Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Łukaszenka ma poważny problem, drży o swoje życie. Wiadomo, czego najbardziej się obawia
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 01.03.2023 10:20

Łukaszenka ma poważny problem, drży o swoje życie. Wiadomo, czego najbardziej się obawia

None
NATALIA KOLESNIKOVA/AFP/East News

Atak białoruskich partyzantów na rosyjski samolot zwiadowczy miał przerazić Aleksandra Łukaszenkę. Dyktator zwołał tajną naradę, zmobilizował służby, a wokół Mińska zaczęły się masowe aresztowania. Przedstawiciele tamtejszej opozycji przekazali, że ruch partyzancki z dnia na dzień rośnie w siłę, a Łukaszenka zaczyna się obawiać się o swoje życie.

Białoruscy partyzanci wysadzili rosyjski samolot

W niedzielę (26.02) białoruscy opozycjoniści poinformowali, że partyzanci zniszczyli rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50. Atak z wykorzystaniem dronów przeprowadzono na lotnisku w Maczuliszczach w pobliżu Mińska.

-  Zostały wykorzystane drony, które spowodowały dwa wybuchy. Jeden wybuch w centralnej części samolotu, drugi w przedniej. Zostało uszkodzone wyposażenie, w tym również talerz skanujący przestrzeń. Według naszych informacji, po takich uszkodzeniach samolot już nie powinien polecieć - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Aliaksandr Azarau, lider białoruskiej organizacji antyrządowej BYPOL koordynującej działania białoruskich partyzantów.

Policja z całej Polski szuka tej dwójki. Mieli dopuścić się oburzającego czynu

Białoruska opozycja się nie poddaje

Atak białoruskich partyzantów na rosyjski samolot wywołał popłoch w kręgach Aleksandra Łukaszenki, a sam dyktator ma obawiać się o własne życie. Z tego powodu zwołał tajną naradę. - Obrona przeciwlotnicza na tym wojskowym lotnisku, która miała zadziałać, okazała się nieskuteczna. A on ma taką samą obronę wokoło swojego pałacu. Rozumie, co się święci – wyjaśnił w rozmowie z Faktem Paweł Łatuszka, opozycjonista, były ambasador Białorusi w Polsce. 

- Przez Białorusinów został stworzony plan "Zwycięstwo". Stało się to jeszcze przed wojną i do tego planu zapisało się 200 tys. osób. Ale ten plan był stworzony na sytuację pokojową, kiedy planowaliśmy protesty przeciwko uzurpatorowi – objaśniał.

Gdy Rosja napadła na Ukrainę, a Białoruś zaczęła wspierać agresora, przeciwnicy władzy postanowili zmienić sposób działania. Z inicjatywy organizacji ByPol, zrzeszającej sprzeciwiających się reżimowi byłych pracowników białoruskich służb, powstała grupa stawiająca sobie za cel sabotowanie poczynań rosyjskiego wojska. 

- I wtedy do aktywnej części tego planu wpisało się ponad pięć tysięcy osób. Oni zaczęli zatrzymywać rosyjskie pociągi z żołnierzami i z bronią w regionie homelskim i brzeskim. Zaczęli podpalać systemy zarządzania koleją, co spowodowało duże utrudnienia w ruchu. I to w jakimś stopniu pomogło Ukraińcom w obronie Kijowa. Wielu z nich zostało zatrzymanych, a 11 jest już po wyrokach. Dostali wyroki 22 i 24 lata – tłumaczył Paweł Łatuszka.

Efektem niedzielnej narady są kolejne aresztowania. Służby przeszukały większość budynków użyteczności publicznej i przeczesały miejscowości położone w bezpośrednim sąsiedztwie Mińska. Łukaszenka miał ostrzec swych ludzi, aby taka sytuacja już więcej się nie powtórzyła, a obrona przeciwlotnicza, która nie wychwyciła dwóch dronów, ma być wzmocniona. 

- On zrozumiał jedną rzecz, że obrona przeciwlotnicza na tym wojskowym lotnisku, która miała zadziałać, okazała się nieskuteczna. A on ma taką samą obronę wokoło swojego pałacu. Tak że rozumie, co się święci – mówił w rozmowie z Faktem były ambasador Białorusi w Polsce.

Łukaszenka drży o własne życie

Atak na lotnisko nie jest pierwszą tego typu akcją białoruskich opozycjonistów, kilka tygodni temu bowiem jeden dron wywołał obawy otoczenia dyktatora. - Wtedy Łukaszenka był już wściekły. Na zamkniętej naradzie powiedział, że to on jest osobiście celem. On czuje się zagrożony – mówił Łatuszka.

Mimo nasilających się aresztowań białoruska opozycja nie zamierza się poddawać i według rozmówcy Faktu ludzie są gotowi do walki. 

Łatuszka podkreślił znaczenie ruchów władz Polski i Litwy, które zamykają kolejne przejścia graniczne z Białorusią, co z kolei uderza w handel firm związanych z reżimem.  

- Kroki te dają mocny sygnał nie tylko w stronę reżimu Łukaszenki, ale dają sygnał Unii Europejskiej, że jeżeli są możliwości obejścia sankcji, można iść po prostu drogą fizycznego zamknięcia przejść granicznych - podkreślił. 

- Nam oczywiście zależy na tym, żeby pozostał ruch osobowy, żeby dalej mogły funkcjonować przejścia osobowe, jak w Terespolu, dla zwykłych ludzi w celach humanitarnych i dla tych, którzy z Białorusi muszą uciekać – zaznaczył opozycjonista, który uważa, że tylko twarde traktowanie białoruskiego dyktatora może zmusić go do ustępstw, a w efekcie może nawet do uwolnienia więźniów politycznych.

Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca.

Źródło: Fakt, Rzeczpospolita