Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Żurek odpowiada Nawrockiemu. Chodzi o incydent w Wyrykach
Julia Dębek
Julia Dębek 18.09.2025 16:36

Żurek odpowiada Nawrockiemu. Chodzi o incydent w Wyrykach

Żurek odpowiada Nawrockiemu. Chodzi o incydent w Wyrykach
Fot. Dawid Wolski/East News

Incydent w Wyrykach wciąż elektryzuje opinię publiczną. Sprawa, w której pojawiają się wątki wojska, kancelarii prezydenta oraz rządu, wzbudza coraz większe emocje. Głos w dyskusji zabrał minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek, który zdecydowanie odniósł się do zarzutów o brak wiedzy w Pałacu Prezydenckim.

Żurek: "Prezydent był informowany na bieżąco"

Podczas konferencji prasowej minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek podkreślił, że prezydent oraz jego kancelaria mieli pełny dostęp do informacji dotyczących wydarzeń w Wyrykach. Jak wskazał, sam regularnie uczestniczy w posiedzeniach specjalnego komitetu, w którym obecni są również przedstawiciele Pałacu Prezydenckiego. 

Zdaniem Żurka nie było sytuacji, w której prezydentowi odmówiono dostępu do kluczowych danych – przeciwnie, informacje były przekazywane na bieżąco przez wojsko i służby. 

Słowa ministra mają istotne znaczenie, ponieważ stoją w sprzeczności z narracją, jakoby głowa państwa była pomijana w obiegu informacji. To z kolei rodzi pytania o wiarygodność wcześniejszych komunikatów ze strony BBN oraz samej kancelarii.

Spór o komunikację między instytucjami

Oświadczenie Waldemara Żurka wpisuje się w coraz ostrzejszy spór o komunikację między najważniejszymi instytucjami państwa. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, a także przedstawiciele kancelarii prezydenta, utrzymują, że meldunki, jakie otrzymywali, były niepełne lub pozbawione jednoznacznych stwierdzeń. 

Z kolei Żurek wyraził zdziwienie, że takie stanowisko w ogóle zostało publicznie przedstawione, sugerując, że problem może tkwić w wewnętrznych mechanizmach kancelarii – a konkretnie w tym, że urzędnicy nie przekazują prezydentowi wszystkich ustaleń, mimo że uczestniczą w naradach. 

Ta wymiana zdań ujawnia napięcia na linii rząd–prezydent i rodzi obawy o to, czy w momentach kryzysowych obieg informacji w państwie działa prawidłowo.

ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje ceniony wojskowy. Jednostka przekazała tragiczne wieści

Co wydarzyło się w Wyrykach?

Sam incydent w Wyrykach budzi ogromne kontrowersje. Według ustaleń przedstawionych przez rząd, na dom w tej miejscowości w nocy z 9 na 10 września spadła rakieta wystrzelona z polskiego myśliwca F-16, który wykonywał zadanie bojowe związane z neutralizacją rosyjskiego sprzętu.

Doniesienia na ten temat po raz pierwszy pojawiły się w mediach, a dopiero później potwierdzono je oficjalnie. Tymczasem BBN oraz kancelaria prezydenta podkreślają, że informacje docierające do nich były zbyt ogólne, by uznać je za pełnoprawny meldunek. 

W efekcie opinia publiczna stanęła wobec dwóch sprzecznych narracji – jednej, według której prezydent wiedział o wszystkim, i drugiej, wskazującej na istotne braki w komunikacji. To sprawia, że incydent w Wyrykach urósł do rangi sprawdzianu przejrzystości państwa i wiarygodności jego instytucji.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News