Dwuletni Andrzejek nie żyje, wciągnęła go maszyna. Dramat na Mazowszu

W jednej z miejscowości w województwie mazowieckim doszło do dramatycznego wypadku, którego ofiarą padł zaledwie dwuletni chłopiec. Sprawą zajmuje się prokuratura, która prowadzi intensywne śledztwo mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności zdarzenia. Rodzina, sąsiedzi oraz służby są w szoku.
Chwile grozy podczas prac gospodarskich
Do tragedii doszło w poniedziałkowe popołudnie na prywatnej posesji we wsi Gródek, w powiecie sokołowskim. Jak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych, w czasie wypadku na podwórku przebywało kilka osób dorosłych oraz dwuletni Andrzejek.
Wszyscy mieli brać udział w codziennych pracach gospodarskich. Dziecko, mimo że znajdowało się pod opieką, zdołało zbliżyć się do pracującej maszyny rolniczej. W pewnym momencie chłopiec został pochwycony przez element maszyny i wciągnięty – wszystko rozegrało się błyskawicznie.
Prokuratura bada szczegóły zdarzenia
Prokuratura Rejonowa w Sokołowie Podlaskim natychmiast wszczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Jak poinformował prokurator Leszek Soczewka, chodziło o ciągnik rolniczy z podłączonym opryskiwaczem.
Maszyna pozostawała w ruchu, a chłopiec został wciągnięty przez obracający się wałek napędowy. Obrażenia, których doznał, okazały się śmiertelne. Trwają intensywne przesłuchania świadków – zarówno osób obecnych na miejscu, jak i potencjalnych innych świadków.
Śledczy próbują ustalić, czy doszło do jakichkolwiek zaniedbań oraz kto odpowiadał za bezpieczeństwo dziecka w trakcie prac.
ZOBACZ TAKŻE: Szymon Hołownia pokazał swoje CV i się zaczęło. Rywal bezlitośnie z niego zadrwił, ludzie od razu to wyłapali
Sekcja zwłok i dalsze kroki śledztwa
Na piątek zaplanowano sekcję zwłok, która ma pomóc dokładnie określić przyczyny zgonu oraz potwierdzić mechanizm obrażeń. Prokuratura zaznacza, że obecnie jest zbyt wcześnie, by mówić o konkretnych zarzutach wobec kogokolwiek.
Śledztwo ma na celu nie tylko zrekonstruowanie przebiegu dramatycznych wydarzeń, ale także ocenę, czy można było ich uniknąć. Prokurator Soczewka podkreślił, że tragedia miała „ewidentnie nieumyślny charakter”, jednak odpowiedzialność za bezpieczeństwo dziecka wciąż pozostaje kluczowym pytaniem tego postępowania.





































