O katastrofie smoleńskiej na żywo w TVN24. Olejniczak płakał, Kuźniar nie mógł opanować głosu
Poranne pasmo TVN24 10 kwietnia 2010 r. niespodziewanie zapisało się na kartach telewizyjnej historii. Reakcja Jarosława Kuźniara oraz jego gości na wiadomość o rozbiciu się prezydenckiego samolotu w Smoleńsku do dziś porusza. W programie na żywo polały się łzy, a głos drżał z praktycznie każdą wypowiedzią.
Jak wspominają dziennikarze TVN24, 10 kwietnia 2010 r. miał być spokojnym dniem. Wiadomość o śmierci wszystkich pasażerów i załogi samolotu TU-154M lecących do Smoleńska zmieniła jednak wszystko.
Pierwsze wiadomości docierające do Polski wskazywały, że doszło jedynie do "problemów z lądowaniem" prezydenckiej maszyny. Chociaż na twarzy Jarosława Kuźniara prowadzącego 10 kwietnia 2010 roku wydanie w TVN24 widać było niepokój, to nieoficjalne informacje nie wskazywały, że sytuacja okaże się tak tragiczna.
10 kwietnia 2010 r.: łzy posła w programie na żywo w TVN24
Kiedy Jarosław Kuźniar podał pierwszą wiadomość o 87 ofiarach śmiertelnych katastrofy lotniczej w Smoleńsku, w studiu panowała cisza. Kilkanaście minut wcześniej przy stole zasiadł Wojciech Olejniczak. Europoseł SLD był załamany i wstrząśnięty przekazanym komunikatem.
Polityk zakrył twarz dłońmi, a gdy je opuścił, w jego oczach widać było łzy. Emocje okazały się zbyt duże i Wojciech Olejniczak zanosząc się płaczem, wstał od stołu i zszedł z wizji.
Na archiwalnych nagraniach bez trudu można zobaczyć ogromne emocje, jakie targają zarówno Jarosławem Kuźniarem, jak i jego gośćmi. Prowadzący musiał zawiesić na chwilę głos, gdyż nie był w stanie wypowiedzieć pełnego zdania.
Widzowie usłyszeli życzenie, by do TVN24 dotarły informacje mówiące, że nie wszyscy lecący prezydenckim samolotem zginęli w Smoleńsku. Pierwsze relacje z miejsca zdarzenia przekazał reporter Rafał Poniatowski, który lądował w okolicy Smoleńska niedługo przed katastrofą. To właśnie dziennikarz jako pierwszy powiedział na antenie TVN24 o niepokojących sygnałach.
Na lotnisku w Smoleńsku była mgła, a w Katyniu zamieszanie
Około godziny 10 gubernator obwodu smoleńskiego oficjalnie informuje, że nikt z pasażerów i załogi polskiego TU-154M nie przeżył katastrofy. Wiadomość tę potwierdziło również rosyjskie MSZ.
Jeszcze zanim tragiczne wiadomości dotarły do Warszawy, a Jarosław Kuźniar i jego goście popłakali się na wizji, oczekujący na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych oficjeli reporter TVN24 przekazywał, że w Rosji sytuacja staje się napięta. Rafał Poniatowski, przebywający rankiem 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu przekazał, że znajduje się od smoleńskiego lotniska o około 15 km i że wyraźnie widzi unoszącą się tam mgłę.
Reporter TVN24 w programie na żywo poinformował, że szczątkowe wiadomości, jakie do niego docierają wskazują, że samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim "podchodził do lądowania, ale nie przyziemił". - Piloci dodali gazu, by wyprowadzić samolot z podejścia do lądowania, po czym kontakt się urywa - dodał Rafał Poniatowski. Z ust dziennikarza obecnego w Katyniu padło stwierdzenie, że na lotnisku "panuje zamieszanie".
Po dotarciu do studia pierwszej, wstępnej i nieoficjalnej listy pasażerów prezydenckiego samolotu Jarosław Kuźniar i Beata Tadla czytali na zmianę po jednym z nazwisk.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Alaksandr Łukaszenka ma żądania w kwestii negocjacji dot. zakończenia wojny w Ukrainie
"Potencjalne powiązanie z ogniskiem zatruć pokarmowych". Popularne słodycze wycofywane ze sklepów
Znamy pierwsze szczegóły projektu zmiany konstytucji posłów PiS
Źródło: tvn24.pl