Kamil Bortniczuk mógł być szantażowany
Minister sportu Kamil Bortniczuk może być powiązany z nieuczciwymi biznesmenami. Z tego powodu polityk ma być szantażowany poprzez wiadomości SMS. W tle darmowy transport, zniżki na noclegi i zarzuty korupcyjne.
Sprawa ujrzała światło dzienne za sprawą dziennikarstwa śledczego Mariusza Gierszewskiego z Radia Zet. Dotyczy czasów, gdy Kamil Bortniczuk pełnił funkcje urzędnicze.
Kamil Bortniczuk w hotelu przyjaciela. Darmowe przejazdy przyszłego ministra
W 2016 r. Kamil Bortniczuk został dyrektorem biura ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Z ustaleń dziennikarza Radia Zet wynika, że polityk dojeżdżał do pracy z hotelu położonego na obrzeżach Warszawy. Właścicielem obiektu był Bartłomiej Maria Czarnecki, prawnik administracyjno-gospodarczy, którego Kamil Bortniczuk zna jeszcze z czasów szkolnych.
Polityk przyznał, że mieszkał w hotelu przez kilka miesięcy, zgodnie z prośbą kolegi, ale za pobyt płacił. Bartłomiej Czarnecki zdradził, że chciał pomóc znajomemu z rodzinnych stron i brał za nocleg ok. 1,5 tys. za miesiąc. Z kolei Kamil Bortniczuk stwierdził, że płacił 1 tys. zł miesięcznie i to bezpośrednio właścicielowi. Obydwie stawki są poniżej "okazyjnej oferty", którą Bartłomiej Czarnecki ustalił na 99,99 zł za noc (w skali miesiąca - 3 tys. zł).
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Właściciel zdradził, że użyczył Kamilowi Bortniczukowi także samochód. Choć pojazd był leasingowany, to nie zgłosił tego faktu leasingodawcy. Polityk nie widzi w tym nic dziwnego - miał używać auta ("kilkuletniej Toyoty") kilkanaście razy. Przekonuje, że była to koleżeńska przysługa, za którą nie płacił.
Kamil Bortniczuk opuścił hotel w kwietniu 2017 r., gdy dołączył do grona członków zarządu Grupy Azoty. Pod obiekt przyjechał służbowym czarnym Audi A6 i zabrał swoje rzeczy.
"Grube" imprezy z szemranym towarzystwem
Kilka miesięcy po wyprowadzce Kamil Bortniczuk zorganizował w hotelu swoje urodziny. Anonimowy rozmówca Radia Zet, który współpracował z politykiem, zdradził, że było "grubo". - Na urodzinach był tłum gości, dużo jedzenia, szampany, drogie wódki - ujawnił. Sam polityk przyznał, że urodziny kosztowały 10 tys. zł.
Jednak śledztwo redakcji wskazuje, że nie była to pierwsza tego typu impreza. Kilku informatorów potwierdziło, że hotel był miejscem spotkań policjantów, współpracowników służb i biznesmenów, którzy mieli problemy z prawem. Z obiektem jest związany finansowo Tomasz S., były wiceprezes PMPG Polskie Media i znany syndyk. W maju 2015 r. CBA zatrzymało go w sprawie przekroczenia uprawnień w czasie pracy jako syndyk masy upadłościowej. Prokuratura zarzuciła mu narażenie spółek na ogromne straty, a media opisywały sprawę jako "gang syndyka". Jednak Tomasz S. do tej pory nie został oskarżony.
To właśnie hotel stał się głównym przedmiotem sporu. Ostatecznie Czarnecki stwierdził, że został oszukany, a obiekt mu odebrano. Choć stawia się w pozycji pokrzywdzonego, to w 2020 r. został zatrzymany przez policję. Prokuratura Rejonowa w Prudniku zarzuciła mu czynną napaść na policjanta i kradzież dwóch aut. Czarnecki przekonuje, że jest niewinny.
Kamil Bortniczuk może być szantażowany
Po latach Kamil Bortniczuk przyznał w rozmowie z Radiem Zet, że jest świadomy problemów swojego kolegi i tego, w jakie "wpadł towarzystwo". Zapewnił, że kiedyś o tym nie wiedział, dlatego w 2015 r. ułatwił Tomaszowi S. kontakt z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Patrykiem Jakim. Działał "w dobrej wierze".
- Proszę spojrzeć na tę sprawę moimi oczami z roku 2015. Przychodzi kolega, mówi, że zmieniła się władza na lepsze i jest człowiek poszkodowany przez stary układ, który chętnie o tym opowie. Ja nawet nie byłem na spotkaniu, tylko wysłałem dane tego człowieka z prośbą o sprawdzenie. Ewentualnie wykonałem pierwszy krok do tego spotkania - zdradził Kamil Bortniczuk.
Mimo tego polityk twierdzi, że jego kontakty z Tomaszem S. były "sporadyczne". Tymczasem na jaw wyszły wątki, które mogą wpłynąć na działania podejmowane przez ministra sportu. Czarnecki zdradził, że wie "o grupie hakowej". - Widziałem niektóre z tych filmów, [...] dotyczyły mnie. Jeżeli mają na mnie, to mają też na Bortniczuka - ocenił.
Jednak polityk twierdzi, że nie ma powodów do obaw. - Słyszałem od kolegi, który weryfikował te informacje, o nagraniu z hotelu InterContinental, gdzie miała być kokaina i różne przygody. Bardzo łatwo to sfalsyfikowałem. Nigdy tam nie byłem i nigdy nie używałem kokainy - uciął Kamil Bortniczuk.
Wiadomości od wrogów kolegi
Tymczasem Radio Zet jest w posiadaniu korespondencji SMS, z której wynika, że minister sportu mógł być szantażowany. "Panie pośle, może się pan ze mną nie spotkać ale Czernecki opowiada organom ścigania kto u niego w hotelu mieszkał za darmo i komu płacił łapówki. Oczywiście mnie to guzik obchodzi ale będzie z tego dym", czytamy w wiadomości.
Kamil Bortniczuk odpisał, że "żadnych zeznań się nie obawia". "Żadnych łapówek nigdy nie brałem. Za darmo nigdzie nie spałem. Nie widzę powodu aby się w takich sprawach z kimkolwiek spotykać", czytamy dalej. Z kolei nadawca wysłał wiadomość: "Ok, ciekawe czy służby też tak pomyślą. Za dużo było świadków. Mnie to rzeczywiście guzik obchodzi".
Polityk przyznał, że SMS-y z 2020 r. to "próba wbicia klina" między niego a Czarneckiego. Autorami wiadomości mają być wrogowie byłego właściciela podwarszawskiego hotelu. Jednak Kamil Bortniczuk przyznał, że była to dla niego "marginalna sprawa". - Ktoś pisał o rzeczach, które nie miały miejsca, niespecjalnie się tym przejąłem, miałem wtedy na głowie dużo wydarzeń politycznych. To był okres tarć wewnętrznych w Porozumieniu. Miałem głowę gdzie indziej - przekonywał.
Kamil Bortniczuk nie zgłosił sprawy służbom. Jednak teraz, gdy pełni funkcję ministra sportu, przyznał, że "zastanowi się nad tym".
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Oficer wywiadu ocenia dalsze działania Aleksandra Łukaszenki
Angela Merkel oskarżona przez Beatę Szydło o łamanie zasad UE
Prezydent Duda rozmawiał z prezydentem Niemiec. "Jesteśmy suwerennym państwem"
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl
Źródło: Radio Zet