Chciała oddać majtki w Rossmannie. Sprzedawczyni złapała się za głowę
Do wyjątkowo nietypowych scen doszło w jednym ze sklepów sieci Rossmann w Łodzi. Dziennikarze “Faktu” podzielili się z czytelnikami historią jednej ze sprzedawczyń, która musiała tłumaczyć klientce, dlaczego ta nie może wymienić zakupionych wcześniej majtek. Choć klientka nalegała na zwrot lub wymianę, pracownica drogerii pozostała nieugięta.
Rossmann. Chciała oddać majtki
Bielizna należy do tych części ubioru człowieka, które w momencie nieudanego zakupu bardzo często staje się dla kupującego świadectwem zmarnowanych pieniędzy. Zwłaszcza kiedy cała rzecz dotyczy tego najbardziej intymnego ubioru.
Trudno jest sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której dana osoba po dokonaniu zakupu majtek przymierza je w pełni domowego zacisza i chwilę później wraca z nimi do sklepu, by dokonać ich zwrotu lub wymiany na inny rozmiar. Wydawać by się mogło, iż świadomość względów higienicznych jest na tyle rozwinięta w nowoczesnym społeczeństwie, by zrozumieć, iż majtki traktowane są nieco inaczej od sukienki lub spodni. Nic bardziej mylnego.
- Niech pani będzie człowiekiem - usłyszała jedna ze sprzedawczyń Rossmanna w Łodzi, do której zwróciła się zatroskana klientka. Kobieta trzymała w dłoniach opakowanie majtek i paragon, będący dowodem zakupu, licząc na zwrot nabytego wcześniej towaru.
1500zł za każdą złotówkę? Koniecznie przeszukaj portfel, możesz się wzbogacićRossmann. Chciała oddać majtki. Sprzedawczyni była nieugięta
W normalnej sytuacji klientka miałaby spore szanse na pozytywne rozpatrzenie zwrotu. Sęk jednak w tym, iż cała sprawa dotyczyła bielizny, a więc towaru, który nie podlega ani zwrotowi, ani wymianie.
To jednak nie przeszkadzało zbytnio klientce, która będąc w domu, zmiarkowała się, iż nabyte przez nią majtki są na nią za małe. Domagając się sprawiedliwości, kobieta pragnęła otrzymać zwrot pieniędzy.
Kiedy sprzedawczyni wyjaśniła jej, iż nie ma takiej możliwości, to klientka podjęła negocjacje, by wymienić rzeczone majki na większy rozmiar. Kobieta była skłonna nawet osobiście podmienić towar na sklepowej półce, by nie fatygować sprzedawczyni. Ta jednak odrzekła jej, iż decydując się na zakup majtek, trzeba znać swój rozmiar.
Majtki to dopiero początek
Przyglądająca się sprawie dziennikarka “Faktu” dotarła również do innych mało apetycznych historii, w których klienci wykazywali się osobliwymi zachowaniami. Wśród nich dziennikarka podzieliła się historią dwóch kobiet, które szukając produktu do włosów, otworzyły jeden z kosmetyków, będących na półce i po jego powąchaniu sprawdzały jego konsystencję, zanurzając w nim swoje palce.
Podobne zachowanie dziennikarka zaobserwowała u jednego z mężczyzn, który chcąc sprawdzić zapach dezodorantu, otworzył kosmetyk i palcem usiłował przesunąć aplikator, który przy normalnym użytkowaniu dotyka bezpośrednio skórę na pachach.
Równie niesmacznym zachowaniem jest nadmierne korzystanie z testerów. Niektóre klientki potrafią wykonać na swojej twarzy kompleksowy makijaż, zapominając, jak wiele osób mogło wcześniej korzystać np. z danej pomadki. Jak podkreślała dziennikarka, testery takie najlepiej sprawdzać na swojej dłoni.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: https://twitter.com/GoniecPL
Źródło: fakt.pl/o2.pl