Agencja Bloomberg, powołując się na dane wywiadowcze, poinformowała, że Stany Zjednoczone ostrzegają sojuszników o nowych celach rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Celem wojsk Władimira Putina mają być oprócz Kijowa także Charków, Odessa i Chersoń. Na razie nie wiadomo, jaki charakter miałby mieć potencjalny atak.Konflikt rosyjsko-ukraiński cały czas eskaluje. Na wschodzie Ukrainy z dnia na dzień jest coraz mniej bezpiecznie, a OBWE informuje o kolejnych przypadkach naruszenia zawieszenia broni przez prorosyjskich separatystów.Sytuacja naszego sąsiada mocno niepokoi Zachód, który ostrzega przed imperialnymi zakusami Władimira Putina. Strach narasta, gdy weźmiemy pod uwagę, że wczoraj zakończyły się Igrzyska Olimpijskie, a prezydent Rosji nie musi dłużej pozostawać lojalny wobec swoich chińskich przyjaciół i może rozpocząć inwazję na szeroką skalę.Obawy potwierdzają zresztą wywiadowcze doniesienia rządów poszczególnych państw NATO. Zaledwie wczoraj estoński wywiad przedstawił mapę najbardziej zagrożonych rosyjskim atakiem miast na Ukrainie, w niedzielę zaś nowe informacje dostarczyła agencja Bloomberg.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Estoński wywiad przekazał ważne informacje w kontekście ewentualnego ataku Rosji na Ukrainę. Pozyskano wiadomości dotyczące celów. Przedstawiono całą mapkę, na której zaznaczone są poszczególne miasta. - W naszej ocenie rosyjskie siły zbrojne są gotowe do rozpoczęcia pełnowymiarowej operacji wojskowej przeciwko Ukrainie od drugiej połowy lutego. Po osiągnięciu gotowości wojskowej do rozpoczęcia operacji potrzebna jest jedynie decyzja polityczna - przekazał estoński wywiad.
Rzeczniczka partii Sługa Narodu Julija Palijczuk przekazała, że grupa deputowanych i zagranicznych dziennikarzy znalazła się pod ostrzałem. Do incydentu doszło w obwodzie donieckim. Politycy i reporterzy zostali ewakuowani do schronu.Tymczasem w sobotę Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa ogłosiły pełną mobilizację. Więcej na ten temat można przeczytać w tym artykule.
Sytuacja wokół Ukrainy jest coraz bardziej niepokojąca. W związku z tym polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ) wydało specjalny komunikat, w którym odradza Polakom podróże do kilkunastu ukraińskich obwodów. Z kolei obywatelom, którzy są na tych terenach, rekomenduje ich opuszczenie.Mimo rosnącego zagrożenia polskie władze nie podjęły decyzji o ewakuacji pracowników z ambasady w Kijowie. Jednak wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz nie wyklucza takiego scenariusza, o czym pisaliśmy tutaj.
Jak podała agencja informacyjna AFP w Donbasie miało dojść do ostrzału, w wyniku którego zginęło 2 ukraińskich żołnierzy a 4 zostało rannych. W ciągu ostatniej doby miało ponadto dojść do ponad 70 naruszeń przez donbaskich separatystów wspieranych przez rosyjski rząd. Do naruszeń doszło mimo porozumienia między Ukrainą, Rosją i zachodem Europy, który zakładał nieagresję w stosunku do drugiej strony. Ukraiński sztab oskarża o wszystkie naruszenia separatystów.
W sobotę 19 lutego Kreml poinformował, że okręty rosyjskiej marynarki wojennej przeprowadziły ćwiczenia broni nuklearnej. W ramach planowanego treningu wystrzelono hipersoniczny pocisk Cyrkon i międzykontynentalny pocisk Jars. Ćwiczeniom przyglądał się prezydent Rosji Władimir Putin, który pojawił się w centrum dowodzenia. Towarzyszył mu przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka.Biuro prasowe Kremla przekazało, że sobotnie ćwiczenia zakończyły się sukcesem. Wszystkie wystrzelone w powietrze pociski dotarły do celu.
W sobotę nad ranem samozwańczy przywódca Donieckiej Republiki Ludowej ogłosił powszechną mobilizację. Kilkanaście minut później identyczną decyzję podjęły władze Ługańskiej Republiki Ludowej. Agencja AFP podaje, że pełna mobilizacja ma wynikać z "obaw przed wojną". Już wczoraj samozwańcze republiki oskarżyły Ukrainę o planowanie inwazji na Donbas. Z kolei ukraińska armia odnotowała 12 przypadków złamania zasady zawieszenia broni przez separatystów.
W piątek, 18 lutego prezydent USA Joe Biden spotkał się na wideokonferencji z sojusznikami Stanów Zjednoczonych. W rozmowie, która dotyczyła kryzysu rosyjsko-ukraińskiego, udział wzięli przywódcy m.in. Kanady, Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Rumunii oraz Polski.Na piątkowym spotkaniu obecni byli także przewodniczący Unii Europejskiej i NATO. Jak podała Polska Agencja Prasowa, w pobliżu Ukrainy stacjonuje obecnie od 100 tys. do 130 tys. rosyjskich wojskowych. Nad naszym wschodnim sąsiadem od kilku tygodni wisi groźba zbrojnej inwazji, a konflikt ten był tematem dyskusji na piątkowej wideokonferencji przywódców państw członkowskich NATO z Białym Domem. Prezydent Joe Biden przedstawił ustalenia ze spotkania na konferencji, która odbyła się tuż po rozmowach na szczycie.
Według korespondenta RIA Novosti w okolicach Ługańska doszło do potężnej eksplozji. Płonie przebiegający w tamtej okolicy rurociąg "Przyjaźń". To kolejny wybuch w ciągu kilku godzin - do poprzedniego miało dojść w kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów Doniecku w Donbasie. Według RIA eksplozja nastąpiła w centrum miasta.Rurociąg "Przyjaźń" jest największym na świecie systemem rurociągów, który łączy Syberię i Europę Środkową. Rosyjskie media informują, że do eksplozji nitki wodociągu doszło w rejonie Malaya Vergunka w Ługańsku. Wysokość płomieni ma sięgać 20 metrów.
Jest porozumienie na linii Wielka Brytania-Polska-Ukraina, które ma zapewnić pomoc w obliczu ewentualnego rosyjskiego ataku. Oba kraje zadeklarowały wsparcie dla Ukrainy w postaci kolejnych dostaw broni. - RP i Wielka Brytania będą kontynuować dostarczanie Ukrainie pomocy, stojąc w jedności z Ukrainą wobec trwającej rosyjskiej agresji, w pełni zaangażowani, by stać z ukraińskim narodem w jego wysiłkach na rzecz obrony suwerenności Ukrainy, jej niepodległości i integralności terytorialnej w ramach uznanych międzynarodowo granic - można przeczytać w wystosowanym oświadczeniu.
Rozpoczęła się przewidywana eskalacja napięcia w Donbasie. Przywódcy tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej i tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej wezwali mieszkańców do ewakuacji. Do sprawy miał odnieść się Władimir Putin.- Putin rozkazał ministrowi do spraw sytuacji nadzwyczajnych udać się do obwodu rostowskiego, by zapewnić tam ewakuowanym z Donbasu schronienie. Ponadto każdy uchodźca ma otrzymać 10 tysięcy rubli - napisał Łukasz Bok, powołując się na RIA.Władze tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej donoszą z kolei o wybuchu samochodu przed budynkiem rządowym w centrum Doniecka. Na Twitterze pojawiło się nagranie przedstawiające zniszczony pojazd.Putin rozkazał ministrowi ds. sytuacji nadzwyczajnych udać się do obwodu rostowskiego, by zapewnić tam ewakuowanym z Donbasu schronienie. Ponadto każdy uchodźca ma otrzymać 10 tysięcy rubli - RIA.— Łukasz Bok (@LukaszBok) February 18, 2022 Wybuch samochodu przed budynkiem rządowym w centrum Doniecka - podają rosyjskie agencje za władzami tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.— Łukasz Bok (@LukaszBok) February 18, 2022 Breaking: Russian state media claims that a car exploded near a government building in Donetsk. pic.twitter.com/VpIl6S60N4— PM Breaking News (@PMBreakingNews) February 18, 2022 Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Niemiecka dziennikarka niemal zemdlała w programie na żywo. Pomógł jej politykRosja przedstawiła wstępne warunki deeskalacji kryzysu na UkrainieCzwartkowa wichura zniszczyła dom gwiazdy TVN. Ola Żuraw pokazała skalę zniszczeńJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec
Dziś w Donbasie doszło do kolejnych ostrzałów. Rozpoczęła się przewidywana eskalacja napięcia. Mieszkańcy donoszą za pośrednictwem mediów społecznościowych, że w mieście zawyły syreny, a przywódcy tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej i tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej wezwali mieszkańców do ewakuacji. Ukraina została oskarżona o planowanie ataku na Donbas. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanowczo odcięło się od oskarżeń.Łukasz Bok przed godziną poinformował na Twitterze, że przywódca tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej przekazał, że ukraińskie siły są gotowe do ofensywy w Donbasie i Wołodymyr Zełenski wkrótce ogłosi rozkaz. W porozumieniu z Rosją rozpoczęła się ewakuacja kobiet, dzieci i osób starszych.
- To nie są ćwiczenia, to nie jest gra strategiczna, to groźba wojny, jakiej świat nie widział od dekad - powiedział Mateusz Morawiecki w angielskojęzycznym spocie zamieszczonym w sieci. Premier jednoznacznie opowiedział się po stronie Ukrainy. Szef polskiego rządu uderzył we Władimira Putina, padły poważne oskarżenia dotyczące zachwiania pokoju i wolności.Niespodziewane nagranie z Mateuszem Morawieckim trafiło do sieci. Premier odniósł się do nieustającego napięcia na linii Ukraina-Rosja. Spokojnym tonem w anglojęzycznym spocie prezes Rady Ministrów odniósł się do tego, co dzieje się tuż za wschodnią granicą Polski.- Są takie wartości, które nie podlegają negocjacjom - powiedział na początku odezwy Mateusz Morawiecki. W czasie ponad 3 minutowego wystąpienia premier jasno określił, że Polska będzie stać po stronie Ukrainy.
Andrzej Duda uważa, że napięcie wokół Ukrainy jest "egzaminem wiarygodności" i "wielkim testem" dla Zachodu. Prezydent zapewnił, że "nikt z nas nie chce wojny" ani "upokarzania Rosji". Poza tym pochwalił Ukraińców za postawę w obliczu zagrożenia.Andrzej Duda podzielił się swoimi refleksjami na temat niepokojącej sytuacji wokół Ukrainy w artykule, który ukazał się na łamach niemieckiego dziennika "Die Welt". Wcześniej również premier komentował tę sprawę, ale w gazecie brytyjskiej, o czym informowaliśmy w tym artykule.
W piątek rano przedstawiciele Ługańskiej Republiki Ludowej przekazali, że ich teren został po raz kolejny ostrzelany. Za atakiem mają rzekomo stać siły ukraińskie. To już kolejne oskarżenia pod adresem Kijowa w ostatnim czasie. Poprzednie spotkały się ze stanowczym sprzeciwem władz Ukrainy.Tymczasem we wtorek Duma Państwowa skierowała apel do Władimira Putina o uznanie niepodległości Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że prezydent otrzymał dokument i "weźmie go pod uwagę".
Prezydent USA Joe Biden przyznał, że wszystko wskazuje na to, iż "Rosja szykuje się do wejścia na Ukrainę". Z jego informacji wynika, że do ataku może dojść w ciągu kilku najbliższych dni. Zdaniem prezydenta USA Rosja nadal stara się stworzyć pretekst do inwazji.To nie pierwsze niepokojące wypowiedzi amerykańskich polityków. Swoimi obawami i spostrzeżeniami na temat ewentualnego ataku Rosji na Ukrainę podzielił się także sekretarz stanu USA Anthony Blinken w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, o czym pisaliśmy tutaj.
Sekretarz stanu USA uczestniczył dziś w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zaniepokojony stwierdził, że Rosja zmierza do wywołania wojny i szuka pretekstu do ostatecznego ataku. Na liście celów jest Kijów, a inwazja ma nastąpić w najbliższych dniach.Sekretarz stanu USA Anthony Blinken wziął dziś udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, o czym zadecydowali wspólnie Ambasador USA przy ONZ, Biały Dom, Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Departamentu Stanu USA.Obecność Blinkena na sesji związana była z aktualnymi wydarzeniami wokół Ukrainy i coraz bardziej konfrontacyjnym zachowaniem Federacji Rosyjskiej, która dziś przedstawiła zupełnie absurdalne warunki deeskalacji kryzysu. Niestety, mimo deklaracji o chęci pokojowego rozwiązania sporu ze strony Kremla, amerykańskie władze są przekonane, że spór jedynie przybiera na sile i wkrótce za naszą wschodnią granicą może dojść od rozlewu krwi.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Premier Mateusz Morawiecki zwołał dziś specjalną sesję z udziałem członków Rady Europejskiej na temat konfliktu na Ukrainie. Szef polskiego rządu przekonywał, że Zachód szuka sposobów dyplomatycznego rozwiązania sporu, jednak Rosja posługuje się niezwykle agresywnym językiem szantażu i dezinformacją, próbując zaspokoić swoje neoimperialne apetyty.W pierwszym dniu szczytu Unia Europejska - Unia Afrykańska Mateusz Morawiecki wziął udział w nieformalnym spotkaniu członków Rady Europejskiej na temat aktualnej sytuacji między Rosją a Ukrainą. Jak później zaznaczał, sesja ta odbyła się m.in. na jego prośbę.– Nie wyobrażam, sobie, że będziemy się spotykać tutaj w Brukseli i nie poruszymy tematu zagrożenia wojną na Ukrainie – mówił premier.
Szef ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba poinformował, że w czwartkowym ostrzale w Donbasie użyto ciężkiego uzbrojenia, w tym czołgu. Jeśli te doniesienia okażą się prawdą, oznaczać to będzie jawne złamanie porozumień mińskich przez stronę prorosyjską.Prorosyjscy separatyści mieli dziś rano ostrzelać kilka miejscowości na wschodzie Ukrainy. Według doniesień ukraińskiego MSZ, do jednej z akcji użyty został czołg.
"Warszawa solidarna z Ukrainą" - pod takim hasłem odbędzie się dzisiaj demonstracja pod Pałacem Kultury i Nauki mająca na celu wsparcie naszych wschodnich sąsiadów. Jest to związane z możliwym atakiem Rosji na Ukrainę. Decyzją Rafała Trzaskowskiego, PKiN zostanie podświetlony w barwach żółto-niebieskich.- Warszawa zawsze była solidarna. Zawsze broniła najważniejszych wartości - wolności, godności i niepodległości. My, Warszawianki i Warszawiacy w tych trudnych dniach, kiedy bezpieczeństwo i przyszłość naszego sąsiada są zagrożone, chcemy okazać naszą solidarność piszą organizatorzy wydarzenia "Warszawa solidarna z Ukrainą"Manifestacja ma rozpocząć się o godz. 18 w czwartek na placu Defilad pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie.- Spotkajmy się na obywatelskim wiecu „Warszawa solidarna z Ukrainą". Pokażmy nasze wsparcie dla europejskich aspiracji Ukrainy i jej integralności terytorialnej.Warszawa jako miasto dramatycznie dotknięte wojną ma szczególne prawo, by przypomnieć słowa: Nigdy więcej wojny! - dodają organizatorzy wydarzenia.Manifestacja jest organizowana przez m.in. Fundacja "Nasz Wybór", Akcja Demokracja, Obywatele RP, Ukraiński Dom w Warszawie, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Komitet Obrony Demokracji.Swój udział w manifestacji potwierdzili już m.in. ambasador Ukrainy Andrij Deszczycia, aktywistka i artystka Jana Shostak, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oraz liderzy Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, Lewicy, Polskiego Stronnictwa Ludowego, a także przedstawiciele Rady m.st. Warszawy. Decyzją prezydenta stolicy Pałac Kultury i Nauki zostanie z tej okazji podświetlony na żółto i niebiesko – w barwach ukraińskich.- Niedawno wróciłem z Kijowa, gdzie zapewniłem mieszkańców Ukrainy o naszej solidarności. Ta solidarność ma konkretny wymiar. [...] Pokażmy obywatelom Ukrainy, że jesteśmy z nimi. Niech nasz gest solidarności zobaczą w Kijowie. I niech Ukraińcy żyjący od lat pośród nas widzą, że ich obawy o bezpieczeństwo ich bliskich, nie są nam obojętne. Bo sami stali się nam bliscy - powiedział Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plWarszawa. Niż Dudley sparaliżował lotnisko. Mieli lecieć do Warszawy, wylądowali w BudapeszcieParaliż na linii kolejowej w Warszawie. Nad trakcją wisi pochylone drzewoWarszawa. Wielka kałuża krwi, a w niej mężczyzna. Koszmar w jednym z warszawskich blokówJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Ambasador USA przy ONZ wyraziła zaniepokojenie sytuacją wokół Ukrainy. Jak dziś powiedziała, istnieją dowody na to, że Rosjanie podejmują kroki zmierzające do inwazji. W związku z tym poprosiła szefa amerykańskiej dyplomacji o specjalne wystąpienie na sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ.Państwa Zachodu bacznie obserwują ruchy Rosji. Sekretarz obrony USA Lloyd Austin przekazał dziś, że Rosja gromadzi zapasy krwi, przesuwa swoje wojska w kierunku granic z Ukrainą i zwiększa aktywność sił powietrznych. Kolejne niepokojące doniesienia podała także amerykańska ambasador przy ONZ, demaskując tym samym kłamstwa administracji Putina o wycofywaniu się jego armii.
Ruszają wielonarodowe ćwiczenia amerykańskie Saber Strike 22. Na drogach kilku polskich województw pojawią się wojskowe konwoje. Kolumny będą eskortowane przez Żandarmerię Wojskową oraz policję. Akcja potrwa prawdopodobnie do początku kwietnia. Na polskich drogach pojawiły się wojskowe konwoje eksportowane przez służby. Część ciężkich pojazdów przewożonych jest na platformach kolejowych. Podobne kolumny pojawiły się już na drogach Czech i Słowacji. Amerykanie wjeżdżają do Polski od strony Niemiec.
Szef brytyjskiego wywiadu poinformował, że nie widzi dowodów na deeskalację konfliktu między Rosją a Ukrainą. Państwa zachodu nie zaobserwowały bowiem, by Rosjanie, jak deklarowali, wycofali swoje wojska z granicy rosyjsko-ukraińskiej, w zamian za to zwiększają stale mobilizację.Nadal niespokojnie wokół kryzysu ukraińsko-rosyjskiego. Choć Rosjanie zapewniają, że nie chcą wojny i informują o wycofywaniu swoich wojsk oraz zakończeniu niektórych manewrów, doniesienia zagranicznych mediów wskazują na coś zupełnie innego.
Szef Ministerstwa Obrony Narodowej odbył dziś rozmowy z ministrami obrony państw NATO. - Środowisko bezpieczeństwa wokół Polski zmieniło się - mówił po zakończeniu dyskusji. Dodał, że mimo rosyjskich deklaracji o deeskalacji nie ma żadnych potwierdzeń, które by wskazywały na to, że wojska rosyjskie wycofują się znad granicy z Ukrainą. W Kwaterze Głównej NATO w Brukseli rozpoczęły się dwudniowe rozmowy ministrów obrony państw NATO pod przewodnictwem sekretarza generalnego Sojuszu Jensa Stoltenberga. - Musimy mieć świadomość, że jeżeli nawet prezydent Rosji Władimir Putin nie zaatakuje, to nie zrezygnuje ze swojej agresywnej polityki, czego dowodzą kolejne posunięcia. A więc musimy budować kolejne zdolności związane z odstraszaniem - mówił po spotkaniu szef polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.
Spotkanie na najwyższym szczeblu w Brukseli, na którym padło wiele ważnych deklaracji dotyczących gwarancji zbiorowego bezpieczeństwa w obliczu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Uczestniczący w nim politycy wyrazili nadzieję na dyplomatyczne rozwiązanie sporu, podkreślając z żalem, że Rosja nie przejawia skłonności do deeskalacji napięcia.Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin przybył w środę do Brukseli, gdzie spotkał się z sekretarzem NATO Jensem Stoltenbergiem oraz ministrami obrony narodowej państw Sojuszu i szefową KE. Tematem spotkania był, oczywiście, kryzys ukraińsko-rosyjski.
Od kilku tygodni mieszkańcy Europy z niepokojem przyglądają się działaniom Rosji, która - zdaniem niektórych ekspertów - może zaatakować Ukrainę. W mediach co kilka minut pojawiają się wypowiedzi kolejnych specjalistów, a światowi przywódcy prowadzą intensywny dialog. Tuż po tym, jak dyplomaci i oligarchowie opuścili Kijów, a Wołodymyr Zełenski ustanowił 16 lutego, który miał być dniem inwazji rosyjskiej, Dniem Zjednoczenia Ukraińców, zapytaliśmy obywateli Ukrainy o nastroje, które panują w ich rodzinnych miastach. Większość naszych rozmówców jest zgodnych - w ich kraju toczy się obecnie "wojna strachu", oparta przede wszystkim na rosyjskiej propagandzie.W środę 16 lutego w mediach pojawiły się rosyjskie komunikaty dotyczące wycofywania wojsk. Tamtejsze Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że siły Południowego Okręgu Wojskowego zakończyły ćwiczenia na Krymie. Wojskowi mają zmierzać do miejsc stałej dyslokacji. - Eszelony wojskowe dostarczą sprzęt bojowy i żołnierzy do punktów stałej dyslokacji jednostek wojskowych - czytamy w oświadczeniu.
Rosyjscy politycy odnieśli się do spekulacji zachodnich mediów i służb wywiadowczych na temat daty potencjalnego ataku Rosji na Ukrainę. Rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ironiczny sposób skomentowała wszelkie rewelacje na Facebooku, a szef dyplomacji uznał, że doniesienia "wprawiły go w zakłopotanie".Wojna nerwów między Rosją a Zachodem trwa w najlepsze. Nieustające napięcie towarzyszy już nie tylko Ukraińcom, którzy są bezpośrednio zagrożeni ze strony Władimira Putina, ale także wszystkim krajom NATO, które bacznie obserwują działania wschodniego mocarstwa.Niepokojące wieści każdego dnia napływają z ukraińsko-rosyjskiej granicy, wokół której gromadzą się rosyjskie wojska oraz od zachodnich służb wywiadowczych, które próbują przewidzieć, czy i kiedy może dojść do potencjalnego ataku.Już kilka dni temu Brytyjczycy ostrzegli, że bomby na Ukrainę mogą spaść kilka minut po wydaniu rozkazu przez Putina, a Pentagon stwierdził, że do wybuchu wojny może dojść w każdej chwili. Te i inne doniesienia spotykają się z reakcją Kremla, który w typowy dla siebie sposób kpi z wszelkich prognoz.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa przyznał, że atak Rosji na Ukrainę "nie jest przesądzony", ale wszystko zależy od decyzji Władimira Putina. Polityk uważa, że przywódca Rosji już osiągnął pewne cele i obecnie kalkuluje, czy inwazja będzie warta sankcji, które spadną na Kreml. Jego zdaniem na pochwałę zasługują Ukraińcy, którzy w obliczu zagrożenia "zachowali zimną krew".Tymczasem z Rosji znów napływają komunikaty dotyczące wycofywania wojsk. Więcej na temat kolejnych ruchów rosyjskich mundurowych można przeczytać w tym artykule.