Ile zarabia Daniel Obajtek? Za jeden dzień inkasuje więcej niż nauczyciele za cały miesiąc
O jego zarobkach już nieraz było głośno, ale w obliczu strajków nauczycieli i innych pracowników budżetówki, kolejne doniesienia mediów wydają się być wyjątkowo bulwersujące. Daniel Obajtek, bo o nim mowa, zarabia w godzinę aż 51 razy więcej niż wynosi minimum krajowe. Co więcej, nie on jeden pławi się w luksusie za państwowe pieniądze. Na życie niczym z bajki mogą liczyć także inni pracownicy spółek Skarbu Państwa, nierzadko związani więzami krwi z politykami PiS.
Horrendalne zarobki Daniela Obajtka
Paszport dany przez PiS do spółki Skarbu Państwa oznacza zazwyczaj jedno: szybki, łatwy i gigantyczny zarobek, gwarantujący życie na poziomie, o jakim przeciętny Polak może tylko pomarzyć.
Kapitał na takiej personalnej transakcji umiał zbić m.in. były wójt Pcimia, Daniel Obajtek, który od jakiegoś czasu jest cudownym dzieckiem partii rządzącej, kierującym gigantem paliwowym - Orlenem.
Jak wyliczyły “Fakty” TVN, Obajtek na biedę narzekać nie może, bowiem w jedną godzinę zarabia aż 1200 złotych, czyli 51 razy więcej niż wynosi minimum krajowe (23,5 zł).
Dla porównania, jeden z nauczycieli, z którym rozmawiała dziennikarka TVN24, przyznał, że miesięcznie zarabia 3000 złotych. Z kolei ratowniczka medyczna otrzymuje tyle, co prezes Orlenu za pięć godzin pracy. - Nie ma odpowiednich słów, by wyrazić to, co czuję wewnętrznie, jak o tym myślę - przyznała kobieta.
Wojciech Glanc miał niepokojącą dla Polaków wizję. "Boję się tej zimy"Prezes Orlenu zarobił w 2022 roku krocie
W samym 2022 roku na konto Daniela Obajtka wpłynęło 2 mln 416 tys. 273 zł. Czy to dużo jak na prezesa? Niech każdy odpowie sobie sam. Nie da się jednak przejść obojętnie obok oskarżeń, że swoją posadę zyskał dzięki znajomościom w PiS-ie. On zresztą wcale temu nie przeczy.
- Niczego nie udaję. Nie będę hipokrytą, jak wielu moich poprzedników na tym stanowisku [...] Tak, jestem członkiem PiS. Mam prawo być w tym obozie - przyznał w rozmowie z Onetem.
Pracownicy państwowych spółek na biedę nie narzekają
Daniel Obajtek nie jest jedyną osobą, która zajmując intratną pozycję dzięki nominacji partii rządzącej biedy nie klepie. Taka Małgorzata Sadurska za czasów PiS znalazła się w zarządzie PZU i tylko w ubiegłym roku wzbogaciła się o 2 mln 300 tys. zł. Ni mniej, ni więcej oznacza to, że za godzinę zapłacono jej 1200 zł brutto.
Z kolei, jak zauważa InnPoland, Maks Kraczkowski, były poseł PiS zatrudniony w PKO BP, w godzinę zarabiał 1026 zł. Nieco skromniej, ale także hojnie, wynagradzano również byłego szefa CBA, Ernesta Bejdę, który jako członek zarządu PZU inkasował za godzinę 965 zł.