Ogromna wpadka Trzaskowskiego. Taka wiadomość trafiła do wielu osób na chwilę przed debatą

Tuż przed debatą kandydatów w Końskich doszło do nieoczekiwanej sytuacji, która wywołała poruszenie w sieci. Część twórców internetowych, niezwiązanych wcześniej z polityką Rafała Trzaskowskiego, ujawniła, że otrzymała propozycję współpracy od jego sztabu. Komunikacja, według relacji samych zainteresowanych, była nie tylko chaotyczna, ale również nacechowana niezrozumieniem ich przekazu i wartości, które reprezentują.
Jak wyglądał kontakt ze sztabem?
Jedną z osób, które ujawniły kulisy kontaktu ze sztabem Rafała Trzaskowskiego, była Ola Jasianek – aktywistka i twórczyni treści na TikToku, znana z poruszania tematów feministycznych, społecznych i edukacyjnych. Jak relacjonuje, w czwartek przed debatą otrzymała wiadomość mailową z propozycją „nieodpłatnej współpracy” dotyczącej wydarzenia w Końskich.
W rozmowie telefonicznej, która odbyła się niedługo po otrzymaniu wiadomości, członkini sztabu wyraziła wdzięczność za chęć kontaktu, mimo że Jasianek jasno zaznaczyła, iż nie zamierza podjąć się współpracy. Zgodnie z jej relacją, zaproponowano jej publikację autentycznego „pierwszego wrażenia” z przebiegu debaty, najlepiej jeszcze w trakcie jej trwania lub najpóźniej do soboty do godziny 11.
Co ciekawe, mimo deklaracji, że treść publikacji ma być „szczera i subiektywna”, twórczyni miała otrzymać gotowe wycinki z wypowiedzi konkretnych kandydatów, w tym... Sławomira Mentzena, który oficjalnie nie brał udziału w wydarzeniu.
Skandaliczna śmierć w warszawskim szpitalu. Takiego skandalu jeszcze nie było„To wydało mi się bardzo ciekawe, bo przecież w debacie mieli uczestniczyć tylko Trzaskowski i Nawrocki. Skąd więc materiał z Mentzenem? Czyżby coś było zaplanowane z wyprzedzeniem?”. — Zastanawiała się Jasianek.
„Brak budżetu” to nie problem.
W opublikowanym później materiale wideo Jasianek podkreśliła, że najbardziej rozczarowujące nie było to, że sztab nie przewidział budżetu na współpracę, ale fakt, że propozycja w ogóle została do niej skierowana, mimo jej jasno sprecyzowanego profilu i poglądów.
„To nie była propozycja współpracy. To była propozycja, bym stała się narzędziem w kampanii, której nie popieram, propagandową tubą komunikacyjną, i to w dodatku za darmo”. — Skwitowała ostro.
Jasianek podkreśliła, że sztab nie wykonał najmniejszego researchu, co z jej perspektywy oznacza kompletną ignorancję wobec zarówno treści, jakie tworzy, jak i odbiorców, którzy ją śledzą.
„Wystarczyło przeczytać jedno zdanie z mojego opisu, żeby wiedzieć, że to nie jest przestrzeń dla tej kampanii”. — Dodała.
Podobne odczucia miała Agata Marszałkowska, kolejna twórczyni internetowa, która otrzymała wiadomość z propozycją publikacji materiału związanego z debatą. W swoim nagraniu zwróciła się bezpośrednio do sztabu Trzaskowskiego, podkreślając, że zaproszenie do udziału w kampanii zostało wystosowane bez najmniejszej refleksji nad tym, kto jest jego adresatem.
„Nie wiem, jak wpadliście na to, że feministki, które walczą o prawa kobiet i mniejszości, mogłyby promować polityka, który wstydzi się własnych postulatów”. — Mówiła z ironią.
ZOBACZ TAKŻE: Paulina Smaszcz nie bierze jeńców. Ujawniła, co w sądzie zrobił Kurzajewski, Cichopek nie była lepsza
Ekspertka: nietrafiony strzał, ale nie katastrofa
Choć reakcje twórców internetowych były jednoznacznie negatywne, nie wszyscy uznali działania sztabu Trzaskowskiego za poważny błąd kampanijny. Prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka i ekspertka ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, w rozmowie z Gazeta.pl podkreśliła, że współprace z osobami rozpoznawalnymi – niezależnie od ich aktywności zawodowej, są od lat integralną częścią kampanii wyborczych.
„Kiedyś to byli celebryci, dziś są to influencerzy. Tego typu współprace to nie nowość, tylko ewolucja”. — Zauważyła.
Jej zdaniem, sytuacja była jedynie nietrafioną próbą dotarcia do nowych grup odbiorców i wynikała z pośpiechu oraz braku odpowiedniego rozeznania.
„Nie widzę tu wielkiego błędu. Trafiono po prostu na osoby, które reprezentują zupełnie inne wartości. To pomyłka, nietrafiony adres – i tyle”. — Powiedziała.
„Każdy dzień kampanii to nowa odsłona. Kandydaci próbują wszystkiego, bo wiedzą, że tradycyjne formy już nie wystarczają. Ale trzeba wiedzieć, do kogo się mówi. W tym przypadku to się nie udało”. — Podsumowała Kasińska-Metryka.
😳 SZOKUJĄCE, JAK POŻEGNANO BURSZTYNOWICZ W KLANIE I TO PO 20 LATACH! ☹️😳





































