W 12. rocznicę katastrofy w Smoleńsku, pracownica Muzeum Powstania Warszawskiego zamieściła wulgarny wpis na swoim profilu w mediach społecznościowych. "Szkoda żeście wszyscy nie spadli, a szczególnie ta gnida z Żoliborza" - czytamy. Do sprawy odnieśli się przedstawiciele muzeum. Warto przypomnieć, że powstało ono z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego.Obraźliwy wpis został zamieszczony przez Annę Grzechnik, która w Muzeum Powstania Warszawskiego pełni obowiązki głównego inwentaryzatora, a także jest kierowniczką działu konserwacji. W zamieszczonym poście życzyła m.in. Jarosławowi Kaczyńskiemu śmierci.- Wyjący popier....eńcy, szkoda, żeście wszyscy wtedy nie spadli, a zwłaszcza ta gnida z Żoliborza - czytamy na profilu Anny Grzechnik. Wszystko wskazuje na to, że słowo "wyjący" zostało użyte w kontekście niedzielnych syren alarmowych, które rozbrzmiały w całej Polsce o 8.41 w celu upamiętnienia ofiar katastrofy w Smoleńsku.Po jakimś czasie na profilu Anny Grzechnik pojawił się kolejny wpis, w którym zablokowano możliwość komentowania.- Bardzo przepraszam wszystkich, których uraziłam swoim bezmyślnym postem w tym ważnym dniu. Ponoszę całą winę za wstyd, jaki swoim zachowaniem przyniosłam dobremu imieniu instytucji, w której pracuje. Głęboko za to wszystko żałuje - czytamy.Pracownica muzeum skasowała swoje konto w mediach społecznościowych po tym jak wylała się na nią fala hejtu w internecie. Na Twitterze został również udostępniony numer służbowy kobiety.Chyba za późno. pic.twitter.com/MQl3h5IiZD— Maciej Świrski (@Maciej_Swirski) April 10, 2022
Dzień po obchodach 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz przedstawił oficjalny raport dotyczący zdarzenia, do którego doszło na terenie lotniska Smoleńsk - Siewiernyj. Przewodniczący komisji przekazał, że zajście było "wynikiem aktu bezprawnej ingerencji rosyjskiej". W poniedziałek 11 kwietnia, szef podkomisji smoleńskiej przedstawił raport dotyczący katastrofy, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku na terenie Federacji Rosyjskiej. Jak się okazało, ustalenia ekipy badawczej poruszyły cały internet. Na ustalenia komisji Macierewicza zareagowało wielu polityków. Wielu z nich nie pozostawiło "suchej nitki" na byłym szefie MON-u.Niektórzy z nich używali niewybrednych słów, które w dosadny sposób oddają stosunek do opublikowanych ekspertyz.- Antoni Macierewicz w trybie pilnym powinien trafić na śmietnik historii, a chwile wcześniej przed Trybunał Stanu - napisał na swoim Twitterze wiceprzewodniczący PO, Cezary Tomczyk.Antoni Macierewicz w trybie pilnym powinien trafić na śmietnik historii, a chwile wcześniej przed Trybunał Stanu.— Cezary Tomczyk (@CTomczyk) April 11, 2022 W Antoniego Macierewicza uderza również lider partii Polska2050, Szymon Hołownia. Zarzuca przewodniczącemu Komisji, że nie szanuje on zarówno ofiar katastrofy, jak również ich rodzin. - W tak potwornie trudnym czasie kolejne niedorzeczności Macierewicza znów pojawiają się w przestrzeni publicznej. Trudno odnaleźć w tym choćby cień szlachetnych pobudek. Nie umieliście uszanować grobów, dajcie wreszcie spokój rodzinom ofiar - podkreślił. W tak potwornie trudnym czasie kolejne niedorzeczności Macierewicza znów pojawiają się w przestrzeni publicznej. Trudno odnaleźć w tym choćby cień szlachetnych pobudek. Nie umieliście uszanować grobów, dajcie wreszcie spokój rodzinom ofiar.— Szymon Hołownia (@szymon_holownia) April 11, 2022 W byłego szef MON uderzają również inni politycy opozycji. Swojego wyraźnego rozczarowania nie krył Marcin Kierwiński, który neguje ustalenia komisji. - Według Macierewicza i jego szarlatanów pomimo wybuchów i już po nich piloci samolotu odliczali nadal wysokość samolotu nad poziomem ziemii. Ich głosy zarejestrowano w kokpicie. Odliczanie kończy się na wysokości 20m!!! Cyniczna gra ofiarami tej strasznej katastrofy - podkreślił polityk PO.Według Macierewicza i jego szarlatanów pomimo wybuchów i już po nich piloci samolotu odliczali nadal wysokość samolotu nad poziomem ziemii. Ich głosy zarejestrowano w kokpicie. Odliczanie kończy się na wysokości 20m!!! Cyniczna gra ofiarami tej strasznej katastrofy.— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) April 11, 2022 - PiS kłamstwem stoi. Macierewicz znowu stał się ich twarzą! - napisał na Twitterze, poseł Michał Szczerba. PiS kłamstwem stoi. Macierewicz znowu stał się ich twarzą!— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) April 11, 2022 Część polityków oceniła opublikowany raport w bardzo negatywny sposób. - To nie RAPORT, to BEŁKOT - zaznaczyła Katarzyna Lubnauer. To nie RAPORT, to BEŁKOT.#Macierewicz #Smolensk— Katarzyna Lubnauer (@KLubnauer) April 11, 2022 - Macierewicz naprawdę potrzebował aż dwunastu lat na przygotowanie tej prezentacji? Robią politykę na trumnach - podkreśliła posłanka PO, Marta Wcisło.Macierewicz naprawdę potrzebował aż dwunastu lat na przygotowanie tej prezentacji? Robią politykę na trumnach.— Marta Wcisło (@WcisloMarta) April 11, 2022
Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca zabrał głos w sprawie pomysłu resortu spraw wewnętrznych o upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej poprzez włączenie w polskich miastach syren alarmowych. Po chwili jednak skasował swój wpis, zamieszczając w jego miejscu podobny, ale nieodnoszący się już do kontrowersyjnej inicjatywy.- Dzisiaj w Warszawie był puszczony dźwięk syren o 8:41 rano jako uczczenie pamięci zmarłych w tragedii Smoleńskiej w 2010 roku. W wyniku tragedii zginęło dużo osób z polskiego urzędu, także wówczas prezydent RP Lech Kaczyński. Pamiętamy - przypomniał na Twitterze Andrij Deszczyca.Co ciekawe, tweet wkrótce zniknął a w jego miejscu pojawily się inny, któremu towarzyszyły zdjęcia ambasadora Ukrainy w Polsce, składającego wieniec pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie.- Smoleńska tragedia jest czarną stroną pamięci polskiego narodu. Dzisiaj jest dwunasta rocznica od dnia w którym zginęli przedstawiciele polskiego rzadu i prezydent Polski Lech Kaczyński. Pamiętamy i honorujemy pamięć zmarłych - stwierdził dyplomata.Smoleńska tragedia jest czarną stroną pamięci polskiego narodu. Dzisiaj jest dwunasta rocznica od dnia w którym zginęli przedstawiciele polskiego rzadu i prezydent Polski Lech Kaczyński.Pamiętamy i honorujemy pamięć zmarłych. pic.twitter.com/EszYajRlRK— Andrii Deshchytsia (@ADeshchytsia) April 10, 2022 Dźwięk syren alarmowych wybrzmiał w niedzielę o godzinie 8.41 w wielu miejscowościach Polski. Wcześniej jednak pomysł, który wyszedł z samego MSWiA, spotkał się z wielką krytyką niektórych samorządowców.Włodarze miast i miasteczek stwierdzili bowiem, że uruchomienie systemów ostrzegania może być traumatycznym przeżyciem dla tysięcy Ukraińców, którzy uciekli do naszego kraju z powodu wojny w Ukrainie.
Donald Tusk nawiązał do 12 rocznicy katastrofy smoleńskiej, za pośrednictwem swojego Twittera. Lider opozycji postanowił wymierzyć mocny cios w Prawo i Sprawiedliwość. - Minęła kolejna rocznica zamachu na prawdę, przyzwoitość i na jedność Polaków. Perfekcyjna realizacja planu Putina przez PiS - zaznaczył polityk. W niedzielę 10 kwietnia miała miejsce 12. rocznica katastrofy smoleńskiej. Przez cały dzień w Warszawie odbywały się uroczystości z udziałem władz państwowych, oraz miejskich.Podczas wieczornego przemówienia, prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że w najbliższym czasie zostanie przedstawionych wiele informacji i szczegółów dotyczących tragicznego lotu polskiej delegacji do Katynia. Dzień później, w poniedziałek 11 kwietnia Antoni Macierewicz opublikował raport komisji ds. katastrofy smoleńskiej. Przewodniczący komisji stwierdził, że głównym i bezspornym dowodem ingerencji Rosji był wybuch w lewym skrzydle samolotu przed minięciem brzozy. Komisja zlokalizowała miejsce i czas eksplozji, następna eksplozja miała nastąpić w centropłacie.Wkrótce potem głos w sprawie katastrofy z 10 kwietnia zajął lider opozycji, Donald Tusk. Polityk KO zamieścił na swoim Twitterze nietypowy wpis, w którym w otwarty sposób zaatakował Prawo i Sprawiedliwość.- Minęła kolejna rocznica zamachu na prawdę, przyzwoitość i na jedność Polaków - stwierdził były premier. Podkreślił również, że działania podejmowane przez rząd PiS-u, idealnie wpisują się w plan Władimira Putina.Minęła kolejna rocznica zamachu na prawdę, przyzwoitość i na jedność Polaków. Perfekcyjna realizacja planu Putina przez PiS.— Donald Tusk (@donaldtusk) April 11, 2022
Dzień po obchodach 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz przedstawił oficjalny raport dotyczący zdarzenia, do którego doszło na terenie lotniska Smoleńsk - Siewiernyj. Przewodniczący komisji przekazał, że zajście było "wynikiem aktu bezprawnej ingerencji rosyjskiej".MATERIAŁ AKTUALIZOWANY NA BIEŻĄCOW poniedziałek 11 kwietnia, szef podkomisji smoleńskiej przedstawił raport dotyczący katastrofy, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku na terenie Federacji Rosyjskiej. - Podkomisja odtworzyła trajektorię lotu, a także przeanalizowała ścieżkę kontrolnego odejścia. Ostatnie 20 sekund lotu TU-154 przesądziło o tym, że doszło do katastrofy - wskazał przewodniczący komisji ds. katastrofy smoleńskiej. - Komisja podtrzymała decyzję zawartą w raporcie technicznym z 11 kwietnia 2018 roku o unieważnieniu raportu końcowego z badania zdarzenia lotniczego samolotu Tu-154m (...) z dnia 29 lipca 2011 roku – poinformował Macierewicz.- Podkomisja przebadała historię wydobycia i odczytu rozmów z kokpitu z rejestratorów oraz zapisy rejestratorów parametrów lotu i ich wiarygodność. Odtworzyła dokładną trajektorię lotu - podkreślił szef podkomisji. - Komisja zrekonstruowała zarówno ścieżkę lotu, jak i rozkład szczątków samolotu oraz ciał ofiar - wskazał Macierewicz. - Korelacja tych wszystkich wyników badań pozwoliła okreslić, co tak naprawdę wydarzyło się nad lotniskiem w Smoleńsku. Zebraliśmy wiele niezbędnych dowodów oraz materiałów, które pomogły w ustaleniu szczegółówych okoliczności tego zdarzenia - dodał. Antoni Macierewicz wytknął poprzedniej władzy, że jej przedstawiciele nie zapoznali się z materiałem dowodowym, który został przekazany na wyłączny użytek strony rosyjskiej.
Dwanaście lat temu 10 kwietnia doszło do niewyobrażalnej tragedii, jaką niewątpliwie była katastrofa smoleńska. Prezydencki samolot z 96 osobami na pokładzie rozbił się w pobliżu Smoleńska. Po latach wyszło na jaw, że wraz z ówczesną delegacją miał lecieć Andrzej Duda. Powstrzymało go jedno wydarzenie. W tym roku mija już 12 lat od gigantycznej katastrofy, która miała miejsce 10 kwietnia pod Smoleńskiem. 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński oraz jego małżonka Maria, zginęli w straszliwych okolicznościach. Delegacja leciała wówczas, by wziąć udział w uroczystościach upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej. Wśród osób na pokładzie TU-154 znajdowało się wielu parlamentarzystów, dyplomatów, osób towarzyszących, dowódców wojsk, a także szefów instytucji państwowych.Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu towarzyszyli również duchowni oraz przedstawiciele rodzin katyńskich, a także organizacji społecznych oraz kombatanckich. Po latach wyszło na jaw, do Smoleńska miał lecieć również Andrzej Duda, który był wówczas podsekretarzem stanu w kancelarii prezydenta.Jak się okazało, przed wylotem powstrzymała go jedna rzecz. Mało znane szczegóły ujawnił w swojej książce „Od dyktatury do demokracji. I z powrotem”, prof. Andrzej Zoll. Przekazał, że aktualny prezydent nie był w stanie udać się do Katynia ze względu na chorobę swojej córki.
W nocy z soboty na niedzielę, tuż przed 12. rocznicą katastrofy smoleńskiej, pomnik poświęcony Lechowi Kaczyńskiemu w Opolu Lubelskim został zdewastowany. Monument oblano brązową farbą. Policja w dalszym ciągu szuka sprawcy, któremu grozi grzywna lub kara ograniczenia wolności.Burmistrz Opola Lubelskiego Sławomir Plis potwierdził, że doszło do incydentu. - Pomnik jest zniszczony, został oblany farbą - oznajmił samorządowiec, którego wypowiedź cytuje "Dziennik Wschodni".
Z okazji 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej Kancelaria Prezydenta opublikowała nagranie upamiętniające ofiary. Na krótkim materiale wideo Andrzej Duda mówi, że gdy "zamyka oczy, to widzi trumny Pary Prezydenckiej w Sali Kolumnowej". Wspomina także reakcje społeczeństwa na tragedię, do której doszło 10 kwietnia 2010 r.W dniu kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej Andrzej Duda pojawił się na Wawelu, aby złożyć wieniec przed sarkofagiem Lecha i Marii Kaczyńskich. Uczestniczył także we mszy, której przewodniczył abp Marek Jędraszewski.
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, a także włodarze m.in. Lubina, Świdnicy czy Głogowa nie wzięli udziału w akcji włączenia syren alarmowych w celu upamiętnienia 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Samorządowcy zamierzają bowiem uczcić pamięć ofiar tragedii w ciszy. Swojego oburzenia nie kryją działacze Prawa i Sprawiedliwości, którzy uważają, że władze niektórych miast okazują w ten sposób swoją nienawiść i fobię.Pomysł włączenia syren alarmowych w licznych miejscowościach na terenie całego kraju wyszedł z Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Administracji dowodzonego przez Mariusza Kamińskiego. - Pamiętamy o tych, którzy 12 lat temu, chcąc upamiętnić poległych w Katyniu, sami zapłacili najwyższą cenę - informował szef MSWiA w sobotnim wpisie.I choć idea jest szczytna, tuż po jej zaprezentowaniu podniesione zostały konstruktywne argumenty niektórych samorządowców, którzy wskazywali, że włączenie syren może stanowić traumatyczne przeżycie dla przybyłych do Polski w wyniku wojny Ukraińców. W związku z tym włodarze niektórych miejscowości ogłosili bojkot przedsięwzięcia i postanowili obchodzić smutną rocznicę na swój sposób. To nie spodobało się jednak prawej części sceny politycznej, która oskarżyła przeciwników pomysłu o nikczemność i wyrachowanie.
Dwunasta rocznica katastrofy polskiej delegacji w Smoleńsku to dobry czas, aby przypomnieć sobie, jak świat reagował na wieści o tragedii. Pośród wielu kondolencji, jakie napłynęły od najważniejszych przywódców i licznych reakcji największych mediów, na szczególną uwagę zasługują komentarze w samej Rosji. Co więc pisano i mówiono o katastrofie prezydenckiego tupolewa? Jak narracja zmieniła się na przestrzeni lat?10 kwietnia 2010 roku na zawsze zapisze się w pamięci Polaków jako mroczna data. Śmierć 96 członków polskiej delegacji, którzy lecieli do Rosji, by oddać hołd zamordowanym przez stalinowski reżim, to jedna z największych katastrof w nowoczesnej historii Polski.O znaczeniu tego smutnego wydarzenia dobitnie świadczą reakcje na tragedię, jakie obserwować mogliśmy wśród największych światowych przywódców. Szczególną uwagę warto zwrócić zwłaszcza na Rosję, która przez polityków obecnej władzy coraz śmielej obwiniana jest o spowodowanie rzekomego zamachu na życie polskiego prezydenta i reszty załogi Tu-154.
Po złożeniu kwiatów przy sarkofagu Pary Prezydenckiej na Wawelu Andrzej Duda wygłosił krótkie przemówienie. Przed kamerami mówił o podobieństwie między obrazami po katastrofie smoleńskiej a relacjami ze zniszczonej Ukrainy. Wspomniał słynne słowa Lecha Kaczyńskiego i wskazał, że mamy "wielkie zobowiązanie", o którym musimy pamiętać.Po wizycie w Krakowie Andrzej Duda pojawi się w Warszawie, gdzie w godzinach popołudniowych postawi znicz przed pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. i pomnikiem Lecha Kaczyńskiego, a także na grobach ofiar katastrofy.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie polskiego samolotu rządowego pod Smoleńskiem życie straciło 96 osób, w tym ówczesna para prezydencka. Na pokładzie oprócz Lecha i Marii Kaczyńskich znajdowali się także inni czołowi przedstawiciele krajowych władz. Długa lista ofiar mogła być jednak zupełnie inna. Grupa osób, które w ostatniej chwili zrezygnowały z podróży do Smoleńska i nie wsiadły na pokład feralnego samolotu, jest bardzo liczna.W tym roku mija 12 lat od katastrofy smoleńskiej, w której życie straciło aż 96 osób. Ofiarami byli polscy delegaci, którzy wsiedli na pokład rządowego samolotu, by wziąć udział w zaplanowanych uroczystościach z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.Okazuje się jednak, że lista z nazwiskami ofiar katastrofy mogła wyglądać zupełnie inaczej. Ostateczna grupa pasażerów rzadowego Tu-154 kształtowała się bowiem do ostatniej chwili przed odlotem.
Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, zdradził, jakim małżeństwem byli Lech i Maria Kaczyńscy. W trakcie rozmowy z TVN z okazji 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej przyznał, że para się lubiła, choć nie brakowało tarć. W ciepłych słowach wspominał lata pracy z Lechem Kaczyńskim, ale przyznał, że tragedia w 2010 r. wywołuje u niego smutek, ponieważ pamięć o prezydencie "nie jest wspólna", tylko zabarwiona politycznie.Podczas rozmowy współpracownik prezydenta przyznał, że "dobrze", że wybudowano pomnik Lecha Kaczyńskiego na Placu Piłsudskiego w Warszawie. - Wbrew pierwotnym pogłoskom jest on jednak dość dyskretnie ustawiony, nie stoi na środku. Lech Kaczyński powinien być upamiętniony - przekonywał. Mimo tego uważa, że "lepszy" jest pomnik ofiar tragedii smoleńskiej, ponieważ stanowi "pewną artystyczną metaforę sytuacji".
W katastrofie smoleńskiej życie straciło łącznie 96 osób, a wśród nich znalazł się także mąż Joanny Racewicz, Paweł Janeczek. Z okazji kolejnej rocznicy tragedii w Smoleńsku dziennikarka zamieściła w sieci kilka poruszających słów.W sobotę Joanna Racewicz zamieściła na swoim profilu instagramowym zdjęcie grobu Pawła Janeczka. Porucznik Biura Ochrony Rządu 10 kwietnia 2010 roku był jednym z pasażerów rządowego Tu-154, który rozbił się w okolicach lotniska w Smoleńsku, w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. – Dwanaście lat. Wieczność. Mam wrażenie, że powiedziałam i napisałam już wszystko. Na własnych prawach. Na swoich warunkach. Dwanaście lat to dość czasu, żeby uwierzyć w nowe życie, zabliźnić rany, wyciągnąć rękę do kogoś, kto kiedyś odwracał się plecami. Nawet gdy pluł w twarz i przekonywał, że to "tylko" deszcz pada" – rozpoczęła swój wpis dziennikarka.
Poranne pasmo TVN24 10 kwietnia 2010 r. niespodziewanie zapisało się na kartach telewizyjnej historii. Reakcja Jarosława Kuźniara oraz jego gości na wiadomość o rozbiciu się prezydenckiego samolotu w Smoleńsku do dziś porusza. W programie na żywo polały się łzy, a głos drżał z praktycznie każdą wypowiedzią.Jak wspominają dziennikarze TVN24, 10 kwietnia 2010 r. miał być spokojnym dniem. Wiadomość o śmierci wszystkich pasażerów i załogi samolotu TU-154M lecących do Smoleńska zmieniła jednak wszystko.Pierwsze wiadomości docierające do Polski wskazywały, że doszło jedynie do "problemów z lądowaniem" prezydenckiej maszyny. Chociaż na twarzy Jarosława Kuźniara prowadzącego 10 kwietnia 2010 roku wydanie w TVN24 widać było niepokój, to nieoficjalne informacje nie wskazywały, że sytuacja okaże się tak tragiczna.
Jarosław Kaczyński w liście skierowanym do uczestników sobotniej mszy na Jasnej Górze w Częstochowie przekonywał, że "tragedia smoleńska wciąż jest krwawiącą, niemożliwą do zabliźnienia raną". Jego zdaniem wydarzenia sprzed 12 lat "kładą się cieniem na życie publiczne". W apelu nawiązał także do wojny w Ukrainie.Msza była tylko początkiem obchodów, które zaplanowano na dziś. Tuż po godz. 7:00 Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wraz z wicemarszałkami złożyła kwiaty pod upamiętaniającą tablicą w Sejmie. Szczegółowy plan uroczystości zaplanowanych na niedzielę przez PiS można znaleźć w tym artykule.
O poranku 10 kwietnia 2010 roku w krajowych mediach pojawiły się doniesienia o wypadku prezydenckiego samolotu Tu-154 w drodze na obchody 70. zbrodni katyńskiej. O kłopotach z lądowaniem poinformował także na antenie TVP Info Sławomir Siezieniewski. Z początku nikt nie przypuszczał, że awaria maszyny zakończyła się tak wielką tragedią, jednak z minuty na minutę atmosfera w studiu stawała się coraz bardziej napięta.- Dostałem przed chwilą informację, złą informację, jeśli mogę tak powiedzieć, ze Smoleńska. Prezydencki samolot rozbił się w Smoleńsku [...] Nie wiemy, na ile poważne było to lądowanie, może rozbicie. Trudno w tej chwili cokolwiek na ten temat powiedzieć - relacjonował w programie na żywo na antenie TVP info Siezieniewski.
W tym roku mija 12 lat od katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154 w Smoleńsku, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. Po kilku latach miejsce tragedii odwiedził reporter serwisu "Onet", który rozmawiał o wypadku z okolicznymi mieszkańcami.Prezydencki samolot rozbił się podczas próby lądowania na lotnisku w Smoleńsku, a na pokładzie maszyny śmierć poniosło łącznie 96 osób, w tym ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński i jego żona Maria, a także wielu wysokiej rangi urzędników państwowych i polityków. Stanowili oni część polskiej delegacji, która zmierzała do Smoleńska na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.W tym roku mija 12 lat od katastrofy w Smoleńsku, która zapisała się na kartach polskiej historii wyjątkowo tragicznie. W niedzielę 10 kwietnia 2022 roku w Warszawie odbędą się huczne obchody kolejnej rocznicy, a udział w nich weźmie m.in. brat bliźniak zmarłego prezydenta Polski, Jarosław Kaczyński.
W katastrofie polskiego samolotu w Smoleńsku zginęło łącznie 96 osób, w tym ówczesny prezydent kraju Lech Kaczyński i jego żona, Maria. Tego dnia córka prezydenckiej pary nagle straciła dwoje najbliższych osób. Marta Kaczyńska wróciła wspomnieniami do tych dramatycznych chwil w rozmowie z dziennikarzami.W tym roku mija 12 lat od katastrofy rządowego samolotu Tu-154, który rozbił się w okolicy lotniska w Smoleńsku podczas próby lądowania. Na pokładzie maszyny znajdowali się członkowie polskiej delegacji na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, w tym prezydencka para oraz wielu najwyższej rangi urzędników państwowych.
Nie ulega wątpliwości, że śmierć Lecha Kaczyńskiego prezydenta RP i pierwszej damy Marii Kaczyńskiej 10 kwietnia 2010 r. była ogromnym szokiem. Niemniej prezydenckim TU-154M lecieli nie tylko ważni politycy i osobistości, ale również załoga. 7 osób, które obsługiwało lot do Smoleńska, bardzo często jest zapominanych w oficjalnych relacjach. Przypominamy ich nazwiska.10 kwietnia 2010 r. łącznie zginęło 96 osób znajdujących się na pokładzie prezydenckiego samolotu lecącego do Smoleńska. Do tragedii doszło na chwilę przed lądowaniem na lotnisku nieopodal Katynia, gdzie odbywały się oficjalne obchody upamiętniające zbrodnie na polskich oficerach.Do Smoleńska polecieli nie tylko politycy i generałowie. Swoich najbliższych stracili również zwykli Polacy, gdyż na pokładzie TU-154M obowiązki służbowe wykonywało siedem osób. Z pracy nigdy już nie wrócili.
W niedzielę 10 kwietnia w całej Polsce zawyją syreny. Powód podjęcia takiej decyzji wyjawił minister Mariusz Kamiński i jest ściśle powiązany z rocznicą katastrofy smoleńskiej. MSWiA opublikowało specjalny komunikat, gdzie wyjaśnia, że po usłyszeniu dźwięku syren nie należy podejmować żadnych czynności. W niedzielny poranek wiele osób będzie zaniepokojonych rozbrzmiewającym rano syrenami. "Dlaczego wyją syreny?" będzie jednym z najpopularniejszych pytań, jakie zadawać będą Polacy 10 kwietnia rano.Uspokajamy, nie ma to związku z wojną w Ukrainie ani atakiem na Polskę. Rząd podjął decyzję o wykorzystaniu systemu syren alarmowych do oddania hołdu ofiarom katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2022 r. obchodzimy 12. rocznicę tragicznego wypadku samolotu prezydenckiego.
W trakcie sondy ulicznej portal goniec.pl zapytał Polaków, co ich zdaniem wydarzyło się 12 lat temu w Smoleńsku. Jedna z naszych rozmówczyń nie ma wątpliwości, że doszło do zamachu. Jest przekonana, że kiedyś "prawda wyjdzie na jaw" i Rosjanie powinni ponieść odpowiedzialność.Już w niedzielę zostaną zorganizowane obchody 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. W planach jest m.in. przemówienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego przed Pałacem Prezydenckim, o czym pisaliśmy tutaj.
Jarosław Kaczyński stwierdził na antenie Radia Plus, że "granica zbrodni została przekroczona". Jego zdaniem NATO powinno interweniować w Ukrainie, "wprowadzając akcję pokojową pod osłoną sił zbrojnych". Podkreślił, że musi się to odbyć za zgodą rządu w Kijowie. Po raz kolejny wspomniał też o katastrofie smoleńskiej, a premierowi Węgier Viktorowi Orbanowi poradził wizytę u okulisty.Koncpecja wysłania misji pokojowej NATO do Ukrainy była także przedmiotem niedawnej rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułebą. Ukraiński polityk przyznał, że "lepiej rozumie ten pomysł" i przekaże swoje spostrzeżenia prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu.
Zbliża się 12. rocznica katastrofy smoleńskiej. W związku z ostatnimi wydarzeniami w Ukrainie i atakiem Rosji, Jarosław Kaczyński ponownie otworzył się na głoszenie teorii dotyczącej zamachu, do jakiego miało dojść na samolot Tu-154 z 96 osobami na pokładzie. Przez wiele lat zwolennicy tej opcji byli ukryci pod płaszczem podkomisji smoleńskiej mającej badać wydarzenia tamtych dni. Kiedy Rosja ponownie stała się wrogiem numer 1, PiS korzysta z możliwości i wraca do narracji o zamachu, szukając sposobu na mobilizację swojego elektoratu. Podkomisja jest również bardzo bardzo drogim sposobem na chowanie Antoniego Macierewicza "do szafy" - według wyliczeń tygodnika "Sieci" oraz danych przedstawionych przez posła Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzę, komisja, której działalność oficjalnie zakończyła się 30 listopada 2021 roku, kosztowała budżet państwa łącznie ok. 25 mln zł. Jej działalność była również przyczyną konfliktów wewnętrznych w Prawie i Sprawiedliwości oraz w środowisku Zjednoczonej Prawicy. Było to szczególnie widoczne na linii Antoni Macierewicz - Jacek Kurski. Kluczowa wydaje się odpowiedź na pytanie: gdzie jest raport podkomisji? Choć ta zakończyła działalność 30 listopada ubiegłego roku, wciąż niewiele wskazuje na to, że w ogóle będzie szansa go zobaczyć. Antoni Macierewicz twierdził, że raport był gotowy od sierpnia i że już za moment, już za chwilę ujrzy światło dzienne. Czy w ogóle kiedykolwiek będzie na to szansa?
Na niedzielę 10 kwietnia zaplanowano huczne obchody 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. PiS zapowiada, że wieczorem głos zabierze Jarosław Kaczyński, który ujawni, jakie "konkretne działania" podejmuje polski rząd w celu wyjaśnienia przyczyn tragedii. Z kolei w poniedziałek podkomisja Antoniego Macierewicza przedstawi szczegóły swojego raportu.10 kwietnia 2010 r. polska delegacja leciała na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Nad ranem doszło do katastrofy samolotu Tu-154. Wśród 96 ofiar byli m.in. prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria Kaczyńska, najwyżsi dowódcy i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Nie mam wątpliwości, że w Smoleńsku był zamach. Ta decyzja musiała zapaść na szczycie Kremla. Kolejne dokumenty, do których mam dostęp jako osoba pokrzywdzona w śledztwie, uzupełniły ostatnie luki w wiedzy o przebiegu tragedii - poinformował Jarosław Kaczyński. Szef PiS podkreśla, że stawką wojny w Ukrainie jest również bezpieczeństwo Polski. Wraz z początkiem kwietnia, zbliża się kolejna rocznica katastrofy w Smoleńsku, w której zginęła polska delegacja lecąca uczcić pamięć zamordowanych przez stalinowski reżim w Katyniu. 10 kwietnia 2010 lotu samolot z 96 osobami na pokładzie rozbił się w lesie w pobliżu Smoleńska. Rokrocznie powraca temat finalnego zakończenia śledztwa ws. tego, co wydarzyło się w 12 lat temu. Swoją opinię odnoszącą się do katastrofy wygłosił Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” podkreślił, że ma pewność, że to Rosjanie stoją za rzekomym zamachem smoleńskim. Odnosząc się do tamtych zdarzeń, Kaczyński zaznaczył, że w „wielu stolicach była świadomość tego, co tam naprawdę się stało”. Wskazał również istotny błąd, który został popełniony przez ówczesny rząd. - Była gotowość do podjęcia pewnych działań, ale ówczesny polski rząd przyjął kurs na tuszowanie sprawy, budowanie na tym jakiegoś makabrycznego pojednania z Rosją - zaznaczył prezes PiS. Polityk podkreślił, że kolejne dokumenty związane ze śledztwem w znaczny sposób uzupełniły luki w niewiedzy na temat katastrofy, przez co wszystkie wątki oraz elementy układają się w spójną całość.Podczas swojej wypowiedzi podkreślił, że liczy na sprawną reakcję osób, jak i instytucji, które byłyby w stanie podjąć odpowiednie kroki prawne w tej sprawie. W opinii polityka, zdecydowanie najlepszym scenariuszem, byłoby skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.