Bunt w Biedronkach, kasjerzy ujawniają prawdę. "To naprawdę chore"
Kasjerki i kasjerzy z Biedronki mają dość. Sieć chwali się udogodnieniami dla klientów, ale zapomina o własnych pracownikach? - Nie czuję się bezpiecznie - wyznała szczerze jedna z pracownic Biedronki w rozmowie z dziennikarzami. O co chodzi?
Będzie bunt kasjerów z Biedronki?
Biedronka prześciga się w oferowaniu coraz to bardziej sensacyjnych promocji. Uwielbiana przez Polaków sieć dyskontów zrobiła krok dalej w zachęcaniu do zakupów. Od lipca spora część sklepów Biedronki otwarta jest dłużej.
Ta akcja skupiona jest głównie w miejscowościach turystycznych. - Ponad 250 placówek sieci Biedronka na Pomorzu, w górach i na Mazurach rozpoczęło pracę w trybie wakacyjnym. Oznacza to, że są już w pełni przygotowane na znacznie większy ruch klientów. Dlatego część z nich jest czynna całodobowo (z krótką techniczną przerwą) - czytamy w komunikacie Biedronki.
Okazuje się, że kasjerki i kasjerzy nie są zadowoleni. Czują się poszkodowani w związku z wydłużeniem czasy pracy sklepów. Część z pracowników Biedronki postanowiła otwarcie powiedzieć o swoich uwagach.
TVN ma poważny problem. Niedługo kanały znikną z anteny?Pracownicy Biedronki mają dość, mówią o strachu
Pracownicy Biedronki rozpoczną bunt? Nie można tego wykluczyć, gdyż w szeregach kasjerów i kasjerek popularnej sieci dyskontów aż wrze od niezadowolenia. - To naprawdę chore. Najgorszy jest powrót do domu w środku nocy, nie mam samochodu, korzystam z komunikacji miejskiej. Autobusy nocne jeżdżą rzadko, na dodatek nie czuję się bezpiecznie, podróżując sama o takich porach - powiedziała jedna z kasjerek w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Wydłużone czas pracy obowiązują nie tylko tam, gdzie w wakacje roi się od turystów. W Łodzi aż sześć sklepów pracuje zamiast do 23, to do 1 w nocy. Spora część zarzutów skupiona jest wokół bezpieczeństwa pracowników.
Biedronka odpowiada na zarzuty pracowników
Nie ma wątpliwości, że klientów, którzy w środku nocy będą szukać warzyw, czy nabiału brakuje. Do Biedronek w godzinach nocnych przychodzą przede wszystkim imprezowicze. Pracownicy sieci wskazują, że do sklepów wtaczają się grupy pijanych ludzi.
- Ochronę też biedronki będą mieć całodobową? Nie emeryta, a ochroniarza, który nie ucieknie na zaplecze, kiedy zobaczy awanturującego się klienta? - pyta inna kasjerka, która zdecydowała się na szczerość w rozmowie z dziennikarzami GW.
Co na to Biedronka? Chociaż sieć stara się zatrudniać w miejscowościach turystycznych nowe osoby pracujące na umowę zlecenie w czasie sezonu, to narybek kasjerów nie jest wystarczający. Biedronka podkreśla jednak, że pracownicy pracujący w godzinach nocnych otrzymują dodatkowe pieniądze.
- Jeśli chodzi o sklepy funkcjonujące w wydłużonych godzinach otwarć, podkreślamy, że w naszej firmie stosujemy zrównoważony system czasu pracy - wskazał na pytania Wyborczej Michał Wrzeszcz, starszy menedżer sprzedaży w sieci Biedronka.
Źródło: Gazeta Wyborcza