Napadli na plebanię. Ksiądz ich zaskoczył. Nietypowe sceny w polskiej miejscowości
Obiekty sakralne oraz towarzyszące im budynki plebanii przez wieki kojarzone były z azylem i nienaruszalną strefą sacrum. Ta niepisana zasada coraz częściej jednak ustępuje miejsca brutalnej rzeczywistości, w której duchowni zmuszeni są do fizycznej obrony mienia parafialnego. Do niecodziennych i niebezpiecznych scen doszło w małopolskim Tuchowie.
Majątki Kościoła Katolickiego
Kościół katolicki w Polsce znajduje się w fazie dynamicznych przemian, które dotykają nie tylko sfery duchowej, ale również wymiaru instytucjonalnego i majątkowego. Według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego oraz badań CBOS, liczba wiernych regularnie uczestniczących w praktykach religijnych systematycznie spada, co przekłada się na mniejsze wpływy z tacy i darowizn. Mimo to, w powszechnej świadomości społecznej, a zwłaszcza w optyce grup przestępczych, plebanie i kościoły wciąż postrzegane są jako miejsca gromadzenia znacznych zasobów gotówki oraz cennych przedmiotów liturgicznych. Ten dysonans między rzeczywistą kondycją finansową wielu parafii a mitem o "ukrytym bogactwie” sprawia, że obiekty te stają się atrakcyjnym celem dla złodziei.

Zjawisko kradzieży w obiektach sakralnych nie jest nowe, jednak zmienia się jego charakter. Dawniej dominowały kradzieże precyzyjne, celowane w konkretne dzieła sztuki czy zabytkowe paramenty liturgiczne, dokonywane często na zlecenie paserów obracających antykami. Współcześnie obserwujemy wzrost przestępczości pospolitej, podyktowanej impulsem i chęcią szybkiego zysku. Sprawcy często nie zdają sobie sprawy z realnej wartości przedmiotów, szukając po prostu gotówki.
Sytuację pogarsza fakt, że polskie społeczeństwo jest coraz bardziej spolaryzowane w ocenach duchowieństwa, a spadający autorytet księdza jako osoby zaufania publicznego może, w skrajnych przypadkach, obniżać psychologiczną barierę przed atakiem na osobę duchowną czy naruszeniem miru domowego plebanii. W efekcie proboszczowie i wikariusze, zamiast skupiać się na posłudze duszpasterskiej, coraz częściej muszą inwestować w systemy monitoringu, alarmy, a w krytycznych momentach stawać do walki w obronie parafialnego mienia.
Włamanie na plebanię w Tuchowie
Wspomniane ryzyko zmaterializowało się w sposób gwałtowny w Tuchowie, niewielkiej miejscowości w województwie małopolskim. Zdarzenie, które miało miejsce w jednym z tamtejszych budynków parafialnych, pokazuje determinację przestępców, ale i odwagę duchownego. Jak donoszą lokalne media oraz portal Fakt, do incydentu doszło 23 listopada około godziny 18:00, kiedy to dwóch mężczyzn postanowiło włamać się na teren plebanii. Sprawcy, sądząc prawdopodobnie, że budynek jest pusty, a księża są na wieczornej liturgii, weszli do środka, nie spodziewając się natychmiastowej reakcji gospodarza.
Jak relacjonuje asp. Kamil Wójcik, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie, dwóch zamaskowanych mężczyzn próbowało włamać się do pomieszczenia gospodarczego znajdującego się na plebanii. Sprawców zaskoczył jednak ksiądz, który niespodziewanie wszedł do budynku.
Mężczyzn było dwóch. Byli zamaskowani. Nakrył ich w pomieszczeniu gospodarczym plebanii ksiądz, który próbował ich zatrzymać. Doszło do szamotaniny między nimi. Sprawcy użyli wobec niego gazu i uciekli. Nie zdążyli niczego ukraść - informuje asp. Wójcik.
Na szczęście duchowny nie doznał żadnych obrażeń. Policja prowadzi czynności w tej sprawie i apeluje do mieszkańców o pomoc w ustaleniu tożsamości napastników. Każda osoba, która mogła zauważyć coś podejrzanego w rejonie plebanii, proszona jest o kontakt z funkcjonariuszami.
Poszukiwani są dwaj mężczyźni w wieku około od 20 do 30 lat, szczupli, wzrost około 170 cm i 190 cm. Jeżeli ktoś widział podejrzanych ludzi obserwujących plebanię czy kościół w tym dniu lub wcześniej proszony jest o kontakt z parafią, lub policją, która zajmuje się tą sprawą - głosi komunikat.
Zobacz też: Tragiczny wypadek na torach. Nie żyje kierowca, w akcji wiele służb
Konsekwencje dla włamywaczy mogą być surowe
Konsekwencje prawne dla sprawców tego typu przestępstw są surowe, co wynika z kwalifikacji czynu. Włamanie do budynku, niezależnie od tego, czy jest to dom prywatny, czy plebania, traktowane jest przez polski Kodeks karny jako kradzież z włamaniem. Za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od roku do nawet 10 lat. W przypadku sprawców z Tuchowa, po ich ujęciu, wymiar kary będzie uzależniony od ostatecznej kwalifikacji czynu, uwzględniającej nie tylko sam fakt włamania, ale również agresywne zachowanie wobec interweniującego księdza.
Warto zauważyć, że incydent w Tuchowie wpisuje się w szerszy kontekst problemu zabezpieczenia obiektów sakralnych. Kradzieże w kościołach dotyczą najczęściej skarbon z datkami, które są relatywnie łatwym celem, jednak straty mogą być znacznie poważniejsze, gdy łupem padają zabytkowe monstrancje, kielichy czy obrazy. Choć ich wartość rynkowa jest ogromna, dla paserów stanowią one "gorący towar”, trudny do spieniężenia bez zwracania uwagi. Dlatego też amatorzy cudzej własności częściej szukają gotówki, niszcząc przy tym mienie o wartości często przewyższającej zrabowane sumy. Wyważone drzwi, wybite okna czy zniszczone meble to koszty, które parafia musi pokryć z własnych środków.
Szarpanina na plebanii w Tuchowie jest przestrogą i dowodem na to, że immunitet nietykalności miejsc kultu religijnego w dużej mierze wygasł. Złodzieje, często działający pod wpływem emocji lub używek, nie kalkulują ryzyka w kategoriach moralnych, lecz czysto materialnych. Dla duchownych oznacza to konieczność rewizji podejścia do bezpieczeństwa osobistego i mienia parafialnego. Otwartość plebanii, niegdyś symbolizująca dostępność duszpasterza dla wiernych, coraz częściej musi być ograniczana przez rygle, domofony i systemy alarmowe, co jest smutnym znakiem zmieniających się realiów społecznych.