Skandal na cmentarzu, doszło do pomyłki. "Zrobiono nam wielką krzywdę"
Rodzina zmarłej kobiety z Radomia przeżyła prawdziwy koszmar. Wszystko przez fatalną pomyłkę zakładu pogrzebowego, który początkowo wszystkiemu zaprzeczał. - Zrobiono nam wielką krzywdę - powiedział syn, który wyprawiał pogrzeb.
Dramat na pogrzebie, rodzina ofiarą fatalnej pomyłki
Pogrzeb sam w sobie jest trudnym przeżyciem, ale to na co wystawiona została rodzina z Radomia, przechodzi wszelkie pojęcie. Sprawę z 8 grudnia 2022 r. nagłośnili dziennikarze TVN24.
Pan Marcin wyprawiał pogrzeb swojej mamie. Dopełnił formalności i opłacił miejsce na cmentarzu. Kiedy jednak żałobnicy dotarli w dniu ceremonii na radomski Firlej czuli, że coś jest nie tak. Mężczyzna postanowił podejść do pracowników zakładu pogrzebowego obsługujących pogrzeb.
Niecodzienna wpadka w TVP Info, wszystko poszło na żywo. Widzowie nie mieli tego usłyszećPo pogrzebie zakład pogrzebowy próbował się z nim skontaktować
Wszystko rozeszło się o miejsce, w którym miała zostać złożona trumna ze zmarłą. Syn kobiety opłacił mogiłę o numerze 19, ale przygotowano kwaterę o numerze 9. Jak relacjonuje TVN24, pan Marcin zgłosił swoje wątpliwości pracownikom zakładu, ale ci z miejsca ucięli dyskusję.
- Wiedziałem, że to nie jest to miejsce. Uznałem jednak, że może coś się zmieniło. Pomyślałem, że być może z grobem numer 19 było coś nie tak. Nie chciałem przerywać ceremonii, zwłaszcza że to też był dwuosobowy grób - wyjaśniał w rozmowie z dziennikarzami.
Żałobnicy pogrążeni w bólu przyjęli więc, że zakład pogrzebowy wie, co robi i złożyli zmarłą do grobu, po czym ruszyli na stypę. Po pewnym czasie syn zmarłej zobaczył, że jego telefon pełen jest powiadomień o nieodebranych połączeniach.
Syn uważa, że doszło do "dzikiej ekshumacji"
Okazało się, że syn zmarłej kobiet miał racje. Jego mam spoczęła w złym miejscu, ale zachowanie zakładu pogrzebowego oburzyło wszystkich. Mężczyzna usłyszał, że doszło do fatalnej pomyłki, ale ta… została już naprawiona, gdyż „trumna została już przeniesiona do właściwego grobu”.
Pracownicy zakładu pogrzebowego oświadczyli, że ten za błąd odpowiada zarządca radomskiego cmentarza, ale po złożeniu oficjalnej skargi prawda wyszła na jaw. Za bolesną wpadką na pogrzebie stoi właścicielka firmy. W dokumentach popełnił pozornie drobny błąd, który przyniósł ze sobą wiele bólu. Zamiast wpisania numeru kwatery “19” w dokumentach widniał numer “9”. Takie ustalenia wysnuli śledczy z prokuratury, którzy otrzymali zgłoszenie o możliwości znieważenie zwłok.
- Zrobiono nam wielką krzywdę. Moja mama została finalnie złożona do grobu bez duchownego, bez bliskich. Bez naszej wiedzy wyciągnięto ją z grobu. Dokonano dzikiej ekshumacji - powiedział w rozmowie z dziennikarzami TVN24 pan Marcin. Właścicielka zakładu pogrzebowego tłumaczyła, że zdecydowała się na wydanie takiego polecenia, gdyż chciała naprawić swój błąd jak najszybciej.
Źródło: tvn24