Mąż Beaty Klimek poddał się badaniu wariografem. Niebywałe, co stało się potem

Beata Klimek zaginęła w październiku 2024 roku, a sprawę jej zniknięcia wciąż okrywa aura tajemniczości. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań śledczym nie udało się ustalić, co stało się z matką trójki dzieci. Tymczasem coraz więcej osób podejrzewa męża 47-latki. Mężczyzna poddał się ostatnio badaniu wariografem. Wiadomo, jakie pytania mu zadano i jak zareagował.
Trwają poszukiwania Beaty Klimek
Beata Klimek z niewielkiego Poradza w województwie zachodniopomorskim, zaginęła ponad 5 miesięcy temu. Była wówczas widziana podczas odprowadzania swoich dzieci do szkoły. Pojawiła się z nimi na przystanku autobusowym, a sama miała jechać do pracy. Od tamtej pory słuch po niej zaginął. Samochód 47-latki znaleziono pod jej domem, choć że regularnie z niego korzystała.
Zaniepokojona rodzina nie czekała długo i zgłosiła sprawę na policję. Od tamtej pory trwają poszukiwania kobiety, jednak w sprawie pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi.
Zaginięcie Karoliny Wróbel. Pojawiła się szokująca hipoteza, rodzina wydała przejmujący apel Koniec zbierania na tacę. Księża chcą inaczej pobierać pieniądze od wiernychZaskakujące hipotezy Jana Klimka
W Poradzu pojawiło się mnóstwo plotek na temat męża pani Beaty. Mężczyzna kategorycznie zaprzecza, jakoby miał jakikolwiek związek z tą sprawą, ale nie ukrywa, że ma nową partnerkę. Co ciekawe, kobieta ma za sobą bardzo mroczną przeszłość. Według ustaleń “Faktu” Agnieszka B. odsiadywała wyrok w związku z zabójstwem jej pierwszego męża Romualda T. Zbrodnia wydarzyła się pod koniec 1999 roku, a motywem miał być romans kobiety z przyrodnim bratem ówczesnego męża. Kobieta została skazana na 3 lata więzienia, jednak opuściła je po 1,5 roku przez wzgląd na wychowywanie małego dziecka.
Na początku poszukiwań Jan Klimek przedstawił zaskakującą teorię na temat zniknięcia swojej żony. Zbudował ją na podstawie tego, co “powiedzieli mu ludzie”. “Dowiedziałem się niedawno, że moja żona prawdopodobnie przed zaginięciem rozmawiała ze swoją siostrą o tym, że odda jej nasze dzieci. Powiedzieli mi to ludzie. Wygląda to tak, jakby wszystko planowała od dawna. Te informacje przekazałem policji” - mówił Jan Klimek w rozmowie z "Faktem".
ZOBACZ: Skandaliczne sceny podczas pogrzebu Barbary Skrzypek. TV Republika naprawdę to zrobiła
Mężczyzna utrzymuje, że Beata Klimek miała wystarczająco dużo pieniędzy, by dobrowolnie oddalić się z miejsca zamieszkania. Postawił także hipotezę, że 47-latka ukartowała zniknięcie wraz z siostrą i jej mężem. “Z tego co wiem, to miała sporą sumę pieniędzy, bo grała na jakiejś platformie. Moim zdaniem wszystko było uknute od strony mojego brata i bratowej. Jeśli sprawa się wyjaśni, to z tamtej strony” - powiedział.
Od dłuższego czasu mężczyźnie sugerowano, aby poddał się badaniu wariografem. Ten zgodził się dopiero po namowach dziennikarzy z portalu “Kanał Kryminalny”.
Mąż Beaty Klimek został zbadany wariografem
Do badania doszło 7 marca 2025 roku. Jan Klimek usłyszał tylko 3 pytania. “Czy w dniu zaginięcia użył pan przemocy fizycznej wobec swojej żony? Czy spowodował pan śmierć swojej żony? Czy ukrył pan ciało swojej żony?”.
Pan Jan przekazał mi przez telefon, że nie wyraża zgody na upublicznienie wyników tego wariografu ponieważ na tych kartkach są jego dane - przekazał Łukasz Tusiński z Kanału Kryminalnego.
“Jestem niewinny, jestem zadowolony z tego badania, że tak wyszło, na siłę nie będę przekonywał innych do swojej osoby. Podczas tego badania nie byłem pod wpływem leków” - miał powiedzieć dziennikarzom mąż zaginionej. Tymczasem autorzy portalu ze zrozumieniem podeszli do jego decyzji. “Miał prawo zdecydować, czy pozwoli na udostępnienie tych wyników, czy też nie. Nie upublicznię tego dokumentu. Zabronił mi pokazać ten dokument, ale chciałbym powiedzieć, że wśród młodych ludzi jest takie powiedzenie: kumaty zrozumie” – wskazal Tusiński.
ZOBACZ: Nie żyje 18-latka, 19-latek walczy o życie. Tragedia w polskiej miejscowości
Jeden z autorów Kanału Kryminalnego podkreślił, że reakcje Jana Klimka podczas badania wariografem były “bardzo silne”.
Mamy dokument i będę z wami szczery. Pan Jan odpowiedział na trzy pytania, urządzenie zarejestrowało bardzo wyraźnie reakcję jego organizmu na te pytania, na jego odpowiedzi. Wariograf to nie jest urządzenie, które ma przesądzić o czyjejś winie. To urządzenie jest obarczone pewnym błędem. Nie może być dowodem, ale jest uzupełnieniem materiału dowodowego. Te reakcje były bardzo silne. Nie mogę powiedzieć, czy one były pozytywne, czy negatywne. Mam apel do pana Jana. Panie Janie, zrobiliśmy badanie wariograficzne, po którym pan powiedział mi prosto w oczy: jestem niewinny, niczego nie zrobiłem. Skoro nie chcemy udostępniać tych materiałów opinii publicznej, to dlaczego nie podda się pan badaniu służbom? - dopytuje Tusiński.
“Wiem, że niejednokrotnie dostał pan taką propozycję, wiem, że pana partnerka obecna takiemu badaniu się poddała, więc co stoi na przeszkodzie, żeby pan to zrobił, panie Janie? Dlaczego nie przerwie pan nagonki na pana, tych oskarżeń, to w pana interesie jest. Chcemy wiedzieć, że pan jest niewinny, że to co pan mówi jest prawdą. Niech pan zrobi to badanie, koniec, kropka” – stwierdził dziennikarz.





































