nią 3 mln zł kary
Mieszkanka Łodzi twierdzi, że podczas budowy kanalizacji na osiedlu, doszło do zniszczenia jej ogrodzenia. W związku z tym kobieta zażądała od władz miasta odszkodowania w wysokości 34 tys. zł. W odpowiedzi jednak przekazano jej, że płot stoi w pasie drogowym, przez co sama została zobowiązana do zapłaty ponad 3 mln zł kary. Pani Iwona walczy o swoje prawa w sądzie, a jej sprawą zajęła się “Interwencja” Polsatu.
Zapłaciła 34 tys. zł za czyszczenie płotu. Domaga się odszkodowania
Mieszkająca na rogatkach Łodzi pani Iwona nie spodziewała się, że zapoczątkowana trzy lata temu budowa kanalizacji w jej okolicy doprowadzi do tak wielkiego zamieszania. Niestety, po tym, jak na drogę wysypano kruszywo, jej ogrodzenie ulegało sukcesywnym usterkom. W końcu łodzianka zażądała od urzędników zwrotu kosztów czyszczenia i naprawy płotu.
Dramatyczny finał wycinki. 37-latek zginął przygnieciony przez drzewoByły kałuże, glina i samochody pryskały płot, dochodziło do uszkodzeń. Kamienie wypryskiwały spod kół. Za czyszczenie i renowację zapłaciłam 34 tysiące zł. Pisaliśmy kilkukrotnie pisma do Zarządu Dróg o zmianę nawierzchni drogi, bez żadnego efektu - opowiedziała rozgoryczona.
Urzędnicy kazali zapłacić jej ponad 3 mln zł kary
Płot pani Iwony to nie tylko zwykły element posesji, ale także znak mijającego czasu o wartości sentymentalnej. Na początku, czyli 70 lat temu, był drewniany, później udało się postawić taki z siatki, aż w końcu, w 2003 roku stanęło ogrodzenie klinkierowe, na które kobieta przez długi czas odkładała pieniądze.
Tymczasem Zarząd Dróg i Transportu U.M. Łodzi, idąc w zaparte, stwierdził, że ogrodzenie stoi częściowo na pasie drogowym i sam postanowił domagać się gigantycznych pieniędzy. Panią Iwonę zobowiązano więc do zapłaty 3 mln 62 tys. złotych.
Rafał Purtak, specjalista prawa budowlanego, wskazuje jednak, że płot widoczny był na wszystkich planach i mapach, a urzędnicy doskonale wiedzieli o jego istnieniu. Stąd nagłą decyzję o nałożeniu kary nazywa “kuriozalną”.
Kara ponad 3 miliony złotych ma charakter represyjny. Urząd kwestionuje zajęcie 35 metrów kwadratowych. Należy to podzielić na długość ogrodzenia i wtedy wyjdzie zajęta długość. To są centymetry - uważa.
Płot stał przez 70 lat. Nagle zaczął przeszkadzać
Sprawa jest bardzo skomplikowana, bo sam rzecznik Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi na uwagę dziennikarzy “Interwencji”, że płot stoi w tym samym miejscu od 70 lat, odpowiada, że niewykluczone, iż właśnie tyle czasu znajduje się on w pasie drogi.
Jednocześnie przyznaje, że wcześniej nie weryfikowano tego, ponieważ “nie było takiej potrzeby”. O kwocie kary mówi z kolei, że wzięła się z okresu pięciu lat, na który wstecz można nakładać opłaty za zajęcie pasa drogowego oraz za przestrzeń. Jego zdaniem, wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
Przepisy ustawy o drogach publicznych wyraźnie wskazują na to, że w sytuacji kiedy jakiś obiekt zlokalizowany jest w drodze publicznej, ale był zlokalizowany, zanim ustawa weszła w życie, czyli przed latami osiemdziesiątymi, to może pozostać i nie ma podstaw do tego, aby na właściciela nakładać karę - kontruje z kolei Marta Krajewska, radca prawny, pełnomocnik pani Iwony.
"Arogancja i złe podejście". Łodzianka nie może pogodzić się z karą
Pani Iwona walczy o swoje prawa i zwrot pieniędzy za czyszczenie ogrodzenia w sądzie w Łodzi. Zwróciła się też z wnioskiem o zdjęcie z niej horrendalnej kary do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a te przekazało sprawę do ponownego rozpoznania.
Kobieta mówi wprost, że jeśli jednak okaże się, że musi zapłacić sankcję pieniężną, nie będzie miała z czego. Jej zdaniem, urząd powinien zastanowić się najpierw, jakie kary nakłada.
Według mnie to arogancja i złe podejście do ludzi - podsumowuje.
Źródło: "Interwencja" Polsat