Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Marta Kaczyńska wspomniała dzień katastrofy smoleńskiej
Monika Majko
Monika Majko 09.04.2022 13:39

Marta Kaczyńska wspomniała dzień katastrofy smoleńskiej

EN 00911365 0227
ROBERT ZALEWSKI/East News

W katastrofie polskiego samolotu w Smoleńsku zginęło łącznie 96 osób, w tym ówczesny prezydent kraju Lech Kaczyński i jego żona, Maria. Tego dnia córka prezydenckiej pary nagle straciła dwoje najbliższych osób. Marta Kaczyńska wróciła wspomnieniami do tych dramatycznych chwil w rozmowie z dziennikarzami.

W tym roku mija 12 lat od katastrofy rządowego samolotu Tu-154, który rozbił się w okolicy lotniska w Smoleńsku podczas próby lądowania. Na pokładzie maszyny znajdowali się członkowie polskiej delegacji na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, w tym prezydencka para oraz wielu najwyższej rangi urzędników państwowych.

Marta Kaczyńska wspomniała dzień katastrofy smoleńskiej

Pierwsze doniesienia o "kłopotach" polskiego samolotu przy lądowaniu pojawiły się przed godziną 9:00 rano. Marta Kaczyńska była wówczas w kuchni w swoim domu i jak wspomniała w rozmowie z "Vivą" początkowe doniesienia nie wzbudziły w niej niepokoju, bowiem awarie w samolotach zdarzają się dość często.

 Potem okazało się, że jest pożar, więc zaczęłam sobie tłumaczyć, że na pewno zostanie szybko ugaszony i nikomu nic poważnego się nie stanie. Chwyciłam za słuchawkę. Zadzwoniłam do funkcjonariuszy BOR-u, którzy urzędowali tu, w Sopocie. Wydawało mi się, że muszą mieć sprawdzone informacje. Nic nie wiedzieli – relacjonowała córka tragicznie zmarłych Lecha i Marii Kaczyńskich.

Córka Marii i Lecha Kaczyńskich była w szoku, gdy usłyszała o tragicznej śmierci rodziców

Funkcjonariusze BOR-u nie udzelili Marcie Kaczyńskiej informacji, bo nie było ich na miejscu. Do córki pary prezydenckiej docierały jednak coraz bardziej niepokojące doniesienia, które podawały media. Gdy około godziny 9:00 usłyszała, że w samolocie był pożar i prawdopodobnie nikt z pasażerów nie przeżył, była w ogromnym szoku.

Poczułam się tak, jakby mnie nie było, jakby i moje życie się skończyło. Moje córeczki jadły śniadanie. Wzięłam je za ręce. Powiedziałam: "dziadek i babcia nie żyją". Rozbił się samolot, którym lecieli – wyznała.

Marta Kaczyńska wspomniała również, że niedługo po tym, gdy tragiczna informacja obiegła media, do jej domu zaczęły przychodzić osoby, które oferowały jej pomoc i wsparcie. W tych trudnych chwilach córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej mogła liczyć na swoich przyjaciół i bliskich.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Źródło: Viva