Poszła do pierwszej spowiedzi. Zdębiała po tym, co usłyszała od księdza. "Kto pyta dziecko o coś takiego?"
Pierwsza spowiedź jest stresującym momentem w życiu większości dzieci. Pewna internautka postanowiła podzielić się z użytkownikami Twittera wspomnieniami z tego wydarzenia. Pytanie, jakie padło z ust księdza, odebrało jej mowę.
Należyte przygotowanie do Komunii Świętej
Pierwsza spowiedź jest wydarzeniem ściśle związanym z pierwszą Komunią Świętą, która wymaga odpowiedniego, duchowego przygotowania. Dzieci otrzymują harmonogram zajęć, na które muszą uczęszczać, a których celem jest przybliżenie ich do Boga oraz lepsze zrozumienie wiary.
Przed przyjęciem sakramentu dzieci muszą nauczyć się wybranych modlitw oraz zrozumieć rangę wydarzenia. Wymaga się również od nich umiejętności wykonywania rachunku sumienia oraz znajomości formułki spowiedzi.
Edyta Golec potrzebuje pomocy w pewnej sprawie. Mąż nie ma do niej cierpliwościBolesne wspomnienie pierwszej spowiedzi. "Kto pyta dziecko coś takiego?"
Użytkowniczka Twittera o nicku "trzykrotka" podzieliła się z internautami nietypowym wspomnieniem z pierwszej spowiedzi. Autorka wpisu odpowiednio przygotowana do podniosłego wydarzenia rozpoczęła wyznawanie grzechów kapłanowi. Następnie wygłosiła wyuczoną formułkę.
Z pewnością nie spodziewała się, że w odpowiedzi usłyszy od księdza następujące pytanie: "Jak się czujesz w swojej człowieczej małości przed potęgą i wielkością Boga?"
Trzeba przyznać, że problemy z odpowiedzią na tak postawione pytanie miałaby większość dorosłych. Pewien internauta słusznie zaznaczył, że nie jest to zbyt udana zachęta młodych ludzi do spowiedzi. - Kto pyta dziecko o coś takiego? - kończy wpis internautka.
Wyznała przed kapłanem, że ma myśli samobójcze. "Spokojnie, to jeszcze nie grzech"
Wstrząsającymi wspomnieniami ze spowiedzi w rozmowie z "Wirtualną Polską" podzieliła się również pani Agnieszka. - Poszłam do spowiedzi po dość długiej przerwie. Nieświadoma, że jestem w trakcie najgorszego epizodu depresyjnego. W życiu mi się posypało, pojawiały się myśli samobójcze, a to z kolei wydawało mi się grzechem. Poszłam więc do jedynego - jak mi się wydawało - bezpiecznego miejsca - wspominała.
Wybrała klasztor kapucynów, zakonników słynących z dobrej spowiedzi. - Gdy klęcząc w konfesjonale powiedziałam, że mam myśli samobójcze, usłyszałam: "spokojnie, to jeszcze nie grzech", ale "pojawiły się pewnie dlatego, że za mało się modlę". Ojciec doradził także, że jak pojawi się kolejna taka myśl, mam pomodlić się na różańcu - tłumaczyła Agnieszka.
To była ostatnia spowiedź w jej życiu. - Jeśli jakiś ksiądz ojciec nie wie, co powiedzieć, powinien chyba pokierować dalej, do innego kapłana, do lekarza, do psychologa? - pytała retorycznie zdruzgotana kobieta.
Źródło: parenting.pl