Niebywałe sceny tuż po zamknięciu lokalu wyborczego. Otworzyła kopertę i zaniemówiła
Wybory parlamentarne już za nami, ale temat wciąż jest żywy, przede wszystkim dlatego, że nie znamy jeszcze ostatecznych wyników. Z całego kraju spływają także doniesienia na temat przebiegu głosowania, które nie wszędzie odbyło się bez zakłóceń. Ogromny skandal wydarzył się m.in. w Łęcznej na Lubelszczyźnie. Tam w lokalu musiała nawet pojawić się policja. Co się stało?
Skandal w lokalu wyborczym w Łęcznej
Poza publikowanymi co kilka godzin aktualizacjami dotyczącymi wyników z poszczególnych obwodów oraz frekwencji wyborczej, Państwowa Komisja Wyborcza na bieżąco informuje nas także o incydentach w lokalach wyborczych.
Całe szczęście, tym razem obyło się bez większych afer, choć niektórym wcale nie było do śmiechu. Posągowa atmosfera zapanowała np. w lokalu w Łęcznej (woj. lubelskie), gdzie już wydawało się, że pracę komisji zwieńczono sukcesem. Radość, jak się wkrótce okazało, była jednak przedwczesna.
Niepokojące doniesienia z Białegostoku. "Miała dzwonić do komisarza wyborczego i na policję "Doszło do bezczelnej kradzieży
Zamęt rozpoczął się pod koniec prac, kiedy to przewodnicząca lokalnej komisji wyciągnęła specjalną kopertę mającą zawierać pieniądze na wynagrodzenia dla członków gremium. Do wypłacenia było 5,7 tys. zł, czyli po 800 zł dla każdej z osób. Niestety, źródełko w nieustalonych okolicznościach wyschło.
ZOBACZ: Wybory 2023. Kolejna śmierć w lokalu wyborczym. Kobieta nie zdążyła pobrać kart do głosowania
- Brakowało 1 tys. 600 zł. Na razie nie wiadomo, gdzie i kiedy zniknęły. Przewodnicząca miała pieniądze od piątku. Najpierw trzymała je w domu, potem leżały w jednym z pomieszczeń lokalu wyborczego - wyjaśniła sierżant sztabowy Izabela Zięba z zespołu prasowego policji w Łęcznej.
Sprawą zajęli się więc mundurowi, którzy wyjaśniają aktualnie kiedy i gdzie doszło do kradzieży, a także kto jej dokonał. Trwa analiza nagrań z monitoringu zainstalowanego w komisji.
Wybory nie bez incydentów
Wspomniany incydent nie jest jedynym, do którego doszło w niedzielę 15 października w lokalach wyborczych. W Krakowie np. chętni do głosowania musieli czekać w kolejce długie godziny, bo zabrakło dla nich kart wyborczych.
ZOBACZ: Incydent na placu Piłsudskiego. Świadek przerwał milczenie
W powiecie parczewskim z kolei wiceprzewodniczący jednej z komisji wyborczych został odsunięty od pracy w komisji tuż po interwencji policji, gdyż miał wsiąść za kierownicę pod wpływem alkoholu.
Niestety, w i przed lokalami doszło także do dwóch zgonów. W Łodzi zmarł 66-letni mężczyzna, a w Tuszynie 75-letnia kobieta.
Źródło: Fakt, Goniec.pl