Tyle zapłacili za talerzyk na komunii. Cena zaskoczyła Polaków
Sezon komunijny w 2024 roku już niedługo dobiegnie końca. Jak się okazuje, uroczystość ta wiąże się nie tylko z niemałym uszczerbkiem dla portfela rodziców, ale i chrzestnych. Pani Renata nie ma wątpliwości, że po dwóch komuniach ma już dosyć. To, ile przeznaczyła na te okoliczności, może przyprawić o zawrót głowy.
Cena za talerzyk na komunii obiera mowę
W Polsce odbywają się ostatnie uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. Pani Renata zwróciła się do Onetu ze swoją zaskakującą historią z tegorocznego, komunijnego sezonu. Już na wstępie przyznała, że ogromnie cieszy się z jego zakończenia.
Panna młoda nagle zrobiła to podczas pierwszego tańca. Goście zaniemówili - WideoMam dwóch chrześniaków, więc wiedziałam, że nie możemy przyjść z cienką kopertą. Jednak to, co dziś wyprawia się na tego typu przyjęciach, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Byliśmy tylko na dwóch komuniach. Trzeciej bym nie przeżyła – napisała czytelniczka.
Omal nie spadła z krzesła, gdy poznała cenę za talerzyk na komunii
Czytelniczka Onetu była zaskoczona wystawnością przyjęć, w których uczestniczyła. Zdradziła, że rodzice jej chrześniaków zarezerwowali sale bankietowe w luksusowym hotelu i restauracji już półtora roku przed.
To się nazywa "rozmach"! Czułam się jak na weselu – przyznała.
W pewnym momencie siostra pani Renaty zdradziła jej, ile pieniędzy musiała przeznaczyć na opłacenie zaledwie jednego talerzyka dla gościa.
Gdy siostra powiedziała mi cenę za talerzyk, omal nie spadłam z krzesła. Wiedziała, że jest drogo, ale nie sądziłam, że jeden talerzyk na komunii może kosztować 300 zł. Dla mnie to wszystko to jakaś abstrakcja – zdradziła.
ZOBACZ: Czy w Boże Ciało trzeba iść do kościoła? Odpowiedź zaskoczy niejednego
”Na same prezenty wydałam 4 tys. zł”
Kobieta przyznaje, że jeszcze 15 lat temu tak wystawne uroczystości komunijne były rzadkością.
Córkę urodziłam 15 lat temu. Przyjęcie komunijne miała w domu, a jedyny drogi prezent, jaki dostała, to był złoty medalik od matki chrzestnej. Oczywiście też dostawaliśmy koperty z pieniędzmi, ale nie wypchanymi po 1, czy 2 tys. zł. I moje dziecko nie otwierało przy gościach kopert – opowiadała.
Pani Renata wyjawiła również, ile sama przeznaczyła na koperty dla swoich chrześniaków.
Jako matka chrzestna na same prezenty wydałam 4 tys. zł. Dlaczego tak dużo? Bo mąż się uparł, że nie wypada dać mniej niż inni chrzestni. Nie liczę sukienki i butów dla siebie i córki. Nie wspomnę o paliwie. Myślę, że łącznie wydaliśmy jakieś 5 tys. zł. Masakra – napisała rozżalona kobieta.
Nie ma także wątpliwości, że za tą kwotę mogłaby sobie sprawić urlop w ciepłym kraju.
W maju było sporo ofert do Turcji, nawet po 4 tys. zł dla dwóch osób. Gdyby nie rozrzutność mojej siostry i kuzyna, którzy każdą imprezę muszą organizować w myśl zasady: "zastaw się, a postaw się", moglibyśmy polecieć na wakacje do 4-gwiazdkowego hotelu i grzać się pod palmami. A tak pewnie zostaniemy w Polsce i urlop spędzimy, grillując na działce – gorzko podsumowała czytelniczka.
Źródło: onet.pl