Przerażający incydent na jednej z ulic Gdańska. Jedna osoba zginęła w zderzeniu czterech samochodów osobowych. Prawdopodobną przyczyną drogowej tragedii była nadmierna prędkość samochodu, który z impetem uderzył w inny pojazd, który stanął w płomieniach. Niestety, ale życia jednej z uczestniczek zdarzenia nie udało się uratować.Do śmiertelnego wypadku doszło w środę 1 czerwca tuż po godzinie 9 na alei Armii Krajowej, niedaleko skrzyżowania z ulicą Cedrową w Gdańsku. Początkowo lokalne służby informowały o zderzeniu dwóch samochód osobowych, jednak później przekazano, że w zdarzeniu brały udział cztery pojazdy. Jak poinformowały służby pracujące na miejscu incydentu, główną przyczyną tragedii była nadmierna prędkość. Kierujący osobowym Volvo nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i na al. Armii Krajowej w Gdańsku i uderzył w tył samochodu marki BMW. Siła uderzenia była tak duża, że niemiecka osobówka zjechała na pobocze, uderzając kolejne dwa auta.
Donald Tusk nie jest już przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej. W miejsce ustępującego szefa został wybrany niemiecki europoseł Manfred Weber. W czasie pożegnalnego wystąpienia z ust polityka padły znaczące słowa. Za dotychczasową pracę Tuskowi podziękowała Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE. We wtorek 31 maja od wczesnych godzin porannych w Rotterdamie w Holandii obradował kongres Europejskiej Partii Ludowej, który zebrał się specjalnie, by wybrać nowego przewodniczącego. Jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników na scenie pojawił się ustępujący Donald Tusk. W czasie swojego przemówienia podkreślił, że musi skupić się na Polsce i wygraniu przyszłych wyborów.- Już za wami tęsknie drodzy przyjaciele. Chciałbym wszystkim podziękować. Nie mówię do widzenia. Wrócę tu w nowej roli tak szybko, jak wygram wybory w Polsce. Zrobię to również dla was. Do zobaczenia i powodzenia - przekazał, po czym zszedł ze sceny.Za dotychczasową pracę podziękowała Tuskowi aktualna przewodniczącą Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. - Drogi Donaldzie, jesteś uosobieniem naszych wartości. Teraz wracasz do swojej ojczyzny, aby ich bronić - podkreśliła za pośrednictwem swojego Twittera. Podziękowała również za dotychczasową pracę na rzecz partii, jak również całej Europy. - Bardzo dziękujemy za twoją niestrudzoną pracę na stanowisku Przewodniczącego EPL - napisała Ursula von der Leyen.Great meeting with @donaldtusk at the @EPP congress in Rotterdam.Dear Donald, you embody our values.Now you return to your home country to stand up for them.Many thanks for your tireless work as EPP President.#EPPRotterdam pic.twitter.com/A8IDnXxpIy— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) June 1, 2022 Nowym szefem ugrupowania został dotychczasowy lider frakcji EPL w europarlamencie, polityk niemieckiej CDU Manfred Weber. Warto podkreślić, że niemiecki polityk był jednym kandydatem na to stanowisko.Według planu kongres powinien odbyć się w listopadzie bieżącego roku, aczkolwiek został przyspieszony ze względu na decyzję Donalda Tuska o powrocie do polskiej polityki. Były premier zdecydował się na objęcie w ubiegłym roku funkcji szefa Platformy Obywatelskiej. Warto podkreślić, że do Europejskiej Partii Ludowej należy kilkadziesiąt partii, w tym polskie: Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, niemieckie partie chadeckie CDU i CSU, hiszpańska Partia Ludowa, francuscy Republikanie, włoska Forza Italia, węgierska KNDP (Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa).Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Samochód całkowicie zniszczony w wypadku. Strażacy nie wierzyli własnym oczom, co stało się z kierowcąZUS podał dramatyczne dane. Emerytury kobiet średnio o 1000 zł niższeWyciekła rozmowa rosyjskich oficerów. Krytykują władzę, a w stronę Putina lecą przekleństwaŹródło: TVP Info / Goniec.pl
Co jakiś czas w sieci pojawiają się niebywałe informacje dotyczące potencjalnej emerytury Jarosława Kaczyńskiego. Wskazują one, że szef Prawa i Sprawiedliwości miałby odejść z rządu. Sam zainteresowany wielokrotnie powtarzał, że ma do wykonania ważną misję, a potem zajmie się pracą partyjną. Teraz głos w sprawie ewentualnego odejścia Kaczyńskiego zabrał wiceszef MON, Marcin Ociepa.Wiadomości dotyczące potencjalnej emerytury Jarosława Kaczyńskiego pojawiają się w polskich mediach niezwykle często. Do tej pory nie znalazły one potwierdzenia w praktyce, aczkolwiek już od dłuższego czasu w otwarty sposób mówi się, że wicepremier zdecyduje odejść z rządu. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku, prezes PiS jasno i wyraźnie wskazywał, że chce w całości poświęcić się pracy na rzecz swojej partii. - Nasze ugrupowanie musi się uaktywnić w tych kwestiach, które są istotne. Dziś bywa często tak, że działa, ale nie tam, gdzie potrzeba. Dlatego właśnie najpewniej do końca I kwartału zajmę się partią na 100 proc. i zrezygnuję z zasiadania w rządzie - przekazał pół roku temu na łamach Gazety Polskiej Codziennie.W miarę upływu czasu sytuacja na politycznej scenie znacznie się zmieniła. Wojna w Ukrainie, czy też zawirowania gospodarcze w żaden sposób nie wpłynęły na plotki dotyczące rezygnacji prezesa z funkcji posła. Temat odejścia Kaczyńskiego z rządu nadal się pojawia, teraz ze zdwojoną siłą.Na pytanie dotyczące przyszłości Kaczyńskiego odpowiedział wiceminister MON, Marcin Ociepa. Z jego ust padły znaczące słowa.
We wtorkowy poranek władze Jastarni zarządziły ewakuację mieszkańców i turystów. Wszystko w związku z akcją usunięcia z pobliskiego portu niewybuchu z czasów II wojny światowej. Do akcji wkroczyło wojsko. Wiadomo, kiedy będzie można bezpiecznie powrócić w pobliskie rejony.Wtorkowy poranek w Jastarni stał pod znakiem akcji ewakuacyjnej. Wojsko zdecydowało się na usunięcie z okolicznego portu wojennego niewybuchu, który w realny sposób zagraża bezpieczeństwu nie tylko mieszkańców, ale również turystom. Burmistrz miasta zdecydował się na ewakuację, ponieważ wojsko zamierza podjąć próbę wyjęcia pocisku z akwenu. Akcja ma być przeprowadzona we wtorek, 31 maja w godzinach od 8:00 do 15:00. Lokalna administracja wydała specjalny komunikat, zgodnie z którym lokalni mieszkańcy, a także turyści przebywający w okolicach portu powinni na kilka godzin opuścić swoje mieszkania czy kwatery. Nakaz wydany przez burmistrza Tyberiusza Narkowicza dotyczy osób mieszkających przy kilkunastu ulicach, w tym przy Portowej, Nad Zatoką, Szyprów, Błękitnej, Herrmanna, Braci Kłosów, Jana z Kolna, Ceynowy, Rybackiej, Południowej, Pl. Necla, Tadeusza Kościuszki (od nr 7 do końca), Abrahama (od nr 19 do końca), Mariana Stelmaszczyka (od nr 5 do końca), Ks. Bernarda Sychty (numery nieparzyste od 35 do 95), Szkolnej (od nr 1 do nr 11), ul. Spokojnej, Kossak-Główczewskiego (od nr 3A do końca), Adama Mickiewicza (od nr 31 do 71). Według oficjalnych danych mieszkańcy byli zobowiązani, by opuścić miejsca zamieszkania do godziny 8:00 rano. Specjalne ogłoszenie miała również lokalna policja, która poinformowała mieszkańców, by ci tuż przed opuszczeniem domostw, zabezpieczyli swoje mienie.
W przyszłym roku abonament RTV podrożeje aż o 10 procent. Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wydała specjalne rozporządzenie, w którym poinformowała o planowanych podwyżkach. Zdecydowanie więcej zapłacimy zarówno za posiadanie odbiornika radiowego, jak i telewizora. Galopująca inflacja, a także niekorzystna sytuacja gospodarcza w niezwykle niekorzystny sposób wpływają na polskie społeczeństwo. Wyższe ceny, a także rosnące opłaty to smutne realia dzisiejszej Polski. Jak się okazuje, już wkrótce zdecydowanie więcej zapłacimy za posiadanie odbiorników radiowych i telewizyjnych. Jak poinformowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w górę pójdzie cena abonamentu RTV. Warto podkreślić, że abonament RTV jest opłatą, którą uiszcza się za posiadanie odbiorników radiowych i telewizyjnych. Jej głównym założeniem jest finansowanie mediów publicznych. Według oficjalnych statystyk ściągalność pieniędzy jest jednak niezwykle niska. Taki stan rzeczy wymusił na rządzących podjęcie nietypowej decyzji i przekazaniu zarówno telewizji, jak i radiu pokaźnej rekompensaty w wysokości około 2 mld zł rocznie. Według przekazanych informacji stawka abonamentu RTV zwiększy się wyczuwalnie już od przyszłego roku. Co niezwykle ważne, wraz z nią zwiększy się kara, która będzie obowiązywać w przypadku brak obowiązkowych opłat.
Rosyjski jasnowidz przewiduje datę śmierci Władimira Putina. Mężczyzna wziął udział w programie "Battle of Psychics" i ujawnił też potencjalną przyczynę zgonu rosyjskiego dyktatora. Wszystko na antenie rosyjskiej telewizji. Już od dłuższego czasu nie ustają spekulacje na temat stanu zdrowia Władimira Putina. W mediach pojawiają się doniesienia na temat domniemanych chorób rosyjskiego dyktatora. 13 maja ukraiński wywiad przekazał, że Władimir Putin jest poważnie chory na raka.O rzekomej chorobie nowotworowej rosyjskiego przywódcy wcześniej informował także Christo Grozev, szef międzynarodowej dziennikarskiej grupy śledczej Bellingcat. Nikt jednak nie jest w stanie ujawnić rzetelnych dowodów, które mogłyby potwierdzić, że polityk walczy o życie.Jak można się domyślać, stan zdrowia, jak również życie prywatne prezydenta, są w Rosji tematami tabu, dlatego rzadko kiedy są one poddawane publicznej debacie. Domysłami na temat stanu zdrowia Putina, a także jego śmierci, podzielił się rosyjski mistyk, Aleksander Kantonistow. W jego opinii dyktator nie umrze z powodu schorzeń, na które być może cierpi. Ceniony mistyk przewidział śmierć prezydenta Rosji i wierzy, że jego rządy skończą się jeszcze przed końcem 2022 roku. Kantonistow w aktywny sposób komentował bieżącą sytuację międzynarodową. W licznych rozmowach z lokalnymi mediami przewidywał, że życie Rosjan stanie się trudniejsze i doprowadzi do rosnącego niezadowolenia w kraju. Swoją prognozę głosił miesiąc przed rosyjską inwazją na terenie Ukrainy. Według wiadomości przekazanych przez portal "The Mirror" mistyk twierdził też, że w połowie kwietnia rosyjskie wojska zostaną wyparte z Ukrainy.
Na terenie Rosji znów doszło do kolejnego niebezpiecznego zdarzenia pogodowego. Po śmiercionośnych pożarach na terenie Syberii tym razem miał miejsce wybuch kamczackiego wulkanu nazwie Bezimienny. Kolumna popiołów wzbiła się na wysokość aż 15 kilometrów, powodując tym samym poważne utrudnienia dla całego ruchu lotniczego w regionie. W ostatnich tygodniach było niezwykle głośno o poważnych pożarach, które trawiły tereny Syberii, stwarzając realne zagrożenie dla zamieszkujących tam osób. Sytuacja wciąż nie jest ustabilizowana, a Władimir Putin ma kolejny problem. 28 maja doszło do wybuchu wulkanu "Bezimienny" na Kamczatce. Efektem nagłej i niezwykle gwałtownej pobudki było wystrzelenie chmury popiołów na wysokość aż 15 kilometrów. W tym samym czasie miały również miejsce przepływy piroklastyczne.Sojusznikiem ruchu powietrznego w regionie nie był również silny wiatr, który spowodował przesunięcie się wulkanicznego pyłu o 650 km na południowy wschód. Taki stan rzeczy sparaliżował korytarz lotniczy łączący Azję z Ameryką Północną.#eruption #Bezymianny #Kamchatka #Russia #ベズィミアニィ火山 pic.twitter.com/dSCOMdpzDd— tanch (@tan_tan_ch) May 29, 2022 Jak można się domyślać, wybuch wulkanu był niezwykle problematyczny. W związku z zaistniałą sytuacją ogłoszono czerwony alarm. Według danych pozyskanych przez Służby Geofizyczne Kamczatki w sumie doszło do aż siedmiu emisji popiołów, które osiągały wysokość od 4,5 do 15 km.Regionalna służba prasowa Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych przekazała, że wulkaniczne pyły przemieszczają się kierunku Zatoki Kamczackiej. Na szczęście na ich drodze nie znajdują się tereny, które byłyby zamieszkałe przez ludzi. На Камчатке извергается вулкан БезымянныйСтолб выброшенного пепла достиг 15 километров. И он движется в сторону Камчатского залива. pic.twitter.com/nW23nzgmKH— ©Иваныч (@Sergey07830850) May 29, 2022 Tuż po erupcji wulkanu "blady strach" padł również na jego bliskich sąsiadów. Japońska Agencja Meteorologiczna ogłosiła, że w związku z zaistniałą sytuacją nie ma zagrożenia tsunami. Eksperci podkreślają, że widoczna zmiana ciśnienia atmosferycznego spowodowana silną erupcją wulkaniczną jest w stanie zaburzyć poziom pływów.Warto jednak zaznaczyć, że wystarczy nawet niewielka zmiana ciśnienia, o około 2 hektopaskali, aby stworzyć tzw. meteotsunami. Wulkan "Bezimienny" jest stratowulkan o wysokości 2882 m n.p.m., położony w kluczewskiej grupie wulkanów na Kamczatce w Rosji.Wulkan Bezimienny położony jest na południowo-wschodnim stoku wygasłego wulkanu Kamień, jego największa erupcja miała miejsce pomiędzy 1955 i 1956 rokiem, aż do tego czasu również był uważany za wygasły. W wyniku erupcji wysokość wulkanu zmniejszyła się o około 200 m, a jej siła i przebieg były podobne do wybuchu Mount St. Helens 18 maja 1980 roku.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Prognoza pogody: poniedziałek z burzami. IMGW wydał już alerty, obowiązują praktycznie cały dzieńNie żyje Maria Mirecka-Loryś, działaczka podziemia narodowego w latach 1939-1945Kilkaset zgłoszeń ws. nieprawidłowości na lekcjach religii. Rodzice: "pranie mózgów"
Wpadki na antenie zdarzają się niezwykle często. Tym bardziej, gdy program prowadzony jest na żywo. Do niebywałych scen doszło w domu posła PiS, Jarosława Zielińskiego. Niczego nieświadomy polityk łączył się ze studiem telewizyjnym za pomocą komunikatora internetowego, gdy nagle do akcji wkroczyła jego małżonka. Kobieta stała się "mistrzynią drugiego planu", a wszystko się nagrało. Doba pandemii koronawirusa niemal całkowicie zmieniła obraz współczesnej komunikacji. Połączenia ze studiem telewizyjnym za pomocą komunikatorów internetowych stało się normą. Jak się okazuje, wielu gości programów publicystycznych wciąż korzysta z tej metody, która pomimo niekwestionowanej wygody, często prowadzi do śmiesznych sytuacji oraz drobnych wpadek. Nie inaczej było w przypadku posła Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Zielińskiego, który dzięki ówczesnej technologii był w stanie dyskutować z Maciejem Żywno, radnym sejmiku województwa podlaskiego z Polska 2050. Tematem rozmowy była powszechna drożyzna, a także galopująca inflacja, która jest poważnym problemem dla milionów Polaków. Radny nie miał litości dla partii rządzącej, otwarcie krytykując działania PiS, podkreślając, że aktualna sytuacja w naszym kraju jest pokłosiem nieodpowiedzialnych działań. Na odpowiedź posła Jarosława Zielińskiego nie trzeba było długo czekać. Polityk w dosadnych słowach opowiedział swojemu "oponentowi".- Panie radny, pan wpada w taką stylistykę, taką frazeologię opozycji. Zastanówcie się nad tym, jak wyglądają te argumenty, których używacie. Bo z jednej strony mówi pan, że rząd nie robi nic, a tarcze antykryzysowe, antycovidowe, pomoc dla kredytobiorców, pomoc dla tych, którzy mieli wyższe podatki, są teraz obniżone - podkreślił poseł Zieliński.
Zarówno kanclerz Niemiec Olaf Scholz, jak i prezydent Francji Emmanuel Macron rozmawiali z Władimirem Putinem. Główny tematem miała być aktualna sytuacja na terenie okupowanej Ukrainy. O dyskusji poinformowały kremlowskie media, jak i propagandowe agencje prasowe. Swój komunikat odnoszący się do zaistniałej sytuacji wydał również Berlin.Nawet w prywatnych rozmowach z Olafem Scholzem i Emmanuelem Macronem, Władimir Putin nie rezygnuje z kremlowskiej linii propagandy na temat wojny w Ukrainie. Rosyjski przywódca przedstawia swój punkt widzenia, chcąc za wszelką cenę usprawiedliwić swoje karygodne działania. W trakcie rozmowy z Macronem i Scholzem Putin miał przekazać, że strona rosyjska jest gotowa do wznowienia rozmów z Ukrainą. Według oficjalnego stanowiska Kremla, rozmowy pokojowe zostały wstrzymane z winy delegacji okupowanej Ukrainy.Władimir Putin mówił również o sankcjach, które zostały nałożone przez kraje Zachodu. Jak poinformowała agencja TASS, rosyjski dyktator powiedział europejskim przywódcom, że widzi niebezpieczeństwo 'pompowania' Ukrainy zachodnią bronią. W jego opinii wydatna pomoc innych państw poprzez dostarczanie broni "destabilizują sytuację i zaostrzają kryzys humanitarny".
Ukraiński wywiad przechwycił nietypową rozmowę pomiędzy żołnierzem armii Putina a jego matką. Zaniepokojona kobieta zadała swojemu synowi niezwykle istotne pytanie: "Kto będzie na nasze emerytury zarabiać?". W rozmowie podkreśliła również, że Kreml podaje zaniżone liczby strat poniesionych przez Rosję, które w znaczny sposób różnią się od tych publikowanych przez Ukrainę oraz USA. Już od ponad 3 miesięcy trwa niezwykle krwawa, a zarazem wstrząsająca wojna na terenie Ukrainy. Niestety, ale każdego dnia ze światowych mediów można dowiedzieć się o przerażającym działaniu rosyjskich sił, które dopuszczają się wstrząsających zbrodni wojennych.Jak można się spodziewać, żadne z prorosyjskich mediów nie będzie aż tak obiektywnym i prawdziwym źródłem informacji, jak relacje żołnierzy Putina, którzy każdego dnia walczą na terenie okupowanej Ukrainy. W trakcie trwania tego konfliktu ukraiński wywiad przechwycił multum rozmów wojskowych, którzy relacjonowali sytuację na froncie.W sporej liczbie połączeń telefonicznych przewija się jeden temat. Rosjanki namawiają swoich mężów oraz synów do tego, by ci zrezygnowali ze służby i wrócili do domów.
Do niezwykle niebezpiecznego incydentu doszło w poniedziałkowy poranek na jednej z małopolskich tras. Trzy osoby, w tym jedno dziecko zostały poszkodowane w wypadku autokaru wycieczkowego, który miał miejsce na jednym z odcinków drogi wojewódzkiej numer 975 w Roztoce. Pojazdem podróżowała wycieczka szkolna z Rzeszowa do Zakopanego.Rzecznik policji w Tarnowie Paweł Klimek poinformował, że w autobusie podróżowało łącznie 27 osób, w tym 23 dzieci z VII klasy szkoły podstawowej. Miejscowe służby zostały poinformowane o zdarzeniu z udziałem pojazdu o godzinie 7:38. Wstępne ustalenia lokalnej policji wskazują, że autobus wycieczkowy w pewnym momencie zjechał na przeciwległy pas ruchu, następnie wjechał do rowu i finalnie przewrócił się na lewy bok.W wyniku tego incydentu poszkodowane zostały trzy osoby: kierowca, opiekun, a także jedno dziecko. Wszyscy poszkodowani zostali przetransportowani do najbliższych placówek medycznych. Ich stan był określany jako dobry. Według wstępnych informacji życiu rannych osób nie zagraża niebezpieczeństwo. Na miejsce zadysponowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do uwolnienia jednej z poszkodowanych osób strażacy użyli specjalistycznego sprzętu hydraulicznego. Pozostali uczestnicy wycieczki znaleźli schronienie w ratuszu w pobliskim Zakliczynie. Funkcjonariusze policji przekazali, że droga w miejscu zdarzenia jest zablokowana, a służby wyznaczyły objazdy przez okoliczne wsie. Wiadomo, że wycieczka szkolna jechała z Rzeszowa do Zakopanego. Na odcinku trasy numer 975 pomiędzy Zakliczynem a Tarnowem wprowadzono ruch wahadłowy.Aktualnie trwa ustalanie dokładnych okoliczności tego przerażającego zdarzenia. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Prognoza pogody: poniedziałek z burzami. IMGW wydał już alerty, obowiązują praktycznie cały dzieńNie żyje Maria Mirecka-Loryś, działaczka podziemia narodowego w latach 1939-1945Kilkaset zgłoszeń ws. nieprawidłowości na lekcjach religii. Rodzice: "pranie mózgów"Źródło: PAP / Goniec.pl
Według informacji przekazanych przez "Gazetę Wyborczą" białoruscy komandosi odbywają szkolenie na jednym z podwarszawskich poligonów. Głównym założeniem operacji jest odpowiednie przygotowanie do wojny przeciwko stronie rosyjskiej. Białoruscy ochotnicy zdają sobie sprawę, że jest to bardzo dobry moment, by efektywnie przeciwstawić się dyktaturze. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że pod Warszawą ma miejsce szkolenie białoruskich komandosów, którzy chcą walczyć na terenie Ukrainy przeciwko armii Władimira Putina. Ochotnicy ze specjalnego batalionu białoruskiej opozycji są przygotowywani do pełnej gotowości bojowej zarówno przez Polaków, jak i Amerykanów.Warto podkreślić, że dokładne szczegóły tej operacji są owiane tajemnicą, aczkolwiek jak potwierdziła Gazeta Wyborcza, ćwiczenia odbywają się na terenie strzelnicy Shockfire w podwarszawskim Błoniu. - Nie możemy zdradzić zbyt wiele, bo ćwiczący u nas ochotnicy przez służby rosyjskie i białoruskie traktowani są jak terroryści - przekazał w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Dariusz Tomysek, szef strzelnicy, instruktor, były policjant polskiej jednostki specjalnej.
Kalina Jędrusik była niekwestionowaną gwiazdą okresu PRL. Piękna aktorka była powszechnie uwielbiana w głównej mierze przez męskie grono fanów. Otwarty związek, czy też liczne romanse to znaki szczególne kontrowersyjnej artystki. Jej burzliwe życie nie tylko seksualne zostało ukazane nawet w filmie. Kto jest w stanie wymienić wszystkich jej partnerów?Największa seksbomba PRL-u, otwarty związek, 20 lat spędzone z jednym mężczyzną, a także niezwykle bogate życie erotyczne. To cechy charakterystyczne Kaliny Jędrusik, która kilkadziesiąt lat temu rozkochała w sobie szczególnie męską cześć Polski. Wyróżniały ją okazałe kształty, charyzma, a także niezwykłe spojrzenie. To właśnie one pomogły aktorce tytuł największej seksbomby czasów PRL. Warto podkreślić, że wielu jej oponentów aktywnie wspomina, że postać Kaliny Jędrusik została wykreowana w głównej mierze przez mężczyznę jej życia, Stanisława Dygata. Mimo wszystko, w dotarciu na sam szczyt pomogły jej też wyjątkowe umiejętności, a przede wszystkim ogromny talent.Nie ulega wątpliwości, że jej życie prywatne było niezwykle kolorowe i wypełnione licznymi skandalami. Jej styl życia budził w jej czasach olbrzymie kontrowersje, a gorące plotki były na porządku dziennym. Otwarty związek, skłonność do zabaw i różnej maści używek były nieodłącznym elementem jej osoby. Aktorka lubiła eksperymentować i w niestandardowy sposób podchodziła do swojej seksualności.
Krzysztof Jackowski przekazał łamiące informacje dla milionów Polaków. Jasnowidz podzielił się swoją nową wizją przyszłości. Niestety, ale nie jest ona zbyt kolorowa. Najsłynniejszy wizjoner przewiduje, że polski rząd czekają niezwykle trudne czasy. W jego opinii już wkrótce wydarzy się coś złego, a wręcz skandalicznego.Już od wielu lat Krzysztof Kwiatkowski cieszy się sporą sympatią milionów Polaków. Kontrowersyjny wizjoner bardzo często publikuje w sieci swoje wizje przyszłości, kierując swój przekaz do sporego grona odbiorców. Jego kanał w serwisie Youtube obserwuje już ponad 270 tys. użytkowników. Mężczyzna cieszy się niezwykłym poważaniem, a także popularnością. Warto podkreślić, że jasnowidz zasłynął ze współpracy z polską policją i udziału w programie telewizyjnym Eksperyment. W ostatnich miesiącach wizjoner zajmował się sytuacją na Ukrainie, publikując wiele filmów dotyczących sytuacji tuż za naszą wschodnią granicą. Tym razem upublicznił niezwykle niepokojącą wizję, odnoszącą się do naszego kraju.
Marta Kaczyńska od czasu katastrofy smoleńskiej znajduje się na tapecie wielu serwisów plotkarskich. Córka Marii oraz Lecha Kaczyńskich od kilku lat jest szczęśliwą żoną i matką dwóch córek: 19-letniej Ewy i 15-letniej Martyny, oraz synka Stanisława. Felietonistka tygodnika "Sieci" zdradziła, co czuła 10 kwietnia 2010 roku. Z jej ust padły wyjątkowo smutne słowa.W katastrofie polskiego samolotu w Smoleńsku łącznie życie straciło aż 96 osób, w tym ówczesny prezydent kraju Lech Kaczyński i jego żona, Maria. Tego dnia córka prezydenckiej pary nagle straciła dwoje najbliższych osób. Marta Kaczyńska wróciła wspomnieniami do tych dramatycznych chwil w rozmowie z dziennikarzami magazynu "Viva".42-latka ujawniła, co czuła 12 lat temu, gdy dowiedziała się o śmierci swoich rodziców. Podkreśliła, że pamięć o tym, co wydarzyło się tuż po Smoleńskiem, jest w niej żywa do dziś.
Irena Kwiatkowska była wybitną aktorką teatralna, filmową i telewizyjną, a także znaną artystką kabaretową. Gwiazda odeszła w 2011 roku, a jej śmierć była bardzo smutnym wydarzeniem nie tylko dla jej bliskich, jak i fanów, ale także całego świata artystycznego w Polsce. Widok jej grobu wywołuje wzruszenie na niejednej twarzy. Jak dziś wygląda?Irena Kwiatkowska była jedną z najważniejszych, a także najbardziej popularnych aktorek w historii polskiej kinematografii. Była przede wszystkim niezapomnianą postacią, pełną klasy, a programy z jej udziałem cieszyły się gigantyczną popularnością.
Agnieszka Fitkau-Perepeczko zdradziła, że padła ofiarą nieprzyjemnego ataku ze strony agresywnego mężczyzny. Incydent miał miejsce w samym centrum miasta na jednym z parkingów. Celebrytka opisała w sieci przebieg tego zdarzenia: "Facet był gotowy mnie zastrzelić".Agnieszka Fitkau-Perepeczko przez kilka dekad była szczęśliwą żoną słynnego aktora, znanego z roli serialowego Janosika, Marka Perepeczki. Wraz z nim spędziła kilka dekad swojego życia, a przede wszystkim tworzyła niezwykle zgrane i udane małżeństwo. Niestety, ale rodzinna sielanka została przerwana przez nagłą śmierć aktora.Pani Agnieszka również posiada wykształcenie artystyczne. W latach 60. ubiegłego wieku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Tuż po zdobyciu wykształcenia występowała na deskach kilku znanych teatrów. Mimo wszystko, największą popularność zyskała jednak dzięki serialowi "M jak Miłość". W 2003 roku trafiła na plan znanej telenoweli, gdzie wcieliła się w postać charyzmatycznej Simony. Jej wątek został zakończony po czterech latach owocnej współpracy.
Premier Włoch Mario Draghi rozmawiał z Władimirem Putinem na temat aktualnej sytuacji w Ukrainie - przekazała w specjalnym komunikacie. Szef włoskiego rządu miał poinformować, że nie wyczuł ze strony Putina jakichkolwiek sygnałów świadczących o szansie na rychły pokój na terenie okupowanej Ukrainy.Kancelaria włoskiego premiera opublikowała oficjalne oświadczenie potwierdzające, że szef tamtejszego rządu rozmawiał z rosyjskim dyktatorem. Podano, że wspólna rozmowa dotyczyła aktualnej sytuacji w Ukrainie, a także znalezienia wspólnego rozwiązania trwającego kryzysu żywnościowego i jego poważnych konsekwencji dla najbiedniejszych krajów świata.Mario Draghi, odniósł się do rozmowy z Putinem podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Rzymie. Polityk podkreślił, że nie dostrzegł żadnego "promyka" nadziei na pokój. Przekazał również, że to on zainicjował rozmowę z przywódcą Federacji Rosyjskiej.Premier Włoch podkreślił, że za wszelką cenę starał się przekonać Putina, by ten odblokował zboże, znajdujące się w magazynach na Ukrainie.- Szukałem prezydenta Putina, a chodziło o to, by zapytać, czy można zrobić coś, aby odblokować zboże, znajdujące się w magazynach na Ukrainie, bo kryzys żywnościowy, który się zbliża, a w niektórych krajach afrykańskich już panuje, będzie miał gigantyczne rozmiary i straszliwe konsekwencje humanitarne - przekazał Draghi.
Prezydent Andrzej Duda był obecny na 30. Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ “Solidarność”, który został zorganizowany w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem. Prezydent postanowił wykorzystać swoje przemówienie, by uderzyć w Donalda Tuska i rządzącą niegdyś koalicję PO-PSL. Opowiedział "żart" o liderze PO, cewniku oraz pielęgniarce. Publiczność była zachwycona. Nie od dziś wiadomo, że prezydent Andrzej Duda słynie z wielu "ikonicznych" wystąpień, które na stałe zapiszą się w historii polskiej polityki. Tym razem postanowił wypowiedzieć się na temat wieku emerytalnego, a także przypomnieć czasy, gdy władzę sprawowała Platforma Obywatelska. Prezydent wykorzystał część swojego wystąpienia, by wbić szpilkę w Donalda Tuska. Podczas 30. Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem Andrzej Duda podzielił się z przybyłą publicznością nietypowym "żartem".Andrzej Duda powiedział do zgromadzonych, że przypomniał się mu pewien plakat, z czasów, kiedy był jeszcze posłem. Odnosił się on do protestów w związku z pomysłem podwyższenia wieku emerytalnego. - Gdy byłem w Sejmie, przypomniał mi się taki plakat skierowany do ówczesnego premiera Donalda Tuska: Panie premierze, czy chciałby pan, żeby cewnik zakładała pani 67-letnia pielęgniarka - mówił Duda.Na reakcję sali nie trzeba było długo czekać. Niemal każdy zareagował na słowną utarczkę Andrzeja Dudy. Na sali zaczęto klaskać i śmiać się. Wiele wskazuje na to, że publiczności spodobał się słowny "żart" prezydenta.
Nie żyje ksiądz Krzysztofa Gidziński, wikariusz parafii pw. św. Stanisława i bł. Karoliny Kózkówny w Leźnie. Ciało 55-letniego duchowego zostało znalezione w miniony wtorek w jego pokoju, a oficjalną przyczyną zgonu była śmierć przez powieszenie. Sprawą zajmuje się już lokalna prokuratura. We wtorek 24 maja w 55. roku życia i 29. roku kapłaństwa zmarł ks. Krzysztof Gidziński, wikariusz parafii pw. św. Stanisława i bł. Karoliny Kózkówny w Leźnie. Wiele wskazuje na to, że w tym przypadku doszło do śmierci przez powieszenie.W środę, 25 maja br. przeprowadzona została szczegółowa sekcja zwłok, która wyjaśniła dokładne przyczyny tego tragicznego zdarzenia. Wstępne ustalenia biegłych mogą wskazywać na samobójstwo duchownego. Jak poinformowała "Gazeta Wyborcza", okoliczności śmierci 55-letniego księdza nie są do końca jasne. Prokuratura Rejonowa w Kartuzach rozpoczęła w tej sprawie śledztwo z art. 151 kodeksu karnego: "Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".Ksiądz Krzysztof Gidziński urodził się 18 stycznia 1967 roku w Gdańsku. Święcenia kapłańskie przyjął 22 maja 1993 r. z rąk abp. Tadeusza Gocłowskiego w miejscowej bazylice Mariackiej. Swoją posługę kapłańską sprawował przez 29 lat. W trakcie tych lat pełnił funkcję wikariusza w parafiach: Podwyższenia Krzyża Świętego w Gdańsku-Chełmie, Świętej Rodziny w Gdyni-Grabówku, św. Michała Archanioła w Sopocie, św. Maksymiliana Kolbego w Gdańsku-Suchaninie, św. Ignacego Loyoli w Gdańsku-Starych Szkotach, św. Stanisława BM w Gdańsku-Wrzeszczu, św. Kazimierza w Gdańsku-Zaspie, Ducha Świętego i św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Gdyni-Obłużu oraz św. Stanisława i bł. Karoliny Kózkówny w Leźnie.Uroczystości pogrzebowe księdza Krzysztofa Gidzińskiego odbędą się w piątek 27 maja br. o godz. 10.00 w kościele parafialnym w Leźnie. Pochówek nastąpi na cmentarzu katolickim w Sopocie, bezpośrednio po mszy świętej.
Do niezwykle nietypowej, a zarazem przykrej sytuacji doszło w Świeciu (woj. kujawsko-pomorskie). Pani Olga wykupiła miejsce na cmentarzu, jednak po jakimś czasie okazało się, że obok ktoś postawił grobowiec i zajął część jej miejsca. Niestety, ale rozmowa z tamtejszym proboszczem była dla kobiety tak stresująca, że trafiła do szpitala. Ta niestandardowa historia rodem z filmów o czarnym humorze rozpoczęła się 11 lat temu, kiedy to pani Olga Łoboda ze Świecia wykupiła sobie miejsce na tamtejszym cmentarzu. Kobieta zapłaciła za nie 800 złotych, które zostało rozłożone na cztery raty. Gdy wiosną przybyła na cmentarz bardzo się zdziwiła, bo tuż obok stał już ogromny grobowiec. - Zabierał część mojego miejsca, które opłaciłam i które pielęgnowałam, wyrywając chwasty, od wielu lat - podkreśliła pani Olga, która była niezwykle zdenerwowana zaistniałą sytuacją. Jak się okazało, postawiony grobowiec zajmował cały odstęp, który jest przewidziany w świetle obowiązującego prawa. Poszkodowana kobieta podkreśla, że gdy będzie chciała postawić nagrobek o szerokości 1 metra, nie będzie fizycznej możliwości, by pomiędzy nimi przejść. Warto podkreślić, że aktualne przepisy przewidują przejście o szerokości co najmniej pół metra.Wzburzona kobieta bez najmniejszego zawahania zdecydowała się na stanowcze działania. Udała się do biura parafialnego, by spotkać się z księdzem, który zarządza cmentarzem. W swoich zeznaniach wyznała, że ksiądz wikary był niezwykle nieuprzejmy. - Drzwi były otwarte, więc zapukałam i weszłam do środka, ale wysoki ksiądz wikary wypchnął mnie - przekazała pani Olga w rozmowie z portalem Nowe Świecie. Dodała, że gdyby nie asekuracja córki, która udała się załatwić sprawę razem z mamą, mogłoby dojść do tragedii. Podkreśliła również, że młody wikary wyjaśnił, że w tej sprawie trzeba rozmawiać z proboszczem.
Już wkrótce w ręce ukraińskich żołnierzy trafi nowoczesny sprzęt, który pomoże w walce z rosyjskimi okupantami. Litewski minister obrony Arvydas Anušauskas ogłosił, że jego kraj wysyła na okupowane terytorium m.in. kolejne transportery opancerzone M113. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że od początku rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy, Litwa w jawny sposób wspiera zaatakowany kraj. Oprócz licznych dostaw broni, jak i pojazdów, wielokrotnie organizowała również niezbędną pomoc humanitarną i medyczną.Już niebawem do naszych wschodnich sąsiadów trafi kolejny transport ciężkiego sprzętu, który będzie niezwykle przydatny w walce z armią Federacji Rosyjskiej.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że Władimir Putin oczekuje, że Ukraina zaakceptuje przedstawione żądania, by zabiec dalszemu rozlewowi krwi. Moskwa oczekuje, że Kijów zaakceptuje propozycje Moskwy, a przede wszystkim zda sobie sprawę z faktycznej sytuacji. Słowa polityka cytuje państwowa rosyjska agencja TASS. Bliski współpracownik Władimira Putina odniósł się do kontrowersyjnych słów Henry'ego Kissingera. W czwartek były sekretarz stanu USA otwarcie zasugerował podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w Szwajcarii, że Ukraina powinna oddać Rosji część swojego terytorium. Wszystko po to, by uniknąć dalszego rozlewu krwi. W rozmowie z dziennikarzami Pieskow podkreślił, że Federacja Rosyjska liczy na to, że Kijów zaakceptuje przedstawione żądania, a przy tym zda sobie sprawę z faktycznej sytuacji międzynarodowej.- Tu nie chodzi o ustępstwa terytorialne. Ukraina musi trzeźwo ocenić swoje położenie - zaznaczył, cytowany przez państwową agencję TASS.- Rząd ukraiński i jego partnerzy oświadczyli, że nie uznają okupacji części Ukrainy i nie pójdą na ustępstwa terytorialne wobec Rosji, nawet w celu zakończenia wojny - zaznaczył portal Ukraińska Prawda.
Były minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji międzynarodowej. W rozmowie z dziennikarzem Goniec.pl, Mikołajem Dowejko zdradził swój pogląd na działania Rosji, a także skrytykował bierność innych europejskich państw. Polityk odpowiedział na niewygodne pytanie, często zadawane przez naszych czytelników, czy kiedykolwiek badał się psychiatrycznie. Antoni Macierewicz to niezwykle charakterystyczna, jak również kontrowersyjna postać w świecie polskiej polityki. Były szef resortu obrony narodowej był gościem dziennikarza Goniec.pl, Mikołaja Dowejki, który poruszył kilka interesujących kwestii. Znany polityk podzielił się swoim zdaniem na temat bieżącej sytuacji na Ukrainie, jak również skrytykował bierność zarówno NATO, jak i europejskich państw. W swojej wypowiedzi podkreślił, że bestialska agresja Rosji na Ukrainę nie jest tylko i wyłącznie inwazją na państwo ukraińskie, ale jest otwartym atakiem na Europę.Zaznaczył, że dalszy tok wydarzeń będzie uzależniony tylko i wyłącznie od tego, czy NATO będzie w stanie powstrzymać imperialistyczne zapędy Władimira Putina.
Światowe media przekazały niebywałe informacje na temat kilku rosyjskich oligarchów. Wskazano, że od początku bieżącego roku w tajemniczych okolicznościach życie straciło aż ośmiu ważnych przedsiębiorców. W opinii niezależnych mediów nie były to samobójstwa, a zaplanowane morderstwa. Taką tezę potwierdzają również zagraniczne służby, które podważają pracę rosyjskich odpowiedników.Warto podkreślić, że bieżący, 2022 rok nie jest "szczęśliwy" dla najbogatszych oligarchów. Od stycznia w tajemniczych okolicznościach zmarło aż ośmiu przedstawicieli listy najbogatszych Rosjan.W sporej liczbie przypadków tracili oni życie wraz z rodzinami, aczkolwiek za każdym razem główną przyczyną zgonu było domniemane samobójstwo bądź "wypadek". Zupełnie innego zdania są m.in. niezależni dziennikarze i zagraniczne służby, które nie wykluczają, że doszło do morderstw.Wielu ekspertów wskazuje, że czystki wśród najbogatszych Rosjan mogą mieć pośredni związek z aktualną sytuacją na terenie okupowanej Ukrainy. Działania Putina w realny sposób wpłynęły nie tylko na interesy, ale również polityczne przetasowania wewnątrz państwa.Szczególnie głośno w światowych mediach było o sprawie śmierci biznesmena Siergieja Protosieni, byłego główego księgowego koncernu gazowego Nowatek. Jego ciało zostało znalezione 9 kwietnia w hiszpańskim kurorcie Lloret de Mar. Wraz z nim życie straciła jego żona i 18-letnia córka. Tamtejsza policja ustaliła, że kobiety zmarły od ciosów nożem i toporem. Warto podkreślić, że majątek oligarchy oszacowano na niebagatelne 400 mln euro (1,8 mld złotych). W opinii lokalnej policji biznesmen zabił żonę i córkę, a następnie sam się powiesił. W taki scenariusz nie wierzy syn zmarłego, Fiodor Protosienia, który nie wyjechał na święta do Hiszpanii wraz ze swoją rodziną.- Mój ojciec nie był mordercą - powiedział w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Daily Mail". Dodał również, że jest przekonany, że jego tata nie byłby w stanie zrobić aż tak okutnej rzeczy. Warto podkreślić, że hiszpańska policja nie wyklucza również, że mogło dojść do potrójnego morderstwa i upozorowania samobójstwa.⚡️ In Spain, ex-top manager of #NOVATEK Sergey Protosenya was found dead along with his wife and daughter.The bodies of three people were found on Tuesday, April 19, in a house in the resort town of Lloret de Mar.Coincidence? I think not.#Ukraine #Europe #StopRussia pic.twitter.com/YeqcwWPvcF— Mattias — 💙🌻💛 (@MattiasSvea) April 21, 2022
Światowi ekonomiści prognozują, że rosyjską gospodarkę czeka bardzo mocne załamanie. Robin Brooks, główny ekonomista The Institute of International Finance (IIF) poinformował, że jego zespół dokładnie przeanalizował dane dotyczące eksportu 20 krajów do Rosji. Jak się okazuje, nad Federacją Rosyjską zbiera się wiele czarnych chmur. W opinii Robina Brooksa z The Institute of International Finance, najbliższe miesiące nie będą zbyt optymistyczne nie tylko dla Rosji, ale również Władimira Putina. Główny ekonomista poinformował, że tamtejszą gospodarkę czeka w tym roku poważne załamanie.- Przewidujemy załamanie PKB o 30 proc. do końca 2022 r. - przekazał za pośrednictwem swojego Twittera. W swojej analizie zaznaczył, że Federacja Rosyjska w związku z aktualną sytuacją międzynarodową przestała publikować część danych gospodarczych. Dodał jednak, że jego zespół aktywnie śledzi stan eksportu 20 krajów do tego kraju. Pozyskane dane przyczyniły się do ustalenia, w jakiej kondycji znajduje się kraj zarządzany przez Władimira Putina.- Eksport spadł o ponad 50 proc. w kwietniu 2022 r - poinformował Brooks. Zaznaczył, że analizowane dane obejmują analogiczny okres w 2021 roku.
Już od dłuższego czasu sytuacja międzynarodowa staje się coraz bardziej napięta. Konflikt na linii Kijów-Moskwa w widoczny sposób uwypuklił drastyczny kryzys, a także podzielił świat niemalże na dwie części. Jak się okazuje, nie tylko tuż za naszą wschodnią granicą, ma miejsce zacięta rywalizacja. W ostatnim czasie szczególnie głośno mówi się o napięciach pomiędzy Chinami a USA. Nastroje podburzył sam prezydent Joe Biden, który podkreślił, że jego kraj będzie bronić integralności Tajwanu za wszelką cenę.Chińskie MSZ w stanowczy sposób zareagowało na niedawne słowa prezydenta Joe Bidena, odnoszące się do sytuacji Tajwanu. Administracja Kraju Środka jasno i wyraźnie podkreśliła, że kwestia Tajwanu jest czysto wewnętrzną sprawą Chin i państwo to nie będzie tolerować zewnętrznych ingerencji.- W kwestiach dotyczących podstawowych interesów Chin, jakimi są suwerenność i integralność terytorialna, Chiny nie mają miejsca na kompromisy ani ustępstwa - brzmi oficjalny komunikat chińskiego MSZ. Warto podkreślić, że prezydent Stanów Zjednoczonych zapewnił, że jego kraj będzie bronić niepodległości Tajwanu. - W obronie tego kraju jestem gotów na użycie siły - zaznaczył przywódca USA.W oficjalnym podsumowaniu swojej pięciodniowej podróży do Azji, prezydent Joe Biden chciał zaprezentować sojusze, które buduje w regionie Indo-Pacyfiku. Jego działania dyplomatyczne mają na celu przeciwstawienie się rosnącej sprawności gospodarczej Chin, a także zbudowanie skutecznej przeciwwagi, dla tamtejszego hegemona.W poniedziałek, w rozmowie z dziennikarzami, Biden jasno i wyraźnie podkreślił, że zezwoli na pomoc wojskową USA dla Tajwanu, jeśli Chiny zaatakują i zagrożą niepodległości wyspy.
Dmitrij Miedwiediew ujawnił, że na negocjacje pomiędzy Ukrainą i Rosją jest już za późno. Były prezydent Federacji Rosyjskiej opublikował post za pośrednictwem Telegramu, nawiązując w nim również do naszego kraju. Zaznaczył, że każdy scenariusz pokojowy jest "pisany pod dyktando NATO".Aktualna sytuacja międzynarodowa jest niezwykle napięta. Kraje Zachodu za wszelką cenę chcą znaleźć odpowiednie rozwiązanie z tej "patowej" sytuacji, pomagając tym samym okupowanej Ukrainie. Stanowisko w sprawie ewentualnego porozumienia wyraziła również strona rosyjska. Były prezydent Dmitrij Miedwiediew ocenił szanse ewentualnego porozumienia pomiędzy oboma krajami. Przekazał, że na jakiekolwiek rozmowy jest już za późno.Przeanalizował wszystkie z możliwych opcji i opublikował za pośrednictwem swojego Telegramu. Możliwości rozwiązania konfliktu nazwał "czystym strumieniem świadomości europejskich grafomanów". Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w jasny sposób odrzucił m.in. neutralny status Ukrainy oraz jej potencjalne członkostwo w Unii Europejskiej.- Niezależnie od tego, jak bardzo Kijów bawi się marzeniami o zanurzeniu się w europejskiej idylli, bez członkostwa w NATO nie ma szans - przekazał Miedwiediew.