Piosenkarka pogratulowała już swojej córce zamieszczając na jej Instagramie uroczy komentarz. Nowy rok z pewnością będzie dla wokalistki wyjątkowy. Beata Kozidrak po raz trzeci zostanie babcią. Jej młodsza córka właśnie ogłosiła, że spodziewa się dziecka, zamieszczając w mediach społecznościowych zdjęcie z ciążowym brzuchem.
Choć do tegorocznego Sylwestra zostały jeszcze ponad trzy tygodnie, to stacje telewizyjne już rozpoczęły przygotowania do swoich show i rywalizację o widzów. W tym roku polsatowska "Sylwestrowa Moc Przebojów" ponownie odbędzie się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Wiadomo już, kogo widzowie stacji zobaczą na scenie. W minionym tygodniu ruszyły prace przy montowaniu sceny na Górnej Równi Krupowej w Zakopanem, gdzie w tym roku odbędzie się Sylwester Marzeń z TVP. Organizację sylwestrowej imprezy rozpoczęła również stacja Polsat.
Jak dowiedzieli się dziennikarze "Super Expressu", Beata Kozidrak odwołała się od wyroku sądu w sprawie wyroku za jazdę po spożyciu alkoholu. Chodzić ma o nakaz prac społecznych, których nie chce wykonywać wokalistka. W swoim oświadczeniu Kozidrak twierdziła, że jest gotowa ponieść konsekwencje swoich czynów. Wszystko wskazuje jednak na to, że prace społeczne to dla niej za wiele. Sprawa Kozidrak trafia do sądu Choć wydawało się, że sprawa Beaty Kozidrak dotarła do ostatecznego finału, wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec. Piosenkarka nie zamierza podobno uznać sądowego wyroku. Wszystko zaczęło się we wrześniu, gdy wokalistka przyłapana została na jeździe pod wpływem alkoholu w Warszawie. Z relacji świadków wynikało, że jechała ulicą "zygzakiem". Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo We krwi artystki stwierdzono 2 promile alkoholu, co doprowadziło do postawienia jej zarzutu prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Piosenkarka wydała oświadczenie, w którym zapowiedziała, że jest gotowa ponieść konsekwencje swojego czynu. No, właśnie. Czy jednak na pewno jest gotowa? 29 października zasądzono jej karę pół roku ograniczenia wolności z nakazem wykonywania 20 godzin prac społecznych miesięcznie. Dodatkowo zadecydowano o zakazie jazdy przez 5 lat oraz karze finansowej w wysokości 5 tys. zł. Piosenkarka nie chce pracować Redakcja "Super Expressu" wystosowała pismo do sądu z prośbą o poinformowanie jakie konkretnie prace społeczne wykonywać ma artystka. Okazuje się jednak, że wyrok nie jest prawomocny z powodu wniesionego sprzeciwu. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, na które powołuje się dziennik, kością niezgody są właśnie prace społeczne, na które nie chce się zgodzić piosenkarka. Okazuje się jednak, że nie tylko ona nie jest zadowolona z wyroku sądu. Prokuratura również zgłaszała obiekcje w związku z, jej zdaniem, zbyt niską karą w odniesieniu do popełnionego przez Beatę Kozidrak czynu. Jak zakończy się zatem sprawa jazdy po alkoholu Beaty Kozidrak? Czy artystka będzie zmuszona podjąć się prac społecznych? Z pewnością nie dowiemy się tego zbyt szybko. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Oficer wywiadu ocenia dalsze działania Aleksandra ŁukaszenkiAngela Merkel oskarżona przez Beatę Szydło o łamanie zasad UEPrezydent Duda rozmawiał z prezydentem Niemiec. "Jesteśmy suwerennym państwem"Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: jastrzabpost.pl
29 października 2021 roku Sąd Rejonowy Mokotowa wydał wyrok nakazowy w sprawie Beaty Kozidrak, która na początku września tego roku została zatrzymana w Warszawie za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Piosenkarka została uznana za winną.1 września br. w godzinach wieczornych policja drogowa zatrzymała auto marki BMW, za którego kierownicą siedziała wokalistka zespołu Bajm. Beata Kozidrak miała przejechać przez skrzyżowanie ulic Batorego i al. Niepodległości na czerwonym świetle. W czasie kontroli piosenkarka została poddana badaniu alkomatem, które wykazało zawartość alkoholu w wydychanym przez nią powietrzu.
Maryla Rodowicz długo nie pozostała bez odpowiedzi na szpilkę wbitą Górniak i Kozidrak. Ta pierwsza postanowiła jej odpowiedzieć - zrobiła to jednak z pełnym profesjonalizmem i klasą. Czy afera zupełnie ucichnie?Jak na razie swojego zdania na ten temat wciąż nie wypowiedziała Beata Kozidrak. Gwiazda ma na głowie jednak zupełnie inne problemy niż ewentualny konflikt z Rodowicz.
Maryla Rodowicz wspominała sylwestrową noc z 2010 roku, kiedy wystąpiła u boku Edyty Górniak i Beaty Kozidrak. Niespodziewanie skrytykowała artystki za ich pracę. Chodziło o wspólne przygotowywanie się do występu.Wiele ze wspólnych spotkań próbnych trzeba było odwołać ze względu na nieobecność gwiazd. Ostateczny bajeczny efekt widoczny na scenie mógłby się więc wydawać głównie dziełem przypadku.
Nowe fakty w sprawie pijackiego rajdu Beaty Kozidrak ujrzały światło dzienne. Jak donosi "Super Express", z aktu oskarżenia wynika, że wokalistka Bajmu była pięciokrotnie badana alkomatem. Okazuje się, że zanim wsiadła do samochodu, miała wypić litr wina.Choć od zdarzenia z udziałem piosenkarki Beaty Kozidrak minęły już prawie dwa miesiące, to dopiero teraz na jaw wychodzą nowe fakty. Sprawę naświetlił “Super Express”.
Jak informuje TVP Info, prokuratura skierowała już do sądu akt oskarżenia Przeciwko Beacie K. Wszystko w związku z głośnymi wydarzeniami z początku poprzedniego miesiąca. Piosenkarka miała dopuścić się prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.Do zatrzymania Beaty K. doszło na początku września na warszawskim Mokotowie. Jeden z kierowców zauważył pojazd jadący "zygazkiem", po czym poinformował policję i dokonał obywatelskiego zatrzymania.Po przebadaniu kierującej pojazdem alkomatem okazało się, że w jej organizmie miały być aż dwa promile alkoholu. W związku z tym Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów skierowała do sądu akr oskarżenia.
Kilka dni temu media obiegła informacja, że prace nad filmem o Beacie Kozidrak zostały przerwane. Powodem decyzji miał być fakt, że gwiazda została zatrzymana za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Wokalistka Bajmu zdementowała doniesienia, publikując na Instagramie zdjęcie wykonane w studiu filmowym.Na początku września Beata Kozidrak została zatrzymana przez policję. Podczas kontroli drogowej wyszło na jaw, że wokalistka prowadziła samochód pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem wykazało dwa promile w wydychanym powietrzu. Czyn, którego dopuściła się gwiazda, spotkał się z ogromną krytyką.
Beata Kozidrak ponosi kolejne konsekwencje jazdy po Warszawie pod wpływem alkoholu. Film o jej twórczości oraz życiu został anulowany i studio, które miało być odpowiedzialne za jego stworzenie, wycofało się ze wcześniejszych planów. - Jestem ciekawa scenariusza i tego, jaki fragment mojego życia będzie w nim zawarty - mówiła piosenkarka Bajmu, kiedy ogłaszano, że powstanie o niej film.Po tym, jak Beata Kozidrak została złapana 1 września na ulicach Warszawy z dwoma promilami alkoholu we krwi, artystka zmaga się z kryzysem wizerunkowym. Okazuje się, że gwiazda w związku ze swoim zachowaniem traci kolejne współprace.Już wcześniej liderka Bajmu odwołała kilka koncertów. Dodatkowo firma produkująca napój gazowany postanowiła odciąć się od Beaty Kozidrak, która firmowała ich produkt własnym wizerunkiem.Teraz "Super Express" informuje, że Beata Kozidrak otrzymała kolejny bolesny cios w związku z jazdą pod wpływem alkoholu (więcej na ten temat przeczytasz >tutaj<). Film o jej życiu, z którego bardzo się cieszyła, najprawdopodobniej nie powstanie.Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponad miesiąc od głośnego incydentu, który w mgnieniu oka obiegł całą Polskę, Beata Kozidrak zaczyna coraz częściej pokazywać się publicznie. Dziennikarze zauważyli piosenkarkę, gdy wybrała się na długi spacer do sklepu. Po zrobieniu zakupów musiała przejść dwa kilometry pieszo. Reporterzy przy okazji zajrzeli do koszyka gwiazdy, która na początku września straciła prawo jazdy.W ciągu najbliższych tygodni Beata Kozidrak musi radzić sobie bez samochodu. Wiele wskazuje też na to, że gdy nie pracuje, nie korzysta z usług kierowcy. Dziennikarze portalu Fakt zauważyli piosenkarkę podczas zakupów. Zarówno przed wejściem, jak i po wyjściu ze sklepu gwiazda musiała pokonać dwa kilometry pieszo – na szczęście w przyjemnych okolicznościach.Beata Kozidrak spacerowała wśród drzew, mogąc na chwilę poczuć spokój i odpocząć od wzroku fanów. We wrześniu mówiła o niej cała Polska, choć artystka z pewnością nie takiej uwagi by sobie życzyła. Dziennikarze postanowili zobaczyć, co wokalistka włożyła do swojego koszyka. Piosenkarka kupiła między innymi pieczarki oraz ogórki. Ze sklepu wróciła także z czteropakiem piwa bezalkoholowego. Wracając do domu, wyraźnie zmęczona celebrytka musiała co jakiś czas odpoczywać, ponieważ dźwigała niemałą torbę z zakupami.
Beata Kozidrak wystąpiła po raz pierwszy od afery związanej z prowadzeniem samochodu po pijanemu. Pojawiła się jako gościni z okazji 25-lecia aktywności scenicznej Justyny Steczkowskiej. Obiecała też, że niedługo spotka się ze swoimi fanami na koncertach. To jedna z pierwszych większych aktywności, w których Kozidrak wzięła ostatnio udział. Jej powrót na scenę publiczność nagrodziła owacjami na stojąco.
Po tym, jak Beata Kozidrak została przyłapana na prowadzeniu samochodu w stanie nietrzeźwości, gwiazda chwilowo wycofała się w cień i zniknęła z mediów społecznościowych. Po długiej przerwie piosenkarka zamieściła w sieci post i poinformowała fanów, co u niej słychać.Informacja o zatrzymaniu Beaty Kozidrak przez stołecznych policjantów wstrząsnęła fanami gwiazdy na początku września tego roku. Według relacji świadków zdarzenia, piosenkarka miała jeździć „od krawężnika do krawężnika”, a także nie zatrzymać się na czerwonym świetle. Jej zachowanie za kierownica wzbudziło podejrzenia innych członków ruchu drogowego, którzy powiadomili służby.
Beata Kozidrak wraca na scenę. Po incydencie sprzed miesiąca, kiedy to piosenkarka po pijanemu prowadziła samochód, gwiazda nie chce się dłużej ukrywać. Już wkrótce wystąpi na serii koncertów razem z Justyną Steczkowską.Beata Kozidrak ma za sobą trudne chwile. Po tym, jak warszawska policja zatrzymała ją za jazdę na podójnym gazie, wokalistka zaszyła się w domowym zaciszu i unikała występów publicznych. Wydała jedynie lakoniczne oświadczenie, w którym przyznała się do winy i przeprosiła za swój wyczyn. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie chce dłużej uciekać przed konfrontacją i zamierza wrócić do koncertowania.
Ciąg dalszy afery z Beatą Kozidrak w roli głównej. Po tym jak gwiazda jechała po pijanemu ulicami Warszawy odwróciło się od niej wiele osób. Piosenkarka może jednak liczyć na starego przyjaciela, Andrzeja Koziarę, który opowiedział o trudnych dośiwadczeniach i hucznych imprezach z przeszłości liderki "Bajmu".Beata Kozidrak 1 września została zatrzymana przez policję, która przyłapała wokalistkę na jeździe samochodem po wypiciu alkoholu. Choć na szczęście nikomu nic się nie stało, to gwiazda ma teraz duże kłopoty. Wkrótce stanie przed sądem, odcięli się od niej także sponsorzy. Jedną z niewielu osób, które deklarują swoje wsparcie jest Andrzej Kozaira, były muzyk zespołu "Bajm".
Na początku września policja zatrzymała Beatę Kozidrak, gdy pod wpływem alkoholu jechała samochodem po Warszawie. Wokalistka od tamtego czasu wydała jedynie oficjalne oświadczenie na Instagramie, ale poza tym unika jakiejkolwiek formy kontaktu z fanami. Jednak dzięki Justynie Steczkowskiej pojawiło się nagranie z nią i informacje o pierwszym koncercie od przykrych wydarzeń.- Każdy z nas ma swoje trudne lekcje w życiu i nie nam je oceniać. Beata jest i zawsze była fantastyczną wokalistką, serdeczną koleżanką w pracy i po prostu fajną kobietą. Proszę, żebyście o tym pamiętali przede wszystkim - napisała Steczkowska w poście na Instagramie z 10 września.Jeszcze przed aferą z Beatą Kozidrak w roli głównej, Justyna Steczkowska nagrała razem z nią piosenkę, czym zaskoczyła swoich fanów. Utwór ten zaprezentowany zostanie po raz pierwszy na żywo 3 października w Poznaniu na koncercie, który otworzy trasę koncertową Steczkowskiej z okazji jej 25-lecia na scenie.Gdy Kozidrak znalazła się na oczach całej Polski w wyniku jazdy po alkoholu, jedną z osób, które ją broniły, była właśnie Justyna Steczkowska. Piosenkarka zaapelowała do fanów, by wyzbyli się wszelkich ocen i przypomnieli sobie książki, które im polecała, w których podstawą jest miłość, empatia i szacunek do drugiego człowieka.
Nie milkną echa pijackiego rajdu Beaty Kozidrak po ulicach Warszawy. W obronie piosenkarki stanął ostatnio jej były przyjaciel z zespołu Andrzej Koziara. Mężczyzna wyznał, że artystka przechodziła w domu przez prawdziwą gehennę, mimo to zawsze trzymała fason.Przyszłość nie maluje się dla Beaty Kozidrak pomyślnie. Piosenkarka zbiera żniwa swojego niechlubnego występku, czyli jazdy po pijanemu. Jak się okazuje, wokalistka ma za sobą także trudną przeszłość. O jej niełatwych doświadczeniach życiowych opowiedział były muzyk "Bajm" Andrzej Koziara.
Beata Kozidrak po incydencie prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu zrezygnowała z publicznych wyjść i zaszyła się w domu. W trudnych chwilach wspierają ją córki. Okazuje się, że pomocną dłoń wyciągnął do gwiazdy także były mąż, Andrzej Pietras.W oficjalnym komunikacie Beata Kozidrak przyznała, że wstydzi się prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Niefortunna wycieczka nadszarpnęła wizerunkiem gwiazdy i naraziła ją na konsekwencje prawne. Można podejrzewać, że jest w nie najlepszej formie psychicznej.
Beata Kozidrak, która niedawno została zatrzymana przez policję za jazdę po alkoholu, zwróciła się z prośbą o publikowanie jej pełnego nazwiska oraz wizerunku w mediach. Gwiazda nie zamierza dłużej milczeć i uchylać się od odpowiedzialności za swoje haniebne zachowanie.Wokalistka "Bajm" przeżywa ostatnio życiowe rozterki. 1 września Kozidrak trafiła na warszawski komisariat po tym, jak przyłapano ją na jeździe wężykiem ulicami stolicy. W związku ze zdarzeniem piosenkarka ma duże kłopoty, bo grozi jej do 2 lat więzienia. Gwiazda wydała już oświadczenie, w ktorym przeprosiła za swój czyn, a teraz zamierza ponieść jego konsekwencje.
Beata K. znalazła się w położeniu, w którym raczej nie chciałaby przebywać. Wokalistka została zatrzymana za jazdę pod wpływem alkoholu, za co może spotkać ją bardzo poważna kara. Tymczasem, piosenkarka wraca do koncertowania, a szczegóły jej pierwszego występu zdradziła Justyna Steczkowska.Przypominamy - przed kilkoma dniami media obiegła wiadomość, że Beata K. została zatrzymana przez stołecznych funkcjonariuszy za jazdę pod wpływem alkoholu. Badania miały wykazać aż 2 promile w jej organizmie. Artystka usłyszała stosowne zarzuty i oczekuje teraz na decyzję wymiaru sprawiedliwości. Mało kto mógł przypuszczać, że liderka Bajmu pozbiera się w tak krótkim czasie. Okazuje się, że już 3 października będzie można zobaczyć ją na scenie i to w nie byle jakim towarzystwie. O wszystkim na swoim Instagramie poinformowała Justyna Steczkowska.
Wiadomość o jednej z najsłynniejszych polskich piosenkarek Beacie K., która została została zatrzymana za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, wywołała wielką burzę w mediach. Gwiazda z pewnością poniesie konsekwencje prawne. Według ekspertów katastrofa wizerunkowa może przyczynić się także do ograniczenia zarobków.Nadal nie wiadomo, jaki wyrok usłyszy Beata K. Obserwując jednak komentarze, które pojawiają się w mediach społecznościowych, nie ulega wątpliwości, że gwiazda Bajm zaczęła już ponosić konsekwencje swoich błędów. Internauci nierzadko przekraczają granice dobrego smaku, a krytyka zmienia się w mowę nienawiści.Katastrofa wizerunkowa Beaty K. – inaczej nie da się tego określić – z pewnością będzie miała daleko idące konsekwencje. Wbrew pozorom konsekwencje społeczne oraz zawodowe mogą okazać się znacznie dotkliwsze niż te prawne. Niedawno po konsultacji z Wojciechem Szalkiewiczem „Super Express” potwierdził, że wielu partnerów biznesowych oraz reklamodawców może odwrócić się od piosenkarki.
Nie milkną echa ostatniej afery wokalistki zespołu „Bajm” Beaty K., która została zatrzymana przez policjantów jadąc samochodem pod wpływem alkoholu. Jeden z funkcjonariuszy postanowił odnieść się do doniesień medialnych i opowiedzieć dokładnie, co wydarzyło się w minioną środę.Do zdarzenia doszło w środę 1 września na jednej z warszawskich ulic. Policjanci otrzymali zgłoszenie o kierowcy jadącym zygzakiem po ulicy na Mokotowie. Wkrótce okazało się, że za kierownicą siedzi znana piosenkarka Beata K., którą zatrzymano i przewieziono na komendę. Ostatecznie gwiazda została wypuszczona do domu. Teraz policja opowiada o kulisach tego, co działo się na komisariacie.
Znana piosenkarka, Beata K., już kiedyś spowodowała dość poważny wypadek. Co więcej, jechała wtedy z dzieckiem oraz chwilowo oddaliła się z miejsca wypadku. W sądzie mąż starał się argumentować, dlaczego gwiazda jednak wydmuchała 0,27 promila.Wszystko potoczyło się dość dynamicznie, a mąż Beaty K. nie miał pojęcia, że poszkodowany zadzwoni na policję - z pogotowia zrezygnował mimo obrażeń. Gdyby wiedział, co się stanie, nie podawałby ukochanej kieliszka koniaku.
Od momentu pojawienia się w mediach wiadomości o zatrzymaniu Beaty K., która prowadziła samochód, będąc pod wpływem alkoholu, mnóstwo osób zastanawia się, co czeka jedną z najsłynniejszych polskich piosenkarek. Niedawno stanowisko w tej sprawie zajął wiceminister sprawiedliwości. Michał Woś przyznał, że prawo jest jednakowe dla wszystkich i dodał, że liczy na sprawiedliwy wyrok.Beata K. została zatrzymana przez policję 1 września. Miała jeździć zygzakiem po ulicach Warszawy, co nie uszło uwadze innemu kierowcy, który zajechał jej drogę i wezwał służby. Jednej z najsłynniejszych piosenkarek w Polsce odebrano prawo jazdy. Badanie wykazało 2 promile alkoholu w jej organizmie.Nie milknął głosy w sprawie Beaty K. Zatrzymanie współzałożycielki zespołu Bajm komentują – mniej lub bardziej dyskretnie – dziennikarze oraz celebryci. Niedawno stanowisko zajął wiceminister sprawiedliwości. Michał Woś stwierdził, że to sąd zadecyduje o losie artystki, dodając, że liczy na sprawiedliwy wyrok.– Od wymierzania kary jest sąd, a wszyscy są równi wobec prawa. Jestem przekonany, że w tym przypadku będzie to wyrok sprawiedliwy. Nikt nie stoi ponad prawem, nie ma jakiegoś celebryckiego immunitetu, zwłaszcza kiedy coraz więcej pijanych kierowców powoduje tragiczne w skutkach wypadki. Działania instytucji państwa muszą być jednoznaczne – powiedział.
Kamil Baleja, dziennikarz Radia Złote Przeboje, opublikował na TikToku parodię kultowego utworu zespołu Bajm „Ta sama chwila”. Reporter nawiązał do zatrzymania Beaty K. w związku z prowadzeniem samochodu pod wpływem alkoholu.Kamil Baleja dał się poznać szerszej publiczności, gdy Paweł Kukiz zagłosował za kontrowersyjną ustawą lex-TVN. Dziennikarz zażartował wówczas z polityka na wizji, udostępniając nagranie na platformie TikTok.
Koncern Coca-Cola wydał oświadczenie w sprawie współpracy z Beatą K. Przypominamy, że w środę wokalistka została zatrzymana przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Przedstawiciele firmy stanowczo potępili prowadzenie pojazdów po spożyciu napojów wyskokowych i zaznaczyli, że ich kontrakt z gwiazdą dobiegł końca.- Nasza współpraca z artystką oraz kampania z jej udziałem dobiegły końca w lipcu tego roku. Pragniemy podkreślić, że jako Coca-Cola nie akceptujemy żadnych przejawów łamania prawa ani zachowań, które mogą narażać na niebezpieczeństwo innych. Z całą stanowczością potępiamy jazdę po spożyciu alkoholu - deklarowało biuro prasowe w rozmowie z Interią.
Wokalistka Beata K. straciła prawo jazdy po tym, jak nietrzeźwa kierowała samochodem. Artystka złożyła już zeznania na komendzie, postanowiła także zareagować na zamieszanie wokół jej osoby.Dziś rano media obiegła wiadomość, że policja zatrzymała znaną piosenkarkę Beatę K., która miała prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Sprawa wywołała lawinę komentarzy, a fani artystki nie kryją oburzenia i odwracają się od niej. Choć gwiazda początkowo nie zabierała głosu, w końcu postanowiła zareagować na medialne doniesienia.
Beata K., piosenkarka zespołu Bajm, została wczoraj przewieziona na komendę za jazdę pod wpływem alkoholu. Dziś pojawiła się na przesłuchaniu. Choć przyznała się do winy, odmówiła złożenia wyjaśnień.Znana piosenkarka miała przemierzać ulice Warszawy zygzakiem, a potem przejechać na czerwonym świetle. Świadkowie wszystko widzieli i wezwali służby.