Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Skandal w kościele w Mysłowicach. Wikariusz odszedł po dwóch miesiącach posługi, nazwał proboszcza "tyranem"
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 11.11.2022 09:19

Skandal w kościele w Mysłowicach. Wikariusz odszedł po dwóch miesiącach posługi, nazwał proboszcza "tyranem"

Skandal w kościele w Mysłowicach. Wikariusz odszedł po dwóch miesiącach posługi, nazwał proboszcza "tyranem"
Unsplash.com/Sebbi Strauch

Skandal w kościele w Mysłowicach. Nie tylko parafianie nie są w stanie znieść proboszcza. Wikariusz Artur Sroga pożegnał się z wiernymi na niedzielnej mszy i nazwał przełożonego "tyranem". Ksiądz Sroga wytrzymał z proboszczem dwa miesiące, poprzedni wikariusz dociągnął do roku. - Mówi, że jest nietykalny - ujawnił jeden z parafian.

Wikary z Mysłowic na początku listopada stał się iskrą dzięki, której o drastycznej sytuacji parafian z Mysłowic dowiedziała się cała Polska. Proboszcz parafii Matki Bożej Fatimskiej ma być złem wcielonym.

Wikariusz Artur Sroga wszedł w niedzielę na mównicę w kościele i poinformował wiernych, że nie jest w stanie dalej pełnić posługi kapłańskiej w ich parafii. Powodem jest proboszcz i incydent, który przelał czarę goryczy.

Chociaż kuria ma wiedzieć o problemach wiernych z Mysłowic, to hierarchowie skorzystali z dobrze znanej Kościołowi katolickiemu taktyki: wyciszyć. 29-letni ksiądz, który publicznie nazwał proboszcza "tyranem" sprawił, że o sprawie usłyszeli niemal wszyscy.

Mysłowice: ksiądz nie wytrzymał z proboszczem

Nikt tak nie działa na szkodę Kościoła katolickiego, jak sam Kościół katolicki. Historia z Mysłowic i tamtejszej parafii Matki Bożej Fatimskiej potwierdza tylko tę regułę.

29-letni ksiądz Artur Soboń na początku listopad pożegnał się z parafianami na niedzielnej mszy świętej. Wikariusz wytrzymał tylko dwa miesiące. Podczas przemowy wskazał, że jego poprzednik zagrzał miejsce w parafii zalewie rok i nie jest to standardowe.

Sprawę nagłośnił "Super Express". Dziennikarze poinformowali, że dzień przed odejściem wikariusza miało dojść do incydentu na plebanii. Proboszcz nazwany w jedną z niedziel "tyranem" miał nakazać wymianę zamków w drzwiach. Wikariusz nie mógł dostać się do budynku i ostatecznie interweniowała policja.

Nie tylko ksiądz ma problem z proboszczem. Wierni w rozmowie z "Super Expressem" opowiedzieli o swojej codzienności w parafii. Najbardziej zaskakuje bezkarność duchownego.

"On sam mówi, że jest nietykalny"

Kuria ma świadomość problemu i z premedytacją unika ukarania kłopotliwego proboszcza? Słowa wypowiedziane przez parafian sugerują, że nie jest to niemożliwy scenariusz.

Proboszcz określony mianem "tyrana" ma robić w parafii, co chce i czuć się bezkarny. Co więcej, o swoich specjalnych względach u hierarchów ma z dumą mówić oburzonym i złym parafianom.

- Było wiele skarg do kurii na niego i wszystkie zostały wyciszone. On sam mówi, że jest nietykalny - powiedział jeden z parafian w rozmowie z "Super Expressem".

Wierni mają być przez proboszcza z Mysłowic, jako zło konieczne, a "księży wikariuszy traktuje jak niewolników". - Wszystkich uważa za debili - dodaje informator dziennikarzy. - Stworzył radę parafialną z ludzi przychylnych jemu samemu. I nikt nawet nie wie, kto w tej radzie zasiada - wyjaśnia parafianin.

Dodatkowo wierni wskazali, iż w kościele, zamiast skupić się na nauczaniu Jezusa, słyszą o polityce. - W kazaniach wywyższa jedną partię polityczną. Wiadomo, jaką - powiedział ze znaczącym przekąsem wierny. Pozostaje czekać na czasy, gdy w Kościele katolickim nie będzie równych i równiejszych. Możliwe, że wtedy zakończy się kryzys wiary i odchodzenie od Kościoła, których przyczyny nie są znane tylko dla hierarchów.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: se.pl