Nauczyciel powiesił kartkę dla uczniów. "Powinien wylecieć z pracy"
W sieci zawrzało, kiedy udostępniono kartkę z poleceniem nauczyciela. Wisi ona w jednej ze szkół ponadpodstawowych w Zabrzu. Uczniowie nie mogą tam załatwiać swoich podstawowych potrzeb fizjologicznych. Prawnik Marcin Kruszewski mówi o wyrzuceniu z pracy.
Łamanie prawa ucznia i człowieka – chodzi o kartkę
Młodzież z jednej ze szkół ponadpodstawowych w Zabrzu natrafiła na nieprzyjemne polecenia nauczyciela matematyki. Chodzi o kartkę, na której dydaktyk zamieścił swoje polecenia wobec uczniów. Poruszeni, postanowili podzielić się rozkazem nauczyciela na platformie społecznościowej.
„Uwaga! Kto na lekcji wyjdzie do ubikacji - rozwiązuje przykład na tablicy poza kolejnością” – głosi kartka napisana przez nauczyciela matematyki, której zdjęcie zostało udostępnione w sieci.
Od poniedziałku w Biedronce wyjątkowe produkty. Klienci będą walić drzwiami i oknami„Skandalicznie łamie prawa ucznia”
Prawnik Marcin Kruszewski, który cieszy się w mediach społecznościowych znaczną popularnością, podzielił się swoją opinią na temat zachowania nauczyciela.
– Wiecie, co powinno stać się poza kolejnością? Powinien on wylecieć z pracy, bo skandalicznie łamie prawa ucznia – mówi jasno.
Korzystanie z toalety to jedna z podstawowych potrzeb fizjologicznych. Właśnie dlatego zdaniem prawnika szantaż w stronę ucznia godzi w jego godność. Zauważył także, że podanie niepoprawnej odpowiedzi w czasie lekcji skutkuje negatywną oceną. Według niego taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Znany na platformie TikTok prawnik tłumaczy, że za swoje godzące w dobro uczniów zachowanie nauczyciel może ponieść znaczne konsekwencje. Uczeń może zażądać bowiem odszkodowania, gdy dojdzie np. do rozwoju choroby związanej z pęcherzem moczowym.
– Pamiętajcie, że macie prawo do swobodnego korzystania z toalety i nie może to wpłynąć negatywnie ani na waszą ocenę z przedmiotu, ani ocenę z zachowania. Branie do odpowiedzi tylko tych, którzy chodzą do toalety, stanowi formę represji, która w szkole nigdy nie może mieć miejsca – zapewnia Marcin Kruszewski.
Dyrektorka szkoły wystosowała odpowiedź
Na zarzuty względem skandalicznego zachowania nauczyciela postanowiła odpowiedzieć sama dyrektorka szkoły w Zabrzu. Magdalena Kaernbach-Wojtaś w rozmowie z serwisem o2 komentuje materiał Marcina Kruszewskiego:
– Ktoś chciał zbić sobie kapitał tiktokowy, robiąc niepotrzebną aferę.
Powiedziała także, że młodzież w prowadzonej przez nią szkole nie może brać telefonów do toalety. Marcin Kruszewski wystosował wówczas kolejną odpowiedź:
– Tak, nie przesłyszeliście się, dyrektorka w wywiadzie przyznała się, że szkoła łamie podstawowe prawa ucznia (…) O ile szkoła może regulować zasady wnoszenia i korzystania z urządzeń, to nawet jeżeli te zasady złamiemy, to nie możemy zostać ukarani tym, że nie będziemy mogli realizować swoich podstawowych potrzeb fizjologicznych – podsumowuje skandaliczną sytuację.
Źródło: parenting.pl