Niezależne rosyjskie media przekazują niezwykle nietypowe informacje dotyczące mobilizacji wojskowej. Z danych wynika, że zdecydowana większość młodych mężczyzn chce za wszelką cenę uniknąć poboru do wojska. Od początku inwazji na Ukrainę, w Rosji podpalono aż pięć biur werbunkowych. Podpalacze poinformowali, że w ten sposób chcieli wyrazić swoje niezadowolenie, jak również uniknąć służby wojskowej.Jak się okazuje, nie wszyscy Rosjanie chcą brać udział w zbrojnej inwazji na teren Ukrainy. Pewien odsetek mężczyzn zamierza za wszelką cenę uniknąć poboru. Niektórzy z nich zdecydowali się na bardzo dramatyczny krok, by uniknąć wysłania na front.Z doniesień niezależnych rosyjskich portali wynika, że w ostatnim czasie zwiększyła się liczba podpaleń biur werbunkowych na terenie Federacji Rosyjskiej. Media wskazują, że od początku działań wojennych na Ukrainie, podpalono aż 5 obiektów.Ostatnie podpalenie miało miejsce w miniony poniedziałek, 18 kwietnia w regionie położonej niedaleko Moskwy Mordowii. Tamtejszy serwis informacyjny "7x7" poinformował, że napastnicy użyli koktajlów Mołotowa. Zniszczonych zostało kilka komputerów i baza danych poborowych w osadzie Zubowa Poljana.W związku z przeprowadzonym atakiem, proces rekrutacyjny nowych żołnierzy został wstrzymany.
Niezwykle wstrząsające informacje dotyczące rosyjskich zbrodni przekazała ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmyła Denisowa. Przytoczyła historię z podkijowskiego Irpienia, gdzie Rosjanie na oczach 17-latki zgwałcili zarówno jej matkę, jak i siostrę. Niestety, ale w wyniku odniesionych obrażeń, obie kobiety zmarły. Nie jest żadną tajemnicą, że rosyjskie siły okupujące teren Ukrainy dopuszczają się niezwykle kuriozalnych, wręcz wstrząsających czynów. Głównym celem ich działań jest przede wszystkim ludność cywilna, która nie ma najmniejszych szans na skuteczną obronę. O haniebnych czynach armii rosyjskiej poinformowała rzeczniczka praw człowieka na Ukrainie, Ludmyła Denisowa. Przytoczyła sytuację, która miała miejsce na terenie okupowanego Irpienia, gdzie trzech Rosjan na oczach 17-latki gwałciło jej mamę i 15-letnią siostrę.Niestety, ale wykorzystywane kobiety nie zdołały przeżyć, a zszokowana 17-latka spędziła kilka dni w domu wraz z ciałami swoich bliskich. Dopiero po wyzwoleniu miasta przez rodzime siły wyjechała do swojej babci.
Wynika z niego, że wojska Władimira Putina używają na Ukrainie broni, którą otrzymali od Francji, mimo obowiązujących od 2015 roku sankcji.Ustalono, że tego typu pojazdy trafiły do rosyjskiego wojska w latach 2015-2016, czyli tuż po nałożeniu na Federację Rosyjską specjalnego embarga na eksport jakichkolwiek technologii wojskowych.A tiny car of the French brand. A family was trying to escape but was killed by 🇷🇺 murderers. Killed, as it is now proved, with French weapons sold in circumvention of sanctions in 2015. Anyone in 🇪🇺 who tries to make up to 🇷🇺 must see the result of their actions. pic.twitter.com/adlHG4Cv2C— Михайло Подоляк (@Podolyak_M) April 22, 2022 Z przekazanych danych, osobowe Renault zostało zniszczone za pomocą bojowego wozu piechoty BMD-4, który w finalnym rozrachunku trafił w ręce ukraińskich sił. Mychajło Podoljak nie ma najmniejszych wątpliwości, że francuska firma Thales sprzedała Rosji niezbędne komponenty, potrzebne w procesie produkcji. BMD-4 miały być montowane w Wołogdzie i posiadać oficjalną licencję. Doradca prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego w upublicznił za pośrednictwem Twittera nagranie pokazujące skale zniszczeń wojennych na terenie Ukrainy. Mychajło Podoljak podkreślił, że Rosjanie korzystają z broni, którą otrzymali od Francji, pomimo obowiązujących od 2015 roku sankcji powiązanych z aneksją Krymu. Już od prawie dwóch miesięcy trwa rosyjska agresja na terytorium Ukrainy. Każdego dnia publikowane są nowe, bulwersujące nagrania, przedstawiające brutalność, a także bezduszność Rosjan, dokonujących wiele zbrodni wojennych. W piątek na temat działań Federacji Rosyjskiej wypowiedział się doradca prezydenta Ukrainy, Mychajło Podoljak, który zamieścił krótki filmik na swoim Twitterze. - Maleńki samochód francuskiej marki. Rodzina próbowała nim uciec, ale została zabita przez rosyjskich morderców. Zabita, jak zostało udowodnione, francuską bronią sprzedaną z obejściem sankcji w 2015 roku. Każdy kraj należący do Unii Europejskiej, który próbuje podlizywać się Rosji, musi zobaczyć efekt swoich działań - brzmi wpis Podoljaka dodany w opisie filmu.
Polski rząd przyjął nowy, rewolucyjny projekt zakładający kolejne zmiany w prawie podatkowym. W założeniu ma on obniżyć stawkę PIT aż o 5 punktów procentowych z 17 do 12 procent. Dodatkowo w planach rządu jest zlikwidowanie tzw. ulgi dla klasy średniej. Aktualnie projekt ustawy zostanie skierowany do Sejmu, gdzie będą trwały prace nad jego finalnym kształtem. Polski rząd postanowił zafundować obywatelom kolejne zmiany odnoszące się do podatków. W głównej mierze chodzi o projekt o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw. Szczegółowy plan został przygotowany i opublikowany przez Ministerstwo Finansów.Na temat szykowanych zmian wypowiedział się szef polskiego rządu, Mateusz Morawiecki. Premier podkreślił, że wprowadzone regulacje obejmą miliony Polaków. - Najpierw, aby sprawiedliwości podatkowej stało się zadość, podnieśliśmy kwotę wolną od podatku do 30 tysięcy złotych. Podniesienie progu podatkowego do 120 tysięcy złotych to ruch w kierunku budowania siły klasy średniej - zaznaczył podczas swojego przemówienia Morawiecki. Przekazał, że zdecydowano się na likwidacje ulgi dla klasy średniej, dodając przy tym, że ten pomysł by powszechnie krytykowany przez rodzime społeczeństwo. - Likwidujemy słusznie krytykowaną ulgę dla klasy średniej. Dziękujemy za słowa krytyki. Likwidacja tej ulgi pomoże w uproszczeniu podatków - mówił premier. Morawiecki wskazał, że wprowadzone obniżki PIT-u obejmą miliony polskich obywateli. Dodał, że wprowadzona zmiana będzie miała niezwykle pozytywny wpływ dla naszych portfeli. Szef rządu podkreślił również, że projekt zakłada uproszczenie rozliczenia kwoty wolnej od podatku dla zarabiających w kilku miejscach. W praktyce oznacza to możliwość składania PIT-2 u więcej niż jednego pracodawcy. - W ten sposób osoby pracujące na kilku etatach będą mogły odczuć obniżkę już od pierwszej wypłaty - poinformował Morawiecki. Premier przekazał pozytywne informacje dla polskich przedsiębiorców. Wskazał, że zaproponowana zmiana w sposobie rozliczania składki zdrowotnej jest równoznaczna z niższymi podatkami dla 1,4 miliona usługodawców.
Ministrowie obrony Rosji oraz Kamerunu podpisali oficjalne porozumienie wojskowe. Joseph Beti Assomo oraz Siergiej Szojgu spotkali się w Moskwie, gdzie doszło do zatwierdzenia niezbędnych dokumentów. Jak informują światowe media, umowa została zawarta już ponad tydzień temu, 12 kwietnia, aczkolwiek jej treść ujawniono dopiero teraz.Pomimo straszliwych zbrodni wojennych, a także stwarzania poważnego zagrożenia dla światowego pokoju, niektóre państwa chcą otwarcie współpracować z bestialskim reżimem Władimira Putina. W miniony wtorek 12 kwietnia doszło do podpisania oficjalnej umowy o współpracy wojskowej pomiędzy Rosją oraz Kamerunem. W imieniu afrykańskiego kraju traktat negocjował minister obrony Joseph Beti Assomo, z kolei Rosję reprezentował Siergiej Szojgu. 13-stronnicowy dokument obliguje oba kraje do wymiany opinii i informacji na temat polityki obronnej i bezpieczeństwa międzynarodowego, rozwoju stosunków w dziedzinie wspólnych szkoleń, medycyny, topografii, a także hydrografii wojskowej.Jak podkreślają eksperci, warunki umowy nie są zbyt przejrzyste i nie odnoszą się do problemów zewnętrznych trawiących Kamerun, jak np. walki z islamską bojówką z Boko Haram, która jest poważną bolączką dla tamtejszego rządu. Warto podkreślić, że to nie pierwsza oficjalna umowa pomiędzy tymi państwami. Pierwsza z nich została podpisana w 2015 roku, tuż po zajęciu Krymu. Od tamtej pory, oba państwa prężnie rozwijają swoje dyplomatyczno-militarne stosunki.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w bardzo krytyczny sposób odniósł się do działań Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy. Zapewnił, że jego kraj dołoży wszelkich starań, by pomóc potrzebującemu narodowi m.in. poprzez dostawy broni. Podkreślił również, że Rosja powinna zostać ukarana sankcjami już po aneksji Krymu w 2014 roku. Od dłuższego czasu w światowych mediach panuje przekonanie, że strona niemiecka nie chce wspomóc walczącej Ukrainy. Wielu ekspertów, czy też polityków w otwarty sposób atakuje naszych zachodnich sąsiadów, zarzucając zerową reakcję na barbarzyńskie działania strony rosyjskiej. Odpowiedź na wszelkie zarzuty wystosował kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, który zapewnił, że jego kraj udzieli niezbędnej pomocy Ukrainie, wysyłając potrzebne uzbrojenie. Polityk na łamach tygodnika "Spiegel" przekazał, że zarówno on, jak i cały naród niemiecki zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Poinformował, że partia SPD jest partią pokojową, a jej przedstawiciele mają świadomość dramatycznych skutków dwóch wojen światowych. - Nadal robimy wszystko, co w naszej mocy, aby militarnie pomóc Ukrainie - mówił Scholz, podając za przykład fakt, że Niemcy przekazały ukraińskim siłom broń przeciwpancerną i przeciwlotniczą, amunicję, pojazdy i wiele rodzajów sprzętu wojskowego z zasobów Bundeswehry.Niemiecki przywódca zaznaczył jednak, że możliwości niemieckich sił zbrojnych, jeśli chodzi o dalsze dostawy broni pochodzącej z ich rezerw, nie są nieskończone i "zostały w dużej mierze wyczerpane". Podczas swojej wypowiedzi podkreślił, że Niemcy dokonały przekazania broni przy wsparciu USA, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii i Kanady. - Jesteśmy też gotowi pomóc naszym sojusznikom w szybkim szkoleniu z obsługi tej broni". Wyjaśnił też, że ważne jest, aby sprzęt wojskowy można było wykorzystać bez przedłużających się szkoleń, a najszybciej można to zrobić z bronią konstrukcji sowieckiej, którą Ukraińcy bardzo dobrze znają - dodał Olaf Scholz.
Znany kanał śledczy General SVR opublikował na swoim telegramie niebywałe doniesienia na temat jednej z córek Władimira Putina. Rosyjski dyktator miał jej zakazać opuszczania Rosji, ponieważ obawia się, że mogłaby ona już więcej nie wrócić. 37-letnia Maria Woroncowa miała się dowiedzieć o decyzji ojca w nietypowy sposób. Już prawie dwa miesiące trwa rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. Niestety, ale każdego dnia światowe media informują o nowych, kuriozalnych czynach, których dopuszczali się rosyjscy żołnierze względem bezbronnej ludności cywilnej. Światowe media zastanawiają się, gdzie tak naprawdę znajdują się dzieci dyktatora, a także jaki mają stosunek do zaistniałej sytuacji. Jakiś czas temu, informowały one o tym, że aktualna partnerka Putina, Alina Kabajewa wraz z czwórką jego najmłodszych dzieci, znalazła schronienie w Szwajcarii. Tym razem medialne doniesienia dotyczą jednej z dwóch "oficjalnych" córek rosyjskiego przywódcy, Marii Worońcowej. Dziennikarze śledczego portalu General SVR poinformowali za pośrednictwem swojego Telegramu, że kobieta otrzymała kategoryczny zakaz opuszczania Rosji, który został nałożony przez jej ojca. Władimir Putin obawia się, że mogłaby już nigdy nie wrócić.
Do niebywałego dramatu doszło w stolicy województwa dolnośląskiego. Młoda Ukrainka została zgwałcona przez 60-letniego mężczyznę, który wykorzystał fakt, że kobieta uciekała przed wojną. Jak się okazało, kobieta została wykorzystana przez konkubenta jej matki, który trafił już do policyjnego aresztu.Jakiś czas temu w polskich mediach było bardzo głośno o gwałcie na młodej Ukraince, która przybyła do Polski w poszukiwaniu bezpieczeństwa oraz spokoju. Niestety, ale została ona zgwałcona przez bezdusznego mężczyznę, który zaoferował jej schronienie pod swoim dachem. Jak się okazuje, nie był to ostatni tego typu przypadek, ponieważ kilka dni temu we Wrocławiu doszło do niewypowiedzianego aktu przemocy, który wstrząsnął całym miastem. Informacje na temat tej sprawy przekazała w piątek 22 kwietnia Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Niestety, ale na terenie stolicy Dolnego Śląskakolejna kobieta uciekająca przed zbrodniczym reżimem Putina została zgwałcona. Ofiarą jest Anna B., która przybyła do naszego kraju 30 marca, czyli tuż po wybuchu wojny w Ukrainie.
Bliski przyjaciel Władimira Putina, Władimir Sołowiow podczas rozmowy na antenie telewizji Rossija24 wyraził żywą nadzieję, że po zakończeniu operacji na terenie Ukrainy, Federacja Rosyjska zaatakuje członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. Z ust propagandysty padły skandaliczne słowa. Do wstrząsających scen doszło w czasie emisji programu o oryginalnym tytule "Wieczór z Władimirem Sołowiowem". Prowadzący, będący jedną z najjaśniejszych twarzy kremlowskiej propagandy wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji na Ukrainie. Wezwał Władimira Putina do podjęcia zdecydowanych działań. Nie od dziś wiadomo, że dziennikarz stacji Rossija24 w bardzo nienawistnych słowach wypowiadał się na temat członków NATO, jak również Polski. 58-letni Rosjanin w skandalicznych słowach wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji na terenie Ukrainy. W najnowszych odcinku swojego programu groził członkom NATO, że już wkrótce może dojść do wybuchu III wojny światowej. Podkreślił, że działania zbrojne będą prowadzone przeciwko wrogom Rosji. - Nie tylko Ukraina zostanie poddana "denazyfikacji". Wojna przeciwko Europie i światu przybiera teraz inny kierunek, a my będziemy musieli zachowywać się bardziej surowo - zaznaczył. Dodał również, że działania na terenie Ukrainy nie wystarczą, a Rosja musi zareagować na działania państw NATO, które wzmocniły swoje siły militarne. - Będziemy miażdżyć machinę wojenną NATO, tak samo, jak i mieszkańców krajów NATO. NATO będzie musiało zadać sobie pytanie: Czy mamy wystarczająco dużo broni, aby się bronić? Czy mamy wystarczająco dużo ludzi? A wtedy nie będzie litości, nie będzie litości - mówił podczas swojego programu. And now 🇷🇺 state TV talks about “war against Europe and the world” once the operation against 🇺🇦 has been concluded. Without mercy. pic.twitter.com/faBjJy7U1t— Carl Bildt (@carlbildt) April 21, 2022 Nie od dziś wiadomo, że Władimir Sołowjow głosi wiele kontrowersyjnych, a wręcz kuriozalnych tez. Dziennikarz jest przyjacielem Władimira Putina, z którym od wielu lat utrzymuje niezwykle ciepłe relacje. Sołowjow jakiś czas temu obraził prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełeńskiego, którego nazwał diabłem i złem wcielonym. - Przeklinam cię! Tyś jest zwykły diabeł i zło wcielone, nie Żyd! - krzyczał podczas swojego programu rosyjski prezenter. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Brytyjski ekspert zdradził, co się stanie, jeśli Rosja zdobędzie DonbasPutin zdradził prawdziwy cel wojny w Ukrainie. Jego tłumaczenie dosłownie zwala z nógMatura z języka polskiego 2022. Arkusze maturalne CKE z lat 2018 - 2021Źródło: Goniec.pl
Władimir Putin zdecydował się na przerwanie ataków na zakłady metalurgiczne Azowstalu umiejscowione w okupowanym Mariupolu. O swojej decyzji poinformował ministra obrony, Siergieja Szojgu, który przyjął, jak i wykonał rozkaz rosyjskiego prezydenta. Spotkanie obu polityków było transmitowane za pośrednictwem propagandowej telewizji Rossija24. W czwartek 21 kwietnia doszło do oficjalnego spotkania Władimira Putina oraz ministra obrony Rosji, Siergieja Szojgu. Głównym tematem rozmów była aktualna sytuacja na Ukrainie, a przede wszystkim postępy wojsk rosyjskich na terenie zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu. Siergiej Szojgu poinformował Putina, że do ustabilizowania działań, a przede wszystkim finalizacji całej akcji, potrzeba jeszcze kilku dni. Podkreślił również, że w chwili obecnej trwa potężna blokada obiektu, przez którą ukraińskie siły nie mają wystarczających sił, by przeciwstawić się działaniom agresora. Dodał również, że na terenie zakładów znajdują się cywile, którzy szukają schronienia, jak również obrońcy miasta. Szojgu podkreślił, że siły Federacji Rosyjskiej zrobiły wszystko, co w ich mocy, by chronić bezbronną ludność cywilną. W jego opinii, akcja ewakuacyjna zakończyła się sukcesem, ponieważ z Mariupola ewakuowano ponad 142 tysiące "obywateli".Warto podkreślić, że spotkanie obu polityków było transmitowane na łamach propagandowej telewizji Rossija24. Jej przekaz był bezpośrednio skierowany do rosyjskich obywateli, którzy poprzez skuteczną dezinformację nie mają pojęcia o tym, co tak naprawdę dzieje się na terytorium Ukrainy.
Ukraińskie służby poinformowały o przejęciu rozmowy dwóch rosyjskich żołnierzy. Wynika z niej, że Rosjanie otrzymali wyraźny rozkaz zabicia wszystkich jeńców wojennych, którzy zostali pojmani w mieście Popasna w obwodzie ługańskim. Wywiad poinformował, że to jawna "zbrodnia wojenna". Już od ponad 2 miesięcy trwa rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. Codziennie publikowane są nowe informacje dotyczące rosyjskich zbrodni popełnianych wobec ludności cywilnej. W ostatnim czasie ukraiński wywiad poinformował o tym, że przejął rozmowę dwóch rosyjskich żołnierzy dotyczącą jeńców wojennych z regionu Popasna. Według oficjalnego przekazu wszyscy pojmani wojskowi mają zostać zabici. Taka informacje wstrząsnęła światową opinią publiczną, a także pokazała, że Rosjanie nie cofną się nawet przed największą zbrodnią. W tym przypadku wiele osób wskazuje, że takie działanie może być określone mianem zbrodni wojennej.
Ukraińskie służby za pomocą swoich mediów społecznościowych przekazały, że siły rosyjskie planują dalsze "terroryzowanie" ludności cywilnej zamieszkującej teren obwodu chersońskiego. W komunikacie poinformowano, że Rosjanie chcą zablokować pomoc humanitarną ze strony ukraińskich władz. Już od niemal dwóch miesięcy trwa rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. Każdego dnia można usłyszeć o potwornych czynach, których dopuszczają się żołnierze Federacji Rosyjskiej, skupiając swoje bestialskie działania na bezbronnej ludności cywilnej.Sztab Generalny Ukrainy przytoczył sytuację, do której doszło w jednej z wiosek na terenie obwodu chersońskiego. Rosjanie szykują "przymusową mobilizację". ChcąSztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że w obwodzie chersońskim Rosjanie planują zorganizować masową akcję mobilizacyjną tamtejszych mieszkańców. Chcą, by ludność cywilna wzięła udział w wojnie przeciwko Ukrainie. Według przekazanych informacji, wojska rosyjskie chcą całkowicie zablokować pomoc humanitarną ze strony ukraińskich władz.Sztab generalny Ukrainy poinformował, że na południu kraju Rosjanie planują zorganizować obowiązkową mobilizację tamtejszych mieszkańców do udziału w wojnie przeciwko Ukrainie. Wojska rosyjskie zagroziły również, że w przypadku ostrzału przez siły ukraińskie ich pozycji, zaczną ostrzeliwać wioskę. - W wiosce Zołota Bałka Rosjanie powiedzieli mieszkańcom, że "zielonych korytarzy" ewakuacyjnych więcej nie będzie i zabronili im opuszczania miejscowości - można przeczytać w oficjalnym komunikacie.
Z ust Władimira Putina padły niebywałe słowa odnoszące się do podjętych działań wojennych na terenie Ukrainy. Podkreślił, że do podjęcia takiej, a nie innej decyzji, zmusiła go niezwykle ciężka sytuacja, która miała miejsce na terenie Donbasu. Rosyjski przywódca zdradził, dlaczego zaatakował sąsiedni kraj, a także poinformował, że wszystkie założenia zostaną zrealizowane.Władimir Putin skrzętnie wykorzystuje wszelkie narzędzia propagandowe, by szerzyć swoją niezwykle skrzywioną optykę dotyczącą sytuacji w Ukrainie. Rosyjski przywódca poinformował, że jego naród chce zaprowadzić pokój na terenie Donbasu. W jego opinii, Rosja chce uchronić Ukraińców przed zbrodniczym reżimem, który rzekomo ma miejsce w ich kraju. Rosyjski przywódca zdradził, dlaczego zdecydował się na tak drastyczny ruch i zaatakował niepodległe, suwerenne państwo.Putin podkreślił, że Rosja będzie dążyć do "normalizacji" życia na terenach samozwańczych republik Doniecka i Ługańska. W swojej wypowiedzi zaznaczył, że głównym celem jego wojsk jest pomoc ludności zamieszkującej region Donbasu.- Osiągniemy sytuację, w której życie wróci tam stopniowo do normalności, zmieni się na lepsze - przekazał prezydent Rosji w trakcie spotkania rady nadzorczej pozarządowej organizacji Rosja-Kraj Możliwości.Dodał również, że przez ostatnie osiem lat na terenie Ługańskiej Republiki Ludowej trwały straszliwe walki i bombardowania.
Federacja Rosyjska odrzuciła oficjalną propozycję, która została wystosowana przez sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa. Odnosiła się ona do wprowadzenia czterodniowej przerwy humanitarnej na czas Wielkanocy. Przedstawiciel Kremla miał zaznaczyć, że "wezwania do i zawieszenia broni są w tych okolicznościach bardzo nieprawdziwe i nieszczere".Już od niemal dwóch miesięcy trwa rosyjska agresja na terytorium Ukrainy. Każdego dnia na jaw wychodzą nowe fakty o brutalnych zbrodniach popełnianych przez wojska Federacji Rosyjskiej względem narodu ukraińskiego. Światowi przywódcy od dłuższego czasu podejmują wszelkie próby, by zakończyć ten krwawy konflikt, aczkolwiek ich starania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. We wtorek sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres ponownie odniósł się do sytuacji tuż za naszą wschodnią granicą, a przede wszystkim otwarcie potępił rosyjską ofensywę. Zaapelował również do tamtejszych władz o co najmniej czterodniową "humanitarną przerwę" w działaniach wojennych z okazji prawosławnej Wielkanocy. - Proszę dziś o czterodniową przerwę humanitarną w Wielki Tydzień, od czwartku do niedzieli, aby umożliwić otwarcie szeregu korytarzy humanitarnych na Ukrainie - zaproponował Guterres. Jego apel został ponowiony przez stronę ukraińską, jak również rosyjską inteligencję, która nie jest przychylna działaniom Władimira Putina względem Ukrainy. .@antonioguterres закликав встановити з 21 квітня «великоденну гуманітарну паузу» для організації гуманітарних коридорів і евакуації цивільних. Позиція московського фюрера була озвучена вже за декілька годин на Радбезі Послухайте і ви! Не мені ж одному це трійло регулярно терпіти pic.twitter.com/mV0YkHSGfQ— Sergiy Kyslytsya (@SergiyKyslytsya) April 20, 2022
Ukraińskie media informują, że żołnierze Władimira Putina chcą jak najszybciej wrócić do swoich rodzin oraz domów. Ich desperacja jest tak duża, że są gotowi sami się ranić, byle nie trafić na front. Z opublikowanych nagrań jasno wynika, że zdecydowana większość z nich jest zainteresowana jedynie żołdem i bezpiecznym powrotem w rodzinne strony.Już od niemal dwóch miesięcy trwa rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. Każdego dnia można usłyszeć o potwornych czynach, których dopuszczają się żołnierze Federacji Rosyjskiej, skupiając swoje bestialskie działania na bezbronnej ludności cywilnej. Jak się okazuje, spore grono żołnierzy nie chce kontynuować walki na terenie Ukrainy i chce jak najszybciej wrócić do swoich domów. Ukraińcy informują, że ich oponenci są tak zdeterminowani, że decydują się na akty samookaleczania. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy od początku wybuchu wojny publikuje przechwycone przez siebie rozmowy rosyjskich żołnierzy. Kilka dni temu udostępniono materiał, na którym wyraźnie słychać "ciekawy" pomysł rosyjskiego żołnierza, by zakończyć swój udział w wojnie z Ukraińcami.Zdradził prosty plan, który według niego pomoże mu powrócić do domu w bezpieczny sposób. Poinformował również, co zamierza zrobić po powrocie do kraju.
Władimir Putin poinformował, jaki jest cel rzekomej "specjalnej operacji wojskowej" w Ukrainie. Przywódca Rosji podkreślił, że niezwykle ciężka sytuacja, która miała miejsce w Donbasie, zmusiła go, do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Zaznaczył przy tym, że wszystkie założone przez niego cele zostaną osiągnięte. Już niemal dwa miesiąca trwa rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. W tym czasie dochodziło tam do wielu zatrważających zbrodni wojennych wymierzonych w bezbronną ludność cywilną. Według Władimira Putina, Rosja chce uchronić Ukraińców przed zbrodniczym reżimem, który rzekomo ma miejsce w ich kraju. Rosyjski przywódca zdradził, dlaczego zdecydował się na tak drastyczny ruch i zaatakował niepodległe, suwerenne państwa. Putin podkreślił, że Rosja będzie dążyć do "normalizacji" życia na terenach samozwańczych republik Doniecka i Ługańska. W swojej wypowiedzi zaznaczył, że głównym celem jego wojsk jest pomoc ludności zamieszkującej region Donbasu.- Ta tragedia, która wydarzyła się w Donbasie, w tym w Ługańskiej Republice Ludowej, wymusiła, po prostu zmusiła Rosję do rozpoczęcia tej operacji wojskowej, o której wszyscy dziś dobrze wiedzą - wskazał Putin.Putin (o wojnie): „Ta tragedia, która wydarzyła się w Donbasie, w tym w Ługańskiej Republice Ludowej, wymusiła, po prostu zmusiła Rosję do rozpoczęcia tej operacji wojskowej, o której wszyscy dziś dobrze wiedzą”— Wojciech Szewko (@wszewko) April 20, 2022 - Będziemy działać konsekwentnie. Doprowadzimy do sytuacji, w której życie stopniowo wróci do normy, zmieni się na lepsze - zapowiedział prezydent Rosji podczas posiedzenia rady nadzorczej prezydenckiej organizacji "Rosja - kraj możliwości".Jak powszechnie wiadomo, rosyjska ofensywa nie posuwa się do przodu, a wręcz przeciwnie, odnosi druzgocące straty. Władimir Putin nie jest zadowolony z takiego stanu, dlatego szuka winnych niepowodzeń na froncie ukraińskim. Warto podkreślić, że Federacja Rosyjska zmieniła swoje priorytety tuż po niepowodzeniach na froncie w obwodzie kijowskim, Wówczas zaczęto naciskać, że celem ataku jest "wyzwolenie Donbasu". Sam Putin wielokrotnie mówił, że Rosji chodzi tylko i wyłącznie o ratowanie Donbasu "przed ludobójstwem".Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:"To samo stanie się z polską ambasadą". Rosyjski ambasador grozi "odwetem", jego placówka ma ogromne problemyRosyjski dziennikarz ujawnił, że "teściowa" Zełenskiego mieszka w Moskwie. Kobieta udzieliła wywiaduObrońcy Azowostalu otrzymali ultimatum od Rosjan. Apelują o pomoc cywilom z MariupolaŹródło: Goniec.pl
Jeden z najbogatszych rosyjskich oligarchów zabrał głos w sprawie inwazji wojsk Władimira Putina na terytorium Ukrainy. Miliarder Oleg Tińkow podkreślił, że Rosja ma "gów... armię", a działanie przywódcy Federacji Rosyjskiej było kompletnie nieprzemyślane. - Ta wojna prowadzi jedynie do "śmierci niewinnych ludzi i żołnierzy" - podkreślił. Już o prawie dwóch miesięcy trwa zmasowana agresja wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy. Jak się okazuje, obrońcy w zaciekły sposób walczą o wolność dla swojego kraju, skutecznie odpierając ataki wrogich wojsk. Z kolei siły rosyjskie są zmęczone, a ich morale bliskie zeru. W publicznych mediach pojawia się coraz więcej sygnałów, że Rosjanie sukcesywnie sprzeciwiają się dalszej kontynuacji działań wojennych na terytorium zachodniego sąsiada. Głos w tej sprawie zabierają nie tylko generałowie, ale również oligarchowie, którzy na własnej skórze odczuli skutki drakońskich sankcji. Jednym z oponentów aktualnych działań Władimira Putina jest miliarder Oleg Tińkow, który w otwarty sposób skrytykował Putina, ale również rosyjską armię. Pod jej adresem padły jawne oskarżenia o dokonanie masakry w Buczy oraz innych ukraińskich miastach. We wtorek za pośrednictwem swojego Instagrama oligarcha wezwał do niezwłocznego zakończenia "szaleńczej wojny przeciwko sąsiedniemu krajowi".Rosyjski miliarder nie gryzł się w język i przedstawił stanowisko większości Rosjan. - 90 procent Rosjan jest przeciwnych tej wojnie - podkreślił założyciel Tinkoff Banku. W jego opinii zaledwie 10 procent jego rodaków popiera działania Władimira Putina. Jak sam wskazał, taki ułamek obywateli mogą stanowić "idioci".Oligarcha uderzył również w rosyjską armię. Zaznaczył, że jest ona źle wyszkolona, a generałowie nie wiedzą, co robić. - Rosyjscy generałowie zdali sobie już sprawę, że mają gów... armię. Jak armia może być dobra, skoro cała reszta kraju jest gów... i zabrudzona nepotyzmem, pochlebstwem i służalczością - zastanawiał się miliarder. W jego opinii, żaden z zaangażowanych krajów nie skorzysta na długofalowej kontynuacji działań wojennych.
Według informacji przekazanych przez ukraińskiego eksperta Ołeha Żdanowa, Władimir Putin otrzymał anonimowy list ze sporą dawką krytyki. Wiele wskazuje na to, że jego autorami byli rosyjscy generałowie, którzy w otwarty sposób storpedowali plan inwazji na Ukrainę, a także późniejsze działania na jej terytorium. Rzekomo mieli wezwać przywódcę do zakończenia wszelkich działań militarnych. Żdanow poinformował, jak zareagował Władimir Putin.Wraz z przedłużającą się rosyjską ofensywą na terytorium Ukrainy, zarówno generałowie, jak i sam Władimir Putin nie kryją swojego niezadowolenia. Sytuacji nie poprawia fakt dotkliwej izolacji Rosji na arenie międzynarodowej, a ujawnienia licznych zbrodni na ludności cywilnej, które wstrząsnęły opinią publiczną na całym świecie. Według informacji przekazanych przez ukraińskiego eksperta Ołeha Żdanowa, Władimir Putin otrzymał nieprzyjemny list, w którym skrytykowano jego decyzję odnośnie do agresji na Ukrainę. W jego opinii, autorami są rosyjscy generałowie, którzy chcieliby szybkiego zakończenia konfliktu na zachodniej flance. W ten sposób Federacja Rosyjska uniknęłaby jeszcze większych strat, które na ten moment są naprawdę dotkliwe.
W środę 20 kwietnia doszło do zburzenia trzech pomników upamiętniających Armię Czerwoną. Jak poinformował prezes Instytutu Pamięci Narodowej, Karol Nawrocki podczas konferencji prasowej w Siedlcu (woj. wielkopolskie), do usunięcia jest jeszcze przeszło 60 monumentów. Podkreślił, że takie działanie jest jednym z podstawowych elementów procesu dekomunizacji naszego kraju. Nie jest żadną tajemnicą, że na terenie naszego kraju wciąż występuje wiele pomników upamiętniających Armię Czerwoną, czy też będących ściśle powiązanych z radzieckim reżimem. Aktualnie w naszym kraju trwa szeroko zakrojony proces, którego głównym celem jest wyeliminowanie z przestrzeni publicznej wszelkich elementów powiązanych z kultem Armii Czerwonej. W środę 20 kwietnia doszło do obalenia trzech monumentów. Jeden z nich znajdował się w województwie dolnośląskim, a dwa w Wielkopolsce. Podczas wyburzania pomnika w Siedlcu, głos zabrał prezes IPN, Karol Nawrocki. - W kręgu cywilizacji chrześcijańskiej, w kręgu cywilizacji łacińskiej, w innych kręgach kulturowych, które aspirują do cywilizacji, niszczenie cmentarzy i grobów jest aktem barbarzyństwa. Nawet łotry stają przed obliczem Boga Wszechmogącego, który dokonuje rachunku ich ziemskiego życia - podkreślił. Wskazał również, że niesprawiedliwością wobec ofiar zbrodniczego reżimu radzieckiego, byłoby stawianie na cokołach tych, którzy niewolili wolne, niepodległe państwa.- Tych, którzy zadawali ból i cierpienie kobietom i dzieciom; tych, którzy dziś stają się wzorem dla ludobójców - mówił Nawrocki. W swoim przemówieniu nawiązał również do aktualnej sytuacji na terenie Ukrainy, a także bestialskich czynów, których dopuszczają się Rosjanie wobec tamtejszej ludności cywilnej.
Kilka dni temu agencja informacyjna ukraińskiego resortu obrony przekazała, że za pomocą Google Maps można bez najmniejszych przeszkód obejrzeć rosyjskie bazy wojskowe, a nawet tajny bunkier Władimira Putina. Obiekty możemy obserwować po włączeniu odpowiedniej warstwy "satelita".Na powyższe doniesienia zareagowało samo Google, które poinformowało, że nie wprowadziło żadnych znaczących zmian w zdjęciach satelitarnych pochodzących z Rosji. Wcześniej światowe media obiegła informacja, że w związku z rosyjską agresją na Ukrainę, amerykański gigant zdecydował się na taki ruch, wymierzając tym samym poważny cios nie tylko w Federacje Rosyjską, ale również w samego Putina. Poinformowano, że udostępnione zostały zdjęcia satelitarne willi, jak i bunkra rosyjskiego przywódcy. Warto podkreślić, że każdy użytkownik Google może obejrzeć tajne obiekty wchodzące w skład rosyjskiej infrastruktury wojskowej. Mowa o takich konstrukcjach jak: bateria przeciwlotnicza w Obwodzie Kaliningradzkim, jednostka Floty Północnej w obwodzie murmańskim czy też baza Floty Czarnomorskiej ulokowana w Sewastopolu.Oprócz powyższych punktów, na mapach jest widoczny również bunkier samego Putina znajdujący się na terenie republiki Ałtaju. Każdy może obejrzeć rosyjskie bazy wojskowe i bunkier Putina. Google udostępniło zdjęcia z dwóch powodów. W opinii agencji ArmyInform, udostępnione zdjęcia nie mają większej wartości strategiczno-bojowej, aczkolwiek mogą być niezwykle interesujące dla zwykłego internauty. Informacje o tym, że zdjęcia obiektów zostały odtajnione, podawało wiele zachodnich mediów. Jak się okazało, Google od razu zdementowało takie doniesienia. Dokonano tego za pośrednictwem oficjalnego konta twitterowego map Google'a. W odpowiedzi poinformowało, że firma nie wprowadziła żadnych zmian w zdjęciach satelitarnych z Rosji. In Google Maps military and strategic objects of #Russia became available in maximum resolution. pic.twitter.com/FtSLSEyrox— NEXTA (@nexta_tv) April 18, 2022 - Nigdy nie widziałem zamazanej rosyjskiej bazy wojskowej w Google Maps czy Google Earth. A uwierzcie mi, spędzam tam 'trochę' czasu - podkreślił na swoim Twitterze Konrad Muzyka, dyrektor polskiej firmy analitycznej Rochan Consulting.Never have I seen a blurred Russian military base on Google Maps or Google Earth. And trust me, I have spent “some time” in these apps. https://t.co/nE1gZFZYpP— Konrad Muzyka - Rochan Consulting (@konrad_muzyka) April 18, 2022 Jak się okazało, Federacja Rosyjska jest wyłączona spod ochrony prywatności, która jest wprowadzana przez firmę Google. Chodzi m.in. o wszelkie tajemnice wojskowe lub inne klauzule, którymi obejmuje się strategiczne obiekty państwowe.To właśnie dlatego, bez większych problemów możemy obejrzeć tajne, a także strategiczne obiekty, które są ulokowane na terenie Rosji. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Białoruski polityk zagroził Polsce i Litwie. Chce wziąć odwet za rzekomą planowaną agresjęUkraiński parlament chce zmusić mężczyzn w wieku poborowym do powrotu. Nowe prawo wejdzie w życie?Donald Tusk znów ostro o działaniach rządu. "Plany pisane obcym alfabetem" Źródło: Google Maps / Goniec.pl
Były prezydent i premier Rosji, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew poinformował, że wszyscy obcokrajowcy, którzy biorą udział w wojnie na terenie Ukrainy, podlegają obowiązkowej "denazyfikacji". Stwierdził również, że nie są oni objęci specjalnym zapisom konwencji genewskiej, regulującej status jeńca. W ostatnim czasie były prezydent Federacji Rosyjskiej bardzo aktywnie udziela się w mediach społecznościowych, publikując wiele wstrząsających wpisów, a także uderzając w kraje Zachodu. Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji wielokrotnie uderzał w nasz kraj, otwarcie krytykując działania Mateusza Morawieckiego, czy też innych polityków. Podkreślał, że Polska jest zajadłym oponentem Federacji Rosyjskiej, prezentując silnie rusofobiczną postawę.Ostatnio wypowiedział się na temat zagranicznych żołnierzy, którzy walczą z Rosją po stronie Ukrainy. Podkreślił, że zostaną oni surowo ukarani, a także nie będą podlegać zapisom konwencji genewskiej. - Z historycznego punktu widzenia najemnictwo nie jest zjawiskiem nowym. Z przeszłości wiemy, że nadmierne poleganie na uzbrojonych przybyszach z zewnątrz było bardzo niebezpieczne. Często prowadziło to do utraty niepodległości przez państwa, a następnie do śmierci tych formacji państwowych. W końcu cudzoziemcy z bronią w ręku chętnie osadzali na tronie każdego protegowanego, nie tylko tych, którzy ich zaprosili. Najważniejsze jest to, że płacono im dzwoniącą monetą - napisał były prezydent Rosji za pośrednictwem swojego Telegramu. Polityk w mocny sposób uderzył w ukraiński rząd, sugerując, że ten nieuchronnie zmierza do spektakularnego upadku.- Reżim kijowski słabo zna historię i zmierza do swojego spektakularnego fiaska. Dlatego, nie chcąc uczyć się na błędach innych, postanowili skorzystać z pomocy nowoczesnych landsknechtów. Dane wywiadowcze wskazują, że na Ukrainę napłynęły tysiące najemników ze wszystkich zakątków świata - podkreślił Miedwiediew.
Ukraińska agencja Ukrinform poinformowała o uprowadzeniu syna szefa władz rejonu zaporoskiego na Ukrainie Ołeha Buriaka. Chłopiec miał trafić w ręce okupantów na rosyjskim posterunku w Wasylówce podczas przejazdu kolumny ewakuacyjnej z Melitopola do Zaporoża. Ołeh Buriak przekazał w rozmowie z dziennikarzem Ukrinform, że do zdarzenia doszło 8 kwietnia, kiedy to jego 16-letni syn wraz z dwiema znajomymi kobietami i trojgiem dzieci przemieszczali się samochodem. Nagle pojazd został zatrzymany przez rosyjskich żołnierzy, którzy podchodzili do wszystkich samochodów po kolei, sprawdzając, kto się w nich znajduje. Jak się okazało, nastolatek został wyciągnięty z pojazdu.Ołeh Buriak poinformował, że samochód był przetrzymywany na posterunku przez ponad 3 godziny. Po tym czasie wszystkie osoby zostały wypuszczone do domu, oprócz jego syna, który został pod nadzorem rosyjskich żołnierzy.
Gazeta "Komsomolskaja Prawda" poinformowała, że w moskiewskim mieszkaniu odkryto ciała byłego wiceprezesa Gazprombanku Władysława Awajewa, jego żony Eleny oraz 13-letniej córki. Wszyscy mieli rany postrzałowe.Ciała odkryli krewni Władysława Awajewa, którzy od dłuższego czasu nie mogli nawiązać z nim kontaktu, dlatego postanowili sprawdzić moskiewskie mieszkanie biznesmena. Na miejsce wezwano policję i prokuraturę.
Ukraiński sztab generalny poinformował, że istnieją przesłanki, by sądzić, że rosyjskie wojska rozpoczęły ofensywę we wschodniej części Ukrainy. Wojska Putina szczególnie zintensyfikowały swoje działania w pobliżu Doniecka i w obwodzie charkowskim.- Rejestruje się znaki rozpoczęcia operacji ofensywnej we Wschodniej Strefie Operacyjnej. W obwodach charkowskim i donieckim rosyjski agresor zintensyfikował działania ofensywne i szturmowe - podaje Sztab Generalny Ukrainy.
Władimir Putin uhonorował 64. Samodzielną Brygadę Strzelców Zmotoryzowanych za "bohaterstwo i męstwo". Jak informują ukraińskie władze, członkowie tego oddziału są odpowiedzialni za zbrodnie wojenne w Buczy pod Kijowem.Na rosyjskich stronach rządowych ukazał się dekret podpisany przez Władimira Putina. Prezydent Rosji nagrodził 64. Samodzielną Brygadę Strzelców Zmotoryzowanych za "masowe bohaterstwo i odwagę, niezłomność i męstwo personelu brygady w operacjach bojowych dla obrony ojczyzny i ochrony interesów państwa w czasie konfliktów zbrojnych". Formacja wojskowa otrzymała tym samym miano "gwardyjskiej".
Od jakiegoś czasu światowe media informują o potencjalnym wstąpieniu Szwecji, jak i Finlandii w struktury Sojuszu Północnoatlantyckiego. Takie doniesienia nie spodobały się Rosjanom, którzy zagrozili obu państwom, że ich odpowiedź będzie szybka i niezwykle stanowcza. Jak się okazuje, Finowie nie przejęli się groźbami i nietypowy sposób zadrwili z sił Władimira Putina. Od kilku dni w światowych mediach pojawił się temat potencjalnego dołączenia zarówno Szwecji, jak i Finlandii do NATO. Oba kraje są zaniepokojone sytuacją na Ukrainie, dlatego szukają skutecznego rozwiązania gwarantującego bezpieczeństwo. Potencjalne wstąpienie w szeregi Sojuszu Północnoatlantyckiego nie jest na rękę Rosji, która od jakiegoś czasu grozi zarówno Szwecji, jak i Finlandii. Były prezydent Federacji Rosyjskiej, Dmitrij Miedwiediew ostrzegł właśnie Szwecję i Finlandię, że ich wejście do NATO oznacza konieczność wzmocnienia obrony przez Rosję i kończy czas Bałtyku "wolnego od atomu". Według wielu ekspertów pogróżki Kremla nie mogą być brane na poważnie, ponieważ Finlandia może zostać włączona w szeregi NATO najszybciej w historii Sojuszu.By pokazać swoją ogromną siłę militarną, Rosjanie opublikowali w sieci specjalne wideo, które w swoim założeniu miało przestraszyć fiński rząd. Na materiale wideo dokładnie widać transport rosyjskiego systemu rakietowego, który zmierzał na granice obu państw.
Białoruskie władze zakomunikowały, że tamtejsza armia przygotowuje się, by skutecznie odpowiedzieć na prawdopodobne prowokacje ze strony zachodnich sąsiadów. Sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi oświadczył, że potencjalny atak na terytorium jego kraju spotka się z potężną i zdecydowaną odpowiedzią. Dodał również, że jest zaniepokojony znaczącym wzrostem uzbrojenia, a także liczebności armii sąsiednich państw. Niespokojna sytuacja na terenie Ukrainy wzbudza wiele emocji, nie tylko na terenie okupowanego kraju. Swoje zdanie na temat gwałtownych zmian powiązanych z konfliktem przekazała również Białoruś. Reżim Łukaszenki przekazał, że jej armia przygotowuje się do odpowiedzi na prawdopodobną agresję sąsiednich krajów zachodnich. Aleksander Volfovich, sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi, oświadczył, że jeśli państwa zachodnie przystąpią do ataku na Mińsk, jego kraj w zdecydowany sposób odpowie na agresję. Dodał, że również na terytoriach agresorów dojdzie do licznych wybuchów, a także gigantycznych zniszczeń.Sekretarz podkreślił, że jego kraj jest żywo zaniepokojony, że liczba żołnierzy, a także uzbrojenia w sąsiednich państwach znacząco wzrasta. Wskazał również, że wszyscy sąsiedzi Białorusi modernizują swoją armię, co jest niezwykle niepokojącym sygnałem.
W Poniedziałek Wielkanocny Rosjanie zaatakowali Lwów. Rakiety spadły około siedemdziesiąt kilometrów od granicy z Polską. Ukraińskie władze poinformowały, że co najmniej siedem osób zginęło, a kilkanaście zostało rannych.Szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki potwierdził, że na Lwów spadły cztery rosyjskie rakiety. Trzy z nich dotyczą "infrastruktury wojskowej". Jeden pocisk spadł na serwis opon samochodowych. Wcześniej mer Lwowa Andrij Sadowy informował o pięciu atakach.