- Fani neonazizmu po raz kolejny odsłonili twarz - tak rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa skomentowała na Telegramie incydent, do którego doszło na terenie Cmentarza-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. To tam ambasador Rosji Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą przez ukraińską dziennikarkę i aktywistkę Irynę Zemlyanę. Ambasador Rosji Siergiej Andriejew pomimo ostrzeżenia przed ryzykiem związanym z organizacją oficjalnych obchodów Dnia Zwycięstwa w Warszawie pojawił się na terenie Cmentarza-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Dyplomata miał zamiar złożyć wieniec pod pomnikiem, ale jeszcze przed ceremonią został oblany czerwoną farbą symbolizującą krew. W tym samym miejscu odbywał się bowiem happening z udziałem ok. 200 osób, głównie Ukraińców, którzy wykorzystali tę okazję do antywojennego protestu przeciwko inwazji na swoją ojczyznę. Towarzyszyli im Polacy. Ambasadora powitano okrzykami "zbrodniarze" i "faszyści".
Prezydent Rosji Władimir Putin przemawiał w poniedziałek w czasie parady na Dzień Zwycięstwa. Odniósł się do trwającej rosyjskiej agresji na Ukrainę, powtórzył propagandową, niezgodną z faktami narrację, ale też przemilczał wiele kwestii. - Zabrakło celów politycznych, które były stawiane przez niego samego na początku inwazji - ocenił Piotr Skwieciński, polski dziennikarz i dyplomata.Dzień Zwycięstwa to hucznie obchodzone święto państwowe w całej Rosji. Spodziewano się wielu scenariuszy. Putin "miał ogłosić koniec wojny", albo wręcz "jej początek". Jednak wystąpienie prezydenta Rosji z 9 maja było zadziwiająco "pasywne" i zawierało głównie znane już oskarżenia.Putin rozpoczął swoje przemówienie od podziękowania żołnierzom walczącym w Ukrainie. Powiedział, że walczą o bezpieczeństwo Rosji. Mówił o wojnie w Ukrainie jako o "specjalnej operacji wojskowej", która - jak znowu stwierdził - była koniecznym środkiem użytym we właściwym momencie. Nazwał rosyjską inwazję w Ukrainie "właściwą decyzją niezależnego, silnego i suwerennego kraju".
Informacja została udostępniona w mediach społecznościowych przez Wiktora Szabłowskiego z "Notatnika Reportera". We wpisie opublikowanym na Facebooku przekazał również, że "wokół góry Jamantau na Uralu trwa budowa budynków wojskowych o nieznanym przeznaczeniu". Kreml do tej pory nie odniósł się do powyższych doniesień.NAGRANIE MOŻNA ZOBACZYĆ KLIKAJĄC TUTAJMedia donoszą, że w Rosji doszło do kolejnego pożaru. Płomienie mają pustoszyć tajgę w okolicach siedziby Władimira Putina. Nieopodal ma znajdować się także inny - niezwykle istotny dla rosyjskich wojsk - obiekt.
Agencja Unian powołując się na słowa ministra spraw wewnętrznych Ukrainy, podała, że nie żyje "człowiek Kremla". Dawyd Żwanija zginął w czasie ostrzału w obwodzie zaporoskim. Anton Heraszczenko informując o tym wydarzeniu, użył wobec zmarłego polityka określenia "zdrajca".- Wiadomo, że Żwanija miał obywatelstwo rosyjskie i był nieoficjalnym przedstawicielem Rosatomu - napisał na telegramie Anton Heraszczenko, minister spraw wewnętrznych Ukrainy.Nie żyje Dawyd Żwanija, padł on ofiarą wojny Władimira Putina, z którym powiązany był ukraiński polityk. Dawyd Żwanija bywał wprost nazywany "człowiekiem Kremla", ale w przeszłości zasiadał w ławach ukraińskiego rządu.
W poniedziałek 9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa. W 77. rocznicę zwycięstwa Związku Radzieckiego nad nazistowskimi Niemcami na wszystkich kanałach moskiewskiej telewizji satelitarnej wyświetlono antywojenny komunikat.W menu rosyjskiej telewizji satelitarnej hakerzy umieścili antywojenne komunikaty, które widoczne były dla wszystkich widzów. „Macie na rękach krew tysięcy Ukraińców i setek martwych dzieci”, „Telewizja i władze kłamią. Nie dla wojny” to tylko kilka przykładów wiadomości, które wyświetlały się w menu i w opisach nadawanych programów - również tych dla dzieci. Zdjęcia komunikatów opublikował m.in. Reuters. Hasła pojawiły się tuż przed paradą z okazji Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym, na której prezydent Władimir Putin porównał wojnę na Ukrainie do walki sowietów z hitlerowskimi Niemcami podczas drugiej wojny światowej. Na początku nie było wiadomo, skąd wzięły się antyputinowskie hasła. Agencja informacyjna Interfax poinformowała, że komunikaty pojawiły się wskutek ataku hakerskiego. Niedługo później podobne hasła wyświetlone zostały również w telewizji kablowej.9 maja Rosjanie świętują dzień zwycięstwa ZSRR nad Niemcami. W Moskwie trwają dziś uroczystości z okazji 77. rocznicy zwycięstwa w tzw. Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Tradycyjnie tego dnia na Placu Czerwonym odbywają się obchody, w tym parada wojskowa, która jest okazją do zaprezentowania siły rosyjskiej armii.
Władimir Putin po obchodach Dnia Zwycięstwa w Rosji znalazł się na językach całego świata. Rosjanie, którzy spodziewali się hucznych pokazów, musieli obejść się smakiem. Parada lotnicza została odwołana w powodu "złych warunków atmosferycznych". Warto zaznaczyć, że temperatura w Moskwie przekracza 10 stopni, a na niebie świeci słońce.W poniedziałek w Moskwie odbyła się parada z okazji Dnia Zwycięstwa, w 77. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej. Uroczystość rozpoczęła się przemówieniem Władimira Putina. Odbyła się również uroczysta parada.
Generał Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się do potencjalnego zagrożenia atakiem nuklearnym ze strony Rosji. Jego zdaniem rozkaz o rozpoczęciu ataku nie zostałby wykonany.- Pojawiają się wypowiedzi świadczące o możliwości buntu wobec tej decyzji. Generałowie mają świadomość, że użycie broni jądrowej spowoduje totalną izolację międzynarodową Rosji. Ten kraj tego nie przetrwa. Rosja Putina upadnie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.Czołowy dziennikarz śledczy zajmujący się Rosją, Christo Grozev, uważa, że „rosyjscy generałowie nie wykonaliby rozkazu Władimira Putina, by dokonać ataku nuklearnego". Jego zdaniem oligarchowie z najbliższego otoczenia prezydenta Rosji twierdzą, że jest chory.- Wiemy też, że Łubianka (tradycyjna siedziba kremlowskich służb - red.) rozesłała list do wszystkich regionalnych kierownictw FSB, w którym czytaliśmy, żeby nie brać na poważnie informacji o poważnej chorobie Putina. Więc wszyscy uznali, że oznacza to coś dokładnie odwrotnego - przekazuje Grozev.Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP, podkreśla, że decyzja o wykonaniu rozkazu ataku nuklearnego zależna jest od skali.- Jeżeli mówimy o ataku nuklearnym na ograniczoną skalę - a taka opcja jest zawarta w rosyjskiej doktrynie wojennej - to prawdopodobnie żadnego buntu by nie było - ocenia. Jak dodaje, Rosjanie ćwiczą atak nuklearny na Polskę podczas manewrów Zapad. Być może bunt by się pojawił, gdyby Kreml postanowił użyć pełnowymiarowej bomby nuklearnej. Wówczas znaczna część elity władzy miałaby poważne opory w obawie przed międzynarodową izolacją. Niewykluczone również, że bunt wśród generalicji może nastąpić z powodu licznych porażek, jakie Rosjanie ponoszą w wojnie z Ukrainą.Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział wprost, że „wśród rosyjskich generałów nie ma takich idiotów, jakich Władimir Putin chciałby mieć". - To, że nie radzą sobie na wojnie w Ukrainie, nie pozbawia ich zdolności myślenia. Od dawna wykluczam użycie broni jądrowej - dodaje. I zaznacza, że „straszenie bronią jądrową to wpisywanie się w strategię rosyjskiej wojny informacyjnej".- Generałowie mają świadomość, że użycie broni jądrowej spowoduje totalną izolację międzynarodową Rosji. Ten kraj tego nie przetrwa. Rosja Putina upadnie - dodaje. Dodatkowo gen. Skrzypczak zaznacza, że „Putin nie użyje bomby, bo Chiny mu na to nie pozwolą". - Chiny powiedziały, że dla nich użycie broni jądrowej jest nie do przyjęcia i prezydent Rosji to wie - mówi.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wp.pl
Państwa członkowskie w niedzielę, 8 maja, negocjowały szósty pakiet sankcji przeciwko Rosji za agresję na Ukrainę. Jak przekazali wysokiej rangi uczestnicy rozmów anonimowości - nie udało się osiągnąć porozumienia.Uczestnicy negocjacji, proszący o zachowanie anonimowości, poinformowali, że w niedzielę, podczas planowanej kolejnej rundy negocjacji na szczeblu stałych przedstawicieli w Brukseli, w sprawie szóstego pakietu sankcji przeciwko Rosji za agresję na Ukrainę, nie udało się osiągnąć porozumienia.Ursula von der Leyen w środę w Parlamencie Europejskim poinformowała, że wśród propozycji nowego, szóstego pakietu sankcji znalazło się - obok embarga na ropę - także wykluczenie z systemu SWIFT największego rosyjskiego banku: Sbierbanku.Prócz zakazu importu ropy, do końca tego roku ma zostać wprowadzone również embargo na produkty naftowe z Rosji. W systemie SWIFT wciąż pozostaje Gazprombank, służący za instytucję rozliczeniową dla importerów rosyjskiego gazu.- Kwestia szóstego pakietu rozbija się o dwie kluczowe sprawy: embargo na rosyjską ropę i transport morski tego surowca. Jest to szkielet tego projektu. Bez tych dwóch kwestii plan nie ma zębów - powiedział Polskiej Agencji Prasowej wysokiej rangi negocjator z jednego z państw UE.Uwadze nie umknęło to, że krajem, który stawia największy opór i wyklucza jakiekolwiek embargo na rosyjską ropę, są Węgry. Budapeszt wspierają Praga i Bratysława. Z kolei wprowadzenie zakazu transportu rosyjskiej ropy drogą morską rozbija się o stanowisko Grecji, Malty i Cypru.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wp.pl
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w obwodzie dniepropietrowskim. Jak podała agencja Unian, 12-latek zginął w wyniku wybuchu amunicji kasetowej. Chłopiec znalazł na dworze amunicję i przyniósł ją do domu. Wtedy doszło do eksplozji.O wypadku poinformował na Telegramie szef dniepropietrowskiej obwodowej administracji wojskowej Walentyn Rezniczenko. - W okręgu synelnikowskim 12-letni chłopiec znalazł amunicję z pocisku kasetowego i przyniósł ją do domu. Ładunek wybuchł - przekazał Rezniczenko, cytowany przez agencję Unian. Chłopca nie udało się uratować.12-latek zmarł w wyniku wybuchu amunicji kasetowej, którą przyniósł do domu. Był jedyną ofiarąUrzędnik podkreślił, że jest to „szósta śmierć w regionie spowodowana amunicji kasetową”. Rezniczenko zaapelował do mieszkańców, aby nie dotykać materiałów wybuchowych pozostawionych po atakach wroga.- Jeśli zauważysz podejrzany obiekt - wezwij ratowników lub policję. Amunicja kasetowa jest zwodnicza. Również jakiś czas po ostrzale tego typu materiały wybuchowe pozostają niebezpieczne - dodał.Agencja Unian przypomniała, że 17 kwietnia w Trostiańcu niedaleko miasta Sumy z powodu min i innych materiałów wybuchowych pozostawionych przez rosyjskie wojska zginęło pięcioro dzieci. Ranny został również mężczyzna, który wybrał się do lasu z psem na spacer.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wp.pl
Na oficjalnej stronie Kremla na Telegramie opublikowano zaskakujący komunikat. W dniu zakończenia II wojny światowej przywódca Rosji postanowił złożyć życzenia weteranom wojennym i obywatelom Ukrainy.„Życzę Ukraińcom męstwa psychicznego, dobrego zdrowia i długowieczności oraz spokojnej i sprawiedliwej przyszłości” - miał powiedzieć Władimir Putin, cytowany przez rosyjską agencję RIA Novosti.„Szczerze życzę ukraińskim weteranom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej męstwa psychicznego, dobrego zdrowia i długowieczności, a wszystkim mieszkańcom Ukrainy - spokojnej i sprawiedliwej przyszłości” - czytamy dalej w komunikacie. Opublikowanym na oficjalnej stronie Kremla na Telegramie.Prezydent Federacji Rosyjskiej miał podkreślić, że „77 lat temu faszyzm aspirujący do zniewolenia Europy, który przyniósł ból i cierpienie dziesiątkom milionów ludzi, został zmiażdżony dzięki odwadze i bohaterstwu żołnierzy i partyzantów oraz niezłomności robotników na froncie". W słowach skierowanych do weteranów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i obywateli Ukrainy prezydent Rosji podkreślił niedopuszczalność zemsty na ideowych spadkobiercach tych, którzy zostali pokonani w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.„Niezliczone ofiary w imię wspólnego Zwycięstwa stały się gwarancją naszego życia i wolności. Wspomnienia o tym nie można zapomnieć” - zakończył Putin.Trudno uwierzyć w cynizm i bezczelność Władimira Putina, który składa życzenia obywatelom kraju, w którym trwa już 74. dzień inwazji. W tym czasie rosyjscy żołnierze mordują nie tylko ukraińskich wojskowych, ale również cywili - nie oszczędzając kobiet i dzieci. Żołnierze rosyjskiej armii dokonują bestialskich czynów, torturując i gwałcąc niewinnych ludzi - w obliczu tych wszystkich niewyobrażalnych okrucieństw trudno traktować życzenia Putina poważnie.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: wiadomosci.radiozet.pl
Jak donosi „The Moscow Times”, Władimir Putin nakazał przeniesienie wojsk z Syrii do Ukrainy w celu przyspieszenia okupacji Donbasu. Informację potwierdził w sobotę doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.Władimir Putin wierzy, że podwajając wysiłki, osiągnie lepszy rezultat w konflikcie zbrojnym na Ukrainie. Jest przekonany, że nie może sobie pozwolić na przegraną - powiedział dyrektor CIA William Burns podczas konferencji „Financial Times” w Waszyngtonie.Władze Rosji przerzucają wojska rosyjskie z Syrii, aby wzmocnić działania w Ukrainie, przekazując tym samym bazy wojskowe Państwu Islamskiemu. Według informacji opublikowanych przez „The Moscow Times” w latach 2015-2018 w Syrii przebywały 63 tys. rosyjskich żołnierzy, z czego połowa była oficerami.Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak wyraził przekonanie, że Rosja może 9 maja przeprowadzić prowokacje, by wywrzeć presję na Ukraińców. - Trzeba mieć świadomość, że Rosja bardzo chce nam zrobić coś złego 8 albo 9 maja i dlatego jakieś prowokacje pewnie będą. Chcą to zrobić nie z wojskowego punktu widzenia, nie po to, żeby zniszczyć jakąś naszą infrastrukturę, tylko z czysto psychologicznego punktu widzenia - powiedział Podolak w Radiu NW.9 maja w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa, który upamiętnia pokonanie nazistowskich Niemiec w II wojnie światowej. Według wielu ekspertów, a także ukraińskich władz, Kremlowi bardzo zależy na tym, aby móc tego dnia świętować sukcesy odniesione w wojnie w Ukrainie - wszystko w ramach propagandy.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosjanie zabili mamę na oczach jej dzieci. Przechwycono rozmowę rosyjskiego żołnierzaOpozycja nazywa go "szkodnikiem", boi się go nawet Kaczyński. Będzie dymisja w rządzie?Matura rozszerzona historia 2022. Arkusze maturalne z historii z lat ubiegłychŹródło: Radio Zet
Wołodymyr Zełenski poinformował, że Rosja stara się sprzedać za granicą skradzione zboże. Na antenie brytyjskiej telewizji Sky News przekazał, że Putin znalazł potencjalnych nabywców, którzy byliby zainteresowani nabyciem ukraińskich dóbr. Przywódca podkreślił, że jeśli umowy zostaną zrealizowane, to Ukraina "odpowiednio" zareaguje. - Rosja zajęła ukraińskie porty i próbuje sprzedać za granicą zboże skradzione w Ukrainie - poinformował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla telewizji SkyNews.Polityk zaznaczył, że Rosja zablokowała wszystkie szlaki handlowe, przez co jego kraj nie może eksportować pszenicy. W wywiadzie otwarcie stwierdził, że żołnierze Federacji Rosyjskiej okupują ukraińskie porty i bezczelnie wywożą tamtejsze towary.Zełenski przekazał również, że różne państwa zawierają z Rosją porozumienia handlowe, na mocy których chcą skupować zboże skradzione Ukrainie. Przywódca podkreślił jednak, że nie zdradzi, o które kraje chodzi.- Nie chcę wymieniać konkretnych krajów, które za naszymi plecami zawierają umowy na kupno w Rosji naszego zboża, skradzionego na Ukrainie. My wiemy, jakie to państwa - poinformował. W swojej wypowiedzi podkreślił, że jeśli umowy będą zawierane, a także realizowane, Ukraina zareaguje w adekwatny sposób.
Ukraińskie służby przechwyciły rozmowę rosyjskiego żołnierza, który w otwarty sposób atakował wojskowych Ramzana Kadyrowa. Żołdak Władimira Putina skarżył się na to, że jeden z Czeczenów ukradł mu broń. "Wskoczył do auta i spie*****" - słyszymy na nagraniu.Już ponad dwa miesiąca trwają krwawe działania rosyjskich wojsk na terenie Ukrainy. Federacja Rosyjska ma poważny problem, by w skuteczny sposób złamać opór obrońców, którzy swoją determinacją pokazują, że armia Władimira Putina ma wiele poważnych wad. Jedną z nich jest brak odpowiedniej komunikacji pomiędzy pułkami stacjonującymi na okupowanym terytorium. Niebywałą rozmowę przechwyciła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Jeden z Rosjan stacjonujących w okolicach Chersonia informował o kompletnej niekompetencji tamtejszych sił. Wynika z niej, że Czeczeni okradają sojusznicze jednostki.- Przyjechali, mówią, że na modlitwę: Puśćcie, bracie, my swoi, na zwiad. Wpuściłem, k...." - rozpoczął rozmowę żołdak Putina. Jak się okazało, żołnierz Ramzana Kadyrowa postanowił okraść swojego sojusznika. Zabrał pistolet i zdecydował się na ucieczkę. - Wskoczył do auta i spie*****" - relacjonował zdumiony wojskowy.
Ogólnopolski strajk kobiet, KOD Mazowsze, a także Euromaidan - Warszawa zorganizowały specjalny marsz ROSSIJA, IDI NA CH*J!, wyrażający poparcie dla Ukrainek oraz Ukraińców w dalszej walce z rosyjskim okupantem. W rocznicę zakończenia II wojny światowej, a także zwycięstwa nad faszyzmem, uczestnicy wydarzenia przejdą pod budynek rosyjskiej ambasady. Już ponad dwa miesiące trwa rosyjska agresja na terytorium okupowanej Ukrainy. Każdego dni setki Ukraińców przelewają swoją krew w imię wolności oraz suwerenności nie tylko ich kraju, ale również całej Europy.W ramach solidarności z ofiarami zbrodniczego reżimu Władimira Putina, 8 maja w Warszawie zostanie zorganizowany marsz ROSSIJA, IDI NA CH*J! Jego głównym celem jest okazanie wsparcia Ukrainkom i Ukraińcom przebywającym na terenie naszego kraju, ale również manifestacja sprzeciwu przeciw działaniom Federacji Rosyjskiej.- W rocznicę zakończenia II wojny światowej, zwycięstwa nad faszyzmem, idziemy w marszu pod ambasadę raszystów, hitlerowców zamienionych w putlerowców, żeby to właśnie im powiedzieć – że cała ich armia morderców i gwałcicieli zdechnie w błocie, a Ukraina zwycięży - można przeczytać w oświadczeniu organizatorów.Na trasie marszu mogą wystąpić utrudnienia w ruchu. Więcej informacji można znaleźć w wydarzeniu na Facebooku, a także w poniższym poście.
Wołodymyr Zełenski wygłosił przejmujące przemówienie w rocznice zakończenia II wojny światowej. Ukraiński przywódca w subtelny sposób uderzył w społeczność międzynarodową, która przygląda się działaniom Rosji na terenie okupowanego kraju. W swoim wystąpieniu nawiązał również do Polski. Podkreślił, że nasz kraj nie zapomniał o tym, czym jest nazizm, a także, że jego naród walczy z najnowszą odmianą tej zbrodniczej ideologii.- W tym roku inaczej mówimy "Nigdy więcej", inaczej słyszymy "Nigdy więcej". Brzmi to boleśnie i okrutnie, bez wykrzyknika, ale ze znakiem zapytania. Mówisz: nigdy więcej? Powiedz to Ukrainie. 24 lutego słowo "nigdy" zostało przekreślone i zbombardowane - przekazał Wołodymyr Zełenski w czasie czarno-białego przemówienia, stworzonego w rocznicę zakończenia II wojny światowej. Ukraiński przywódca rozpoczął swoje wystąpienie od dosadnych słów. - Czy wiosna może być czarno-biała? Czy luty może istnieć wiecznie? Niestety, Ukraina zna odpowiedzi na te pytania. Niestety, odpowiedzi brzmią "tak" - zaznaczył.Przemowa ukraińskiego prezydenta została nagrana na zgliszczach zbombardowanego przez Rosjan miasta Borodzianka. Zełenski podkreślił, że jest ono jednym z wielu przykładów bestialskich działań Federacji Rosyjskiej. W trakcie nagrania z ust polityka padło znamienne pytanie. - Miasto Borodzianka jest jedną z wielu ofiar tej zbrodni! Za mną stoi jeden z wielu świadków! Nie obiekt wojskowy, nie tajna baza, lecz zwykły dziewięciopiętrowy budynek. Czy może on stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji, dla drugiej armii świata, państwa atomowego? Czy może być coś bardziej absurdalnego niż to pytanie? Może. 250-kilogramowe bomby z ładunkami wybuchowymi, którymi supermocarstwo ostrzelało to małe miasteczko - podkreślił Zełenski.
Wielu analityków oraz światowych ekspertów zastanawia się, co tak naprawdę przygotował Władimir Putin na obchody Dnia Zwycięstwa, które zostaną zorganizowane 9 maja, by upamiętnić wygraną Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej nad nazizmem. Wszyscy zgodnie podkreślają, że rosyjski prezydent potrzebuje jakiegokolwiek sukcesu, który umocniłby jego osłabioną pozycję.Dzień Zwycięstwa to dla zdecydowanej większości Rosjan najważniejsze święto w kalendarzu. Parada upamiętniająca zwycięstwo Związku Radzieckiego nad nazizmem to doroczny punkt obchodów 9 maja. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ten dzień jest jednym z najważniejszych wydarzeń politycznych, mającym niezwykle wysoki status, niemal świeckiego święta. Głównym celem parady jest pokazanie siły militarnej Rosji, jak również ukazanie mocy i potęgi przywódcy, Władimira Putina. Tegoroczne obchody będą miały szczególny wydźwięk, w głównej mierze przez bestialską ofensywę Rosji, prowadzoną na terenie Ukrainy. Wielu ekspertów wskazuje, że strona rosyjska, pozbawiona jakichkolwiek zwycięstw w tej kampanii, za wszelką cenę potrzebuje jakiegokolwiek sukcesu.Nieudane próby zdobycia Kijowa, jak również drugiego co do wielkości miasta w Ukrainie, Charkowa to srogie porażki wojsk Putina. Również wznowiona ofensywa w Donbasie nie przynosi zakładanych rezultatów, co w dłuższej perspektywie działa na niekorzyść zarówno Rosji, jak i jej przywódcy.Warto zaznaczyć, że rosyjskie wojska ponoszą ogromne straty i nie są w stanie przejąć panowania nad całym terytorium obwodów ługańskiego i donieckiego. Na ten moment nic nie wskazuje na to, że na ukraińskim froncie dojdzie do spektakularnego przełamania i całkowitego odwrócenia sytuacji. W dalszym ciągu poza rosyjską kontrolą pozostają kluczowe miasta, takie jak Słowiańsk czy Kramatorsk.Jedynym rosyjskim sukcesem w czasie działań na terenie Ukrainy było opanowanie Chersonia. Warto jednak podkreślić, że okupanci nie zdobyli całego obwodu chersońskiego, a pod samym miastem wciąż toczą się zacięte walki.W dalszym ciągu trwają zacięte walki o kombinat metalurgiczny Azowstal. Wielu ekspertów twierdzi, że w najbliższym czasie dowództwo rosyjskiego wojska rzuci dodatkowe siły na Mariupol, żeby móc zorganizować w tym mieście paradę zwycięstwa.
Od początku rozpoczęcia działań wojennych na terenie Ukrainy, rosyjskich żołnierzy cechuje wyjątkowa brutalność, a wręcz barbarzyńska postawa. Jak się okazuje, niektórych wojskowych charakteryzuje również wyjątkowa nieodpowiedzialność. Jeden z żołdaków Putina pozostawił w okupowanym domu na terenie Buczy podpis, ułatwiając międzynarodowym służbom swoją identyfikację.Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że skala okrucieństwa rosyjskich wojskowych jest po prostu porażająca. Żołnierze Władimira Putina nie mają najmniejszej litości dla ukraińskiej ludności cywilnej, dokonując regularnych mordów, czy też korzystając z różnego rodzaju tortur. Zbrodnie w Buczy, czy też innych podkijowskich miejscowościach, wstrząsnęły opinią publiczną, obrazując również skale zezwierzęcenia niektórych wojskowych armii Putina. Jak się okazuje, w sporej liczbie przypadków identyfikacja zbrodniarzy jest niezwykle szybka i łatwa. Część z nich w znaczący sposób ułatwia zadanie międzynarodowym służbom.Idealnym przykładem może być pewien żołnierz stacjonujący na terenie okupowanej Buczy. Postanowił pozostawić swój podpis w jednym ze zniszczonych domów.
W sobotę wieczorem Ambasada Rosji przekazała, że polskie MSZ nie rekomenduje, by doszło do oficjalnej ceremonii złożenia kwiatów na warszawskim cmentarzu żołnierzy radzieckich, a także akcji "Nieśmiertelny Pułk" organizowanej tradycyjnie 9 maja. Swoje stanowisko w tej sprawie zabrał prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski.W sobotę 7 maja na stronie Ambasady Federacji Rosyjskiej w Polsce opublikowano specjalny komunikat dotyczący "brak możliwości przeprowadzenia" w tradycyjny sposób, uroczystości Dnia Zwycięstwa w dniu 9 maja na terenie Warszawy. - Ambasada Federacji Rosyjskiej w Rzeczypospolitej Polskiej z głęboką przykrością informuje, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej "nie rekomendowało" przeprowadzenia ceremonii złożenia wieńców i kwiatów na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie ulokowanego na ul. Żwirki i Wigury, a także akcji "Nieśmiertelny Pułk" w dniu 9 maja 2022 r. - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu.Rosjanie przekazali, że strona polska powołała się na aktualną sytuację na Ukrainie, informując, że "rosyjskie ceremonie na terenie Polski są związane z rosyjską operacją specjalną na Ukrainie, a przede wszystkim sprzeczne z polskim prawem". Rodzime MSZ poinformowało, że ceremonie organizowane przez Rosjan na terenie naszego kraju mogą nawoływać do wojny napastniczej czy też propagować totalitarny ustrój.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował w piątek o niebezpieczeństwie na granicy polsko-białoruskiej. Nawiązał również do kolejnych propagandowych działań Rosji uderzających bezpośrednio w Polskę.Z komunikatu Stanisława Żaryna wynika, że na granicy polsko-białoruskiej nieustannie dochodzi do prób jej forsowania i wtargnięcia na terytorium naszego kraju. Rzekoma agresja migrantów ma być wspierana przez białoruskich pograniczników.
Szefowa "Wspólnoty Kazachskiej" w Polsce, Bali Marzec podkreśliła w rozmowie z Interią, że nie wierzy w to, że Rosja może wywołać wojnę z Kazachstanem. - Nasza neutralność jest bezdyskusyjna - zaznaczyła. Dała również do zrozumienia, że jej kraj nie chce "zadzierać" z silnymi sąsiadami takimi jak Chiny czy Rosją, ponieważ w odróżnieniu od nich nie posiada aż tak okazałej liczby ludności.- Nie wierzymy, że Moskwa może wywołać wojnę z Kazachstanem. Nasza neutralność jest bezdyskusyjna - przekazała w rozmowie z Interią Balii Marzec, szefowa "Wspólnoty Kazachskiej" w Polsce.W ten sposób zareagowała na słowa Ołeksija Daniłowa, sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, który w środę przestrzegł inne państwa przed działaniami strony rosyjskiej. - Wojna nie skończy się na terytorium naszego kraju - podkreślił. Zwrócił się zarówno do Mołdawian, jak i Kazachów informując o tym, by się "szykowali". Domyślnie do ciężkiej walki z Federacją Rosyjską.Na słowa ukraińskiego polityka w bardzo stanowczy sposób zareagowała liderka stowarzyszenia "Wspólnota Kazachska" w Warszawie. W rozmowie z Interią podkreśliła, że była niezwykle zdziwiona słowami Daniłowa, ponieważ jej kraj dosłownie "dmucha na zimne", byle nie wejść w stan wojny z większymi sąsiadami.- Kazachstan ma specyficzne położenie między Chinami, liczącymi około 1,5 miliarda obywateli, a Rosją. Jest 8,5 razy większy od Polski, a jednocześnie mieszka w nim 18 milionów osób (Polska ma około 38 mln mieszkańców - red.) - wskazała, podkreślając różnice w potencjale demograficznym.
Ukraiński wywiad przekazał niewiarygodne informacje dotyczące działań Rosjan na okupowanych terytoriach. Z udostępnionych danych wynika, że mieszkańcy w separatystycznych "republikach" ługańskiej i donieckiej są zmuszani do wyrabiania paszportów tych pseudorepublik pod groźbą represji. Rosyjska agresja na terytorium Ukrainy trwa już od niemal dwóch miesięcy. Wojska Władimira nie odnoszą przewidywanych sukcesów, przez co sytuacja na okupowanych terenach nie jest aż tak klarowna, jak mogłoby się wydawać. Rosjanie zdecydowali się na niewiarygodne rozwiązanie mające na celu podkreślenie swoich wpływów. Niebywałe informacje na temat działań sił Putina przekazał ukraiński wywiad. W oficjalnym komunikacie poinformowano o niezwykle ciężkiej sytuacji mieszkańców separatystycznych "republik" ługańskiej i donieckiej.Przytoczono również sytuacje z okupowanego miasta Sorokyne znajdującego się w obwodzie ługańskim, gdzie rozpoczęto procedurę wyrabiania paszportów Ługańskiej Republiki Ludowej ukraińskim obywatelom przemieszczonym z niedawno zajętych terenów.- Ludzie nie mają domów, majątku ani pieniędzy. Są więc zmuszeni się na to godzić, bo tylko tak mogą otrzymać wypłaty w rublach, artykuły spożywcze i pomoc lekarską - można przeczytać w komunikacie ukraińskich służb.Podkreślono również, że Rosjanie prowadzą z tamtejszą ludnością "rozmowy profilaktyczne". Mieszkańcy tamtych terenów są informowani, że gdy odmówią przyjęcia obywatelstwa "pseudorepubliki", stracą jakiekolwiek środki do życia, a w konsekwencji zostaną poddani represjom.
Ukraińskie służby po raz kolejny przechwyciły rozmowę rosyjskiego żołnierza. Wojskowy w trakcie rozmowy z żoną ocenił, że na wojnie z Ukrainą są jedynie dwa wyjścia - umrzeć lub zostać rannym. Zapis rozmowy został udostępniony przez ukraiński wywiad na swoim kanale w serwisie YouTube. Niebywałe słowa padły w trakcie rozmowy rosyjskiego wojskowego z małżonką. Relacjonował, co tak naprawdę dzieje się na terytorium okupowanej Ukrainy. - Gdy wrócę, wszystko ci opowiem. Nie będziesz mogła w to uwierzyć. Nasi dowódcy nigdy nigdzie nie walczyli, ilu ludzi oni posłali tutaj na śmierć - przekazał żołnierz. - Każą nam realizować takie zadania, że to się nie mieści w głowie. Oni są nienormalni - dodał.W rozmowie z żoną zaznaczył również, że straty wojsk Federacji Rosyjskiej są niezwykle wysokie. Ocenił, że z 800-osobowego oddziału pozostało zaledwie około 50 osób zdolnych do dalszej walki.
Ceniony dziennikarz śledczy zajmujący się Rosją, Christo Grozev jest przekonany, że tamtejsi generałowie mogą zignorować polecenia Władimira Putina dotyczące ataku nuklearnego na inne państwo. Wszystko ze względu na rzekome problemy zdrowotne rosyjskiego przywódcy. W jego opinii dyktator może się srodze zawieść na lojalności swoich najbliższych ludzi.Rosyjska agresja na terytorium Ukrainy trwa już od niemal dwóch miesięcy. Wojska Władimira nie odnoszą przewidywanych sukcesów, przez co sytuacja w najbliższym otoczeniu przywódcy nie jest aż tak klarowna, jak mogłoby się wydawać. W opinii znanego specjalisty zajmującego się Federacją Rosyjską, Christo Grozeva, Władimir Putin stracił swój autorytet, co może wpłynąć na końcowe rozstrzygnięcia konfliktu w Ukrainie. Według przekazanych danych, najwyżsi rangą wojskowi są przekonani, że Władimir Putin jest śmiertelnie chory. To właśnie z tego względu nie będą ryzykować własnego dobra, jak również dobra kraju, dla barbarzyńskich fanaberii swojego przywódcy.Grozev podkreślił również, że wiele wskazuje na to, że Putin znajduje się u schyłku swojej władzy, a jego służby mogą nie zabijać dla niego najbardziej zaciekłych opozycjonistów.- Rosyjscy generałowie nie wykonaliby rozkazu Władimira Putina, by dokonać ataku nuklearnego - uważa Christo Grozev.
Według nieoficjalnych informacji płonie rosyjski okręt wojskowy Admirał Makrow klasy Admirał Grigorowicz. Miał on zapłonąć w nocy z 5 na 6 maja na Morzu Czarnym w niedalekim sąsiedztwie słynnej Wyspy Węży. Statek jest jedną z najnowocześniejszych jednostek floty Władimira Putina. Ukraińcy informują, że do akcji na morzu wysłano statki ratownicze jak również wsparcie z powietrza.Według licznych informacji przekazanych przez światowe media, jeden z najnowocześniejszych statków należących do Federacji Rosyjskiej zajął się ogniem. Mowa o wojskowej fregacie "Admirał Makarow" należącej do klasy "Admirała Grigorowicza". Warto zaznaczyć, że jednostka oddana do użytku w 2017 roku jest częścią Floty Czarnomorskiej.Dodatkowo jest to trzecia, a zarazem ostatnia jednostka w swojej klasie. Nie jest żadną tajemnicą, że okręt jest jednym z najnowocześniejszych, jak i najbardziej okazałych nabytków rosyjskiej floty. Według wielu mediów okręt miał zapłonąć w okolicach Wyspy Węży. Ukraiński portal informacyjny Dumskaya, podaje, że Rosjanie zadysponowali na miejsce zarówno helikoptery, jak i statki, aby uratować załogę płonącej fregaty.
Wołodymyr Zełenski informuje, że Ukrainie grozi katastrofa gospodarcza. Polityk podkreślił jednak, że działania strony rosyjskiej będą odczuwalne dla całego świata. Eksperci nie ma żadnej wątpliwości, że blokowanie Ukrainie dostępu do mórz Azowskiego i Czarnego będzie miało katastrofalne skutki. Rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy trwa już od ponad 2 miesięcy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych zbrodniach popełnianych przez siły Władimira Putina.Ukraiński przywódca, Wołodymyr Zełenski przekazał, że blokada przez Rosję Mariupola to kluczowy element militarnej kampanii Władimira Putina. Podkreślił, że dyktator zdaje sobie sprawę z tego, że miasto ma charakter strategiczny. Prezydent podkreślił, że siły rosyjskie od strony morza blokują również port w Odessie. Wskazał, że niezwykle istotnymi punktami są także m.in. porty Czarnomorsk oraz Mikołajów.- Rosja chce całkowicie zablokować naszą gospodarkę, nie pozwala na przepływ statków, kontroluje Morze Czarne - podkreślił w jednym z wywiadów telewizyjnych Zełenski. Zaznaczył, że w wyniku działań okupanta, Ukraina może stracić miliony ton zbóż, co może w bezpośredni sposób wywołać kryzys żywnościowy, który wpłynie zarówno na Europę, jak i na Azję i Afrykę.
Ministerstwo obrony Finlandii poinformowało, że w środę 4 maja rosyjski śmigłowiec naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju. W komunikacie cytowanym przez agencję AFP poinformowano, że to kolejny tego typu incydent, do którego doszło w ostatnich dniach. Mi-17 miał wlecieć w głąb kraju na około 5 kilometrów. Już od dłuższego czasu trwają rosyjskie prowokacje względem sąsiednich państw, mające na celu destabilizację, jak również pokazanie własnej siły. Jak przekazało fińskie ministerstwo obrony, rosyjski śmigłowiec Mi-17 po raz kolejny naruszył przestrzeń powietrzną Finlandii i wleciał w głąb kraju na około 5 kilometrów. Do incydentu doszło w środę 4 maja tuż po godzinie 10.40 w pobliżu osad Parikka i Kesyalahti, na granicy lądowej z Rosją w pobliżu Przesmyku Karelskiego. Jak się okazuje, nie jest to pierwszy tego typu incydent z udziałem rosyjskiego śmigłowca. Po raz pierwszy przestrzeń powietrzna Finlandii została naruszona w piątek 8 kwietnia. Fiński resort obrony poinformował, że straż graniczna wszczęła dochodzenie w sprawie incydentu. Wiele wskazuje na to, że śmigłowiec Mi-17 wleciał w głąb kraju na odległość 4,5 -5 kilometrów.
Jeden ze zbrodniarzy wojennych stacjonujących w podkijowskich miejscowościach w nieświadomy sposób pomógł zidentyfikować wojskowych, którzy kilka tygodni temu dokonali rzezi na bezbronnych Ukraińcach. Sierżant Petr Zacharow, uczestnik masakry, zgubił komórkę na polu walki w Buczy, co doprowadziło do ustalenia szczegółowych danych zarówno dowódcy, jak również pozostałych uczestników tych makabrycznych wydarzeń.Bestialskie zbrodnie popełnione w Buczy, Hostomelu czy Irpieniu wstrząsnęły opinią publiczną na całym świecie. Media informowały o setkach zabitych cywili, którzy padli ofiarą barbarzyńska rosyjskich żołnierzy. Jak się okazało, ich dane wypłynęły do sieci. Kluczowy okazał się telefon komórkowy jednego ze sprawców, który pomógł zidentyfikować oprawców, którzy nie mieli najmniejszej litości dla mieszkańców podkijowskich miejscowości.Rosyjski sierżant Petr Zacharow zgubił na polu walki swój prywatny telefon, co w bezpośredni sposób przyczyniło się do ustalenia szczegółowych danych o zbrodniarzach z Buczy.Wiadomo, że wojskowymi przewodzi pułkownik Azatbek Omurbekow, dowódca 64. brygady strzelców zmotoryzowanych. To on zdecydował o losie bezbronnych cywili, którzy umierali w nieludzkich okolicznościach.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych przekazał, że aktualnie w Rosji trwa niezwykle zaciekła akcja propagandowa wymierzona przeciwko Polsce. Stanisław Żaryn podkreślił za pośrednictwem swojego Twittera, że Rosjanie w bezczelny sposób oczerniają nasz kraj, insynuując, że rząd RP ma roszczenia terytorialne wobec Ukrainy czy też Białorusi. Głównym celem takich działań jest skłócenie Polaków oraz Ukraińców.Nie ulega wątpliwości, że rosyjska propaganda jest niezwykle silnym narzędziem, które oddziałuje na wiele aspektów polityki zagranicznej. W ostatnim czasie na jej celowniku znalazł się nasz kraj, który rzekomo zagraża integralności, a także suwerenności Ukrainy. - Rosyjska propaganda kontynuuje oczernianie Polski, kolportując kłamstwa nt. rzekomych planów agresji na zachodnią Ukrainę. To jeden ze stałych motywów wykorzystywanych przez Rosję w celu skłócenia Polaków i Ukraińców - poinformował na swoim Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik prasowy ministra-koordynatora służb specjalnych.Ekspert zaznaczył, że Federacja Rosyjska wykorzystuje wiele kanałów propagandowych, które w skuteczny sposób umożliwiają oczernianie naszego kraju. Podkreślił również, że na jednym z profili na Telegramie, służącym do kolportowania rosyjskich kłamstw nt. wojny przeciwko Ukrainie, umieszczono bulwersujący wpis. W otwarty sposób sugeruje on, że Polska przygotowuje się do ataku na zachodnią część Ukrainy. W tekście można przeczytać, że polski rząd kończy swoje przygotowania, w tym poszukiwanie odpowiednich żołnierzy, którzy będą w stanie prowadzić działania wojenne tuż za wschodnią granicą Polski.Russian propaganda continues to denigrate Poland, spreading lies about its alleged plans of aggression against western Ukraine. This is one of the permanent motives used by Russia to divide Poles and Ukrainians.1/5 pic.twitter.com/OSZyo0plzn— Stanisław Żaryn (@StZaryn) May 4, 2022 Stanisław Żaryn zaznaczył również, że część rosyjskich mediów ochoczo wykorzystuje tekst, by prowadzić bezczelną wojnę informacyjną przeciwko Polsce.