Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Społeczeństwo > Biedronka, Lidl i Dino w poważnych tarapatach, Polacy są wściekli. Doszło do oszustwa?
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 13.01.2024 17:22

Biedronka, Lidl i Dino w poważnych tarapatach, Polacy są wściekli. Doszło do oszustwa?

zakupy
Goniec.pl

Najpopularniejsze sieci handlowe pod lupą. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wziął się poważnie za prześwietlanie promocji dotyczących sprzedaży wielosztukowej w m.in. Biedronce, Lidlu czy Kauflandzie. Zdaniem urzędników, zamieszczane przez nie informacje o cenach jednostkowych mogą nie być czytelne dla klientów. W przypadku wykrycia nadużyć, sklepom grożą naprawdę wysokie kary.

UOKiK sprawdza znane sieci handlowe

Każdy z nas doświadczył tego na własnej skórze, a teraz za sprawę bierze się także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z jego najnowszego pisma wynika, że urzędnicy mają zastrzeżenia dotyczące wybijania przez sklepy dużą czcionką na etykiecie cen promocyjnych. Tuż obok nich, znacznie mniejszym drukiem, znajduje się dopiero informacja o tym, że niższa stawka obowiązuje w przypadku zakupu kilku sztuk towaru. To może budzić dezorientację.

Biuro prasowe UOKiK wskazuje zatem, że na podstawie własnych obserwacji oraz sygnałów od konsumentów, wszczęło postępowania wyjaśniające. Objęto nimi sieci: Biedronka, Lidl, Kaufland, Żabka, Dino, Netto, Carrefour oraz Auchan.

Wydano pilny komunikat. Będą ogromne problemy z płatnościami kartą i wypłatą gotówki

Promocje wielosztukowe mylą konsumentów

Instytucja zwraca uwagę, że cena produktu za jedną sztukę jest bardzo istotna z punktu widzenia konsumenta, bo ma on prawo kupić tylko jeden produkt i nie skorzystać z promocji wielosztukowej.

To na jej podstawie powinniśmy podejmować decyzję o zakupie danego produktu. Cena nie może wprowadzać w błąd, musi być czytelna dla konsumenta. Jeżeli uważamy, że tak nie jest, można zgłosić zawiadomienie bezpośrednio do UOKiK, rzecznika konsumentów lub Inspekcji Handlowej - podaje UOKiK w piśmie przekazanym PAP.

Sprawa jest o tyle ważna, że od 1 stycznia 2023 roku w Polsce obowiązuje dyrektywa Omnibus, a ta nakazuje przedsiębiorcom “uwidacznianie, obok ceny towaru lub usługi, informacji o najniższej cenie towaru lub usługi, która obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem”.

Urząd zaznacza przy tym, że sprzedawca ma obowiązek prezentowania najniższej ceny w sposób czytelny i niebudzący wątpliwości konsumenta.

Przedsiębiorca musi informować klienta

Idąc dalej, w piśmie podkreślone zostało, że informacja o najniższej cenie z 30 dni przed obniżką powinna się znaleźć wszędzie tam, gdzie przedsiębiorca informuje o rabatach dot. konkretnego produktu, czyli np. i w reklamie, i na półce sklepowej, i w gazetce handlowej.

ZOBACZ: TVP w potężnych tarapatach. KRRiT podjęła decyzję, zaskakujące uzasadnienie

Jeżeli zaś sprzedawca informuje o obniżce kilkukrotnie - na różnych etapach dokonywania zakupów - to za każdym razem powinien również podawać najniższą cenę z 30 dni przed promocją, aby można było w każdym momencie porównać ją do aktualnej obniżki.

Nad łamiącymi prawo wiszą surowe kary

UOKiK ma potężny bat na przedsiębiorców, a wspomniane sieci handlowe, jeśli ustali się, że rzeczywiście wprowadzały w błąd i złamały zapisy dyrektywy, mogą zapłacić surowe kary.

Najniższa z nich to jedynie 5 tys. złotych, ale Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej może już nałożyć grzywnę rzędu 20 tys. złotych, a na recydywistów nawet w wysokości 40 tys. złotych.

Ponadto, jeżeli dana firma nie wypełnia obowiązku informacyjnego związanego z obniżkami cen, prezes UOKiK może uznać, że narusza ona zbiorowe interesy konsumentów. W takim przypadku kara to aż 10 proc. obrotu, jaki dana firma osiągnęła w roku obrotowym, który poprzedzał rok nałożenia kary.

Źródło: Interia Biznes