Beata Kozidrak po incydencie prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu zrezygnowała z publicznych wyjść i zaszyła się w domu. W trudnych chwilach wspierają ją córki. Okazuje się, że pomocną dłoń wyciągnął do gwiazdy także były mąż, Andrzej Pietras.W oficjalnym komunikacie Beata Kozidrak przyznała, że wstydzi się prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Niefortunna wycieczka nadszarpnęła wizerunkiem gwiazdy i naraziła ją na konsekwencje prawne. Można podejrzewać, że jest w nie najlepszej formie psychicznej.
Beata Kozidrak, która niedawno została zatrzymana przez policję za jazdę po alkoholu, zwróciła się z prośbą o publikowanie jej pełnego nazwiska oraz wizerunku w mediach. Gwiazda nie zamierza dłużej milczeć i uchylać się od odpowiedzialności za swoje haniebne zachowanie.Wokalistka "Bajm" przeżywa ostatnio życiowe rozterki. 1 września Kozidrak trafiła na warszawski komisariat po tym, jak przyłapano ją na jeździe wężykiem ulicami stolicy. W związku ze zdarzeniem piosenkarka ma duże kłopoty, bo grozi jej do 2 lat więzienia. Gwiazda wydała już oświadczenie, w ktorym przeprosiła za swój czyn, a teraz zamierza ponieść jego konsekwencje.
Beata K. znalazła się w położeniu, w którym raczej nie chciałaby przebywać. Wokalistka została zatrzymana za jazdę pod wpływem alkoholu, za co może spotkać ją bardzo poważna kara. Tymczasem, piosenkarka wraca do koncertowania, a szczegóły jej pierwszego występu zdradziła Justyna Steczkowska.Przypominamy - przed kilkoma dniami media obiegła wiadomość, że Beata K. została zatrzymana przez stołecznych funkcjonariuszy za jazdę pod wpływem alkoholu. Badania miały wykazać aż 2 promile w jej organizmie. Artystka usłyszała stosowne zarzuty i oczekuje teraz na decyzję wymiaru sprawiedliwości. Mało kto mógł przypuszczać, że liderka Bajmu pozbiera się w tak krótkim czasie. Okazuje się, że już 3 października będzie można zobaczyć ją na scenie i to w nie byle jakim towarzystwie. O wszystkim na swoim Instagramie poinformowała Justyna Steczkowska.
Wiadomość o jednej z najsłynniejszych polskich piosenkarek Beacie K., która została została zatrzymana za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, wywołała wielką burzę w mediach. Gwiazda z pewnością poniesie konsekwencje prawne. Według ekspertów katastrofa wizerunkowa może przyczynić się także do ograniczenia zarobków.Nadal nie wiadomo, jaki wyrok usłyszy Beata K. Obserwując jednak komentarze, które pojawiają się w mediach społecznościowych, nie ulega wątpliwości, że gwiazda Bajm zaczęła już ponosić konsekwencje swoich błędów. Internauci nierzadko przekraczają granice dobrego smaku, a krytyka zmienia się w mowę nienawiści.Katastrofa wizerunkowa Beaty K. – inaczej nie da się tego określić – z pewnością będzie miała daleko idące konsekwencje. Wbrew pozorom konsekwencje społeczne oraz zawodowe mogą okazać się znacznie dotkliwsze niż te prawne. Niedawno po konsultacji z Wojciechem Szalkiewiczem „Super Express” potwierdził, że wielu partnerów biznesowych oraz reklamodawców może odwrócić się od piosenkarki.
Nie milkną echa ostatniej afery wokalistki zespołu „Bajm” Beaty K., która została zatrzymana przez policjantów jadąc samochodem pod wpływem alkoholu. Jeden z funkcjonariuszy postanowił odnieść się do doniesień medialnych i opowiedzieć dokładnie, co wydarzyło się w minioną środę.Do zdarzenia doszło w środę 1 września na jednej z warszawskich ulic. Policjanci otrzymali zgłoszenie o kierowcy jadącym zygzakiem po ulicy na Mokotowie. Wkrótce okazało się, że za kierownicą siedzi znana piosenkarka Beata K., którą zatrzymano i przewieziono na komendę. Ostatecznie gwiazda została wypuszczona do domu. Teraz policja opowiada o kulisach tego, co działo się na komisariacie.
Znana piosenkarka, Beata K., już kiedyś spowodowała dość poważny wypadek. Co więcej, jechała wtedy z dzieckiem oraz chwilowo oddaliła się z miejsca wypadku. W sądzie mąż starał się argumentować, dlaczego gwiazda jednak wydmuchała 0,27 promila.Wszystko potoczyło się dość dynamicznie, a mąż Beaty K. nie miał pojęcia, że poszkodowany zadzwoni na policję - z pogotowia zrezygnował mimo obrażeń. Gdyby wiedział, co się stanie, nie podawałby ukochanej kieliszka koniaku.
Od momentu pojawienia się w mediach wiadomości o zatrzymaniu Beaty K., która prowadziła samochód, będąc pod wpływem alkoholu, mnóstwo osób zastanawia się, co czeka jedną z najsłynniejszych polskich piosenkarek. Niedawno stanowisko w tej sprawie zajął wiceminister sprawiedliwości. Michał Woś przyznał, że prawo jest jednakowe dla wszystkich i dodał, że liczy na sprawiedliwy wyrok.Beata K. została zatrzymana przez policję 1 września. Miała jeździć zygzakiem po ulicach Warszawy, co nie uszło uwadze innemu kierowcy, który zajechał jej drogę i wezwał służby. Jednej z najsłynniejszych piosenkarek w Polsce odebrano prawo jazdy. Badanie wykazało 2 promile alkoholu w jej organizmie.Nie milknął głosy w sprawie Beaty K. Zatrzymanie współzałożycielki zespołu Bajm komentują – mniej lub bardziej dyskretnie – dziennikarze oraz celebryci. Niedawno stanowisko zajął wiceminister sprawiedliwości. Michał Woś stwierdził, że to sąd zadecyduje o losie artystki, dodając, że liczy na sprawiedliwy wyrok.– Od wymierzania kary jest sąd, a wszyscy są równi wobec prawa. Jestem przekonany, że w tym przypadku będzie to wyrok sprawiedliwy. Nikt nie stoi ponad prawem, nie ma jakiegoś celebryckiego immunitetu, zwłaszcza kiedy coraz więcej pijanych kierowców powoduje tragiczne w skutkach wypadki. Działania instytucji państwa muszą być jednoznaczne – powiedział.
Kamil Baleja, dziennikarz Radia Złote Przeboje, opublikował na TikToku parodię kultowego utworu zespołu Bajm „Ta sama chwila”. Reporter nawiązał do zatrzymania Beaty K. w związku z prowadzeniem samochodu pod wpływem alkoholu.Kamil Baleja dał się poznać szerszej publiczności, gdy Paweł Kukiz zagłosował za kontrowersyjną ustawą lex-TVN. Dziennikarz zażartował wówczas z polityka na wizji, udostępniając nagranie na platformie TikTok.
Koncern Coca-Cola wydał oświadczenie w sprawie współpracy z Beatą K. Przypominamy, że w środę wokalistka została zatrzymana przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Przedstawiciele firmy stanowczo potępili prowadzenie pojazdów po spożyciu napojów wyskokowych i zaznaczyli, że ich kontrakt z gwiazdą dobiegł końca.- Nasza współpraca z artystką oraz kampania z jej udziałem dobiegły końca w lipcu tego roku. Pragniemy podkreślić, że jako Coca-Cola nie akceptujemy żadnych przejawów łamania prawa ani zachowań, które mogą narażać na niebezpieczeństwo innych. Z całą stanowczością potępiamy jazdę po spożyciu alkoholu - deklarowało biuro prasowe w rozmowie z Interią.
Wokalistka Beata K. straciła prawo jazdy po tym, jak nietrzeźwa kierowała samochodem. Artystka złożyła już zeznania na komendzie, postanowiła także zareagować na zamieszanie wokół jej osoby.Dziś rano media obiegła wiadomość, że policja zatrzymała znaną piosenkarkę Beatę K., która miała prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Sprawa wywołała lawinę komentarzy, a fani artystki nie kryją oburzenia i odwracają się od niej. Choć gwiazda początkowo nie zabierała głosu, w końcu postanowiła zareagować na medialne doniesienia.
Beata K., piosenkarka zespołu Bajm, została wczoraj przewieziona na komendę za jazdę pod wpływem alkoholu. Dziś pojawiła się na przesłuchaniu. Choć przyznała się do winy, odmówiła złożenia wyjaśnień.Znana piosenkarka miała przemierzać ulice Warszawy zygzakiem, a potem przejechać na czerwonym świetle. Świadkowie wszystko widzieli i wezwali służby.
Beata Kozidrak przerwała długo zapowiadany koncert, który odbył się w niedzielę 11 lipca we Wrocławiu. Piosenkarka nie miała wyboru. Wydarzenie musiało zakończyć się przed czasem z powodu trudnych warunków pogodowych. Uznano, że zgromadzonym fanom grozi niebezpieczeństwo. Artystka opublikowała już oświadczenie w tej sprawie.Fani Beaty Kozidrak nie kryli rozczarowania tym, jak potoczył się niedzielny koncert. Piosenkarką już od dawna zapowiadała wydarzenie i – podobnie jak publiczność – czekała na powrót na scenę oraz żywy kontakt ze słuchaczami. Choć zapowiadała się świetna zabawa, niespodziewanie musiała zostać przerwana.Wiele osób czekało miesiącami na to, by zobaczyć Beatę Kozidrak na scenie. Niestety w ostatniej chwili podjęto decyzję o przerwaniu koncertu. Impreza zakończyła się przed planowanym czasem, ponieważ – jak wyjaśniła później piosenkarka – burza zagrażała bezpieczeństwu zgromadzonych.
Jedną z największych gwiazd wydarzenia Polsat SuperHit Festiwal 2021 bez wątpienia była Beata Kozidrak. Piosenkarka wraz z zespołem Bajm otworzyła wielką imprezę w Operze Leśnej. Wokalistka po raz kolejny udowodniła, że scena jest jej żywiołem. Później jednak jej zachowanie nie wszystkim przypadło do gustu. Najpierw nie pojawiła się na spotkaniu z prasą, później jednak szalała na ściance. Uwagę zwróciła jej nawet córka, która najprawdopodobniej stwierdziła, że mama trochę przesadza.Po raz kolejny Beata Kozidrak chciała udowodnić, że królowa jest tylko jedna. Polsat SuperHit Festiwal 2021 było idealnym wydarzeniem – pierwszym tak dużym po wybuchu pandemii – by pokazać, że piosenkarka nie wyszła z formy i nadal jest prawdziwym zwierzęciem scenicznym.Fani Beaty Kozidrak mogli usłyszeć jej największe przeboje, podczas gdy występowała na deskach Opery Leśnej wraz z zespołem Bajm. Póki trwał koncert, z pewnością się nie zawiedli, ponieważ piosenkarka ewidentnie była w formie. Być może aż za bardzo dała się ponieść emocjom, ponieważ według części widzów aż za dobrze bawiła się na ściance. Gdy prezentowała kolejne pozy, córka zwróciła jej uwagę.
Po wczorajszym koncercie Beaty Kozidrak na sopockim festiwalu Polsat SuperHit Festiwal w internecie pojawiły się tysiące komentarzy fanów oraz widzów. Gwieździe zarzucano, że mocno fałszowała, a potem swoje głosy niezadowolenia dorzucili dziennikarze. Artystka miała spotkać się z mediami, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło.Tysiące komentarzy pojawiło się po występie Beaty Kozidrak - tylko część z nich wybrzmiewała pozytywnie. Fani kompletnie inaczej wyobrażali sobie wielki powrót artystki na scenę po miesiącach przerwy. Czy koncert rzeczywiście był niewypałem?
Podczas koncertu Beaty Kozidrak na Polsat SuperHit Festiwal doszło do niespodziewanej sytuacji. Artystka nagle przerwała występ i zaprosiła na scenę w Sopocie byłego męża, Andrzeja Pietrasa. Para rozstała się w atmosferze skandalu, na oczach wszystkich doszło jednak do pojednania.Koncert w Sopocie był dla Beaty Kozidrak pierwszym od czasów pandemii występem przed wielką publicznością. Nic dziwnego, że diwa bardzo się do niego przygotowywała, a efekt końcowy zwalił widzów z nóg.Kozidrak pojawiła się na scenie w czarno-czerwonym gorsecie na stalowych fiszbinach. Był on wysadzany 40 tysiącami kryształków Swarovskiego. Przygotowanie go podobno zajęło firmie całe dwa miesiące. Gwiazda wyglądała olśniewająco, a w występach towarzyszył jej chórek złożony z trzech wokalistek.
Beata Kozidrak w swojej autobiografii pt. „Beata. Gorąca krew” zdradziła wiele sekretów, ale jeden z nich zupełnie zaskoczył fanów gwiazdy. Okazuje się, że w trakcie małżeństwa z Andrzejem Pietrasem, piosenkarka zauroczyła się w muzyku, który wcześniej był w związku z jej koleżanką po fachu. Andrzej Pietras i Beata Kozidrak byli małżeństwem przez 36 lat, a wspólne życie dzielili nie tylko w domu, ale również w pracy. Ukochany piosenkarki przez lata pełnił bowiem rolę menadżera zespołu Bajm i choć świetnie sprawdzał się w tej roli, z czasem para zaczęła się od siebie odsuwać z powodu jego pracoholizmu.
Dla 60-letniej Beaty Kozidrak, podobnie jak dla zmarłego Krzysztofa Krawczyka, rodzina jest najważniejsza. Artystka od wielu lat współpracuje zawodowo ze swoją starszą córką, Katarzyną. Niewiele osób jednak wie, czym się zajmuje młodsza z córek Kozidrak. W wywiadzie, jakiego diva udzieliła Tygodnikowi Na żywo, artystka w końcu opowiedział, czym zajmuje się Agata. Mama może być dumna!