Atak zimy w Polsce. Strażacy mają pełne ręce roboty, niepokojące ustalenia
Dramatyczne doniesienia napływają z południowej części Polski. Uderzenie zimy szczególnie mocno dotknęło mieszkańców Podkarpacia, Lubelszczyzny, a także Małopolski. Zasypane są całe miejscowości, a nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi pozostaje bez prądu. Jak można się spodziewać, gwałtowne opady śniegu wywołały również niemały paraliż na drogach. Strażacy mają pełne ręce roboty. Polskę obiegają niepokojące ustalenia.
Nagły atak zimy w Polsce. Służby mają pełne ręce roboty
Po stosunkowo łagodnym początku sezonu, nad nasz kraj napłynęła fala arktycznego chłodu, która przyniosła nie tylko znaczne obniżenie temperatury, ale również intensywne opady śniegu, które totalnie sparaliżowały wiele miejscowości w południowej części Polski.
Szczególnie mocno sypało na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie oraz Małopolsce, w której to opady białego puchu były szczególnie mocne. Nie jest to jednak koniec złych wiadomości. IMGW wydało ostrzeżenia I i II stopnia przed intensywnymi opadami śniegu. Mieszkańcy powiatów gorlickiego, nowosądeckiego, nowotarskiego, tatrzańskiego i Nowego Sącza dostali nawet alerty od Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
To była bardzo intensywna noc dla służb. Strażacy mieli pełne ręce roboty
W odpowiedzi na bardzo intensywne opady śniegu na południu Polski, straż pożarna musiała interweniować niemal 1,5 tys. razy. Usuwano m.in. powalone drzewa, które uszkodziły linie energetyczne lub blokowały drogi.
Z przekazanych informacji wynika, że najwięcej interwencji strażaków miało miejsce w woj. podkarpackim, bo aż 1261. Z kolei w woj. małopolskim odnotowano 297 zdarzeń wymagających wsparcia służb, a w woj. lubelskim - 43.
Prognozy synoptyków sprawdziły się co do joty. W nocy z soboty na niedzielę 23 listopada w wielu miejscach w Polsce spadło nawet kilkadziesiąt centymetrów śniegu, co znacząco wpłynęło na sytuację na drogach. Na wielu odcinkach sytuacja jest wręcz dramatyczna.
Działania strażaków polegały przede wszystkim na usuwaniu przewróconych drzew i gałęzi, które łamały się pod naporem mokrego śniegu i silnych podmuchów wiatru. Upadające konary uszkadzały linie energetyczne, blokowały ulice oraz spadały na budynki mieszkalne i zaparkowane pojazdy. Na szczęście w wyniku zdarzeń nikt nie został ranny - poinformował rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Karol Kierzkowski.
Setki miejscowości zasypanych. Dramatyczne ustalenia służb
Z informacji PAP-u wynika, że w województwie podkarpackim tylko w ciągu 12 godzin strażacy przyjęli prawie 800 zgłoszeń. W tysiącach domostw w dalszym ciągu nie ma prądu.
Służby na bieżąco próbują usuwać awarie, ale nowe cały czas się pojawiają, bo ciężki śnieg zalega na liniach energetycznych, a gałęzie spadają z drzew i zrywają linie - przekazał dyżurny w rozmowie z PAP.