Do niewiarygodnej tragedii doszło w sobotę 11 czerwca na jednej z tureckich tras w prowincji Balikesir. Na lokalnej autostradzie zderzył się minibus przewożący gości weselnych z cysterną wiozącą mleko. Na miejscu zginęło osiem osób, a dziesięciu rannych trafiło do pobliskich placówek medycznych.Do śmiertelnego incydentu drogowego doszło w sobotę 11 czerwca na jednym z odcinków autostrady pomiędzy Balikesir a Kutahyatr w zachodniej Turcji. Tuż po godzinie 11.00 lokalne służby otrzymały niepokojące zgłoszenie o zderzeniu minibusa z cysterną przewożącą mleko.Impet uderzenia był tak duży, że pojazdy zostały całkowicie zniszczone. Miejscowe służby poinformowały, że w wyniku zdarzenia zginęło 8 osób, a 10 zostało rannych. Gubernator miasta Balikesir Hasan Sildak, który bardzo szybko przybył na miejsce wypadku, złożył kondolencje rodzinom ofiar. Balıkesir'in Dursunbey ilçesinde düğüne gidenlerin içinde bulunduğu minibüs ile süt taşıma tankerinin çarpışması sonucu hayatını kaybeden vatandaşlarımıza Allah’tan Rahmet, yaralanan vatandaşlarımıza acil şifalar diliyoruz. Milletimizin başı sağolsun. 🇹🇷 pic.twitter.com/YgYT7uM9lc— DEVA Partisi Balıkesir İl Başkanlığı (@balikesirdeva) June 11, 2022 Na miejsce tragedii zadysponowano kilka zastępów żandarmerii, jednostek policji, straży pożarnej oraz kilkanaście zespołów Pogotowia Ratunkowego.
Tragedia na jednym z przejazdów kolejowych w województwie wielkopolskim. W miejscowości Turzynów doszło do śmiertelnego potrącenia mężczyzny przez pociąg. Ruch kolejowy w tym miejscu zdarzenia został wstrzymany. W chwili obecnej trwa ustalanie szczegółów incydentu oraz personaliów ofiary.Tuż po godzinie 13:00 służby ratunkowe z powiatu kolskiego otrzymały niepokojące zgłoszenie dotyczące śmiertelnego wypadku na jednym z przejazdów kolejowych w miejscowości Turzynów (woj. wielkopolskie).Około 12:45 doszło do śmiertelnego potrącenia przez pociąg intercity relacji Świnoujście - Warszawa. Mężczyzna zginął na miejscu około sto metrów od stacji Turzynów. - Mężczyzna został potrącony przez pociąg Intercity jadący w kierunku Warszawy. Obecnie na miejscu zdarzenia trwają czynności pod nadzorem prokuratora, ustalamy przyczyny i okoliczności tego zdarzenia - przekazał w rozmowie z TVN24 aspirant Krzysztof Jóźwiak z Komendy Powiatowej Policji w Kole.
Niebywała sytuacja została zarejestrowana przez znaną TikTokerkę w jednym z poznańskich supermarketów słynnej sieci handlowej. Jeden z pracowników sklepu zdecydował się odkurzać regał, na którym leżały bułki. - Odkurzanie bułek - czy to normalna procedura? - zastanawia się internetowa twórczyni.Znana TikTokerka udostępniła w sieci nagranie przedstawiające nietypowy incydent w jednym z poznańskich supermarketów. Pracownik sklepu zdecydował się na szokującą czynność, która zaskoczyła wszystkich klientów przebywających w obiekcie.Na opublikowanym materiale wideo dokładnie widać, jak na dziale z pieczywem pracownik włożył rurę od odkurzacza do jednej z komór z bułkami i przesuwał końcówką ssącą po pieczywie oraz pojemniku.Zaskoczona TikTokerka zwróciła się do swoich odbiorców z kluczowym pytaniem, czy byli oni świadkami podobnej sytuacji. Z jej sugestii wynika, że nietypowe sceny miały miejsce w Kauflandzie.- Odkurzanie bułek - czy to normalna procedura? Ja się jednak nie zdecydowałam na kupno. Powiedzcie mi, czy spotkaliście się kiedyś z tym, że ktoś odkurzał bułki? Czy takie rzeczy tylko w Poznaniu? - mówiła w czasie nagrania.
Co jakiś czas w sieci pojawiają się niebywałe informacje dotyczące potencjalnej emerytury Jarosława Kaczyńskiego. Nie jest tajemnicą, że prezes Prawa i Sprawiedliwości zamierza odejść z rządu Mateusza Morawieckiego. Wicepremier w rozmowie z Polską Agencją Prasową zdradził, że nie chcę być wicepremierem, który w głównej mierze zajmuje się działalnością partyjną, dlatego w bardzo krótkim czasie zrezygnuję ze stanowiska w rządzie.Wiadomości dotyczące potencjalnej emerytury Jarosława Kaczyńskiego pojawiają się w polskich mediach niezwykle często. Do tej pory nie znalazły one potwierdzenia w praktyce, aczkolwiek już od dłuższego czasu w otwarty sposób mówi się, że wicepremier zdecyduje odejść z rządu. Polityk w jasny i klarowny sposób odniósł się do swojej przyszłości, potwierdzając medialne doniesienia. Na łamach PAP zdradził, że zamierza odejść z rządu Mateusza Morawieckiego.- Nie chcę być wicepremierem, który głównie zajmuje się działalnością partyjną, dlatego w bardzo krótkim czasie zrezygnuję ze stanowiska w rządzie - oświadczył Jarosław Kaczyński.Szef Prawa i Sprawiedliwości nie zdradził jednak terminu swojego odejścia. Polskie media podkreślają, że podobne zapowiedzi padały z ust Kaczyńskiego już w październiku 2021 roku. Mówił wtedy, że odejdzie z rządu na początku bieżącego roku.
Niezwykle niebezpieczny incydent miał miejsce na jednym z zielonogórskich osiedli. 13-letnia dziewczynka została zaatakowana przez pitbulla. Pies zaatakował ją, gdy ta stanęła w obronie własnego pupila. Jak się okazało, właściciel agresywnego czworonoga był kompletnie pijany. Do sądu trafi wniosek o jego ukaranie.Do zdarzenia doszło w środę 8 czerwca na os. Śląskim w Zielonej Górze. Pewna 13-latka wybrała się na spacer ze swoim psem, gdy nagle doszło do niebezpiecznego incydentu. Jej pupil został zaatakowany przez inne zwierzę. Nastolatka bez chwili zawahania stanęła w obronie swojego psa, lecz chwilę później słono zapłaciła za swoje poświęcenie. Agresywny pitbull rzucił się na dziewczynę i dotkliwie ją pogryzł.Sprawa została nagłośniona przez lubuski portal pościgi.pl. Informacje dotyczące zajścia zostały potwierdzone przez rzecznik prasową Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze podinsp. Małgorzata Stanisławska.- W środę, 8 czerwca dostaliśmy zgłoszenie o pogryzieniu 13-latki przez psa. Dziewczyna na os. Śląskim w Zielonej Górze wyszła na spacer ze swoim psem, wtedy jej pupila zaatakowało drugie zwierzę. 13-latka stanęła w jego obronie i została ugryziona - podkreśliła.
Z nieoficjalnych wiadomości, przekazanych przez tajemniczego informatora, wynika, że Władimir Putin miał otrzymać pilną pomoc medyczną z powodu ostrej choroby, która zaatakowała jego organizm. Tajne doniesienia ujrzały światło dzienne dzięki poufnej wiadomości jednego z informatorów z Kremla. Stan prezydenta Rosji ma być na tyle poważny, że 69-latek potrzebował niezbędnej pomocy medycznej.W mediach coraz częściej pojawiają się doniesienia na temat domniemanych chorób rosyjskiego dyktatora. 13 maja br. ukraiński wywiad przekazał, że Władimir Putin jest poważnie chory na raka. O chorobie nowotworowej rosyjskiego przywódcy wcześniej informował także Christo Grozev, szef międzynarodowej dziennikarskiej grupy śledczej Bellingcat.Nie jest żadną tajemnicą, że stan zdrowia rosyjskiego przywódcy jest niezwykle interesującym tematem, który budzi ogromne zainteresowanie na całym świecie. Od kilku tygodni w mediach pojawiało się wiele przypuszczeń, a także spekulacji odnoszących się do potencjalnych chorób dyktatora. Warto podkreślić, że żadna z informacji nie została oficjalnie potwierdzona.
Do niezwykle bulwersującej sytuacji doszło w Kostrzynie Wielkopolskim. Mężczyzna mieszkający na drugim piętrze jednego z bloków wyrzucił przez okno młodego psa. Sąsiedzi przekazali, że nie był to pierwszy raz, kiedy znęcał się nad zwierzęciem. W sieci umieszczono nagranie przedstawiająca upadek czworonoga. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało.Niebywały incydent miał miejsce w miniony piątek, 3 czerwca, w Kostrzynie Wielkopolskim. Mężczyzna w bestialski sposób znęcał się nad swoim psem, a w pewnym momencie wyrzucił go przez okno swojego mieszkania na drugim piętrze. Sprawa biednego czworonoga została nagłośniona przez Fundacje Mondo Cane, która dotarła pod wskazany adres dopiero dzień później. Moment upadku zwierzęcia został zarejestrowany przez kamerę monitoringu. Na nagraniu widać, jak pies z impetem uderza o kostkę brukową, a po chwili podnosi się i ucieka. Członkowie fundacji przekazali, że czworonóg tułał się jeszcze kilka godzin co całym zdarzeniu. Na szczęście pies nie doznał poważniejszych obrażeń. Wykonano badania RTG i USG jamy brzusznej, które nie wykazały obrażeń wewnętrznych. W chwili obecnej ośmiomiesięczny psiak znajduje się pod opieką członków Fundacji Funta Kłaków Warte.Sąsiedzi twierdzą, że pies przeszedł naprawdę dużo, ponieważ był regularnie katowany przez swojego właściciela. Młody czworonóg miał być topiony przez mężczyznę w misce z wodą.- Sąsiadka słyszała, jak po wyrzuceniu psa, żona tego mężczyzny mówi: "I coś ty zrobił?". Żadne z nich nie wyszło na zewnątrz, żeby choćby sprawdzić, co się stało - przekazała w rozmowie z portalem Głos Wielkopolski Katarzyna Śliwa-Łobacz, prezeska zarządu Fundacji Mondo Cane.
Niebywałego odkrycia dokonano na terenie budynku Specjalistycznego Szpitala Psychiatrycznego w Jarosławiu. W czasie prac remontowych w jednej z piwnic odnaleziono niewybuch z czasów II wojny światowej. Na miejsce niezwłocznie zadysponowano saperów, którzy szybko zajęli się rozbrajaniem wyjątkowe znaleziska. Jak wielkie było zdziwienie ekipy remontowej, która w czasie rutynowych działań w budynku Specjalistycznego Szpitala Psychiatrycznego w Jarosławiu znalazła niestandardowy przedmiot. Jak się okazało, był nim niewybuch.Na miejsce odkrycia bardzo szybko zadysponowano policyjny pirotechnika, który poinformował, że jest to skorodowana skorupa granatnika przeciwpancernego z okresu II wojny światowej "Panzerfaust Klein" kal. 10 mm i długości 30 cm.
Kolejny Polak, śladem słynnego dezertera Emila Czeczko, wyjechał z Polski do Białorusi, gdzie szuka azylu. Marcin Mikołajek, który został przedstawiony w białoruskiej telewizji jako "polski aktywista", wyjawił, że czuje się poszkodowany przez "wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne". Szkalując Polskę, zachwala przy tym rządy w Moskwie i Mińsku. Portal TVP Info ustalił, że kilka dni przed opuszczeniem naszego kraju usłyszał zarzuty karne.W czwartkowy poranek jedna z białoruskich stacji telewizyjnych wyemitowała wywiad z polskim uciekinierem Marcinem Mikołajkiem, który dwa dni wcześniej opuścił swój kraj. Chociaż mężczyzna nie jest znany swoim rodakom, bardzo szybko stał się bohaterem wiadomości w Białorusi. Tamtejsze media przekazały, że mężczyzna czuje się poważnie poszkodowany przez "wartości wolnej Europy", a także powszechnie wyczuwalne "nastroje rusofobiczne". To właśnie z tego względu, "poszkodowany" Polak wystąpił do Aleksandra Łukaszenki o udzielenie mu azylu politycznego.W wywiadzie dla reżimowej stacji przekazał, że w naszym kraju grozi mu pięć lat więzienia, ponieważ wspiera rosyjską „operację specjalną”.- Jeśli powiesz, że opowiadasz się za Rosją, to jesteś człowiekiem nawet nie drugiego, ale trzeciego sortu - miał powiedzieć w wywiadzie dla stacji.Co niezwykle ciekawe, podczas wywiadu, Mikołajek został ukazany przez tamtejszą telewizję jako polski aktywista. Jak się okazuje, mężczyzna już od wielu lat był niezwykle aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych.Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki. Dziś w białoruskich porannych wiadomościach: "Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi". What Could Possibly Go Wrong? pic.twitter.com/njFCF5jLdX— Tadeusz Giczan 🇺🇦 (@TadeuszGiczan) June 9, 2022 Jak przekazał portal TVP Info, uciekinier od dłuższego czasu prowadzi działania propagandowe wymierzone w Ukrainę. Takie doniesienia potwierdził w rozmowie z serwisem rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.- M. w przeszłości był zaangażowany w rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji dotyczących wydarzeń na okupowanym przez Rosję Krymie oraz na okupowanych terenach wschodniej Ukrainy - przekazał. Co ciekawe, Mikołajek organizował na Dolnym Śląsku, m.in. w Świebodzicach i Świdnicy, kilka akcji mających na celu zacieśnianie relacji polsko-rosyjskich.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował o pierwszym przypadku małpiej ospy na terenie naszego kraju. - Mieliśmy ok. 10 podejrzeń małpiej ospy, próbki są badane. 10 czerwca to dzień, gdy mamy pierwszy przypadek - podkreślił minister podczas konferencji prasowej zorganizowanej na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Wiadomo, że chory jest odizolowany od reszty pacjentów. Niezwykle ważną, aczkolwiek niepokojącą informację przekazał szef resortu zdrowia, Adam Niedzielski. W czasie piątkowej konferencji prasowej poinformował o pierwszym przypadku małpiej ospy w Polsce. - Mieliśmy ok. 10 podejrzeń małpiej ospy, próbki są badane. 10 czerwca to dzień, gdy mamy pierwszy przypadek - zaznaczył Niedzielski.Informacje na temat pacjenta zdradził również rzecznik ministerstwa zdrowia, Wojciech Andrusiewicz. W rozmowie z mediami poinformował, że znajduje się on na izolacji w szpitalu, gdzie przeprowadzono z nim wywiad epidemiologiczny.
Sceny rodem z horroru rozegrały się na terenie województwa śląskiego w miejscowości Staromieście. Kierowca autobusu szkolnego potrącił 13-latkę, która znalazła się za pojazdem. Stan dziewczynki był na tyle poważny, że na miejsce zadysponowano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Incydent miał miejsce w czwartek 9 czerwca tuż przed godziną 13.00 w miejscowości Staromieście koło Lelowa. Kierujący autobusem szkolnym nie zachował szczególnej ostrożności, przez co doszło do potrącenia 13-letniej uczennicy znajdującej się za pojazdem. Ze wstępnych ustaleń miejscowej policji wynika, że kierujący autobusem szkolnym wysadził pasażerów, po czym rozpoczął manewr zawracania. Niestety, ale chwila nieuwagi wystarczyła, by doszło do niewyobrażalnego dramatu. Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe.
Gwałtowne burze, które przeszły w czwartek 9 czerwca nad naszym krajem, miały niszczycielską moc i spowodowały liczne szkody w wielu regionach. Strażacy byli zmuszeni do przeszło 1600 interwencji. Głównymi tematami zgłoszeń były zalane piwnice, złamane konary oraz powalone drzewa. Na piątek zapowiadane są kolejne burze z gradem. IMGW wydało trzeci poziom zagrożenia dla województwa warmińsko-mazurskiego. Rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski przekazał oficjalne statystyki dotyczące interwencji strażaków, które miały miejsce na terenie całego kraju. - W czwartek 9 czerwca 2022 strażacy odnotowali 1615 zgłoszeń w związku z opadami deszczu. Najwięcej zdarzeń miało miejsce na terenie województw: śląskiego 612, łódzkiego 193 oraz małopolskiego 172 - poinformował za pośrednictwem Twittera. Rzecznik dodał również, że od północy do godz. 6 rano w piątek odnotowano kolejnych 50 interwencji ściśle powiązanych z załamaniem pogody. W czwartek 9 czerwca 2022 strażacy odnotowali 1615 zgłoszeń w związku z opadami deszczu. Najwięcej zdarzeń miało miejsce na terenie województw: śląskiego 612, łódzkiego 193 oraz małopolskiego 172. Od północy do godz. 6:00 w piątek 10 czerwca odnotowano 50 interwencji. #burze 🚒⛈ pic.twitter.com/iRFX7oPeQW— Karol Kierzkowski (@Kierzkowski_PSP) June 10, 2022 Szczególnie trudna sytuacja miała miejsce na Śląsku, gdzie służby były zmuszone do 620 interwencji. Największa ilość zgłoszeń pochodziła z powiatów: gliwickiego, będzińskiego, zawierciańskiego i z Piekar Śląskich.Strażacy musieli interweniować w związku z zalanymi piwnicami, fragmentami jezdni, a także dachów, które zostały uszkodzone tuż po uderzeniu pioruna. W okolicach Kłobucka spadł ogromny grad wielkości piłeczek do ping-ponga, który skutecznie zdewastował uprawy lokalnych rolników. Gradobicia wyrządzały dziś niestety szkody. Jak informuje pani Sylwia Węgiel są straty w uprawach. Nagranie wykonano w miejscowości Bór Zapilski, powiat Kłobuck. #grad #pogoda #burza #obserwatorzyburz pic.twitter.com/twgvvM5kAZ— Obserwatorzy.info (@SOB_pl) June 9, 2022 Równie wymagająca sytuacja miała miejsce na terenie województwa warmińsko-mazurskiego, gdzie straż pożarna otrzymała ponad 100 wezwań. Najgwałtowniejsze burze przeszły nocą nad powiatami gołdapskim, oleckim i giżyckim. Interwencje dotyczyły w głównej mierze połamanych konarów, zalanych dróg, czy pomieszczeń. Jak przekazała stacja TVN Meteo, w wyniku trudnych warunków atmosferycznych nikt nie został ranny.Z resztą... grafika obrazuje największe ryzyko. A to była superkomórka. pic.twitter.com/VFHYmwG7Bu— Marcin Gołębiowski (@marcinskywarnpl) June 9, 2022
Federacja Rosyjska wpadła w poważne tarapaty. Pomimo faktu, że wciąż otrzymuje pieniądze za sprzedaż ropy oraz gazu, jej sytuacja finansowa nie jest kolorowa. W związku z zaistniałą sytuacją międzynarodową, a przede wszystkim decyzją o agresji na Ukrainę, państwo nie jest w stanie spłacić pierwszych pożyczek zagranicznych, a długi rosną z każdym dniem. Wielu ekspertów prognozuje, że na horyzoncie pojawiło się widmo bankructwa. Światowe media informują, że Rosja wpadła w poważne tarapaty. Wszystko w związku z niespłaconymi odsetkami od obligacji dolarowych. Sprawiają one, że Federacja Rosyjska stanęła w obliczu pierwszej niewypłacalności.Dodatkowym ciosem w rosyjską gospodarkę są dotkliwe sankcje nałożone przez Unię Europejską. Warto podkreślić, że wspólnota nie tak dawno umieściła na specjalnej liście firmę przetwarzającą płatności, którą Moskwa chciała wykorzystać do obsługi swoich euroobligacji. W związku z tym, plany Putina spaliły na panewce. Co niezwykle ciekawe, Rosja ma olbrzymi problem nawet pomimo efektownego eksportu zarówno ropy naftowej, jak i gazu. Jest to spowodowane przez fakt, że kraj ten jest odcięty od międzynarodowego obrotu płatniczego z powodu zachodnich sankcji, które są odpowiedzią na rosyjską inwazję na Ukrainę. Dodatkowo część rosyjskich rezerw walutowych została zamrożona.
Aleksander Łukaszenka podjął wstrząsającą decyzję, uderzającą w Polaków mieszkających na terenie Białorusi. Tamtejsze władze postanowiły zakazać nauczania w językach mniejszości narodowych, w tym również w języku polskim. Zmiana ma wejść w życie w roku szkolnym 2022/2023, przez co polskie szkoły Wołkowysku i Grodnie będą musiały przejść na nauczanie w języku rosyjskim.Już od jakiegoś czasu tuż za naszą wschodnią granicą można zaobserwować postępującą rusyfikacja mniejszości narodowych. Jak można się spodziewać, jest ona przymusowa i wprowadzana wbrew powszechnym preferencjom.Niestety, ale decyzje prezydenta Łukaszenki w bezpośredni sposób uderzą również w Polaków mieszkających na Białorusi. Polskie szkoły w Grodnie i Wołkowysku nie są jedynymi, które już wkrótce zostaną zlikwidowane. Taki sam los czeka również placówki w Brześciu czy w Mohylowie.Warto podkreślić, że kuriozalna decyzja Łukaszenki w otwarty sposób łamie prawa mniejszości narodowych, a także porozumienie ze Związkiem Polaków na Białorusi zawarte w sierpniu 1995 roku.Zgodnie z jej treścią, placówki mają zezwolenie na nauczanie w języku polskim, jeżeli będą one finansowane przez stronę polską. Warto podkreślić, że budowa szkół w Wołkowysku i Grodnie była możliwa dzięki pokaźnemu wsparciu finansowemu państwa polskiego jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku.
Incydent, który został zarejestrowany przez kamerę smartfona, pokazuje, że nie wszystko da się przewidzieć. W dobitny sposób przekonał się o tym mężczyzna, któremu wyrwano pierścionek zaręczynowy z rąk.Internauci nie pozostawili na pracowniku parku suchej nitki. Skrytykowali jego zachowanie, podkreślając, że nie miał on za grosz wyczucia, nawet jeśli faktycznie doszłoby do złamania zasad parku.Wiele wskazuje na to, że było to miejsce niedozwolone dla zwiedzających, jednak mężczyzna uzyskał zgodę na skorzystanie z tej sceny od władz parku.Do niezwykle niestandardowej sytuacji doszło jakiś czas temu na terenie Disneylandu. Pewien mężczyzna chciał się oświadczyć, jego próba została bezlitośnie przerwana. Szokujące nagranie bardzo szybko obiegło sieć, stając się niekwestionowanym hitem. Pracownik zniszczył moment moich najlepszych przyjaciół - można przeczytać w opisie filmiku. - Służbista za bardzo kochał swoją pracę - można przeczytać w jednym z komentarzy.Artykuły polecane przez Goniec.pl:Białoruś rekrutuje żołnierzy. Łukaszenka oferuje kuriozalne pensjeOd marca 2023 r. ogromne zmiany dla pracujących na umowę zlecenie. Dostaną mniejsze pieniądzeBoże Ciało 2022: czy Boże Ciało to dzień wolny od pracy? @financefriendly He swoops in like a hawk 😯 #meme #disney #funny ♬ original sound - Finance Friendly Źródło: Webiniusy.com / Goniec.plNie ulega wątpliwości, że moment zaręczyn to jedna z najważniejszych chwil w życiu wielu osób. Bardzo często ma ona miejsce w magicznych okolicznościach, nierzadko w miejscach publicznych, gdzie zakochani dzielą się swoim szczęściem z innymi osobami.Wiadomo, że do całej sprawy odniósł się Disneyland, który przeprosił za zaistniałą sytuację oraz obiecał zadośćuczynienie. - Facet ma szczęście, że nie został pobity - skomentował inny internauta. Jakiś czas temu w Disneylandzie miała miejsce nietypowa sytuacja, która odbiła się głośnym echem w światowych mediach. Pewien mężczyzna postanowił się oświadczyć na terenie słynnego parku rozrywki, ale tej wyjątkowej chwili przeszkodził mu jeden z pracowników.Nagranie przedstawiające całą sytuację zostało udostępnione w sieci, gdzie w ekspresowym tempie stało się niekwestionowanym hitem. Jak można się spodziewać, wywołało niemałą burzę."Pechowiec" chciał się oświadczyć na tle zamku w Disneylandzie. Niestety, ale idealny moment w pewnym momencie zamienił się w koszmar. Wszystko przez jednego z pracowników parku, który zabrał mężczyźnie pierścionek i kazał zejść parze z podestu.
Były szef JW GROM gen. Roman Polko w rozmowie z PAP poinformował, jakie są główne problemy rosyjskiego wojska w czasie działań wojennych na terenie okupowanej Ukrainy. Były wojskowy podkreślił, szczególnie problematyczna w armii Putina jest utrwalona struktura kastowa pomiędzy oficerami a szeregowymi. Dodał również, że Aleksandr Łukaszenko ma wątpliwości, czy warto popierać rosyjskiego dyktatora. Od rozpoczęcia działań wojennych na terytorium Ukrainy minęło ponad 100 dni, a siły Federacji Rosyjskiej wciąż nie mogą zrealizować głównych celów przeprowadzanej operacji. W opinii wielu obserwatorów i ekspertów Rosja odniosła druzgocące straty, przez co jej ofensywa nie jest aż tak efektywna, jak się spodziewano.Według światowych mediów oficjalne straty armii rosyjskiej od początku wojny w Ukrainie szacowane są na ok. 30 tys. żołnierzy, a także miliony dolarów w sprzęcie. Swoje zdanie na temat sytuacji Rosji przekazał gen. Roman Polko. Były wojskowy zaznaczył, że armia rosyjska opiera się na żołnierzach poborowych, którzy są „traktowani są przez dowództwo jak mięso armatnie”. W jego opinii główną przyczyną niepowodzeń Rosji na ukraińskim froncie jest feudalny podział w dowodzeniu siłami Putina.- Mam na myśli kastowy podział między oficerami a szeregowymi. Ci drudzy nie utożsamiają się ani z misją, ani z jej celem. Chcą tylko przeżyć i zrabować jak najwięcej się da. W związku z tym, armia rosyjska ma niskie morale, brak woli działania i zwycięstwa - wskazał w rozmowie z PAP. Z kolei Ukraińcy prezentują zupełnie inne podejście. Są oni przekonani co do słuszności swojej sprawy, przez co mniejsza armia może skutecznie przeciwstawiać się światowemu gigantowi.- Ukraińcy mają świadomość realizowanych działań, ale też całej misji. Żołnierze wiedzą, co robić. Kiedy zmienia się sytuacja na froncie, przejmują inicjatywę - mówił. Podkreślił również, że rosyjskim żołnierzom tego brakuje.Generał Polko wypowiedział się również na temat powszechnej mobilizacji do wojska Putina. Stwierdził, że do społeczeństwa rosyjskiego zaczynają docierać informacje z frontu, przez co zdecydowana większość poborowych chce uniknąć wojska.- Nikt nie chce brać udziału w wojnie, w której wysyła się żołnierzy na śmierć. W wielu rosyjskich miastach jednostki wojskowe obrzucane były koktajlami Mołotowa - przyznał.
Obowiązujący od stycznia taryfikator mandatów skutecznie ostudził "pirackie zapędy" wielu zmotoryzowanych. Jak się okazuje, drakońskie kary będą zdecydowanie wyższe. Jeszcze w bieżącym roku polskich zmotoryzowanych czeka istotna zmiana, która w mocny sposób uderzy po kieszeni wszystkich łamiących przepisy drogowe.Od 1 stycznia bieżącego roku wprowadzono nowy, rygorystyczny taryfikator mandatów, który w dotkliwy sposób uderzył w tysiące polskich kierowców. W ostatnich miesiącach wzrosły szczególnie kary za przekraczanie prędkości. W ekstremalnych przypadkach mogą osiągnąć poziom miesięcznej pensji.Nowy "cennik mandatów" to niekwestionowany bat na piratów drogowych. Każde poważniejsze przewinienie jest równoznaczne z utratą pokaźnej sumy pieniędzy.W nowym taryfikatorze, obowiązującym od 1 stycznia 2022 r., znajdziemy m.in. takie kary jak mandat w wysokości 800 zł za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h czy nawet 2500 zł za przekroczenie o ponad 70 km/h.Z kolei wykroczenia takie jak nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu może być równoznaczne z karą wynoszącą nawet 1500 zł. Z kolei maksymalna grzywna, którą może otrzymać nieodpowiedzialny kierujący, wynosi teraz niebagatelną sumę 30 000 zł.Jak się okazuje, już od 17 września bieżącego roku, zostanie wprowadzona kluczowa zmiana, która w szczególny sposób uderzy w osoby nagminnie łamiące obowiązujące przepisy. Wkrótce kierowcy łamiący prawo zapłacą podwójnie.
Beata Szydło nie wytrzymała i w dosadny sposób zareagowała na słowa Izabeli Leszczyzny, która skrytykowała program "Rodzina 500 plus". Posłanka PO stwierdziła, że świadczenie wypłacane w jego ramach nie „poprawiło jakości życia” ludzi. Słowa przedstawicielki opozycji spotkały się z licznym słowami krytyki. Na wypowiedź kontrowersyjnej parlamentarzystki zareagowała również europosłanka PiS Beata Szydło.Beata Szydło od wielu lat jest znana ze swoich mocnych nerwów. W mediach epatowała spokojem i opanowaniem, kreując wizerunek spokojnej kobiety, jak i polityk. Warto podkreślić, że wielokrotnie udowadniała, że potrafi zaciekle bronić swoich poglądów, a także dokonań. Tym razem postanowiła odpowiedzieć na zarzuty posłanki PO względem rewolucyjnego programu "Rodzina 500 plus".Izabela Leszczyna pojawiła się antenie TVN24 w poniedziałek 6 czerwca. Posłanka PO, która w wielu kręgach uchodzi za ekspertkę w dziedzinie ekonomii, zdecydowała się zabrać głos na temat galopującej inflacji, a przede wszystkim aktualnej sytuacji milionów Polaków.Posłanka w mocnych słowach uderzyła w aktualny rząd Prawa i Sprawiedliwości, wytykając mu nieudolność, a także nieskuteczne działania na rzecz obywateli. Na antenie TVN24 przekonywała, że gdyby rządziła Platforma, w Polsce nie byłoby dwucyfrowej inflacji. W krytycznych słowach wypowiedziała się na temat programu "Rodzina 500 plus" marginalizując jego znacznie dla większości polskich rodzin.- Jasne jest, że jak się wprowadza takie świadczenie, czy jakiekolwiek świadczenie socjalne, bo właściwie ciężko powiedzieć czym jest 500 plus. Nie poprawiło jakości życia tak naprawdę, bo jakość życia dziecka to jest dobra szkoła, ochrona zdrowia, nic takiego się nie stało - przekonywała Izabela Leszczyna.Słowa posłanki wywołały ogólnopolskie poruszenie. Wiele osób skrytykowało Leszczynę, podkreślając, że program przyczynił się do polepszenia jakości życia wielu polskich rodzin.
Niebywałe informacje przekazało ukraińskie rządowe Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji. W opinii organizacji Rosja jest w stanie przeprowadzić atak terrorystyczny w jednym z europejskich krajów. W komunikacie zaznaczono, że byłaby to prowokacja z wykorzystanie takiego uzbrojenia, jak to, które trafia na terytorium okupowanej Ukrainy. Wraz z rozpoczęciem działań wojennych, prawdziwa wojna informacyjna rozgorzała również w sieci. Obie strony chcą za wszelką ceną odnieść zwycięstwo, dlatego wykorzystują internet w celu kolportowania swoich, często propagandowych treści.Szczególnie negatywne zabarwienie ma rosyjska propaganda, która wielokrotnie w niezwykle bezczelny sposób atakuje zarówno Ukrainę, jak również inne kraje Zachodu. W ostatnim czasie szczególną popularnością cieszyły się fałszywe pogłoski, że Ukraina po kryjomu sprzedaje broń dostarczaną przez zachodnich sojuszników. Tamtejsze Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji bardzo szybko zdementowało te plotki, podkreślając, że Władimir Putin chce za wszelką cenę poróżnić świat Zachodu.Ukraińskie CPD ostrzegło w poniedziałek 6 czerwca, że kolejnym krokiem Putina może być atak terrorystyczny przeprowadzony przez Kreml w jednym z europejskich państw. W tym celu Rosjanie mają wykorzystać to samo uzbrojenie, jak to, które od dłuższego czasu trafia do ukraińskiego wojska.
Synoptycy nie mają najmniejszych wątpliwości i ostrzegają Polaków przed gwałtownymi burzami, które pojawią się we wtorek na terenie niemal całego kraju. Będą im towarzyszyć silne opady deszczu i porywy wiatru. IMGW wydał specjalne ostrzeżenia pierwszego stopnia dla 13 województw. Przed nami wtorek z niezwykle dynamiczną pogodą. Mieszkańcy północno-wschodniej, centralnej, jak i południowej części kraju muszą się przygotować na gwałtowne burze, a także towarzyszące im silne opady deszczu i porywy wiatru. W niektórych miejscach możliwe, że spadnie także grad. W związku z zaistniałą sytuacją Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał alerty 1. stopnia. Ostrzeżenia pierwszego stopnia zostały przekazane we wtorek 7 czerwca dla łącznie trzynastu województw. #IMGW ostrzega przed burzami z gradem⚠️Od godziny 13:00 -15:00 obowiązują ostrzeżenia 1°:➡️Prognozowane są burze, którym miejscami będą towarzyszyć silne opady deszczu od 20 mm do 30 mm oraz porywy wiatru do 70 km/h. Miejscami grad ⛈️⛈️⛈️ pic.twitter.com/6r09wUx06A— IMGW-PIB METEO POLSKA (@IMGWmeteo) June 7, 2022 Jak podkreślają synoptycy, burze z gradem spodziewane są w niektórych regionach już od godz. 7.30. We wtorek zjawiska te pojawią się we wszystkich województwach z wyjątkiem: pomorskiego, zachodniopomorskiego i lubuskiego.
Opublikowano pierwszy podręcznik do nowego przedmiotu - historia i teraźniejszość. Zgodnie z rozporządzeniem wprowadzonym przez ministra Przemysława Czarnka, zastąpi on tzw. wiedzę o społeczeństwie. Treść książki może mocno zdziwić niejednego rodzica. W podręczniku dla uczniów padają niebywałe słowa o "ideologii gender" oraz "lansowaniu ateizmu".Kilka dni temu wydawnictwo "Kruk" opublikowało oficjalny podręcznik do nowego przedmiotu o osobliwej nazwie "historia i teraźniejszość". Zgodnie z wprowadzonymi zmianami, zastąpi on wiedzę o społeczeństwie w szkołach średnich. Mowa oczywiście o zakresie podstawowym.Warto podkreślić, że WOS pozostanie w liceach, jak i technikach tylko dla wybierających poziom rozszerzony. Wydawnictwo postanowiło udostępnić kilkanaście stron oficjalnego podręcznika autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Zdaniem wielu Polaków były europarlamentarzysta z ramienia PiS oraz autor wielu prac historycznych nieco przesadził. Rodzice mogą złapać się z głowy, analizując treść oficjalnej książki.W swoim "dziele" autor w otwarty sposób uderza w Unię Europejską, odnosząc się do aspektu wiary katolickiej. W jego opinii wspólnota "usiłuje się już niwelować poprzez lansowanie ateizmu i wcielanie go w życie, nawet metodami urzędniczo-administracyjnymi".
Do przerażającego incydentu drogowego z udziałem dwóch samochodów osobowych doszło w niedzielę 5 czerwca w Słupi pod Bralinem. Sprawcą tragedii był 24-letni policjant. Badanie krwi potwierdziło, że w chwili zdarzenia mężczyzna znajdował się pod wpływem alkoholu. Zdarzenie miało miejsce w niedzielę, 5 czerwca br., tuż po godzinie 20.30 na granicy województwa wielkopolskiego z dolnośląskim. W miejscowości Słupia pod Bralinem zderzyły się dwa samochody osobowe. Wiele wskazuje na to, że bezpośrednią przyczyną tragedii była brawura, a także niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący samochodem marki BMW, 24-letni mieszkaniec powiatu ostrzeszowskiego, nie dostosował prędkości do warunków ruchu i uderzył w tył poprzedzającego go pojazdu marki Fiat - przekazał sierż. Rafał Stramowski, oficer prasowy KPP Kępno.Niestety, ale 70-letnia kobieta znajdująca się we wnętrzu fiata nie miała szans na przeżycie. Mieszkanka Słupi pod Bralinem zginęła w drodze do szpitala.- Działania straży polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, następnie przy użyciu narzędzi hydraulicznych wykonano dostęp do rannej kobiety i po udzieleniu jej kwalifikowanej pierwszej pomocy wydobyto poszkodowaną z pojazdu. Osoba poszkodowana została zabrana do szpitala w Kępnie przez przybyły na miejsce zdarzenia Zespół Pogotowia Ratunkowego - poinformował kpt. Paweł Michalski, oficer prasowy PSP Kępno.Mężczyzna kierujący BMW zdecydował się na ucieczkę z miejsca zdarzenia. Po kilku godzinach od tragedii sam zgłosił się na lokalny komisariat.
Lech Wałęsa w otwarty sposób skrytykował konflikt, który powstał w związku z KPO. Były prezydent narzeka również na aktualną sytuację międzynarodową, jak również ekonomiczno-gospodarczą, odnosząc się do galopującej inflacji. Przekazał, że odczuwa drożyznę, przez co musi dorabiać, bo z emerytury ciężko byłoby się utrzymać. Lech Wałęsa jest znany z bezkompromisowego, a przede wszystkim kontrowersyjnego stylu wypowiedzi. Były prezydent Polski od wielu lat jest niezwykle aktywny w mediach, chętnie wypowiadając się na bieżące tematy, a także krytykując aktualny rząd.W ostatnim wywiadzie opublikowanym na łamach Interii zdradził, że w czasie jego prezydentury głównym planem było wejście do Unii Europejskiej i NATO razem z Ukrainą i Białorusią. W swojej wypowiedzi podkreślił, że uzyskał zgodę samego Borysa Jelcyna.- Tyle że o Polsce i Węgrzech mówiłem otwarcie, a o tamte państwa zabiegałem tajnie, budując międzynarodową koalicję. Bylibyśmy to w stanie z Borysem Jelcynem zrobić, ale zabrakło mi drugiej kadencji. Potem wszystko się zawaliło - przekazał.W jego opinii Unia Europejska w aktualnym kształcie nie ma przyszłości. Przekazał, że organizacja, zamiast zgadzać się na kompromis z Polską, powinna się rozwiązać, a następnie stworzyć nową wspólnotę na podstawie Niemiec i Francji, ale już bez Polski i Węgier.
Do dramatycznego incydentu doszło w niedzielę 5 czerwca na terenie województwa podkarpackiego w miejscowości Górki w powiecie mieleckim. Mały samolot rozbił się na prywatnym lotnisku. Jedna poniosła śmierć na miejscu. Drugą w stanie ciężkim zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.W niedzielny wieczór tuż po godzinie 21.00 podkarpackie służby ratunkowe otrzymały niepokojące zgłoszenie o fatalnym incydencie z udziałem awionetki, do którego doszło w miejscowości Górki (gmina Borowa).Z informacji lokalnej policji wynika, że katastrofa małego samolotu miała miejsce na prywatnym lądowisku, w niedalekiej odległości od pasa startowego. Tuż po uderzeniu motoszybowiec stanął w ogniu.
W dalszym ciągu trwa krwawa inwazja armii Putina na terytorium Ukrainy. Z przechwyconych rozmów rosyjskiego dowództwa wynika, że tamtejsze siły otrzymały zadanie, by do 10 czerwca zdobyć Siewierodonieck i przejąć kontrolę nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut. Szef obwodu ługańskiego, Siergiej Hajdaj przewiduje "cięższe ostrzały ze strony okupanta". Już od ponad stu dni trwa bestialska agresja Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy. Pomimo znacznej przewagi wroga, Ukraińcy zaciekle się bronią, stawiając wyraźny opór siłom Władimira Putina.Rosyjskie dowództwo otrzymało niebywałe zadanie. Ich celem było jak najszybsze zdobycie ostrzeliwanego Siewierodoniecka, a także przejęcie kontroli nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut. Jak poinformował szef obwodu zaporoskiego, Siergiej Hajdaj, w najbliższym czasie Rosjanie rzucą na ten odcinek (Siewierodonieck i trasę Lisiczańsk-Bachmut) wszystkie dostępne rezerwy, a także cały dostępny sprzęt oraz wojsko zawodowe. Przekazał, że nadchodzące dni będą "piekielnie ciężkie".- Przeciwnik kilkakrotnie zwiększy częstotliwość ciężkich ostrzałów artyleryjskich - zaznaczył Hajdaj na antenie telewizji 1+1. Słowa gubernatora przytoczył znany portal Ukrainska Prawda. - Z przechwyconych rozmów wiemy, że dowództwo rosyjskiej armii otrzymało zadanie, by do 10 czerwca zdobyć Siewierodonieck i przejąć kontrolę nad ważną trasą Lisiczańsk-Bachmut - zaznaczył.
Do niewyobrażalnej tragedii doszło w piątek 3 czerwca w jednym z mieszkań na terenie Piekar Śląskich. Nie żyje 13-miesięczny chłopczyk porażony prądem. Szczegółowe okoliczności tego zdarzenia są ustalane przez lokalną policję i prokuraturę. Policjanci z Piekar wyjaśniają dokładne przyczyny i okoliczności dramatycznego wypadku, do którego doszło w miniony piątek, 3 czerwca w godzinach porannych. W jednym z mieszkań w Piekarach dziecko zostało porażone prądem. Pomimo prowadzonej reanimacji oraz ogromnego wysiłku załogi medycznej, malucha nie udało się uratować.Miejscowe służby ratunkowe otrzymały niepokojące zgłoszenie około godziny 8 rano. Chwilę później piekarskie jednostki policji zostały zadysponowane do zabezpieczenia miejsca lądowania śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego załoga miała za zadanie udzielenie pomocy 13-miesięcznemu dziecku. Gdy mundurowi przyjechali na miejsce, dziecko było już reanimowane przez ratowników pogotowia. Niestety, ale pomimo długiej akcji reanimacyjnej, życia maluszka nie udało się uratować.
High League 3. Finałowym starciem podczas sobotniej gali organizowanej w gdańskiej Ergo Arenie była walka pomiędzy raperem Alberto Simao, a znanym pranksterem i youtuberem Marcinem Dubielem. Influencer wykazał się olbrzymim charakterem, ponieważ wytrzymał pełen dystans z faworyzowanym Albertem Simao. Decyzja sędziów mogła być tylko jedna.High League 3. Walką wieczoru, która od momentu jej ogłoszenia intrygowała wszystkich fanów polskiej sceny freak-fightowej, było starcie Alberto Simao oraz Marcina Dubiela. Z racji dysproporcji w warunkach fizycznych pomiędzy oboma zawodnikami, wiele osób wskazywało, że Alberto w prosty i przyjemny sposób rozprawi się z niższym i lżejszym rywalem. Jak się okazało, warszawski raper nie miał łatwego zadania.Warto podkreślić, że widoczna przewaga warunków fizycznych, jak również siły rapera były decydujące w pojedynku wieńczącym galę High League 3 w Ergo Arenie.Alberto Simao i Marcin Dubiel zmierzyli się w walce wieczoru na gali High League 3. Pomimo faktu, że polski raper angolskiego pochodzenia dopiero debiutował w MMA, był uznawany za oczywistego faworyta.Warto podkreślić, że Marcin Dubiel miał zdecydowanie większe doświadczenie w oktagonie, ponieważ wcześniej walczył w federacji Fame MMA. W trzech dotychczasowych walkach odniósł dwa zwycięstwa, a także poniósł jedną porażkę.
High League 3. W sobotę 4 czerwca w gdańskiej Ergo Arenie doszło do niezwykle elektryzującego starcia pomiędzy aktualną mistrzynią polskiej sceny freak-fightowej, Anielą "Lil Masti" Bogusz a Kamilą "Zusje" Smogulecką. Walka została przeprowadzona na zasadach boksu birmańskiego. Jak się okazało, „Lil Masti” nie dała szans swojej rywalce, która po starciu miała niemal zmasakrowaną twarz. High League 3. W czasie sobotniej gali organizowanej w słynnej Ergo Arenie doszło do wielu emocjonujących starć. Jednym z nich była walka pomiędzy Anielą „Lil Masti” Bogusz a Kamilą „Zusje” Smogulecką. Co niezwykle ważne, starcie nie było zorganizowane w formule MMA, czy K-1, ale w boksie birmańskim, który dopuszcza nie tylko kopnięcia, ale też uderzenia głową.Zdecydowaną faworytką była "Lil Masti", która jest niekwestionowaną mistrzynią rodzimej sceny freak-fightów kobiet. Mimo wszystko "Zusje" jest znana ze swojej nieustępliwości, a także tego, że nie boi się żadnego wyzwania i walczy do upadłego. Od pierwszego gongu zdecydowanie lepiej radziła sobie faworytka bukmacherów, która efektywnie kontrolowała przebieg starcia. W cierpliwy sposób kontrowała rywalkę, zadając jej piekielnie mocne ciosy.O sile uderzeń może świadczyć fakt, że twarz "Zusje" była praktycznie zmasakrowana. Krew lała się przede wszystkim z jej nosa, aczkolwiek kondycja całej twarzy była w opłakanym stanie.Zusje - "Sukces". #highleague3 pic.twitter.com/zW3FO4LHY5— Mateusz Paczkowski (@PaczMat) June 4, 2022