Emocje sięgnęły zenitu. Ochrona wkroczyła po spotkaniu z Sikorskim
Atmosfera gęsta jak przed burzą, krzyki zagłuszające słowa, nagłe poruszenie w sali - tak zakończyło się spotkanie z wicepremierem Radosławem Sikorskim w Krakowie. Choć wydarzenie miało być spokojną promocją książki „Z okopu do Europy”, przerodziło się w dynamiczną i pełną emocji scenę protestu.
Spotkanie z Radosławem Sikorskim
Promocja książki Radosława Sikorskiego przebiegała początkowo bez zakłóceń. Sala wypełniła się osobami zainteresowanymi polityką zagraniczną oraz najnowszym spojrzeniem ministra na konflikt w Ukrainie.
Publiczność zadawała pytania, a atmosfera, jak opisuje dziennik - była rzeczowa i merytoryczna. Wicepremier przemieszczał się po sali, podpisując egzemplarze „Z okopu do Europy” i prowadząc krótkie rozmowy z uczestnikami. Nic nie zapowiadało gwałtownego zwrotu akcji.
Protest, który przerwał wydarzenie
Sytuacja zmieniła się w jednej chwili. Gdy Sikorski podpisywał książki, wśród zgromadzonych zaczęli ujawniać się propalestyńscy aktywiści. „Gazeta Wyborcza” relacjonuje, że wyjmowali palestyńskie flagi, a jeden z nich krzyknął w stronę ministra:
Jak panu nie wstyd?!
W powietrzu rozległy się okrzyki: „wolna Palestyna!”, „Polska uczestniczy w ludobójstwie!”, „skandal!”.
Według relacji protest miał być dokładnie zaplanowany, a jego uczestnicy pojawili się w różnych miejscach sali, by w odpowiednim momencie zadziałać jednocześnie. Nagle spokojne spotkanie zamieniło się w chaotyczną demonstrację.
ZOBACZ TAKŻE: Zasady kwalifikacji wojskowej w 2026 roku: nowe grupy i wymogi
Ewakuacja pod eskortą i finał wśród przepychanek
Początkowo szef MSZ próbował ignorować okrzyki, jednak eskalacja emocji zmusiła go do przedwczesnego zakończenia wydarzenia. Jak informuje dziennik, Sikorski opuścił tłoczną salę otoczony ochroną, podczas gdy policja odgradzała protestujących.
W pewnym momencie jeden z aktywistów miał rzucić się w stronę wicepremiera - został jednak natychmiast obezwładniony i zatrzymany. To, co miało być kulturalną promocją książki, zakończyło się nerwową ewakuacją.
Minister odjechał z Rynku Głównego w akompaniamencie krzyków i przepychanek - podsumowuje „Gazeta Wyborcza”.