Tajna broń USA nad Polską. Wiemy, co się dzieje
Napięcie na wschodniej flance NATO nie słabnie, a niebo nad Europą Środkową stało się areną cichej gry wywiadów. Na niebie pojawiła się tajna broń, o której przelocie niewiele osób wiedziało. Choć uwaga świata skupia się na froncie ukraińskim, kluczowe manewry odbywają się również bezpośrednio nad Polską.
Wojna w Ukrainie wciąż trwa
Trwająca od ponad trzech lat pełnoskalowa wojna, którą Rosja wypowiedziała Ukrainie, całkowicie zredefiniowała architekturę bezpieczeństwa na Starym Kontynencie. Konflikt ten, będący największym starciem militarnym w Europie od czasu II wojny światowej, nie ogranicza się jedynie do linii frontu w Donbasie czy na Zaporożu. Kreml, dążąc do destabilizacji zachodnich demokracji, od lat stosuje szeroki wachlarz działań hybrydowych, które nasiliły się w obliczu niepowodzeń rosyjskiej armii na ukraińskich stepach. Mamy do czynienia z bezprecedensową skalą prowokacji, obejmujących ataki cybernetyczne na infrastrukturę krytyczną, próby zakłócania sygnału GPS w rejonie Morza Bałtyckiego czy akty dywersji, o których coraz głośniej informują europejskie służby wywiadowcze. W tym skomplikowanym krajobrazie geopolitycznym Polska, ze względu na swoje położenie, odgrywa rolę absolutnie kluczową. Długa granica z ogarniętą wojną Ukrainą, a także sąsiedztwo z nieprzewidywalną Białorusią i zmilitaryzowanym obwodem królewieckim, czynią z naszego kraju państwo frontowe NATO.

To tutaj krzyżują się szlaki logistyczne, którymi płynie pomoc dla Kijowa, i to tutaj Sojusz Północnoatlantycki musi demonstrować swoją determinację. Rosyjska doktryna wojenna nie uznaje próżni, a każda oznaka słabości Zachodu mogłaby zostać odczytana jako zachęta do eskalacji. Dlatego też obserwujemy nieustanny wyścig zbrojeń i technologii, w którym informacja staje się bronią równie śmiercionośną, co pociski manewrujące. Świadomość zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej wymusza na państwach członkowskich ciągłą czujność.
Nie chodzi już tylko o konwencjonalne starcie pancerne, ale o rozpoznanie intencji przeciwnika, zanim ten zdąży wykonać ruch. Właśnie w tym celu NATO intensyfikuje działania wywiadowcze, starając się prześwietlić każdy manewr wojsk rosyjskich stacjonujących tuż przy granicach Sojuszu. Agresywna retoryka Moskwy, poparta rozmieszczaniem taktycznej broni jądrowej na Białorusi, sprawia, że margines błędu w ocenie sytuacji jest zerowy, a potrzeba posiadania "oczu i uszu” głęboko po stronie przeciwnika stała się priorytetem.
NATO dostarcza broń do wschodniej flanki
Odpowiedź Sojuszu Północnoatlantyckiego na rosyjską agresję jest wielopoziomowa i obejmuje bezprecedensowe wzmocnienie obecności militarnej na wschodniej flance. Mechanizm ten opiera się na strategii odstraszania poprzez zaprzeczenie dostępu (A2/AD), co w praktyce oznacza nasycenie regionu taką ilością zaawansowanego uzbrojenia, by jakikolwiek atak stał się dla agresora nieopłacalny. Kluczową rolę odgrywają tu Stany Zjednoczone, które nie tylko zwiększyły liczebność swoich kontyngentów w Polsce, ale przede wszystkim przerzuciły tu sprzęt najnowszej generacji. Widok czołgów Abrams, wyrzutni HIMARS czy systemów obrony powietrznej Patriot stał się stałym elementem polskiego krajobrazu militarnego. Jednak nowoczesna broń to nie tylko siła ognia, ale przede wszystkim integracja systemów dowodzenia i rozpoznania. Amerykanie, wspierając Ukrainę i zabezpieczając flankę NATO, wykorzystują swoje najpotężniejsze atuty technologiczne.

Mowa tu o samolotach wczesnego ostrzegania AWACS, myśliwcach piątej generacji F-35, które patrolują niebo nad Polską, oraz zaawansowanych systemach satelitarnych. To właśnie ta "niewidzialna” warstwa obrony decyduje o przewadze na współczesnym polu walki. Skuteczność zachodniego uzbrojenia, którą obserwujemy na Ukrainie, w dużej mierze zależy od precyzyjnych danych wywiadowczych dostarczanych w czasie rzeczywistym.
Obecność wojsk sojuszniczych w Polsce i krajach bałtyckich ma również wymiar psychologiczny. Jest to jasny sygnał dla Kremla, że artykuł 5 Traktatu Waszyngtońskiego nie jest martwym zapisem, lecz realnym zobowiązaniem popartym potęgą militarną USA. W tym kontekście każdy ruch wojsk, każde ćwiczenie i każdy lot patrolowy jest elementem skomplikowanej gry dyplomatyczno-wojskowej. Sojusz musi pokazać, że panuje nad sytuacją i jest gotowy do natychmiastowej reakcji. To właśnie w ramach tych działań, często z dala od blasku fleszy, realizowane są misje, które mogą decydować o bezpieczeństwie milionów obywateli Europy. Jedną z takich misji był niedawny przelot maszyny, której możliwości techniczne wykraczają daleko poza standardowe pojmowanie dronów.
Zobacz też: Złe wieści dla Nawrockiego. Najnowszy sondaż mówi wszystko, Polacy mają wątpliwości
Tajna broń pojawiła się nad polskim niebem
Wspomniana misja dotyczyła jednego z najbardziej zaawansowanych bezzałogowców na świecie, USAF RQ-4B Global Hawk. Maszyna ta, startująca z bazy Sigonella na Sycylii, odbyła długi lot przez przestrzeń powietrzną Morzem Tyrreńskim, Francją, Niemcami, by ostatecznie znaleźć się nad Polską. Co ciekawe, i co rzadkie w przypadku misji wojskowych o takim charakterze, dron miał włączony transponder, dzięki czemu jego trasa była widoczna w popularnych serwisach śledzących ruch lotniczy. Maszyna operowała w rejonie tzw. przesmyku suwalskiego, wąskiego pasa terenu łączącego Polskę z Litwą, a oddzielającego obwód królewiecki od Białorusi. Eksperci wojskowi zwracają uwagę, że ten konkretny dron nie jest zwykłym aparatem latającym.
Global Hawk to bezzałogowy statek powietrzny przeznaczony do misji zwiadowczych, zdolny operować na pułapie znacznie wyższym niż typowe samoloty pasażerskie. Potrafi osiągać wysokość około 18 000 metrów. Jego kadłub ma 14 metrów długości, a napęd zapewnia mu silnik turbowentylatorowy Rolls-Royce.
Na tej wysokości dron osiąga prędkość przelotową ok. 310 węzłów (574 km na godzinę) i może pozostać w powietrzu przez ponad 30 godzin. Dzięki zasięgowi ok. 12 300 mil morskich (ponad 22 tys. km), Global Hawk może opuścić Sycylię, przeszukać pół kontynentu i wrócić bez tankowania - opisywał brytyjski dziennik UK Defence Journal.
Podkreślono również, że wyposażono go w zaawansowane systemy obserwacyjne, w tym radary, kamery elektrooptyczne i termowizyjne oraz urządzenia do przechwytywania i analizy sygnałów.
Takie loty stanowią część regularnego monitoringu sytuacji w Rosji, prowadzonego przez amerykańskie i natowskie służby wywiadowcze - dodano.
Przeprowadzona misja odbyła się 19 listopada.