Zachowanie księdza podczas pogrzebu przelało czarę goryczy. Skandal w polskiej parafii, wierni rozpoczęli protest
Parafianie mają dość swojego proboszcza. Ksiądz z Przedcza pokłócił się praktycznie ze wszystkimi, a wierni muszą wozić zwłoki bliskich do sąsiedniej parafii. Proboszcz nie przyszedł na jeden z pogrzebów i to nie koniec jego grzechów.
Wierni mają dość, ksiądz przekroczył wszelkie granice
Ksiądz z Przedcza w województwie wielkopolskim podpadł swoim parafianom do tego stopnia, że ci rozpoczęli zbieranie podpisów o wyrzucenie proboszcza z ich kościoła. Pod apelem do kurii podpisało się już ponad 1000 osób, co pokazuję skalę oburzenia panującą w małym miasteczku.
Parafianie postanowili szukać pomocy w mediach. Przed kamerami TVN opowiedzieli o oburzającym zachowaniu proboszcza, który wcześniej przez lata służył na Białorusi. Od tygodnia mieszkańcy Przedcza protestują pod plebanią, żądają natychmiastowego usunięcia księdza. - Chcemy, żeby sobie poszedł, i to jak najszybciej - powiedziała jedna z parafianek. Co tam się stało?
"Nasz nowy dom". Pierwszy taki przypadek w programie. Katarzyna Dowbor zaskoczyła fanówKsiądz wkurzyła parafian, żądają jego usunięcia
Napięcia w wielkopolskim kościele narastały od dawna. Kiedy we wrześniu 2021 r. mieszkańcy otrzymali nowego proboszcza, nie spodziewali się, że otwierają trudny rozdział w historii parafii. Nawet ministranci nie chcą już służyć przy ołtarzu.
- Nie przekazuje znaku pokoju i zapomina o pogrzebach - słyszmy w materiale stacji TVN. Jeden z pogrzebów stał się właśnie kluczowym argumentem w sporze z kapłanem. - Żałobnicy czekali w kościele, wikary nic nie wiedział o mszy żałobnej. Trzeba go było sprowadzać w ostatniej chwil - mówiła jedna z oburzonych parafianek.
Były kościelny dolewa oliwy do ognia
Na kolejne gorzkie słowa zdecydował się pan Jarosław, który przez dwadzieścia sześć lat był kościelnym. - Popsuł się agregat w chłodni przy kościele. Od lat wykorzystywaliśmy ją do pochówków. Proboszcz stwierdził, że za naprawę powinien zapłacić okoliczny zakład pogrzebowy - powiedział dziennikarzom TVN.
Wierni musieli wozić ciała bliskich do pobliskiej parafii, a ksiądz nic sobie z tego nie robił. Lista osób, których proboszcz nie zraził do siebie, jest wyjątkowo krótka. Nawet szanowany i lubiany w Przedczu kardiolog rezygnował z przyjmowania po tym, jak kapłan rozwiązał umowę na pomieszczenie, gdzie przyjmował. Należało ono do parafii, a obecnie wierni z okolicy stracili bliski dostęp do specjalisty.
Kuria obiecała, że rozwiążę sprawę i nie zignoruje problemów wiernych. Kiedy to ostatecznie nastąpi? To wielka tajemnica, a parafianie nie ukrywają, że są na skraju wytrzymałości.
Źródło: tvn, se.pl