Zwrot ws. zaginionej Beaty Klimek. Jej mąż został zatrzymany. Ujawniono nowe fakty

W Województwie zachodniopomorskim doszło do zatrzymania Jana K., męża zaginionej przed kilkoma miesiącami Beaty Klimek. Informacja o interwencji policji natychmiast wywołała poruszenie, zarówno wśród lokalnej społeczności, jak i wśród tych, którzy od miesięcy śledzą sprawę tajemniczego zniknięcia 47-letniej kobiety.
Tajemnicze zniknięcie Beaty Klimek
Beata Klimek zaginęła 7 października ubiegłego roku w tajemniczych okolicznościach. Tego dnia, jak zwykle, odprowadziła dzieci na autobus szkolny i miała udać się do pracy. Nigdy tam jednak nie dotarła.
Jej telefon przestał być aktywny już przed godziną 9:00, a samochód kobiety pozostał pod domem, bez telefonu i torebki. Kobieta mieszkała z teściami, była w trakcie rozwodu z Janem K., który już wcześniej wyprowadził się z rodzinnego domu.
Rodzina i mieszkańcy Poradza są przekonani, że Beata padła ofiarą przestępstwa, a ich podejrzenia od początku kierują się właśnie ku jej mężowi. On sam stanowczo zaprzecza wszelkim oskarżeniom.
Nie żyje żołnierz WOT, zmarł na służbie. Tragiczna wiadomość właśnie obiegła całą PolskęZarzuty dotyczące przemocy
Jak ustalił "Fakt", zatrzymanie Jana K. ma związek z toczącym się śledztwem w sprawie znęcania się nad trójką adoptowanych dzieci. We wtorek około godziny 16:00 policjanci pojawili się w jego domu w Poradzu i wyprowadzili go w kajdankach.
Na środę, 9 kwietnia, zaplanowano czynności procesowe z udziałem Jana K. w Prokuraturze Rejonowej w Łobzie. Tam mężczyzna ma usłyszeć zarzuty i może zostać zdecydowane, czy wobec niego zastosowany zostanie tymczasowy areszt, czy też inne środki zapobiegawcze.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, prokurator Łukasz Błogowski, podkreśla, że postępowanie nie jest związane z zaginięciem Beaty Klimek.
ZOBACZ TAKŻE: Pomnik smoleński zdewastowany. Aktywista wspiął się na monument i oblał go farbą
Tłum dziennikarzy i emocje pod prokuraturą
Od rana przed budynkiem prokuratury w Łobzie gromadziły się media. Obecni byli reporterzy największych redakcji oraz siostrzenica zaginionej kobiety, która od początku aktywnie uczestniczy w poszukiwaniach ciotki i walczy o wyjaśnienie jej losu.
Jan K. został przywieziony na miejsce nieoznakowanym radiowozem około godz. 11:30. W momencie wprowadzania go do budynku jeden z dziennikarzy zadał mu pytanie dotyczące przemocy wobec dzieci. Reakcja mężczyzny była natychmiastowa i prowokacyjna, odpowiedział pytaniem:
„A czy pan bije swoje dzieci?”.
Słowa te tylko spotęgowały napiętą atmosferę.





































