Władimir Putin znów grozi. "Użyjemy wszelkich możliwych środków. To nie jest blef"
W 210. dniu inwazji Rosji na Ukrainę Władimir Putin wygłosił orędzie, w którym zapowiedział częściową mobilizację wojskową. Dyktator oskarżył także Zachód o próbę zniszczenia Rosji i poinformował, że celem Moskwy pozostaje niezmiennie wyzwolenie Donbasu od "neonazistów". Jak podkreślił, aby tak się stało, jest gotów użyć "wszelkich dostępnych środków".
Na te przemówienie świat czekał z zapartym tchem. Prezydent Rosji miał wygłosić pierwsze od lutego orędzie do narodu już we wtorkowy wieczór, na co przygotowały się największe stacje telewizyjne na świecie zmieniając swoje ramówki.
Eksperci spodziewali się, że Władimir Putin zapowiedzieć może mobilizację wojskową oraz pseudoreferenda w okupowanych republikach, ale żadna z deklaracji nie padła. Kolejny spektakl propagandy przełożono bowiem na środowy poranek, który rozpoczął się od gróźb i machania szabelką.
Skuteczna kontrofensywa Ukraińców
Krwawa wojna w Ukrainie przez długie miesiące nie przyniosła rozstrzygnięcia. Po początkowych sukcesach Rosjan, impet armii Putina osłabł i nastąpił pat, zaś ostatnio coraz głośniej o dotkliwych upokorzeniach rosyjskich żołnierzy i udanej kontrofensywnie walecznych Ukraińców.
Na Charkowszczyźnie w spektakularny sposób udało się wyprzeć wojska nieprzyjaciela i odbić takie miasta, jak Kupiańsk czy Izium. Wkrótce wyzwolone mogą zostać także Łyman i Lisiczańsk, a to mocno niepokoi Kreml, który zapowiadał przecież, że nie odda zajętcyh terenów.
Klęska putinowskiej armii mocno odbija sie na wizerunku samego Putina, który traci w oczach obywateli i chętnie zostałby odsunięty od władzy przez dotychczas lojalne mu środowiska. Już nawet kremlowska propaganda nie radzi sobie z tuszowaniem porażek, a czołowym komentatorom puszczają nerwy, w związku z czym apelują oni o brutalną odpowiedź oraz ataki jądrowe.
W tak trudnej sytuacji prezydent Rosji nie był od kiedy ponad 20 lat temu przejął władzę w kraju. Dziś satrapa wie, że od losów wojny w Ukrainie zależą także i te jego i może dlatego podejmuje radykalne kroki. To niby nie pierwszy raz, kiedy Putin grozi palcem, ale słowa, które padły z jego ust w najnowszym orędziu są wyjątkowo niepokojące.
Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację
Dzisiejsze wystąpienie rosyjskiego przywódcy nie było zaskoczeniem dla analityków. Władimir Putin rzeczywiście ogłosił częściową mobilizacje wojskową w swoim kraju, zaznaczając, że poborowi podlegać będą jedynie obywatele rezerwy, głównie ci doświadczeni.
- Status prawny ochotników i bojówek Donbasu powinien być taki sam jak zwykłego rosyjskiego personelu wojskowego. Cele operacji specjalnej pozostają niezmienione - powiedział.
Polityk ośwadczył też, że w przypadku Ługańskiej Republiki Ludowej, udało się "niemal całkowicie oczyścić ją z neonazistów", a w Donieckiej Republice Ludowej trwają walki.
- W ciągu ośmiu lat kijowski reżim okupacyjny stworzył tu głęboko usadowioną linię fortyfikacji. Szturmowanie ich spowodowałoby ciężkie straty, dlatego nasze jednostki, a także jednostki wojskowe republik donbaskich, działają w sposób systematyczny i kompetentny, wykorzystując sprzęt, oszczędzając personel i krok po kroku wyzwalając ziemię doniecką - mówił Putin.
Oprócz tego, potwierdził, że Rosja pomoże w organizacji referendów w separatystycznych regionach w Ukrainie, twierdząc, że stoi za tym chęć zapewnienia bezpiecznego środowiska ich mieszkańcom do wyrażenia własnej woli.
"Rosja użyje wszelkich możliwych środków"
Prawdziwie propagandowemu przemówieniu Putina klasycznie towarzyszyły też absurdalne kłamstwa na temat rzekomo niecnych zamiarów Zachodu wobec samej Rosji. Dyktator zagrał na czułej strunie pełnych sentymentów Rosjan, wskazując, że to demokratyczne państwa "zniszczyły" w 1991 r. ZSRR, a teraz mają chcieć uczynić to samo z Rosją.
- Uczynili swoją bronią totalną rusofobię, w tym przez dziesięciolecia celowo kultywując nienawiść do Rosji, przede wszystkim w Ukrainie, dla której przygotowywali los antyrosyjskiego przyczółka - stwierdził.
Jego zdaniem, niezmiennie, to właśnie Zachód odpowiada za wojnę w Ukrainie, m.in. powstrzymując Kijów przed kontynuacją negocjacji pokojowych i czyniąc z Ukraińców "mięso armatnie".
- Kijów otrzymał bezpośredni rozkaz zerwania wszelkich porozumień. W efekcie po załamaniu się negocjacji Kijów wysłał na front nowe bandy najemników i nacjonalistów - podkreślił.
Putin zasugerował również, że w planach jest przeniesienie działań wojennych na teren Rosji i stosowanie nuklearnego szantażu, co sam robi ostrzeliwując nieustannie Zaporoską Elektrownię Jądrową.
Z poważną miną zapewnił na koniec, że jeśli integralnośc terytorialna jego kraju zostanie zagrożona, "użyje wszelkich dostępnych środków" i stanowczo zaznaczył, że "to nie jest blef".
Szojgu: "Mobilizacja obejmie 300 tys. ludzi"
Do planów Putina odniósł się także nieco ukrywany ostatnio minister obrony narodowej Rosji Siergiej Szojgu. Ten oznajmił, że podczas "specjalnej operacji wojskowej" Rosja straciła dotychczas 5937 żołnierzy. To, oczywiście, kolejne pobożne życzenie, bowiem według różnych szacunków ofiar po stronie agresora może być nawet 60 tys.
Ponadto, Szojgu stwierdził, że częściowa mobilizacja obejmie 300 tys. ludzi, przy czym będą to osoby doświadczone i nie przewiduje się "powołań dla studentów". Ma to być 1 proc. ogólnego potencjału mobilizacyjnego Rosji.
Jak dodał, działania te są konieczne, aby "kontrolować 1000-kilometrową linię kontaktu, a także wyzwolone terytoria."