Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Poślubiła go jedynie dla majątku. Niebywałe, jak wykiwał zachłanną żonę, prawda wyszła na jaw po jego śmierci
Piotr Szczurowski
Piotr Szczurowski 10.02.2025 21:13

Poślubiła go jedynie dla majątku. Niebywałe, jak wykiwał zachłanną żonę, prawda wyszła na jaw po jego śmierci

Sandrine Devillard i Marcel Amphoux
Fot. Facebook: Michel Collin

W sercu alpejskich gór, gdzie piękno natury łączy się z ciszą i spokojem, pewna kobieta postanowiła całkowicie zmienić swoje życie. Jej ambicje i plany nie miały jednak nic wspólnego z turystyką. Piękna Sandrine Devillard, zdeterminowana, aby zdobyć niemały majątek, uknuła plan, który miał doprowadzić ją do bogactwa. W tym przypadku los okazał się niewiarygodnie przewrotny.

Kobieta poślubiła go dla pieniędzy. Bliscy ostrzegali

Sandrine Devillard przybyła do malowniczej alpejskiej wioski z jednym zamiarem - zawarcia bliższej znajomości z Marcelem Amphoux. Mężczyzna, uważany za pustelnika, żył w skromnych warunkach, z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na kogoś, kto posiada bajeczną fortunę. W rzeczywistości był właścicielem ogromnych połaci ziemi położonych w strategicznym miejscu - w pobliżu luksusowego kurortu narciarskiego. Każdego roku wartość jego majątku rosła o setki tysięcy dolarów.

Nie było tajemnicą, że Sandrine zajmuje się obrotem nieruchomościami. Kobieta najpierw próbowała odkupić grunty od Marcela, jednak ten odmówił. Wtedy podjęła inną taktykę - zaczęła uwodzić starszego o 21 lat mężczyznę. Gdy ogłoszono zaręczyny, bliscy i znajomi Amphoux byli wstrząśnięci.

Ludzie buczeli i gwizdali. Wszyscy znali Marcela i uważali, że Sandrine jest tu tylko po to, aby przejąć jego posiadłości i pieniądze - relacjonował jeden z mieszkańców w rozmowie z "Daily Express".

Pomimo sprzeciwu otoczenia, para wzięła ślub w malowniczej wiosce Puy-Saint-Pierre, w której żyło zaledwie około 500 mieszkańców.

W trakcie lotu wyjrzał przez okno i aż go zamurowało. Od razu chwycił za telefon, zdjęcie obiegło całą Polskę

Nowe życie, stary plan

Po bajkowym ślubie nastąpiło coś, co jeszcze bardziej utwierdziło miejscowych w ich obawach. Sandrine niemal natychmiast wróciła do Paryża, a Marcel pozostał w swojej górskiej chatce, gdzie nadal wiódł skromne życie.

Marcel to człowiek rodem ze średniowiecza, a nawet z czasów prehistorycznych. Ja zaś jestem paryżanką z krwi i kości. I wciąż tam mieszkam. Co nie zmienia faktu, że odwiedzam mojego męża tak często, jak to tylko możliwe - tłumaczyła.

Kiedy Marcel postanowił odremontować dom, by jego bliscy mogli w nim mieszkać za darmo, Sandrine nie była zachwycona. Nie przyjęła też dobrze faktu, że mąż wciąż nie zamierza sprzedać swoich gruntów. Niebawem los jednak przyspieszył bieg wydarzeń - Marcel zginął w tragicznym wypadku samochodowym. W aucie znajdowała się również Sandrine i dwoje jej przyjaciół, lecz tylko on poniósł śmierć.

Pojawiły się plotki, że kobieta mogła mieć z tym coś wspólnego, lecz nie znaleziono na to żadnych dowodów.

Testament, który zmienił wszystko

Podczas pogrzebu Sandrine sprawiała wrażenie załamanej wdowy. Niebawem jednak otwarcie testamentu miało rozwiać wszelkie wątpliwości co do jej intencji. Kobieta była przekonana, że odziedziczy cały majątek, lecz prawda była inna. Tuż przed śmiercią Marcel zmienił swoją ostatnią wolę, przepisując cały swój majątek rodzinie i przyjaciołom.

Gdy Sandrine próbowała eksmitować bliskich Marcela, spotkała się z ogromnym oporem. Nie zamierzała się poddać - wniosła sprawę do sądu, twierdząc, że testament został sfałszowany. Ostateczny werdykt, wydany w 2016 roku, potwierdził jego autentyczność. Po czterech latach walki kobieta musiała pogodzić się z przegraną. Jej plan, który wydawał się tak doskonały, zakończył się fiaskiem - a Marcel Amphoux śmiał się zza grobu, zostawiając ją z niczym.