Jarosław Kaczyński ujawnił prawdę na pogrzebie Barbary Skrzypek. To działo się przed jej śmiercią

W sobotni poranek Gorlice stały się miejscem wyjątkowego pożegnania. Choć atmosfera wydawała się spokojna, wszyscy wiedzieli, że za chwilę Rynek i okolice bazyliki wypełnią najważniejsze postaci polskiej sceny politycznej. W centrum uwagi znalazł się Jarosław Kaczyński, który podczas uroczystości żałobnych zaskoczył swoimi słowami.
Polityczne pożegnanie Barbary Skrzypek
W bazylice w Gorlicach zebrali się politycy, których nazwiska znane są każdemu. Byli premierzy, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, posłowie, senatorowie (m.in. Beata Szydło, Mateusz Morawiecki, Marek Suski, Antoni Macierewicz, Piotr Gliński, Mariusz Kamiński, Jacek Sasin oraz Elżbieta Witek) wszyscy przyszli oddać hołd kobiecie, która przez trzy dekady budowała zaplecze najpotężniejszej osoby w polskiej polityce.
Prezydent Andrzej Duda uhonorował Barbarę Skrzypek Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w pierwszej ławce, tuż obok niego, zasiadł Jarosław Kaczyński, który podczas przemówienia nie krył emocji i wzruszenia.
Jednak jego słowa wykraczały poza wspomnienie i żałobne frazy. Właśnie ten fragment jego wystąpienia rozbudził rozmowy nie tylko wśród zgromadzonych, ale i daleko poza murami świątyni. Prezes tonował wprawdzie swój przekaz, przyznając, że Skrzypek nie chciała się leczyć, ale jednocześnie nie wycofał się z twierdzenia, że była „ofiarą złych ludzi” rządzących dziś Polską.

Jarosław Kaczyński zmienia ton
Podczas sobotniego pożegnania Jarosław Kaczyński po raz pierwszy dopuścił do głosu nie tylko polityczne oskarżenia, ale także osobisty żal i poczucie winy. Choć nie zrezygnował z krytyki obecnej władzy, dodał do swojego przemówienia refleksję, która brzmiała wyjątkowo szczerze i emocjonalnie.
„Padła także ofiarą tej swojej twardości, tej wiary, że będzie dobrze, bo prosiłem, sam ją prosiłem, żeby jednak zdecydowała się na lekarza. Nie chciała, wierzyła, że będzie dobrze” — mówił z goryczą.
W tych słowach słychać było smutek i wyrzuty sumienia człowieka, który nie potrafił wpłynąć na decyzje bliskiej sobie osoby.
„Nigdy sobie nie wybaczę tego, że nie potrafiłem jej zmusić do tego, żeby jednak postąpiła inaczej” — dodał, odsłaniając emocje, których zwykle publicznie nie pokazuje.
ZOBACZ TAKŻE: Mąż Kory wściekły na prowadzącego "Pytanie na śniadanie". Musiała interweniować Dowbor
Choroba, codzienny wysiłek i granice wytrzymałości
Jarosław Kaczyński przypomniał również, jak trudna była końcówka zawodowego życia Barbary Skrzypek. Odeszła na emeryturę, kiedy zdrowie już całkowicie odmówiło jej posłuszeństwa.
„Już właściwie każdego dnia miała krwotok z nosa i nawet ja, choć tak bardzo chciałem z nią pracować, nie miałem już możliwości, ani sumienia, żeby namawiać ją do dalszej pracy” — opowiadał w gorlickiej bazylice.
W tych słowach pojawił się obraz osoby, która mimo fizycznych ograniczeń do końca chciała być potrzebna, lecz jej ciało nie było w stanie dłużej tego unieść. Prezes PiS zasugerował, że śmierć Skrzypek była nie tylko skutkiem stresu i przesłuchania, ale też lat życia w napięciu, choroby i własnej niezłomności, która ostatecznie ją przerosła.





































