- Pokażemy, co potrafimy zrobić w sześć sekund - przywódca Czeczenów Ramzan Kadyrow wystosował groźby pod adresem Polski. Powodem agresji słownej jest oblanie farbą ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa. Przyjaciel Władimira Putina żąda przeprosin.Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą 9 maja, gdy chciał złożyć kwiaty przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie z okazji Dnia Zwycięstwa. Do incydentu przyznała się ukraińska dziennikarka.
Światowi ekonomiści prognozują, że rosyjską gospodarkę czeka bardzo mocne załamanie. Robin Brooks, główny ekonomista The Institute of International Finance (IIF) poinformował, że jego zespół dokładnie przeanalizował dane dotyczące eksportu 20 krajów do Rosji. Jak się okazuje, nad Federacją Rosyjską zbiera się wiele czarnych chmur. W opinii Robina Brooksa z The Institute of International Finance, najbliższe miesiące nie będą zbyt optymistyczne nie tylko dla Rosji, ale również Władimira Putina. Główny ekonomista poinformował, że tamtejszą gospodarkę czeka w tym roku poważne załamanie.- Przewidujemy załamanie PKB o 30 proc. do końca 2022 r. - przekazał za pośrednictwem swojego Twittera. W swojej analizie zaznaczył, że Federacja Rosyjska w związku z aktualną sytuacją międzynarodową przestała publikować część danych gospodarczych. Dodał jednak, że jego zespół aktywnie śledzi stan eksportu 20 krajów do tego kraju. Pozyskane dane przyczyniły się do ustalenia, w jakiej kondycji znajduje się kraj zarządzany przez Władimira Putina.- Eksport spadł o ponad 50 proc. w kwietniu 2022 r - poinformował Brooks. Zaznaczył, że analizowane dane obejmują analogiczny okres w 2021 roku.
Już od dłuższego czasu sytuacja międzynarodowa staje się coraz bardziej napięta. Konflikt na linii Kijów-Moskwa w widoczny sposób uwypuklił drastyczny kryzys, a także podzielił świat niemalże na dwie części. Jak się okazuje, nie tylko tuż za naszą wschodnią granicą, ma miejsce zacięta rywalizacja. W ostatnim czasie szczególnie głośno mówi się o napięciach pomiędzy Chinami a USA. Nastroje podburzył sam prezydent Joe Biden, który podkreślił, że jego kraj będzie bronić integralności Tajwanu za wszelką cenę.Chińskie MSZ w stanowczy sposób zareagowało na niedawne słowa prezydenta Joe Bidena, odnoszące się do sytuacji Tajwanu. Administracja Kraju Środka jasno i wyraźnie podkreśliła, że kwestia Tajwanu jest czysto wewnętrzną sprawą Chin i państwo to nie będzie tolerować zewnętrznych ingerencji.- W kwestiach dotyczących podstawowych interesów Chin, jakimi są suwerenność i integralność terytorialna, Chiny nie mają miejsca na kompromisy ani ustępstwa - brzmi oficjalny komunikat chińskiego MSZ. Warto podkreślić, że prezydent Stanów Zjednoczonych zapewnił, że jego kraj będzie bronić niepodległości Tajwanu. - W obronie tego kraju jestem gotów na użycie siły - zaznaczył przywódca USA.W oficjalnym podsumowaniu swojej pięciodniowej podróży do Azji, prezydent Joe Biden chciał zaprezentować sojusze, które buduje w regionie Indo-Pacyfiku. Jego działania dyplomatyczne mają na celu przeciwstawienie się rosnącej sprawności gospodarczej Chin, a także zbudowanie skutecznej przeciwwagi, dla tamtejszego hegemona.W poniedziałek, w rozmowie z dziennikarzami, Biden jasno i wyraźnie podkreślił, że zezwoli na pomoc wojskową USA dla Tajwanu, jeśli Chiny zaatakują i zagrożą niepodległości wyspy.
Dmitrij Miedwiediew ujawnił, że na negocjacje pomiędzy Ukrainą i Rosją jest już za późno. Były prezydent Federacji Rosyjskiej opublikował post za pośrednictwem Telegramu, nawiązując w nim również do naszego kraju. Zaznaczył, że każdy scenariusz pokojowy jest "pisany pod dyktando NATO".Aktualna sytuacja międzynarodowa jest niezwykle napięta. Kraje Zachodu za wszelką cenę chcą znaleźć odpowiednie rozwiązanie z tej "patowej" sytuacji, pomagając tym samym okupowanej Ukrainie. Stanowisko w sprawie ewentualnego porozumienia wyraziła również strona rosyjska. Były prezydent Dmitrij Miedwiediew ocenił szanse ewentualnego porozumienia pomiędzy oboma krajami. Przekazał, że na jakiekolwiek rozmowy jest już za późno.Przeanalizował wszystkie z możliwych opcji i opublikował za pośrednictwem swojego Telegramu. Możliwości rozwiązania konfliktu nazwał "czystym strumieniem świadomości europejskich grafomanów". Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w jasny sposób odrzucił m.in. neutralny status Ukrainy oraz jej potencjalne członkostwo w Unii Europejskiej.- Niezależnie od tego, jak bardzo Kijów bawi się marzeniami o zanurzeniu się w europejskiej idylli, bez członkostwa w NATO nie ma szans - przekazał Miedwiediew.
Do niezwykle przerażającego odkrycia doszło na terenie zniszczonego Mariupola. W piwnicy jednego ze zbombardowanych budynków znaleziono ponad 200 ciał w zaawansowanym stanie rozkładu. Informacje na temat znaleziska przekazał doradca mera okupowanego przez Rosjan miasta, Petro Andriuszczenko.Wojna na terenie Ukrainy trwa już od niemal trzech miesięcy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych bestialskich czynach rosyjskich żołnierzy. Szczególnie ciężka sytuacja występuje na terenie okupowanego Mariupola. Według lokalnych służb codziennie odnajdywane są setki ciał zaginionych osób. Lokalna administracja przekazała niebywałe informacje na temat mrożącego krew w żyłach znaleziska w jednym z zawalonych bloków. Poinformował o nim doradca mera Mariupola, Petro Andriuszczenko.- Podczas rozbiórki gruzów bloku [...] w piwnicy znaleziono ponad 200 ciał zabitych pod gruzami, będących w zaawansowanym stanie rozkładu - przekazał Andriuszczenko za pośrednictwem swojego Telegrama.Poinformował również, że miejscowa ludność cywilna odmówiła udziału w zbieraniu, jak i pakowaniu ciał ofiar. W związku z takim stanem rzeczy, przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych również opuściło miejsce prac.- Ciała zabitych zostały na miejscu, przez częściowo rozebrane gruzy odór czuć prawie na całym osiedlu - podkreślił doradca mera Mariupola.
Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka przyjechał w niedzielę do Soczi na spotkanie z przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Tematem oficjalnych rozmów miała być dalsza współpraca pomiędzy oboma krajami. W czasie, gdy odbywały się obrady, dziennikarze z kanału Biełaruskij Hajun na Telegramie przekazali niepokojące informacje o przemieszczeniu białoruskich wyrzutni rakiet Iskander w kierunku granicy z Ukrainą.Od początku rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy, przywódcy Rosji oraz Białorusi spotykali się kilkukrotnie, by omówić wspólne plany, a przede wszystkim skoordynować dalsze działania w związku z wojną w Ukrainie. W niedzielę 22 maja ponownie doszło do oficjalnych rozmów Władimira Putina oraz Aleksandra Łukaszenki. Obrady miały miejsce w Soczi, o czym poinformował na Telegramie burmistrz tego miasta Oleksiej Kopajgorodski. Zakomunikował, że omawiane będą kwestie "kluczowe dla budowania dobrych stosunków rosyjsko-białoruskich z naciskiem na współpracę integracyjną w ramach państwa związkowego.- Tematem rozmów będą także aktualne sprawy międzynarodowe - podkreślił Kopajgorodski.
Premier Mateusz Morawiecki za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych opublikował emocjonalny wpis o swojej mamie. Szef polskiego rządu w kilku słowach wyraził swoją miłość oraz szacunek dla swojej rodzicielki z okazji jej 92 urodzin. Premier od wielu lat jest w głównej mierze kojarzony z osobą swojego ojca, zmarłego w 2019 roku Kornela Morawieckiego, który był jednym z najpopularniejszych działaczy opozycji w czasach PRL. Zdecydowanie mniejsza uwaga mediów skupia się na mamie szefa polskiego rządu, Jadwidze. Mimo wszystko kilka dni przed Dniem Matki zrobiło się o niej głośno. Wszystko z powodu emocjonalnego wpisu zamieszczonego przez premiera w mediach społecznościowych.Mateusz Morawiecki postanowił podkreślić niezwykłą rolę swojej mamy w jego życiu. W dniu 92 urodzin swojej rodzicielki opublikował emocjonalny wpis na Facebooku.
Do wstrząsającej zbrodni doszło na terenie polskiego gospodarstwa w okupowanej Ukrainie. Rosjanie zajęli posiadłość należącą do rodziny hodowcy Szczepana Wójcika. Według informacji przekazanych przez portal swiatrolnika.info, nie wszyscy z pracownicy zdołali przeżyć atak żołnierzy Putina.Kolejne tragiczne informacje z Ukrainy obiegły międzynarodowe media. Rosjanie zajęli polskie gospodarstwo ulokowane na terenie Ukrainy. Należało ono do rodziny hodowcy norek i prezesa Instytutu Gospodarki Rolnej Szczepana Wójcika. Jak poinformowano, żołnierze Putina urządzili sobie w nim bazę wypadową. Aktualnie posiadłość została przejęta przez ukraińskie siły.Do tej niezwykle przykrej sytuacji odniósł się właściciel gospodarstwa. Przekazał szokujące fakty. - Była to ferma norek zakupiona kilka lat temu przez moją rodzinę. Pracowało tam około 80 osób, wielu udało się ewakuować do Polski w pierwszych dniach. Ci, którzy chcieli zostać, zginęli w lutym, gdy Rosjanie rozpoczęli ostrzał artyleryjski gospodarstwa. Ostatnie informacje mieliśmy z początku marca. Wtedy też otrzymaliśmy zdjęcia zniszczeń. Później informacje urwały się i nie wiedzieliśmy nic, co tam się dzieje - relacjonował Wójcik, cytowany przez portal swiatrolnika.info.
Do niebywałej sytuacji doszło w trakcie sobotniego spotkania przedstawicieli krajów zrzeszonych w APEC - forum współpracy gospodarczej regionu Azji i Pacyfiku. Ministrowie handlu pięciu krajów - USA, Japonii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii w geście protestu przeciwko rosyjskiej inwazji w Ukrainie jednomyślnie opuścili salę. Nie ulega wątpliwości, że bestialska agresja Federacji Rosji na terytorium Ukrainy wywołała niemałe poruszenie na arenie międzynarodowej. Sporo grono państw w otwarty sposób skrytykowało działanie Władimira Putina, podkreślając, że nieuzasadniona inwazja na suwerenny kraj jest wbrew obowiązującemu porządkowi. Do nietypowego incydentu doszło podczas sobotniego spotkania krajów zrzeszonych w APEC. Obrady zainaugurowały dwudniową konferencję w Bangkoku, w której udział wzięli ministrowie handlu krajów APEC, organizacji zrzeszającej 21 gospodarek. Głównym tematem obrad była odpowiednia promocja handlu, jak również inwestycji w dobie po epidemii koronawirusa.
Chiny mogą storpedować interesy Federacji Rosyjskiej. W światowych mediach pojawiło się wiele informacji, że co najmniej pięć firm z Chin może do końca maja wstrzymać produkcję modułów do wspólnego projektu Arctic LNG 2 z rosyjskim gigantem - firmą Novatek. Wiadomość została przekazana przez South China Morning Post, które powołuje się na rzetelne źródła w chińskich przedsiębiorstwach. Od początku napaści Rosji na Ukrainę, Chiny regularnie negują nakładanie na agresora sankcji gospodarczych. Przez wielu ekspertów są określani mianem silnych sojuszników Władimira Putina, w głównej mierze ze względu na brak potępienia działań Rosji. Jak się okazuje, Chiny mogą wystawić rosyjskiego dyktatora, utrudniając mu realizację wyznaczonych celów. Jak poinformował South China Morning Post, co najmniej pięć chińskich firm będzie musiało wstrzymać prace nad rosyjskim projektem Arctic LNG 2 na północnej Syberii do końca tego miesiąca.Taka decyzja ma być pokłosiem sankcji Unii Europejskiej nałożonych na Moskwę w związku z bestialską agresją na terytorium Ukrainy.Warto podkreślić, że nowoczesne moduły Arctic LNG 2 są tworzone przez chińskie firmy takie jak Bomesc Offshore Engineering, Cosco Shipping Heavy Industry, Penglai Jutal Offshore Engineering, Wison Offshore Engineering i Qingdao McDermott Wuchuan.Co niezwykle ciekawe, żadne z wyżej wymienionych przedsiębiorstw nie odpowiedziało na doniesienia, które zostały zawarte w jednym z artykułów.Jedno ze źródeł w chińskiej firmie Bomesc Offshore Engineering (odpowiedzialnej za budowę dziesięciu modułów do projektu) przekazało, że finalna decyzja o wycofaniu się z Arctic LNG 2 nie została jeszcze podjęta.Według nieoficjalnych informacji firma ma pozostawać "w bliskim kontakcie z zaangażowanymi stronami". Jest to spowodowane niezwykłą dynamiką sytuacji międzynarodowej. Sytuacja zmienia się każdego dnia i nie podjęto ostatecznych decyzji w tej sprawie.
Światowi eksperci alarmują, że jeżeli NATO nie powstrzyma dalszych działań Władimira Putina, konsekwencje dla świata będą katastrofalne. W ich opinii śladami Federacji Rosyjskiej mogą podążyć zarówno Iran, jak i Korea Północna. Sojusz Północnoatlantycki powinien niezwłocznie wdrożyć koncepcję "odstraszania". Aktualna sytuacja międzynarodowa jest niezwykle niesprzyjająca, a zbrodnicze działania Władimira Putina generują wszechobecny niepokój. Eksperci nie mają najmniejszej wątpliwości, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli.Uznany generał Ben Hodges będący szefem amerykańskich sił zbrojnych w Europie, a także holenderski analityk Timo S. Koster opublikowali niepokojący artykuł w weekendowym wydaniu "NRC" zatytułowany: "Teraz Rosja, wkrótce Korea Północna lub Iran". Eksperci podkreślają, że aktualne działania Rosji mogą zachęcić inne mocarstwa do podejmowania wstrząsających działań. W ich opinii NATO musi natychmiast ożywić koncepcję "odstraszania". W ich opinii bierność Zachodu "nie pozostała niezauważona na Kremlu" i "Putin doszedł do wniosku, że może zaatakować Ukrainę bez ponoszenia konsekwencji militarnych". Dodają, że jeżeli Sojusz Północnoatlantycki nie powstrzyma Władimira Putina, konsekwencje dla całego świata będą przerażające.
- Moja żona, która nie była szczęśliwa z tego, że znów się angażuje w politykę, to patriotka i bardzo zaangażowana, ale chciała, żebym częściej był w domu - zaznaczył polityk.Donald Tusk spotkał się z potencjalnymi wyborcami w Szczecinku ulokowanym na Pomorzu Zachodnim, a głównym tematem jego wystąpienia była aktualna sytuacja w naszym kraju. Lider KO w czasie swojej konferencji zdradził, co tak naprawdę jego żona Małgorzata myśli o powrocie męża do polityki. Okazuje się, że postawiła byłemu premierowi wyjątkowe ultimatum.Donald Tusk już od jakiegoś czasu podróżuje po naszym kraju, a jego głównym celem są spotkania z wyborcami. W sobotę 21 maja polityk spotkał się z mieszkańcami Szczecinka w województwie zachodniopomorskim. Na spotkaniu z szefem PO pojawiło się około stu potencjalnych wyborców. Były premier poinformował, że Małgorzata Tusk nie była zadowolona z decyzji męża, ponieważ chciała, by ten częściej znajdował się w ich domu, a nie w budynku sejmu.Przytoczył również wyjątkową wymianę zdań pomiędzy małżonkami. Donald Tusk otrzymał wyjątkowe ultimatum.- To właśnie dlatego mam bardzo osobistą motywację - dodał Tusk, a cała sala wybuchła śmiechem i skwitowała jego wypowiedź gromkimi oklaskami.- Powiedziała, "nie będę się gniewała, ale pod jednym warunkiem" - że wygrasz, bo jak zdecydowałeś się znowu nam rujnować i przewracać nasze życie prywatne, a potem przegrasz, to ci nie wybaczę - przekazał lider PO.Lider opozycji zdecydował się na zwierzenia, dlatego zdradził wszystkim zebranym, co tak naprawdę jego żona sądzi o jego wielkim powrocie do polskiej polityki.
Prezydencki doradca, prof. Andrzej Zybertowicz poinformował, że prezydencka wyprawa do Kijowa była objęta szczególną tajemnicą. W niedzielnym programie "Kawa na Ławę" przyznał, że dowiedział się o niej w niezwykłych wręcz okolicznościach. Późnym wieczorem ministrowie "zaczęli znikać".Wizyta Andrzeja Dudy w Kijowie, jak również przemówienie w ukraińskim parlamencie jest szeroko komentowana nie tylko w rodzimych, ale również w światowych mediach. Jak się okazało, operacja była objęta szczególną tajemnicą. W opinii ekspertów wizyta polskiego prezydenta na terenie okupowanego kraju była ściśle tajna aż do ostatniej minuty. Nie ulega żadnej wątpliwości, że taki stan rzeczy był podyktowany specjalnymi środkami bezpieczeństwa. Przywódca Polski, jak również jego delegacja była narażona na rosyjski atak. Były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Jerzy Dziewulski w rozmowie z Fakt.pl przekazał, że o powodzeniu całej operacji decydowało utrzymanie wszystkiego w sekrecie do ostatniej chwili.Eksperci podkreślają, że ze względu na aktualną sytuację polityczną, zorganizowanie wizyty Andrzeja Dudy w Kijowie było niezwykle wymagającym wyzwaniem.
Andrzej Duda przebywa w niedzielę z niezwykle ważną wizytą w Kijowie. Polski polityk został przywitany niezwykle ciepło, a jego przemówienie zostało nagrodzone gromkimi oklaskami. Prezydent spotkał się również z Wołodymyrem Zełeńskim, który zapowiedział nadanie wszystkim Polakom specjalnego statusu w Ukrainie.Już na samym początku przemówienia, Andrzej Duda został przywitany przez ukraińskich parlamentarzystów owacjami na stojąco. W trakcie swojego wystąpienia podkreślił, że zbrodnicze działania Rosji są skierowane przeciwko suwerennemu narodowi.- Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości - mówił w ukraińskim parlamencie polski prezydent. Warto podkreślić, że Andrzej Duda jest pierwszym zagranicznym przywódcą, który wygłosił swoje przemówienie na forum Rady Najwyższej Ukrainy.Prezydent RP @AndrzejDuda przywitany owacją na stojąco w Radzie Najwyższej Ukrainy. pic.twitter.com/TwDVSzBy43— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) May 22, 2022 Jest to druga wizyta polskiego prezydenta na terenie okupowanej Ukrainy, od czasu rozpoczęcia wojny. Andrzej Duda przebywał ostatnio na Ukrainie w połowie kwietnia. Wraz z prezydentami Litwy, Łotwy i Estonii odwiedził wyzwoloną Buczę, Irpień i Borodziankę, które zostały kompletnie zniszczone przez rosyjskich okupantów.Prezydent Andrzej Duda podkreślał, że widział okrucieństwo Rosjan. Dodał, że odwiedził Ukrainę również przed bestialskim atakiem Rosji. W ten sposób chciał wesprzeć sąsiadów i podkreślić, że Polska nigdy nie zostawi Ukrainy samej.- Na własne oczy widziałem cierpienie, ból, zburzone domy, niewyobrażalną tragedię Waszego narodu. Wiem jakich zbrodni dopuścili się rosyjscy najeźdźcy, którzy muszą za to odpowiedzieć - zaznaczył. Polski polityk podziękował również za zaproszenie do ukraińskiego parlamentu.- To wielki przywilej i wyróżnienie. Traktuję go jako gest przyjaźni wobec Polski i Polaków, dziękuję wam, przyjaciele - wskazał Duda.Dodał, że każdy Ukrainiec, który znajduje się na terenie Polski, jest mile widziany. - Wasi bliscy, te miliony ludzi, którzy wyjechali z Ukrainy, nie są w naszym kraju uchodźcami, są naszymi gośćmi. Zapewniam Was, że kiedy tak dzielnie walczycie, oni są w polskich domach bezpieczni - podkreślił polski prezydent.
Już niedługo w Rosji do wojska będzie mógł zostać wezwany praktycznie każdy mężczyzna. Rosyjska Duma chce zmienić obecne prawo i znieść limit wieku dotyczący poboru. Obecnie wynosi od 40 lat. The New York Times wskazuje, że chodzi o to, by w armii ponownie znaleźli się specjaliści, którzy są w stanie obsługiwać sprzęt.Wojna w Ukrainie przerzedziła szeregi rosyjskiej armii do tego stopnia, iż konieczna jest zmiana prawa dotycząca poboru do wojska. Duma zaproponowała zmiany. Dla wielu Rosjan będzie to wiązało się z opuszczeniem rodziny i wyjechaniem na front.
Agencje Interfax oraz Reuters poinformowały, że rosyjskie wojsko miało uderzyć w dostawy broni, które zostały przekazane zarówno przez USA, jak i Unię Europejską. Sprzęt miał być składowany na terenie obwodu żytomierskiego. Do ataku miały posłużyć nowoczesne pociski Kalibr.Informacje na temat ataku sił Putina jako pierwsza przekazała rosyjska agencja Interfax, powołując się na słowa rzecznika MON Rosji. Jakiś czas później podobny przekaz udostępniła słynna agencja Reuters.Warto podkreślić, informacje nie zostały oficjalne potwierdzone przez ukraińską administrację. Według rosyjskich przekazów broń została zniszczona za pomocą pocisków Kalibr, które wystrzelono z morza w stronę obwodu żytomierskiego. To właśnie tam Ukraińcy odbierali dostawę broni. Ładunek miał pochodzić z USA i Unii Europejskiej. Warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie Rosjanie wielokrotnie grozili, że dostawy broni dla Ukrainy z Zachodu będą takim samym celem ostrzałów jak pozycje Ukraińców.
Do nietypowej sytuacji doszło w czasie wideokonferencji pomiędzy Władimirem Putinem a gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. Regionalny urzędnik stwierdził, że sytuacja gospodarcza w jego regionie jest niezwykle trudna. Taki stan rzeczy tłumaczył trwającą wojną w Ukrainie. Władimir Putin nie wytrzymał i nie zwlekał z odpowiedzią.W piątek 20 maja miała miejsce specjalna wideokonferencja pomiędzy Władimirem Putinem a gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. Rozmowa była transmitowana na antenie propagandowej telewizji Rossija24. W jej trakcie urzędnik w otwarty sposób skarżył się na trudną sytuację ekonomiczno-gospodarczą, która ma miejsce na terenie jego obwodu. Po stronie palących problemów wskazał brak gazu, a także poprosił Władimira Putina o rozwiązanie kwestii rozbudowy kompleksu drogowo-kolejowego na przeprawie promowej na linii Bałtyjsk do Ust-Ługa.Szef obwodu kaliningradzkiego nie gryzł się w język i będąc na antenie telewizji, wyznał, że na zarządzanym przez niego obszarze występuje zjawisko poważnej zapaści gospodarczej. W czasie rozmowy z Putinem podkreślił, że jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest wojna na terytorium Ukrainy.
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa poinformowała o licznych zbrodniach popełnianych przez rosyjskich żołnierzy. Podkreśliła, że ich okrucieństwo nie zna granic. Dodała, że każdego dnia zgłaszane są akty przemocy seksualnej. Ofiarami Rosjan są w głównej mierze dzieci gwałcone na oczach matek, kobiety, a także seniorzy.Wojna na terenie Ukrainy trwa już od niemal trzech miesięcy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych bestialskich czynach rosyjskich żołnierzy. Niezwykle wstrząsające szczegóły dotyczące ich działań przekazała ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa. - Okrucieństwa rosyjskich żołnierzy nie znają granic - przekazała rzeczniczka za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.Podkreśliła, że w środę 18 maja, tylko w czasie jednej godziny aż 10 osób złożyło oficjalne zawiadomienie w sprawie przemocy seksualnej. Zdecydowaną większość stanowiły osoby nieletnie, z czego dwa zgłoszenia dotyczyły 10-letnich chłopców.Ludmyła Denisowa poinformowała na swoim Facebooku, że telefoniczna linia pomocy psychologicznej każdego dnia otrzymuje sporą liczbę zgłoszeń o gwałtach, których dopuszczają się rosyjski żołnierze na kobietach i dzieciach.
Kilka dni temu Aleksandr Łukaszenka spotkał się z członkami Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży. Białoruski przywódca zapowiedział, że w nadchodzącym czasie w Białorusi odtworzone zostaną ruchy pionierskie, które zostały zlikwidowane po upadku ZSRR. Jednak nie szumne zapowiedzi, a to, co zrobił w czasie spotkania, zaskoczyło wszystkich zgromadzonych. Nagranie trafiło do sieci i z marszu stało się niekwestionowanym hitem internetu.Dyktator od wielu lat buduje swój medialny wizerunek, przedstawiając swoją osobę jako silnego przywódcę, a także świetnego gospodarza i ojca narodu. W swoim przekazie wielokrotnie podkreślał rolę młodzieży w budowaniu silnej Białorusi, dlatego wielokrotnie spotykał się z jej przedstawicielami.Kilka dni temu, Łukaszenka odbył spotkanie z członkami Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży, które zostało zorganizowane z okazji 100-lecia ruchu pionierskiego. Warto podkreślić, że podobne zebrania miały miejsce w Rosji, jak i na terenach przez nią okupowanych. W jego trakcie zapowiedział, że w nadchodzącym czasie na Białorusi odtworzone zostaną ruchy pionierskie, które zostały zlikwidowane po upadku ZSRR.
Były kanclerz Niemiec, a także bliski przyjaciel Władimira Putina, Gerhard Schroeder nie będzie już zasiadać w radzie nadzorczej rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Informacja na temat wprowadzonej zmiany została przekazana przez dziennik „Tagesspiegel”, który powołał się na komunikat wydany przez przedsiębiorstwo.Warto podkreślić, że Gerhard Schroeder od wielu piastował stanowisko szefa rady nadzorczej Rosnieftu. Firma wydała krótki, aczkolwiek rzeczowy komunikat.- Nie ma możliwości przedłużenia jego mandatu w radzie nadzorczej - przekazano w piątek.Według anonimowych źródeł agencji Reutera odejście Schroedera jest powiązane z rezygnacją aż pięciu obcokrajowców, którzy sprawowali stanowiska wiceszefów rady nadzorczej Rosnieftu. Wraz z byłym kanclerzem Niemiec ze swojego stanowiska ustąpił również niemiecki biznesmen Matthias Warnig.
Od rozpoczęcia inwazji Rosji na terytorium Ukrainy w światowych mediach pojawiają się informacje o rzekomej chorobie Władimira Putina. Niektóre źródła donoszą, że miałby chorować na nowotwór, inne - że na chorobę Parkinsona. Żadna z informacji nie została nigdy potwierdzona przez Kreml, aczkolwiek istnieje wiele przesłanek świadczących o poważnych kłopotach prezydenta Federacji Rosyjskiej. Informacje na temat stanu zdrowia rosyjskiego przywódcy przekazał były funkcjonariusz brytyjskich służb. W jego opinii Putin cierpi na raka, który znajduje się w znaczącym stadium rozwoju. To właśnie z tego względu niemal przez cały czas otaczają go najlepsi rosyjscy lekarze.Swoją opinię na temat zdrowia Putina przekazał Christopher Steele, który był wcześniej zatrudniony w brytyjskim biurze MI6. W rozmowie z "The Sun" stwierdził, że "dokładne szczegóły" domniemanej choroby Putina nie są znane.Według niego, Putin ma być stale "śledzony" przez ogromną liczbę lekarzy, którzy monitorują stan jego zdrowia. Twierdzi również, że dyktator nie byłby w stanie odbyć nawet jednego spotkania służbowego bez przerwy na niezbędną pomoc medyczną.- Ciągle towarzyszy mu zespół lekarzy - przekazał na antenie brytyjskiej stacji radiowej LBC.Przerwy w oficjalnych spotkaniach mają być spowodowane w głównej mierze kiepskim stanem zdrowia Putina, który stracił opinię wysportowanego, a także zdrowego przywódcy. W swoich wypowiedziach wielokrotnie zaznaczył, że spotkania Rady Bezpieczeństwa, które mają trwać podobno całą godzinę, są w rzeczywistości podzielone na kilka sekcji. Szpieg przekazał, że taki stan rzeczy ma bezpośredni wpływ na aktualne zarządzenie Rosją. Podkreślił, że Kreml pogrąża się w "chaosie" i "nieładzie", a sam Putin nie jest w stanie sprawować wyraźnej władzy.Dodał również, że choroba dyktatora wpłynęła na strukturę rosyjskiej armii, która rzekomo miała nie funkcjonować, tak jak powinna.- Wygląda na to, że na Kremlu jest coraz bardziej gorąco i niestabilnie - mówił były szpieg.- Oczywiście, sądząc po tym, co słyszymy, Putin jest naprawdę poważnie chory. [...] Nie jest jasne, co to za choroba - nieuleczalna, śmiertelna czy jakaś inna. Oczywiście jest to część równania - usłyszeli widzowie na antenie Sky News.
Jak się okazuje, Władimir Putin ma poważny problem. Aktualnie uwaga rosyjskiego przywódcy jest podzielona pomiędzy wojną w Ukrainie, jak również ciężką sytuacją, która ma miejsce na Syberii. W ostatnich tygodniach płonęły wielkie obszary lasów. W wyniku niszczycielskiego żywiołu, w samym tylko maju życie straciło co najmniej dziesięć osób.Już od jakiegoś czasu północna część Rosji walczy z śmiercionośnym ogniem. Płoną gigantyczne połacie lasów, stwarzając realne zagrożenie dla ludności cywilnej, będąc również poważnym problem dla rosyjskiego prezydenta.Ostatnie tygodnie nie oszczędzają Władimira Putina. Niepowodzenia na ukraińskim froncie, a także niezwykle ciężka sytuacja na Syberii spędza sen z jego powiek.Według informacji przekazanych przez fiński dziennik "Iltalehti" Rosja poinformowała o że w tym roku na obszarze 270 tysięcy hektarów wykryto co najmniej 4 tysiące pożarów lasów. Trawią one okazałe obszary leśne, a silny wiatr skutecznie utrudnia działania ratunkowe lokalnych służb.Warto podkreślić, że pożary lasów są na Syberii naturalnym zjawiskiem. Służby walczą z nim zarówno w okresie wiosennym, jak również letnim. Co ciekawe, intensywność ich występowania nawarstwia się wraz z upływem czasu, a jest wynikiem galopujących zmian klimatycznych.
Władimir Putin jest bezpośrednio odpowiedzialny za działania wojenne, które mają miejsce na terenie okupowanej Ukrainy. Rosyjski przywódca od lat utrzymuje pełnię władzy, stanowiąc poważne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju. W związku z tym wiele osób żywo zastanawia się, jak długo będą trwały jego dalsze rządy. W tej kwestii ogromne znaczenie ma wiek Putina, który już niedługo będzie obchodził "okrągłą" rocznicę urodzin.W ostatnich miesiącach szczególną uwagę całego świata przykuła sytuacja, która ma miejsce na terenie Ukrainy. 24 lutego rozpoczęła się rosyjska agresja wymierzona w naszych wschodnich sąsiadów. W związku z zaistniałą sytuacją wiele osób żywo zainteresowało się osobą inicjatora tych tragicznych zdarzeń, Władimira Putina. Rosyjski przywódca sprawuje urząd od wielu lat, a w trakcie swojej kariery politycznej był na przemian premierem i prezydentem Rosji. Putin to również prawnik, działacz państwowy i polityk. W latach 2000 - 2008 i od 2012 roku jest prezydentem Federacji Rosyjskiej. Warto podkreślić, że był również premierem Rosji. W czasie swojej kariery był funkcjonariuszem KGB i urzędnikiem administracji prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Od 1998 do 1999 roku sprawował funkcję szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Spore grono osób zadaje istotne pytanie dotyczące wieku dyktatora, zastanawiając się, jak długo będzie on jeszcze rządził Rosją.
Do niezwykle przerażającego incydentu doszło mazowieckiej miejscowości Przypki w gminie Góra Kalwaria pod Piasecznem. Kierujący samochodem osobowym z wielkim impetem wjechał w grupę czternastu kolarzy. Do wypadku zadysponowano kilka jednostek pogotowia i śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety, ale w wyniku tego koszmarnego incydentu życie straciła jedna osoba, a cztery zostały ranne.Do scen rodem z horroru doszło w okolicy skrzyżowania ulic Sosnowej i Nadarzyńskiej, w miejscowości Przypki (pow. Piaseczyński). Kierowca samochodu osobowego z impetem wjechał w grupę czternastu rowerzystów.Sprawca bez żadnych skrupułów uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy poszkodowanym.Jak przekazały lokalne służby ratunkowe, oficjalne zgłoszenie o tym incydencie wpłynęło o godzinie 19.50. W wyniku tego zdarzenia rannych zostało kilku cyklistów.Łącznie poszkodowanych zostało czterech kolarzy. U trzech osób stwierdzono złamania zarówno kończyn górnych, jak i dolnych. Przez około godzinę trwała heroiczna walka o życie potrąconego mężczyzny. Niestety, ale pomimo ogromnego wysiłku ekipy medycznej, jego życia nie udało się uratować. Lekarz obecny na miejscu zdarzenia stwierdził zgon.
Rosyjski minister finansów Anton Siluanow zapewnia, że jego kraj posiada niezbędne zasoby pieniężne, które zapewniają odpowiednie bezpieczeństwo finansowe. Wiele wskazuje na to, że położenie Rosji jest jednak niezwykle niekorzystne. Kreml może już wkrótce zostać zmuszony do ogłoszenia niewypłacalności. Eksperci nie mają najmniejszych wątpliwości, Joe Biden może pogrążyć Władimira Putina.Data 25 maja będzie dla Rosji niezwykle ważna. To właśnie w ten dzień wygasa amerykańska zgoda na przyjmowanie płatności z tego kraju a według wielu źródeł, Joe Biden nie jest skory, aby ją odnowić. Taka decyzja byłaby jednoznaczna z ogłoszeniem przez Kreml niewypłacalności, ponieważ kraj nie miałby jak spłacić swojego zagranicznego zadłużenia. Warto nadmienić, że w chwili obecnej transakcje pomiędzy Amerykanami, a rosyjskim ministerstwem finansów, bankiem centralnym lub narodowym funduszem majątkowym są dozwolone jedynie na podstawie tymczasowej licencji wydanej przez amerykańskie Biuro ds. Kontroli Aktywów Zagranicznych (OFAC). Co niezwykle ważne, licencja wygasa w środę 25 maja.Słynny portal „Bloomberg” poinformował, że administracja Joe Bidena nie wyraża zainteresowania, aby ją odnowić. W tej sytuacji kraje Zachodu mają dwie możliwości w kwestii spłaty przez Rosję swoich zagranicznych zobowiązań.W praktyce można zablokować płatności w dolarach, co byłoby jednoznaczne z ogłoszeniem niewypłacalności przez Rosję, a także pogrążyłoby Władimira Putina. Drugą opcją jest specjalne zezwolenie, które stworzyłoby możliwość spłaty zadłużenia z dochodów z ropy i gazu, które w sporym procencie zostałyby przeznaczone na wydatki wojenne.- Aby więc spłacić obligacje dolarowe, Putin prawdopodobnie wykorzystał rekordowe poziomy waluty obcej, które Rosja akumulowała dzięki sprzedaży ropy i gazu od początku inwazji na Ukrainę. Wkrótce jednak może również stracić i ten kluczowy dochód - zaznaczył Maksymilian Hess z amerykańskiego think-tanku Foreign Policy Research Institute. Ekspert zauważył, że odejście Europy od rosyjskiego gazu oraz ropy naftowej będzie potężnym ciosem dla tamtejszej gospodarki.Portal "Bloomberg" poinformował, że Stany Zjednoczone wciąż nie podjęły ostatecznej decyzji w sprawie rosyjskiego zadłużenia. Wiele wskazuje na to, że Joe Biden będzie chciał wywierać skuteczną presję na Putinie, dlatego zdecyduje się na zablokowanie płatności Kremla.
Wiele wskazuje na to, że Władimir Putin znalazł nowego sojusznika, który w założeniu ma umocnić pozycję Rosji w światowej polityce. Z przecieków dotyczących czerwcowego Międzynarodowego Forum Ekonomicznego organizowanego w Petersburgu wynika, że zjawią się na nim przedstawiciele zbrodniczego Talibanu. Warto podkreślić, że Międzynarodowe Forum Ekonomiczne odbędzie się między 15 a 18 czerwca. Wiele informacji wskazuje, że mogą się na nim pojawić przedstawiciele Talibanu. Jak informują eksperci, Władimir Putin chce za wszelką cenę zapewnić sobie spokój na południu, dlatego jest gotów negocjować z Talibami. Taka teza została postawiona przez profil Generall SVR, który za pośrednictwem Telegrama podkreślił, że Rosjanie obawiają się zagrożenia z kilku stron, dlatego chcą osiągnąć pokój w tym niezwykle niespokojnym regionie. Wyżej wspomniany kanał informuje, że Kreml nieoficjalnie dogadał się z talibami, nawiązując dwustronną umowę. Taliban ma nie "eksportować" swojego ruchu do Tadżykistanu, co miałoby zapobiec kolejnym lokalnym konfliktom w tej części Azji. W zamian do Afganistanu ma popłynąć z Rosji niebagatelna suma 3 mld dolarów.
Viktor Orban złożył niezwykle nietypową deklarację. Premier Węgier zapowiedział, że jednym z jego celów jest odnowa Unii Europejskiej. Podczas swojego zaprzysiężenia podkreślił również, że jego kraj nie zablokuje sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu.W poniedziałek 16 maja miało miejsce oficjalne zaprzysiężenie Viktora Orbana na urząd premier Węgier. Polityk w czasie swojego wystąpienia zaskoczył wielu ekspertów, a także spore grono osób, które żywo interesują się polityką Węgier.Przemawiając w parlamencie, oznajmił, że Węgry nie zablokują sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu. Odniósł się również do przyszłości Węgier oraz Unii Europejskiej, wskazując, że jego kraj intensywnie szuka nowych sojuszników, by doprowadzić do odnowy UE. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Węgry nie dlatego należą o UE, że "jest taka, jaka jest, tylko z uwagi na to, jaka mogłaby być".
Do niezwykle wstrząsającego incydentu doszło w czasie rodzinnych wakacji na hiszpańskiej Majorce. Pewien holenderski turysta chciał popisać się przed własną żoną i synkiem i skoczył z 30-metrowego klifu. Za swoją głupotę zapłacił najwyższą cenę. Moment tego zdarzenia zarejestrowała małżonka pechowego "skoczka".Nie od dziś wiadomo, że brak wyobraźni, brawura, a także głupota w czystej postaci, mogą prowadzić do wielu wstrząsających incydentów. Taki stan rzeczy w idealny sposób odzwierciedla wypadek, który został zarejestrowany za pomocą telefonu komórkowego.Pewien 31-letni Holender postanowił urozmaicić swoje rajskie wakacje o rejs łódką na wyspy Malgrats nieopodal Santa Ponsa na Majorce. Widząc okoliczne skały, zdecydował się na niezwykle niebezpieczny wyczyn.Wspiął się na 30-metrowy klif i zdecydował się skoczyć w dół. Moment jego lotu miała zarejestrować jego małżonka, która nie spodziewała się, że zwykły wybryk zakończy się w tak dramatyczny sposób.Kobieta do ostatniej chwili nie miała pojęcia, co dokładnie zamierza zrobić jej mąż. Nagrywając wszystko telefonem, patrzyła, jak mężczyzna skacze z dużej wysokości do morza. Nie sądziła, że zdoła zarejestrować jego śmierć.