Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Rodzina pochowała 44-latka. Miesiąc później zadzwonił do siostry
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 28.10.2023 18:53

Rodzina pochowała 44-latka. Miesiąc później zadzwonił do siostry

trumna karawan
(zdj. ilustracyjne) Unsplash.com/panyawat auitpol

Rodzina usłyszała, że 44-letni mężczyzna zginął. Najbliżsi wyprawili mu pogrzeb, po czym po 40 dniach na jaw wyszło, że prawda jest zupełnie inna. Siergiej K. nie tylko zadzwonił do siostry, mimo iż został pochowany. Mężczyzna wrócił do rodzimej Buriacji i zobaczył własny grób. Zwrócił uwagę na jedną rzecz.

Rodzina wyprawiła pogrzeb, w grobie nie spoczął jednak ich syn i brat

Pogrzeb jest trudnym dla rodziny momentem, ale jeszcze trudniej jest zdać sobie sprawę, że w grobie spoczywa obca osoba. Nie ma mowy jednak o pomyłce.

Międzynarodowe wydanie Newsweeka opisuje przypadek Siergieja K. 44-letni skazaniec z Buriacji został wysłany na front. Zgodził się przyłączyć do najemników z Grupy Wagnera, aby opuścić więzienie. Trafił na front wojny w Ukrainie, gdzie został ranny. Nie spodziewał się jednak, że jego rodzina dowie się, że umarł.

Gdzie jest Grzegorz Borys? Byli sąsiedzi ujawnili nieznane fakty, tego nikt się nie spodziewał

44-latek został ranny, ale nie zginął

W kwietniu rodzina 44-latka dowiedziała się, że Siergiej zginął podczas walk na froncie. Prawda była jednak nieco mniej drastyczna. Mężczyzna został ranny, ale trafił do szpitala i przez dłuższy czas przechodził rehabilitację pod nadzorem lekarzy z wojska.

ZOBACZ: Dramatyczne sceny podczas pogrzebu. Zmarła nagle zaczęła oddychać

W międzyczasie jego rodzina wyprawiła pogrzeb. W trumnie złożyła na buriackim cmentarzu ciało, które podpisano imieniem i nazwiskiem Siergieja K. Co więcej, najbliżsi otrzymali spore pieniądze za to, iż 44-latek zginął na wojnie w Ukrainie, mowa aż o sześciu milionach rubli (około 64 tys. dolarów). Największym szokiem był jednak telefon, jaki otrzymała siostra “zmarłego” w lipcu.

Siergiej odwiedził swój grób i oficjalnie "wrócił do żywych"

Pogrzeb Siergieja K. odbył się w kwietniu. W lipcu 44-latek, który skończył rekonwalescencję, zadzwonił do jednej ze swoich sióstr. Ta była w szoku i oświadczyła, że on nie żyje i rodzina pochowała go na cmentarzu. Wskazała, że miało to miejsce 40 dni temu.

ZOBACZ: Nigdy nie mów księdzu tych rzeczy. Dzięki temu pogrzeb będzie tańszy

Siergiej przyjechał do domu i odwiedził własny grób. Według Newsweeka miał stwierdzić, iż został “godnie pochowany”. Dopiero 19 października 44-latek ponownie “wrócił do żywych”. Unieważniono wtedy jego akt zgonu.

Źródło: Newsweek