Poniższe nagranie udowadnia, że niektórzy kierowcy wykazują się kompletną bezmyślnością, wręcz skrajną głupotą. Nieprzemyślane wyprzedzanie, którego efektem była jazda pod prąd to główny zarzut w kierunku nieodpowiedzialnego zmotoryzowanego. W tej sytuacji jedynie centymetry dzieliły od dramatu. Nadmierna prędkość, pośpiech, a także brawura to główne czynniki odpowiedzialne za większość koszmarnych zdarzeń. Niestety, ale pomimo zaostrzenia przepisów, a także licznych akcji, spora liczba zmotoryzowanych ignoruje przepisową, a co za tym idzie bezpieczną jazdę. W tym konkretnym przypadku irracjonalny popis nieodpowiedzialnego kierowcy został zarejestrowany przez kamerkę samochodową. Incydent miał miejsce 2 stycznia w wielkopolskiej miejscowości Bogdanowo. Autor nagrania podróżując jedną z tamtejszych dróg, nagle stał się świadkiem kuriozalnej sytuacji. Na materiale wideo dokładnie widać jak kierowca zatrzymuje się tuż przed przejściem dla pieszych, by przepuścić rowerzystę, który czekał na okazje, by znaleźć się po drugiej stronie jezdni. Nagle pojawił się nieodpowiedzialny kierowca. To co zrobił dosłownie mrozi krew w żyłach. Właściciel czerwonego opla corsy zdecydował się na manewr wyprzedzania na wysepce, stwarzając poważne niebezpieczeństwo dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. Mamy nadzieję, że materiał wideo zostanie przekazany lokalnej policji. Nie od dziś wiadomo, że tacy kierowcy to tykająca bomba, która w każdej chwili może zebrać tragiczne żniwo.Śmiało, można powiedzieć, że sytuacje takie jak ta, to oznaka drogowej patologii. Wiele osób wskazuje, że za takie zachowanie, kierowca powinien pożegnać się ze swoim prawem jazdy.Takie rozwiązanie, choć drastyczne, może w skuteczny sposób wyeliminować bezmyślnych kierujących, których na publicznych drogach stanowią niepokojący procent wszystkich uczestników ruchu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Konrad Piasecki pogrążył się w żałobie. Dziennikarz TVN pożegnał ojcaPjus nie żyje. Jeden z najważniejszych polskich raperów miał zaledwie 39 latZmarł Stefan Dembowski, lider Balkan ExpressJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube
Konrad Piasecki pogrążył się w żałobie. Dziennikarz TVN pożegnał ojcaPjus nie żyje. Jeden z najważniejszych polskich raperów miał zaledwie 39 latZmarł Stefan Dembowski, lider Balkan ExpressJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Środowy poranek w Jastrzębiu Zdroju (woj. śląskie) stał pod znakiem koszmarnego wypadku, do którego doszło na ulicy na ulicy Pszczyńskiej. Źródło: Onet.Śląsk.pl / KMP w Jastrzębiu-ZdrojuArtykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Łącznie rannych zostało 8 pasażerów, a także kierowca autobusu. Wśród poszkodowanych znalazł się 4-letni chłopiec. Na szczęście nie odniósł poważniejszych obrażeń. Wstępne ustalenia lokalnej policji wskazują, że główną przyczyną fatalnego wypadku była utrata przytomności przez kierującego autobusem. 47-latek przyznał, że nie pamięta samego zdarzenia.Miejscowi funkcjonariusze ustalają szczegółowe okoliczności wypadku. Wiadomo, że pojazd w pewnej chwili zjechał na przeciwległy pas ruchu, po czym wbił się w drzewo. - Standardowo w takich wypadkach pobierane są jednak próbki do dalszych badań, pod kątem narkotyków - przekazała oficer prasowa jastrzębskiej policji aspirant Halina Semik. Dramatyczny incydent na jednej z ulic Jastrzębia Zdroju. Autobus miejski z wielką siłą uderzył w przydrożne drzewo. Bilans wypadku dosłownie mrozi krew w żyłach. Na miejscu zdarzenia interweniowały dwa śmigłowce LPR. Miejscowe służby zostały zaalarmowane o zdarzeniu około godziny 8.50 i natychmiast przystąpiły do akcji. Mundurowi postanowili poddać kierowcę niezbędnemu badaniu alkomatem. Wykazało ono, że w chwili zdarzenia był trzeźwy. - Ranni doznali obrażeń nóg, jamy brzusznej, miednicy. Karetkami przewieźliśmy poszkodowanych do pobliskich szpitali, a śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowały pacjentów do szpitali w Cieszynie i Sosnowcu - przekazał w rozmowie z portalem onet.pl rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Michał Kucap.
- Bardzo cieszę się z faktu, że mogę dołączyć do Prema ORLEN Team. Ścigałem się już z nimi w Formule 3 Euro Series 2003. Mimo tego, że w poprzednim sezonie rywalizowałem w Bahrajnie czy w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, to traktuję to jako nowe wyzwanie dla mnie i całego zespołu. Cieszę się, że będę startować razem z Louisem, którego dobrze znam i z Lorenzo. Nie mogę się już tego doczekać. Na pewno będzie to wymagało ode mnie dużo pracy i poświęcenia.- podkreślił. Warto zaznaczyć, że możliwość ścigania się w barwach Prema ORLEN Team będzie powrotem w struktury tego zespołu. Kubica ścigał się barwach włoskiego zespołu w swoim pierwszym sezonie w Formule 3 Euro Series. Co ciekawe, zdołał nawet odnieść spektakularne, choć nieco zaskakujące zwycięstwo podczas wyścigu na torze w Norisring w Norymberdze. Robert Kubica przekazał swoje plany na nadchodzące miesiące. Krakowianin nie zamierza próżnować, przez co w najbliższym czasie czeka go naprawdę intensywny okres. Szykuje się powrót po latach. Sezon 2022 będzie bardzo istotny dla Roberta Kubicy. Polski kierowca po raz kolejny wystartuje w World Endurance Championship, czyli Długodystansowych Mistrzostwach Świata. Na rozkładzie słynnego kierowcy znajdzie się aż 6 wyścigów zorganizowanych na trzech kontynentach. Wśród nich znajdzie się legendarny 24-godzinny wyścig Le Mans na Circuit de la Sarthe. Krakowianin będzie reprezentował barwy zespołu Prema ORLEN Team. Jego drużynowymi kolegami będą Szwajcar Louis Delétraz i Włoch Lorenzo Colombo. Kubica cieszy się z możliwości ścigania się na najwyższym światowym poziomie. Podkreśla, że będzie to dla niego niezwykle ekscytujące doświadczenie.
Na horyzoncie widać kolejne, rewolucyjne zmiany dotyczące prawa jazdy. Jak się okazuje, uzyskanie uprawnień może być prostsze niż dotychczas. Istotną zmianą będzie wydłużenie czasu przygotowania do egzaminu. W praktyce ucieszy to głównej mierze 17-letnich kandydatów na kierowców. Nie jest już żadną tajemnicą, że egzaminy na prawo jazdy przejdą rewolucyjne zmiany. Ministerstwo Infrastruktury chce w poprawić wiedzę zmotoryzowanych, a także poziom bezpieczeństwa na polskich drogach. Efekt uboczny potencjalnych działań spodoba się sporej grupie osób. Najbardziej wyczekiwaną zmianą będzie wprowadzenie tzw. jazd doszkalających, które będą prowadzone pod okiem rodzica. Taka praktyka pomoże kandydatom na kierowców lepiej przygotować się do egzaminu na prawo jazdy, a także nabyć wiedzę i umiejętności, które pomogą w bezpiecznej jeździe. Nie jest żadną tajemnicą, że uzyskanie prawa jazdy na terenie naszego kraju jest bardzo wymagającym zadaniem. Według oficjalnych danych przedstawionych przez NIK, Polska ma jeden z najwyższych w Europie wskaźników zabitych na 100 wypadków drogowych. Co ciekawe spora liczba śmiertelnych wypadków jest spowodowana przez młodych kierujących poniżej 24 roku życia. Oznacza to, że rygorystyczny system egzaminowania nie przynosi pożądanych rezultatów. Idealną odpowiedzią może być rewolucja w przepisach. Nowy projekt zakłada wprowadzenie możliwości odbywania szkolenia przez osobę, która ukończyła 17 lat. Oczywiście pod pewnym warunkami. Szkolenie może być prowadzone z osobą towarzyszącą (opiekunem prawnym). W tym celu konieczne będzie wykorzystanie odpowiednio oznakowanego samochodu. Na ten moment nie wiadomo, ja ma ono wyglądać, ponieważ pracę nad nowelizacją są dopiero na początkowym etapie. Wiele wskazuje na to, że auto będą musiały być oznaczone specjalną nalepką lub tablicami, które w zależności od sytuacji będzie można łatwo usunąć. - Kandydat na kierowcę mógłby rozpocząć taki rodzaj szkolenia jedynie, gdy ukończyłby szkolenie podstawowe w ośrodku szkolenia kierowców, które obejmuje 30 godzin zajęć teoretycznych oraz 30 godzin zajęć praktycznych - przekazał w rozmowie z portalem autokult.pl, Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury. W praktyce oznacza to, że kurs na prawo jazdy będzie można rozpocząć zdecydowanie wcześniej, niż ma to miejsce obecnie. Zgodnie z Art. 8 Ustawy o kierujących pojazdami, kandydat może rozpocząć szkolenie nie wcześniej niż trzy miesiące przed ukończeniem 18. roku życia. Wraz z wejściem w życie nowych przepisów, minimalna granica będzie ustawiona na poziomie 17 lat. To nie koniec zmian. W przewidzianych przepisach ma wystąpić zmiana dotycząca uchylenia przepisu, który miał wprowadzić obowiązek odbycia w okresie próbnym, (4-8 miesiąc, licząc od dnia otrzymania prawa jazdy), obowiązkowego kursu dokształcającego w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także praktycznego szkolenia w zakresie zagrożeń w ruchu drogowym dla wszystkich początkujących kierowców. Potencjalna zmiana miałaby wprowadzić obowiązek takowego szkolenia jedynie dla osób, które podczas okresu próbnego popełniły dwa wykroczenia w ruchu drogowym. Ministerstwo planuje zwiększyć wymagania dla instruktorów jazdy, którzy będą musieli przystąpić do wielu okresowych szkoleń, ale również wykładowców i egzaminatorów. Ciekawym pomysłem jest wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu "wychowania komunikacyjnego", które byłoby realizowane w ramach czwartek klasy szkoły podstawowej. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowe przepisy zostaną przyjęte przez polski rząd w czwartym kwartale 2022 r. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Kolejny gwiazdor disco polo wystąpił w "Sprawie dla reportera". "To jest cyrk"Joanna Opozda trafiła do szpitala. Ciężarna aktorka boi się o dzieckoGrób Ryszarda Farona jest w opłakanym stanie. Aktor zmarł w zapomnieniuJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Autokult.pl
Polskie drogi rządzą się swoimi, momentami niezrozumiałymi prawami. Ich kwintesencją może być incydent, który został zarejestrowany na jednej ze stołecznych ulic. Kierowca kii chciał wyładować swoją frustrację na innych uczestnikach ruchu. Było o włos od tragedii. Agresja drogowa to wciąż bardzo poważny problem polskich dróg. Niestety, ale spore grono zmotoryzowanych zachowuje się poniżej poziomu krytyki. Czasami o eskalacji konfliktu decyduje nawet najmniejsza błahostka. Jak się okazuje, również jej brak wystarczy, by doszło do niestandardowych sytuacji. Warto podkreślić, że wściekłość na drodze to straszna rzecz. Nigdy niczego nie rozwiązuje, w zasadzie nigdy nie poprawia sytuacji, natomiast wszystko kończy się jeszcze gorzej. Oczywiście dla wszystkich zaangażowanych stron. Do nietypowego incydentu doszło pod koniec ubiegłego roku na ulicy Głębockiej w Warszawie. Na materiale wideo dokładnie widać, że kierujący Mercedesem chciał wyprzedzić ciąg pojazdów zanikającym pasem. Niestety, ale w czasie manewru doszło do niespodziewanej sytuacji. Właściciel Kii najwyraźniej źle ocenił prędkość albo nie zauważył zbliżającego się auta i zajechał mu drogę, spychając na krawężnik. Bardzo prawdopodobne, że nie doszło do kontaktu pomiędzy pojazdami. Chwilę później doszło do zablokowania ruchu przez kierowcę mercedesa, który po krótkiej, aczkolwiek intensywnej wymianie zdań zaprosił kierującego Kią do dyskusji na pasie dojazdowym. Mamy nadzieję, że obaj panowie wyjaśnili sobie całą sytuacji i obeszło się bez większych nieprzyjemności. Warto podkreślić, że tuż przed opisanym incydentem, doszło do groźnej sytuacji z udziałem kierującego koreańskim autem oraz mężczyzny, który przechodził przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Ten pierwszy postanowił przyśpieszyć, zmuszając pieszego do ucieczki z ulicy. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Premier przedstawia Tarczę Antyinflacyjną 2.0. Padły oskarżenia wobec UEByły polityk Kukiz'15 trafił do szpitala. Paweł Szramka przeszedł poważną operacjęWiadomo, co dzieje się z Kamilem Stochem. Jest potwierdzenie z PZNJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: STOP CHAM
Kompletną nieodpowiedzialnością popisał się pewien Ukrainiec, który kilka dni temu w Szczecinie doprowadził do kolizji podczas jazdy na hulajnodze. Jak się okazało, mężczyzna miał sporo na swoim sumieniu. Policjanci nie mieli litości i ukarali go drakońskim mandatem. Jak wiadomo wraz z nadejściem 2022 roku, w życie wszedł nowy, rygorystyczny taryfikator mandatów. Kilkanaście dni wystarczyło, by spora liczba zmotoryzowanych odczuła na własnej skórze nową rzeczywistość. Wśród ukaranych piratów drogowych znalazło się miejsce dla nieodpowiedzialnego obywatela Ukrainy. 32-letni mężczyzna kierując hulajnogą, spowodował kolizję z samochodem osobowym. Jak się okazało, miał na swoim sumieniu znaczące przewinienie. W chwili zdarzenia był kompletnie pijany. W wydychanym powietrzu miał ponad 1.5 promila alkoholu. Jak wiadomo, nowy taryfikator jest bezwzględny dla tego typu wykroczeń, dlatego nieodpowiedzialny zmotoryzowany został ukarany surowym mandatem w wysokości 3520 zł. Wszystko za spowodowanie kolizji i jazdę w stanie nietrzeźwości. Warto podkreślić, że polskie przepisy regulują zasady korzystania z urządzeń typu hulajnoga elektryczna. Zarówno ten rodzaj transportu, jak i urządzenia wspomagające ruch zyskały w ustawie Prawa o ruchu drogowym swoją definicję, a osoby je użytkujące mają zarówno prawa, jak i obowiązki. Jedną z podstawowych zasad jest zachowanie trzeźwości w czasie jazdy. Niestety, ale 32-latek zignorował obowiązujące prawo i słono za to zapłacił. Polscy funkcjonariusze apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności, a także o jazdę zgodną z przepisami. Przypominają również wszystkim użytkownikom dróg, także pieszym, że bezpieczeństwo na drogach w dużej mierze zależy od nich samych, a przede wszystkim od decyzji, które podejmujemy na drodze.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Polska przekroczyła covidową barierę zgonów. Minister zdrowia: "Dzisiaj jest kolejny smutny dzień"Alarm bombowy na pokładzie samolotu. Wielka akcja służb na lotnisku w ModlinieSzamotanina w siedzibie PiS. Lider Agrounii chciał złożyć list do prezesa partiiJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Zamarznięte szyby to istotny problem, z którym w okresie zimowym boryka się wielu kierowców. Są one prawdziwym koszmarem wielu kierujących, lecz niewielu z nich jest w stanie sobie z nimi poradzić. Okazuje się, że istnieje jeden bardzo prosty sposób, który wyeliminuje problem. Zamarznięte szyby w samochodzie to bardzo irytujący problem. Jak się ich pozbyć? Jest na to bardzo skuteczny sposób.Każdy z nas kierowców wie, że zamarznięte szyby to bardzo irytujący problem, który jest domeną zimowych miesięcy. Wielu nie ma sprawdzonego sposobu na walkę z tą przypadłością, dlatego w ostatecznym rozrachunku sięga po tradycyjną skrobaczkę do szyb.Niestety, ale powszechnie stosowane skrobaczki nie są najlepszym sposobem na pozbycie się lodu z zamarzniętej szyby. Istnieje również wiele preparatów, które maja skutecznie pomóc w walce o przejrzystość naszych szyb. Widocznej warstwy lodu z całą pewnością nie powinniśmy zdzierać wycieraczkami. Należy podkreślić, że nawet przy obfitym spryskiwaniu szyby zimowym płynem do spryskiwaczy, taka operacja natychmiastowo spowoduje wyszczerbienie delikatnych piór wycieraczek i w ostateczności spowoduje konieczność ich wymiany.Przypominamy, że szyby samochodowe zamarzają głównie z powodu wilgoci, którą wnosimy do wnętrza samochodu na butach i ubraniach. Oprócz tego skrapla się ona po prostu z powietrza.Nawet, jeżeli nasze auto nie ma klimatyzacji, w bardzo łatwy sposób możemy poradzić sobie z tym problemem.
Agresja drogowa nie od dziś jest bardzo poważną bolączką polskich dróg. Niestety, ale zachowanie sporej grupy kierowców jest kompletnie niezrozumiałe. Idealnym przykładem jest kierowca toyoty, który swoją głupotą złamał szereg przepisów drogowych. Agresja drogowa to popularne zjawisko, które od dawien dawna stanowi poważny problem wszelkiego rodzaju tras. Jest ono szczególnie widoczne na naszych polskich trasach, gdzie bardzo często dochodzi o kuriozalnych zdarzeń. Wściekłość na drodze to straszna rzecz. Nigdy niczego nie rozwiązuje, w zasadzie nigdy nie poprawia sytuacji, natomiast wszystko kończy się jeszcze gorzej. Oczywiście dla wszystkich zaangażowanych stron.Do niezwykle nietypowej sytuacji doszło jakiś czas temu na jednej z łódzkich dróg. Kierowca renault w niebezpieczny sposób zmienił pas ruchu. Manewr wykonał tuż przed skrzyżowaniem, przekraczając linię ciągłą.Autor nagrania postanowił ostrzec nierozważnego kierującego, mrugając do niego długimi światłami.Ten fakt tak zirytował kierowcę renault, że zdecydował się na kuriozalną decyzję.Chciał staranować innego zmotoryzowanego.Jego zachowanie mogło doprowadzić do groźnego wypadku. Kierujący chciał pokazać swoją wyższość, wykazując się drogowym chamstwem.W tym przypadku mogliśmy zaobserwować kumulacje drogowej głupoty. Mamy nadzieje, że nagranie z jego popisami zostało przekazane w ręce policji. Kierowca osobowego renault zasługuje na surowy mandat karny oraz długi rozbrat z prawem jazdy.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Puste krzesła do rejestracji dzieci i kolejka po akt zgonu. Zdjęcie z USC w Warszawie wywołało burzęPożar w Przemyślu. Strażacy gasili kamienicęWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żona Źródło: STOP CHAM
Jak się później okazało, szaleniec z opla był kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało aż 3 promile alkoholu w organizmie 31-latka. Warto podkreślić, że zdarzenie miało miejsce w ubiegłym roku, aczkolwiek dopiero teraz obiegło polski internet. Nieodpowiedzialny kierujący bardzo szybko stracił swoje uprawnienia, a jego sprawa została skierowana do lokalnego sądu. Jak widać na nagraniu, kierujący nie zdołał opanować swojego auta, zjechał na chodnik, po czym zdemolował przydrożne ogrodzenie. Jedynie słupek, uchronił go od bolesnego dachowania. Nieodpowiedzialni zmotoryzowani to jeden z największych problemów, z którymi borykają się publiczne drogi. Niestety, ale zachowanie niektórych osób jest poniższej wszelkiej krytyki. Szczególną bezmyślnością wykazują się kierowcy, którzy wsiadają za kółko, będąc pod znacznym wpływem alkoholu. Moment zdarzenia został zarejestrowany za pomocą kamerki samochodowej, która była zamontowana w pojeździe jednego ze świadków wypadku. W dobitny sposób świadczy o tym poniższy incydent, do którego doszło na terenie miejscowości Chodecz (woj. kujawsko-pomorskie). Na ulicy Aptecznej doszło do kuriozalnych scen. Na szczęście w wyniku tego incydentu nikomu nic poważnego się nie stało. Również kierowca opla wyszedł z zdarzenia bez szwanku. Młody kierowca wykazał się skrajnie nieodpowiedzialną postawą i wsiadł za kierownicę w stanie niepozwalającym na bezpieczne poruszanie się po publicznych trasach. Jak się okazało, jego zachowanie miało poważne konsekwencje. Szaleńcza jazda osobowym oplem zakończyła się potężnym uderzeniem w przydrożne ogrodzenie.
O tym, że nieumiejętne podejście do wykonywanych zadań może zakończyć się w fatalny sposób, wiadomo nie od dziś. Nieskomplikowana akcja wyciągania samochodu z jeziora zakończyła się powodzeniem jedynie w małej części. Z perspektywy właściciela wysłużonej Łady, efekt końcowy był daleki od ideału. Dokładnie nie wiadomo, w jakich okolicznościach rosyjski cud motoryzacyjny wylądował w jeziorze. Pewne jest fakt, że do zdarzenia doszło na terenie Rosji, więc można przypuszczać, że incydent może mieć drugie dno. Zakład? Chęć zaimponowania znajomym, czy też czysta głupota. Potencjalnych przyczyn tego incydentu może być naprawdę dużo. Niestety, ale Łada w pewnym momencie znalazła się częściowo w wodzie. Konieczne było podjęcie zdecydowanych kroków, które miały uchronić pojazd przed kompletnym nurkowaniem. Zdecydowano się wykorzystać linkę holowniczą, którą podpięto do innego samochodu. Jak się okazało, akcja ratunkowa nie poszła zgodnie z planem. Podczas wyciągania doszło do wyrwania tylnej osi. Właściciel Łady nie spodziewał się, że chwilę później jego Łada zostanie dosłownie zdemolowana. Nagle przód pojazd po prostu się złamał. Ostatecznie samochód został wyciągnięty na brzeg, a misja została wykonana. Niestety, ale w głównej mierze przez głupotę uczestników zdarzenia, auto już nigdy nie wróci na publiczne drogi. Moment niefortunnego wyciągania z jeziora został zarejestrowany na poniższym materiale wideo. Nie próbujcie tego w domu!Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Alarm bombowy na pokładzie samolotu. Wielka akcja służb na lotnisku w Modlinie7-dniowa żałoba w teatrze po śmierci aktora Przemysława GąsiorowiczaWulgaryzmy na antenie TVP Info. Gość obraził polityków POJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube
Kontrole drogowe rządzą się swoimi prawami. Bardzo często mundurowi muszą mierzyć się z nietypowymi sytuacjami, które śmiało mogą zakrawać na granice absurdu. Idealnym przykładem może być sytuacja, do której doszło na jednej z dróg w amerykańskim stanie Pensylwania. Interweniujący policjanci byli kompletnie zdezorientowani. Praca policjanta to ciężki kawałek chleba. Jako stróż prawa jesteś narażony na różnego rodzaju dziwne sytuacje. Świadkami takiego zdarzenia byli pewni mundurowi z amerykańskiego stanu Pensylwania. 6 stycznia bieżącego roku podczas rutynowego patrolu na lokalnych drogach zauważyli kierowcę, który zachowywał się w bardzo podejrzany sposób. Sądzili, że może się on znajdować pod wpływem alkoholu, bądź też środków niedozwolonych. Bez chwili zastanowienia postanowili sprawdzić, czy ich przypuszczenia okazały się trafne, po czym zatrzymali pojazd. Gdy podeszli do samochodu, dosłownie zdębieli. We wnętrzu osobówki oprócz kierowcy oraz pasażera znajdował się jeleń. Mężczyźni zeznali, że jakiś czas wcześniej doszło do zderzenia z dzikim zwierzęciem. Sądząc, że zwierzę nie przeżyło incydentu, postanowili ulokować je we wnętrzu pojazdu. Jak się okazało, jeleń zdołał przeżyć wypadek, a co najważniejsze miał się dobrze. Zastanawiający jest jednak fakt, dlaczego kierowca kontynuował dalszą jazdę z dziką zwierzyną na pokładzie. Gdy mundurowi zadali podobne pytanie, mężczyźni nabrali wody w usta i nie potrafili logicznie wytłumaczyć swojego nietypowego zachowania. Finalnie zwierzę zostało wypuszczone na wolność. W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że kierujący pojazdem znajdował się pod wpływem alkoholu. Jak się okazało, był nim 19-latek, który jest bardzo dobrze znany lokalnej policji. Teraz za swoje bezmyślne zachowanie odpowie przed sądem. Mamy nadzieje, że w końcu zmądrzeje. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Alarm bombowy na pokładzie samolotu. Wielka akcja służb na lotnisku w Modlinie7-dniowa żałoba w teatrze po śmierci aktora Przemysława GąsiorowiczaWulgaryzmy na antenie TVP Info. Gość obraził polityków POJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube / Newberry Township Police
Jazda pod prąd to zjawisko, które coraz częściej można spotkać na polskich trasach. W tym przypadku decyduje brak odpowiedniej koncentracji oraz słabe skupienie. Czasami kierujący przed dłuższy czas nie wiedzą, że popełnili kuriozalny błąd. Nie od dziś wiadomo, że na publicznych trasach w każdej chwili może dojść do niestandardowych sytuacji. Taki stan rzeczy dobitnie ukazuje poniższe nagranie, które zostało zarejestrowane na jednym z odcinków drogi ekspresowej S7. Dokładniej chodzi o fragment pomiędzy Płońskiem i Napierkami. Długość nowej trasy, która niedawno została oddana do użytku, wynosi aż 50 km. Jak się okazuje, coś jest jednak nie tak, ponieważ w ostatnim czasie, zatrważająca liczba zmotoryzowanych podróżuje nią pod prąd. Według informacji przekazanych przez „Gazetę Wyborczą” szczególny problem jest widoczny w okolicy miejscowości Pawłów oraz Ciecórek, gdzie znajduje się nieukończony fragment S7. Wiele wskazuje na to, że to organizacja ruchu w tamtym miejscu może być główną przyczyną dziwnych decyzji kierowców, którzy kontynuują swoją jazdę nawet pod prąd. Poniższy materiał wideo idealnie potwierdza ten przykry stan rzeczy. Incydent został zarejestrowany właśnie w okolicach Pawłowa. W naszym kraju jazda pod prąd jest surowo karana. Grozi za nią do pięciuset złotych mandatu i do sześciu punktów karnych. Warto jednak podkreślić, że polskie prawo przewiduje wyższą karę w sytuacji, gdy naruszenie zasad bezpieczeństwa było szczególnie rażące, albo doszło jednocześnie do popełnienia innych wykroczeń. Wówczas funkcjonariusz może nałożyć mandat w wysokości 1000 złotych.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Bob Saget. Aktor został znaleziony martwy w pokoju hotelowymWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żonaMałgorzata Ostrowska-Królikowska skomentowała strzelaninę z udziałem swojego syna i jego teściaJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Youtube
Świadkami kuriozalnego incydentu byli funkcjonariusze z pszczyńskiej drogówki, którzy kilka dni temu otrzymali niestandardowe zgłoszenie. Pewien 65-letni mężczyzna wykazał się nieuwagą i wpadł przez nią w poważne tarapaty. Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Gdy dojechał na miejsce, pochwalił się swoim wyczynem całej rodzinie, która od razu powiadomiła dyżurnego policji. W czasie interwencji policjanci wyczuli od nierozważnego kierowcy mocną woń alkoholu. Przeprowadzone badanie trzeźwości wykazało, że mężczyzna jest kompletnie pijany. 65-latek miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu. Do niezwykłego zdarzenia doszło w Pszyczynie w województwie śląskim. Pewien 65-letni mężczyzna wracający z mocno zakrapianej imprezy zauważył zaparkowany pod sklepem samochód z kluczykami w stacyjce. Nie żyje Bob Saget. Aktor został znaleziony martwy w pokoju hotelowymWojciech Korda z Niebiesko-Czarnych podupadł na zdrowiu. Pomocy potrzebuje także jego żonaMałgorzata Ostrowska-Królikowska skomentowała strzelaninę z udziałem swojego syna i jego teściaW tym samym czasie na komendę zadzwonił sam poszkodowany, który zgłosił kradzież pojazdu. Przekazał, że zaparkował swojego Forda tuż przed sklepem, a gdy wrócił z szybkich zakupów, już go tam nie było. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Źródło: Śląska Policja Mundurowi połączyli ze sobą oba zgłoszenia i niezwłocznie udali się pod wskazany adres. Bardzo szybko potwierdzono, że chodzi o ten sam wóz. Wiadomo, że za popełnione przestępstwa grozi mu aż do 5 lat pozbawienia wolności. Bezmyślny zmotoryzowany od razu stracił swoje prawo jazdy, a także został zatrzymany. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz zaboru pojazdu w celu jego krótkotrwałego użycia. Bez chwili wahania wykorzystał odpowiedni moment, a następnie szybko odjechał spod sklepu, kierując się w stronę swojego domu.
Polskie prawo obfituje w wiele, niezwykle interesujących przepisów, które są często ignorowane przez zdecydowaną większość kierowców. Konsekwencje takiego działania mogą być jednak bardzo poważne, ponieważ każde zaniedbanie może wiązać się z surowym mandatem, a nawet utratą dowodu rejestracyjnego. Wielu zmotoryzowanych zapomina o pewnym obowiązku, który jest ściśle powiązany z montażem haka holowniczego.Warto podkreślić, że właściciel pojazdu, który chce zamontować w swoim samochodzie hak holowniczy, musi go także zarejestrować w Wydziale Komunikacji.By było to możliwe, potrzebne jest zaświadczenie o przebytym przeglądzie technicznym.Montaż haku holowniczego można zlecić w warsztacie mechanicznym. W sytuacji, gdy chcemy zaoszczędzić trochę grosza, możemy tę czynność wykonać we własnym zakresie.Kolejnym krokiem jest zdiagnozowanie w stacji kontroli pojazdów, czy montaż haka jest prawidłowy.Warto podkreślić, że badanie stanu technicznego haka holowniczego kosztuje 35 złotych. Płacimy tylko i wyłącznie raz, ponieważ w przyszłości nie będzie konieczności wykonywania przeglądów tego elementu.
Incydent miał miejsce w rejonie ulic Lipowej oraz Kleeberga. Łącznie w jego wyniku ucierpiało aż 6 osób. Niestety, ale pomimo ogromnego wysiłku służb medycznych, życia jednego z poszkodowanych nie udało się uratować. Do niewyobrażalnej tragedii doszło w sobotę 8 stycznia na jednej z tras na Lubelszczyźnie. Tuż przed godziną 14.00 na obwodnicy Lubartowa zderzyły się dwa samochody osobowe. Siła uderzenia była tak duża, że oba pojazdy wypadły z drogi. Fatalny finał czołowego zderzenia dwóch pojazdów na obwodnicy Lubartowa. W przerażający wypadku zginął aktor Teatru im. Juliusza Osterwy. Wiadomo, że mężczyzna jechał na pogrzeb innego aktora, który zmarł kilka dni wcześniej. Policjanci ustalili, że kierujący peugeotem w pewnej chwili zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie doszło do potężnego zderzenia z jadącą z przeciwnej strony osobową hondą. Mężczyzna w stanie krytycznym został przetransportowany za pomocą śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do placówki medycznej w Lublinie. Niestety, ale niedługo potem zmarł. Smutne informacje o jego śmierci potwierdzają dyrektor oraz pracownicy Teatru. Jak informuje portal lublin112.pl, ofiarą jest Przemysław Gąsiorowicz, aktor Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie.
Niemniej jednak oglądając poniższe wideo, można śmiało stwierdzić, że sytuacja zalicza się do tych z gatunku nietypowych. Zastanawiający pozostaje jednak fakt, jak na incydent zareagował właściciel masywnego SUV-a? Musiał być w mocnym szoku! Wzorzec został powielony w idealny sposób, dlatego japoński hot hatch jest uznawany za jeden z najlepszych pojazdów w swojej kategorii wagowej. Przy tworzeniu Toyoty Yaris GR, twórcy tego filigranowego, aczkolwiek piekielnie mocnego auta, czerpali inspiracje w głównej mierze ze środowiska wyścigowego. Kierujący masywnym Land Roverem Discovery z impetem wjechał w poprzedzającego yarisa. Właściciel SUV-a chciał znaleźć się na sąsiednim pasie, aczkolwiek wykonał manewr w tak nieudolny sposób, że jego pojazd wylądował na dachu. O tym, że w czasie jazdy należy być odpowiednio skoncentrowanym, wiadomo nie od dziś. Jeden, nawet najmniejszy błąd może mieć fatalne konsekwencje. W dobitny sposób przekonał się o tym kierowca Land Rovera Discovery, który na własne życzenie został dosłownie znokautowany przez Toyota GR Yaris. Do nietypowej sytuacji z poczciwym Yarisem doszło na jednej z ulic w Wielkiej Brytanii. Nagle zwykła jazda zakorkowaną trasą została zakłócona przez poważny incydent. W tym przypadku o tak zaskakującym finale przesądziły prawa fizyki. W tym przypadku głównym winowajcom jest kąt, pod którym Land Rover uderzył w Toyotę.
Świadkami kuriozalnej interwencji byli funkcjonariusze piotrkowskiej drogówki. Kilka dni temu na otrzymali niepokojące zgłoszenie dotyczące nietypowego zachowania kierowcy samochodu osobowego. Jak się okazało, jego właściciel miał sporo na sumieniu. Do niestandardowej sytuacji doszło w środę 5 stycznia na terenie Piotrkowa Trybunalskiego. W godzinach wieczornych tamtejsi policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że na jednym ze skrzyżowań na ulicy Żelaznej stoi pojazd. Jak się okazało, za jego kierownicą siedział nieprzytomny mężczyzna. Świadkiem incydentu był pewien kierowca, który przejeżdżał nieopodal. Widząc nietypowe zdarzenie, postanowił poinformować odpowiednie służby. Widząc, że mężczyzna za kierownicą nie reaguje na sygnalizację świetlną, sprawdził, czy nie potrzebuje on pomocy. Na miejscu bardzo szybko pojawili się funkcjonariusze, którzy niezwłocznie przystąpili do niezbędnych działań. Tuż po otworzeniu drzwi poczuli bardzo silną woń alkoholu. Gdy zajrzeli do wnętrza samochodu, dosłownie zaniemówili. W pojeździe znajdowały się butelki po alkoholu, a pokrywa silnika była jeszcze ciepła, co wskazywało, że auto było uruchomione dosłownie jeszcze przed chwilą. Z nieodpowiedzialnym kierującym nie było żadnego kontaktu. Mężczyzna był kompletnie pijany i w żadnej sposób nie reagował na polecenia mundurowych. Ustalano, że za kierownicą zasiada 39-letni mieszkaniec powiatu piotrkowskiego. Z uwagi na jego stan, policjanci wezwali ratowników medycznych, aby ci udzielili mu niezbędnej pomocy medycznej. Przeprowadzone badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna ma w swoim organizmie ponad 4 promile alkoholu. 39-latek w rozmowie z policjantami przyznał, że pił tego dnia alkohol, a także, że to on kierował fordem. Policjanci będą ustalali szczegółowe okoliczności tego zdarzenia, a co za tym idzie, dokładnie sprawdzą, czy wersja 39-latka jest prawdziwa. Za kierowanie w stanie nietrzeźwości bezmyślnemu kierowcy grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:W "Jeden z dziesięciu" padł prawdziwy rekord. Niesamowite scenyMaryla Rodowicz w "The Voice Senior" pokazała zadziwiający talent. Widzowie oniemieli109. rocznica urodzin Edwarda Gierka. Tłumy przy jego grobie w SosnowcuJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Łódzka Policja
W chwili, gdy kierowca SUV-a wycofał swój samochód, jego miejsce zajął kierujący fordem, który w bezczelny sposób ukradł miejsce parkingowe właścicielowi czerwonej alfy.Nie wiemy, jak dokładnie zakończyła się ta sytuacja. Mamy nadzieję, że kierowca forda naprawił swój błąd i chociaż przeprosił kierującego alfą. Na materiale wideo widać osobową alfę romeo, której kierujący szukał miejsca parkingowego. Gdy po długich poszukiwaniach w końcu znalazł satysfakcjonującą lokalizację, pojawił się pewien istotny problem.Przykładem, który w idealny sposób odzwierciedla realia polskich tras, jest poniższe nagranie. Dokładnie nie wiadomo gdzie zarejestrowano poniższą sytuację, aczkolwiek przypuszczamy, że miała ona miejsce na terenie województwa mazowieckiego. Niestety, ale chamstwo na polskich drogach to wciąż bardzo powszechne zjawisko. W dobitny sposób świadczy o tym poniższa sytuacja, która została zarejestrowana przez kamerkę samochodową. Kierowca alfy nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Każdy z nas bardzo dobrze wie, że liczba drogowych cwaniaków poruszających się po polskich drogach z roku na rok dramatycznie rośnie. Niektórzy zmotoryzowani nie kryją się ze swoją wrodzoną bezczelnością, prokurując wiele nietypowych zdarzeń drogowych.Sytuacja jest naprawdę kuriozalna. Pokazuje ona panujące realia polskich dróg. Niestety, ale spora liczba kierowców nie respektuje obowiązujących zasad, a także utrudnia życie innym zmotoryzowanym.
Do kuriozalnej sytuacji doszło w czwartkowy wieczór 6 stycznia w Krakowie. Pewien mieszkaniec Nowego Targu postanowił w osobliwy sposób uczcić święto Trzech Króli. Swoją interesującą opowieść o tym, w jaki sposób wszedł w posiadanie bicykla, kontynuował już na jednym z krakowskich komisariatów policji.Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] W toku przeprowadzonych działań wyszło na jaw, że mężczyzna jest kompletnie pijany. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie aż 2,5 promila alkoholu. Nietrzeźwi uczestnicy ruchu to wciąż bardzo poważny problem, który jest obecny na publicznych trasach. Niestety, ale stwarzają oni realne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także dla innych zmotoryzowanych. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Mężczyznę zauważyli funkcjonariusze straży miejskiej, którzy patrolowali ulicę Pawią w Krakowie. Mundurowi podeszli do rowerzysty i kazali mu zsiąść z jednośladu. Jechał od krawężnika do krawężnika, zwracają tym samym uwagę funkcjonariuszy straży miejskiej. Bezmyślny rowerzysta mógł swoim zachowaniem doprowadzić do niewyobrażalnej tragedii. Jego tłumaczenie tuż po zatrzymaniu, dosłownie zwala z nóg.Źródło: Straż MiejskaW piątek wieczorem premiera telewizyjna w Polsacie. Idealny film dla całej rodzinyNie żyje Sidney Poitier, wielka gwiazda amerykańskiego kina, laureat OscaraEwa Bilan-Stoch jak lwica broni swojego męża w mediach społecznościowych Jak się okazało, to zadanie przerosło nieodpowiedzialnego cyklistę. -Wykonanie polecenia okazało się dość trudne, ale w końcu jakoś stanął na chwiejnych nogach z mocno zakłopotaną miną. Na pytanie, czy to jego rower odparł, że w sumie to nie. A na kolejne, to skąd go ma stwierdził, że od kolegi, ale po chwili zmienił zdanie, mówiąc, że dostał rower od… nieznajomej kobiety - przekazali strażnicy miejscy.Tuż przed godziną 23, jechał na rowerze pod prąd. Na domiar złego nie posiadał świateł, a co gorsza poruszał się od krawężnika do krawężnika.
Do niezwykle niestandardowej sytuacji doszło w bożonarodzeniowy wieczór na terenie Lubelszczyzny. Kierowca osobówki nie miał najmniejszych szans na odpowiednią reakcję. W pewnym momencie tuż przed maską pojawił się masywny dzik. O tym, że podczas jazdy w każdej chwili może dojść do nietypowego zdarzenia w dobitny sposób poniższy materiał wideo. Jego autor miał sporą nieprzyjemność spotkać na swojej drodze masywnego dzika. Incydent miał miejsce w Boże Narodzenie tuż po zmroku, około godziny 18.00. Pewien kierowca poruszał się po drodze wojewódzkiej numer 815 między Parczewem a Lubartowem. Nagle spokojna jazda została zakłócona przez niebezpieczne zdarzenie. Na oblodzonej drodze znalazł się olbrzymi dzik, który najpewniej zlizywał sól z jezdni. Niestety, ale kierowca nie miał szans na reakcję i z wielką siłą potrącił masywne zwierzę. Dokładnie nie wiadomo, czy poszkodowany dzik przeżył, a także jak poważne były uszkodzenia samochodu. Warto zaznaczyć, że autor nagrania opublikował go w sieci ku przestrodze. Podkreślił również, że zwierzę było kompletnie niewidoczne. "Nie było go w ogóle widać. Brak oznakowania na drodze o dzikich zwierzętach. Bywa." - dodał w opisie filmu. Spotkanie zwierzęcia na drodze może okazać się tragiczne w skutkach. Według szacunków miesięcznie dochodzi do ok. 1000-2000 wypadków z udziałem zwierząt na drogach. Po zderzeniu z sarną/łosiem czy innym leśnym stworzeniem należy powiadomić odpowiednie służby. Jeżeli jest to możliwe, musimy pomóc potrąconemu zwierzęciu.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Ostatnie dni na skorzystanie ze zniżki abonamentu RTVGipsowe dłonie przed domem Kaczyńskiego. Niezwykła akcja warszawskiego artystyNie żyje Peter Bogdanovich, reżyser oscarowych hitów Źródło: STOP PIRAT
Świadkami nietypowej kontroli byli funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego. Jak się okazało, kierujący pojazdem miał na sumieniu poważne przewinienie. Gdy inspektorzy spojrzeli na jego prawo jazdy, dosłownie zdębieli. Niestandardowa inspekcja miała miejsce kilka dni temu na jednym z odcinków drogi krajowej numer 29 w Świecku. Za kierownicą polskiej ciężarówki znajdowało się dwóch obywateli Białorusi. W czasie kontroli dokumentów kierowca pokazał funkcjonariuszom polskie prawo jazdy. Jak się okazało, autentyczność dokumentu wzbudziła poważne wątpliwości inspektorów. Chwilę później podczas przeprowadzania dalszych działań, kierujący pokazał swoje oryginalne, białoruskie prawo jazdy. Co ciekawe, straciło ono swoją ważność pół roku temu. W związku z poważnymi wątpliwościami co do uczciwości kierującego, na miejsce zdarzenia zadysponowano policyjny patrol. W trakcie kontroli wyszło na jaw, że inspektor miał rację. Polskie prawo jazdy zostało sfałszowane. Zatrzymany kierowca wyjaśnił w rozmowie z mundurowymi, że za namową kolegów skontaktował się z osobą, która gwarantowała wyrobienie fałszywego dokumentu w przeciągu kilku dni. Co ciekawe, za zakup dokumentu zapłacił niebagatelną kwotę 1500 złotych. Funkcjonariusze policji zabezpieczyli podrobiony dokument, a także zatrzymali nierozważnego kierowcę. Warto podkreślić, że za posługiwanie się fałszywym prawem jazdy grozi surowa kara do nawet 5 lat pozbawienia wolności.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:RMF FM: bunt w PiS. Premier może stracić stanowiskoKaczyński potwierdza zakup Pegasusa. "Afera z niczego"Mateusz Morawiecki podjął kroki ws. ambasadora RP w Czechach. Rzecznik rządu potwierdził Źródło: GITD
Sytuacje, do których dochodzi na rodzimych trasach, wciąż mogą zaskoczyć niejednego zmotoryzowanego. Idealnym potwierdzeniem tej tezy będzie zachowanie kierowcy uwiecznione na poniższym nagraniu. Pozostali uczestnicy ruchu dosłownie przecierali oczy ze zdumienia. Do niestandardowego, aczkolwiek niebezpiecznego zdarzenia doszło na jednym z odcinków autostrady A4 w kierunku Krakowa. Tuż przy węźle Niepołomice jeden z kierujących zarejestrował kuriozalną sytuację. Kierowca pędził ponad 150 km/h pasem awaryjnym, z łatwością wyprzedzając inne pojazdy. Pirat drogowy w małym miejskim samochodzie nie zdawał sobie sprawy, że jego zachowanie mogło mieć fatalne konsekwencje. Jeden z internautów komentujący filmik trafnie zauważył, że szaleniec mógłby się zdziwić, gdyby na pasie awaryjnym natrafił na zatrzymany pojazd. Jak wiadomo, korzystanie z pasa awaryjnego jest możliwe jedynie w określonych sytuacjach. Nieuzasadniony wjazd na pas awaryjnego postoju może kosztować kierowcę 300 zł. Do czego służy pas awaryjny na autostradzie?Jak sama nazwa wskazuje, pas ten jest przeznaczony dla kierowców, który w czasie jazdy spotkały pewne problemy natury technicznej i nie mogą kontynuować dalszej jazdy. Dodatkowo mogą z niego korzystać kierowcy zatrzymani do kontroli przez policję, zmotoryzowani, którzy tworzą korytarz życia oraz osoby, które w czasie jazdy poczuły się źle. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:RMF FM: bunt w PiS. Premier może stracić stanowiskoKaczyński potwierdza zakup Pegasusa. "Afera z niczego"Mateusz Morawiecki podjął kroki ws. ambasadora RP w Czechach. Rzecznik rządu potwierdziłŹródło: STOP PIRAT
Agresja drogowa to jedno z najczęściej spotykanych zjawisk, które mają miejsce na publicznych trasach. Niestety, ale zachowanie niektórych użytkowników ruchu zakrawa na skrajną głupotę. W tym przypadku zawinili obaj kierowcy, którzy z łatwością sprokurowali kuriozalną sytuację. Antybohaterami poniższego materiału są dwaj kierowcy, którzy w idealny sposób obrazują mentalność sporej części polskich kierowców. Nerwus w BMW, a także mistrz lewego pasa przekroczyli wszelkie możliwe granice i dali popis swojej głupoty. W tym przypadku autor nagrania nie miał sobie nic do zarzucenia. Poruszał się lewym pasem z przepisową prędkością, nie stwarzając realnego zagrożenia dla innych kierowców. Jak się okazało, on również złamał prawo. W pewnej chwili, z wykorzystaniem prawego pasa wyprzedziło go osobowe BMW, którego kierowca był wyraźnie niezadowolony ze stylu jazdy poprzedzającego go kierującego. Postanowił dać upust swojej frustracji i wyhamował swój pojazd tuż przed maską nagrywającego. Typowy kierowca BMW dał popis swojej głupoty. Autor nagrania również się nie popisał. Właściciel bawarskiego sedana postanowił zabawić się w szeryfa. Gdyby doszło do kolizji, samodzielnie dzierżyłby tytuł sprawcy zdarzenia. Warto podkreślić, że również nagrywający się nie popisał. Pomimo faktu, że poruszał się z prawidłową prędkością, to okupował lewy pas ruchu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami każdy kierowca ma obowiązek trzymać się prawej krawędzi jezdni w momencie, gdy nie zamierza wyprzedzać, bądź też wymijać innych pojazdów. Środkowy czy też lewy pas służą przede wszystkim do manewru wyprzedzania. Po jego wykonaniu należy powrócić na prawy, skrajny pas.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:RMF FM: bunt w PiS. Premier może stracić stanowiskoKaczyński potwierdza zakup Pegasusa. "Afera z niczego"Mateusz Morawiecki podjął kroki ws. ambasadora RP w Czechach. Rzecznik rządu potwierdziłŹródło: Bandyta z kamerką
Kompletną bezmyślnością popisał się pewien kierowca SUV-a, który kilka dni temu mógł doprowadzić do tragedii na jednym z przejść dla pieszych w Zielonej Górze. Zignorował fakt, że na pasach znajdowała się kobieta. Jedynie przytomna reakcja innego kierującego zapobiegła tragedii. Niestety, ale drogowe piractwo to wciąż palący problem, który od wielu lat występuje na polskich drogach. Niestety, ale pomimo wielu kampanii, a także zaostrzenia potencjalnych kar, amatorów nierozsądnej jazdy wciąż przybywa. Idealnie pokazuje to incydent, do którego doszło na jednej z ulic Zielonej Góry. Kierowca niebieskiego Audi naraził kobietę przechodzącą przez jezdnię na poważne niebezpieczeństwo. W tym konkretnym przypadku jedynie przytomna reakcja świadka zapobiegła tragedii. Autor nagrania ostrzegł pieszą za pomocą klaksonu. W ten sposób uratował jej życie. Na nagraniu bardzo dokładnie widać, że kobieta weszła na pasy w chwili, gdy tuż przed nim zatrzymał się autor nagrania. Chwilę później wchodząc na drugi pas, postanowiła się rozejrzeć, czy może bezpiecznie przejść na drugą stronę. Kobieta zamarła w okamgnieniu. Nagle na sąsiednim pasie pojawiło się rozpędzone Audi, którego kierowca jechał ponad 50 km/h. Na zmniejszenie prędkości zdecydował się w momencie, gdy autor nagrania skorzystał z sygnału dźwiękowego. Decyzja mimo wszystko była podjęta zbyt późno. Warto podkreślić, że za podobne przewinienie grozi bardzo surowa kara. Zgodnie z obowiązującym taryfikatorem kierowca musi się liczyć z mandatem w wysokości 1500 złotych. Policjanci apelują do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie szczególnej ostrożności szczególnie w bezpośrednim sąsiedztwie przejść dla pieszych. Chwila nieuwagi, a także jedna zła decyzja mogą mieć fatalne konsekwencje. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje dziennikarz filmowy Michał LiberaGipsowe dłonie przed domem Kaczyńskiego. Niezwykła akcja warszawskiego artystyPolski Ład drenuje kieszenie Polaków. Straci nawet sam Jarosław Kaczyński? Źródło: NewsLubuski.pl
Kompletną bezmyślnością wykazał się pewien 40-letni kierowca zawodowy, który będąc pod wpływem procentów szalał na jednej z lokalnych dróg w województwie dolnośląskim. Badanie alkomatem wykazało 3 promile alkoholu w jego organizmie. Świadkami nietypowego incydentu byli jeleniogórscy funkcjonariusze, którzy zatrzymali mężczyznę podejrzewanego o kierowanie pojazdem ciężarowym w stanie nietrzeźwości, a także spowodowanie kolizji. Do zdarzenia z jego udziałem doszło w nocy z 4 na 5 stycznia. Kilkanaście minut po północy tamtejsi policjanci otrzymali niepokojące zgłoszenie, z którego wynikało, że na ul. Wolności w Jeleniej Górze, kierujący pojazdem ciężarowym na rondzie uszkodził znaki drogowe i najprawdopodobniej jest nietrzeźwy. Funkcjonariusze bardzo szybko udali się we wskazane miejsce. Od razu zauważyli stojący pojazd ciężarowy marki Volvo oraz potwierdzili fakt uszkodzenia znaków drogowych. Jak się okazało, za kierownicą pojazdu znajdował się 40-letni obywatel Ukrainy. Było od niego czuć bardzo wyraźną woń alkoholu. Policjanci poddali go badaniu alkomatem, które wykazało aż 3 promile alkoholu. Bezmyślny kierowca wpadł w poważne tarapaty. Za jazdę w stanie nietrzeźwości i spowodowanie kolizji odpowie przed sądem. Za popełnione czyny może mu grozić nawet do 2 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna oraz zakaz kierowania pojazdami na kilka lat. Policjanci apeluj do wszystkich zmotoryzowanych o zachowanie rozwagi, a także odpowiedzialności. Przypominają również, że wsiadając za kierownicę pod wpływem alkoholu lub podobnie działającego środka stwarzamy poważne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i innych uczestników ruchu drogowego. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Witold Kopeć. W sieci pojawił się poruszający wpis o zmarłym aktorzeNieoficjalnie: Agata Duda zakażona koronawirusemKsiądz zdradził, co się stanie, gdy wierny nie wręczy koperty podczas kolędy Źródło: KMP Jelenia Góra
Na polskich drogach wciąż roi się od nieodpowiedzialnych kierujących, którzy na każdym kroku są skłonni łamać obowiązujące przepisy ruchu drogowego. Od egzekwowania prawa są policjanci, którzy nie zawsze są w stanie odpowiednio zareagować.W dobitny sposób świadczy o tym poniższe nagranie, które zostało zarejestrowane na jednej z ulic Warszawy. Internauci są oburzeni zachowaniem stróżów prawa.Na materiale wideo dokładnie widać, że policjanci zignorowali skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie dwóch kierowców, którzy przejechali przez skrzyżowanie, mając czerwone światło.Niestety, ale mundurowi nie specjalnie przejęli się karygodnym zachowaniem. Zdecydowali się odpuścić kierowcom i zaniechali jakiejkolwiek interwencji.Wiele osób zastanawia się, dlaczego doszło do tego incydentu. Spore grono internautów jest zszokowane zaistniałą sytuacją.Poniższe wideo udowadnia, że policja w bezczelny sposób nie reaguje na działania łamiące obowiązujące prawo, pokazując, że ma je w głębokim poważaniu.Realnym scenariuszem wydaje się ten, mówiący o tym, że we wnętrzu radiowozu znajdował się patrol prewencji, który nie chciał interweniować w sytuacji, gdy incydent nie obejmował zakresu obowiązków. Tak czy siak, zachowanie zarówno bezmyślnych zmotoryzowanych, jak i funkcjonariuszy było szokujące. Na przejściu oczekiwali piesi, którzy w każdej chwili mogli zostać potrąceni przez głupotę kierowców.Takie zachowanie na pewno nie ociepli wizerunku policji. Egzekwując prawo w niektórych kuriozalnych okolicznościach, a ignorując w oczywistej sytuacji, służby strzelają sobie w stopę.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Witold Kopeć. W sieci pojawił się poruszający wpis o zmarłym aktorzeNieoficjalnie: Agata Duda zakażona koronawirusemKsiądz zdradził, co się stanie, gdy wierny nie wręczy koperty podczas kolędy Źródło: Youtube
Święto Trzech Króli wypadające w tym roku w czwartek stwarza realną możliwość przedłużenia długiego weekendu. W związku z tym na polskie drogi wyjedzie spora liczba policjantów, których głównym zadaniem będzie przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim zmotoryzowanym, a także karanie nierozważnych kierujących. Nie jest żadną tajemnicą, że nasilenie ruchu zdecydowanie zwiększa ryzyko wystąpienia wszelkiego rodzaju niebezpiecznych zdarzeń drogowych. To właśnie dlatego już dziś (6.1.2022) na drogi naszego kraju wyjedzie zdecydowanie więcej policyjnych patroli. Mundurowi podkreślają, że wszelkie nieodpowiedzialne zachowania, a także akty drogowego piractwa będą obarczone surowymi karami. Każda osoba, która złamie obowiązujące przepisy musi się liczyć z karą, która została przedstawiona w nowym taryfikatorze. W okresie od 6 do 9 stycznia ubiegłego roku na polskich drogach doszło do 159 wypadków drogowych, w których zginęły 24 osoby, a 162 zostały ranne. - przekazał komisarz Robert Opas z KGP w rozmowie z portalem polsatnews.pl. Wiadomo, że policjanci zwrócą szczególną uwagę za nieodpowiedzialne zachowania, które mogą przyczyniać się do obniżenia bezpieczeństwa na publicznych trasach. Wszyscy, którzy poruszają się z nadmierną prędkością, nie ustępują pierwszeństwa przejazdu, a także wyprzedzają w nieprawidłowy sposób, zwłaszcza w rejonie przejść dla pieszych muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami. Dodatkowo mundurowi będą kontrolować, czy wszyscy pasażerowie mają zapięte pasy bezpieczeństwa, a także czy dzieci są przewożone w fotelikach. Oczywistym jest również fakt, że funkcjonariusze nie będą pobłażliwi w stosunku do kierowców, którzy wsiadają za kółko będąc pod wpływem alkoholu. - Nie przeceniajmy też własnych możliwości, bądźmy w podróży wypoczęci, zadbajmy o przerwy w trasie i własny komfort jazdy. Wybierając się w górzyste rejony, pamiętajmy o bardzo przydatnych łańcuchach na koła - apelują do wszystkich zmotoryzowanych policjanci. Przypominamy, że od nowego, 2022 roku zmienił się taryfikator mandatów. Nowe stawki kar za przekroczenie prędkości mogą w skuteczny i bezlitosny sposób uszczuplić domowy budżet. Warto podkreślić, że policjant, w drodze mandatu karnego, za wykroczenia nieobjęte taryfikatorem może nałożyć grzywnę do 5000 zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń, nawet do 6000 zł. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Nie żyje Witold Kopeć. W sieci pojawił się poruszający wpis o zmarłym aktorzeNieoficjalnie: Agata Duda zakażona koronawirusemKsiądz zdradził, co się stanie, gdy wierny nie wręczy koperty podczas kolędy Źródło: polsatnews.pl
Do poważnego incydentu doszło we wtorek 4 stycznia w Rudzienicach w województwie warmińsko-mazurskim. Tuż po godzinie 20.00 lokalne służby zostały poinformowane o fatalnym wypadku na jednym z tamtejszych przejazdów kolejowych. Źródło: Eska.pl / Warmińsko-Mazurska Policja Według informacji przekazanych przez portal eska.pl kierująca pojazdem była tak zdenerwowana, że na miejsce wezwano karetkę pogotowia.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Na szczęście w wyniku tego incydentu, zarówno pasażerom pociągu, jak i kobiecie nic poważnego się nie stało. Wiadomo, że 61-letnia kierująca niefortunnie wjechała na przejazd kolejowy w Rudzienicach, w gminie Iława. Funkcjonariusze wstępnie ustalili, że na strzeżonym przejeździe kolejowym 61-latka kierująca hyundaiem w wyniku pomyłki zjechała z przejazdu na torowisko. Mimo próby wyjechania, kobiecie nie udało się to przez kilka minut. Gdy zobaczyła opadające rogatki przejazdu, 61-latka opuściła auto. Chwilę później doszło do zderzenia z przejeżdżającym pociągiem osobowym relacji Szczecin-Olsztyn. - przekazały tamtejsza policja. W Rudzienicach pojawił się również prokurator, który nadzorował pracę policjantów. Aktualnie trwa ustalanie szczegółowych okoliczności tego zdarzenia. W poważne tarapaty wpadła pewna 61-letnia kobieta, która wjechała na torowisko wprost pod nadjeżdżający pociąg swoim samochodem. Seniorka może usłyszeć zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Wiadomo, że pojazd z torów próbowały wypchnąć osoby postronne, aczkolwiek ich wysiłek nie przyniósł pożądanych rezultatów.Lex Czarnek. Jakie zmiany wprowadza kontrowersyjna ustawa? Polacy już protestująRPP podwyższyła stopy procentowe o 50 pkt. bazowychNie żyje dziennikarka radiowa Monika Jaworska