Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Aleksandr Łukaszenka jawnie grozi Polsce i obraża Andrzeja Dudę, padły skandaliczne słowa. "Wszystko jest gotowe"
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 28.08.2022 11:27

Aleksandr Łukaszenka jawnie grozi Polsce i obraża Andrzeja Dudę, padły skandaliczne słowa. "Wszystko jest gotowe"

Łukaszenka
kremlin.ru

Aleksandr Łukaszenka po raz kolejny hardo grozi Polsce i Polakom. W rozmowie z białoruskimi mediami dyktator oświadczył, że bombowce Su-24 mogą już przenosić broń jądrową, której nie zawaha się użyć w przypadku eskalacji napięcia na linii Warszawa-Mińsk. W swojej wypowiedzi w mocnych słowach ocenił również postawę prezydenta Andrzeja Dudy, którego nazwał "szaleńcem".

Aleksandr Łukaszenka chyba sam nie może do końca zdecydować się, jaką postawę wobec Polski przyjąć. Z jednej strony dopiero co zapowiadał uruchomienie przyspieszonej procedury przyznania Polakom białoruskiego obywatelstwa i zapewniał, że najważniejsze, żebyśmy zobaczyli, że obok nas mieszkają "normalni ludzie, którzy nie są agresywni", a już przeczy swoim słowom, formułując kolejne groźby i szkalując naszego prezydenta.

W ostatnim wywiadzie udzielonym w piątek, 26 sierpnia reżimowym mediom na Białorusi dyktator nie hamował się z budzącymi grozę deklaracjami i znów udowadniał, że nie może być poważnym partnerem do rozmów. Wyjątkowo niepokojące słowa padły zwłaszcza w kontekście zagrożenia nuklearnego, którym gra najwidoczniej już nie tylko jego niedościgniony mentor, Władimir Putin.

Łukaszenka grozi Polsce bronią jądrową

Wszystko jest gotowe – oświadczył Łukaszenka, informując, że białoruskie bombowce Su-24 zostały dostosowane do tego, by móc przenosić broń jądrową. Decyzja w tej kwestii miała zapaść, co mało zaskakujące, przy całkowitej wiedzy i poparciu Kremla na jednym ze spotkań Łukaszenki i Putina w Petersburgu.

Białoruski przywódca uważa jednocześnie, że wszystko leży w gestii Polski i tego, czy zdecyduje się ona zaogniać wzajemne stosunki. Mińsk miał już przygotować cały plan działania, wyznaczając m.in. tzw. ośrodki decyzyjne, które miałyby zostać celem ataku.

Niech pomyślą. Ostrzegałem ich: broń Boże, niech będzie jakaś poważna prowokacja przeciwko Białorusi, my określiliśmy już cele. Centra decyzyjne – znamy je. Nikomu nie grozimy – powiedział.

Według mediów, mówiąc o "prowokacjach" satrapa miał na myśli najprawdopodobniej działania związane z przerzutem do Europy amerykańskiego uzbrojenia, co odbywa się w ramach operacji Atlantic Resolve, będącej odpowiedzią na zapoczątkowane w 2014 roku rosyjskie operacje na Ukrainie.

O tym, że na Białorusi może pojawić się broń jądrowa, informowała już w listopadzie 2021 roku rosyjska „Niezawisimaja Gazieta”. Miałoby to wynikać z nowej doktryny wojskowej Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. Warto jednak pamiętać, że reżim w Mińsku podpisał Protokół Lizboński, w ramach którego w 1992 roku ogłosił się krajem bez broni jądrowej.

"Żadne śmigłowce ani samoloty ich nie uratują"

Samozwańczy lider Białorusinów z chęcią formułuje groźby wobec Polski, żyjąc w przekonaniu, że przynoszą one wymierne efekty. Uważa np. że dzięki jego stanowczym słowom "Polska nie eskaluje już sytuacji na granicy".

- Zbudowali ten mur – teraz zobaczyli, że nie ma żadnej ochrony przed migrantami. Przejście przez mur zajmuje migrantom trzy minuty. […] Ale wojskowi doskonale rozumieją: nie wolno pogarszać stosunków z Białorusią, bo to pogorszy też stosunki z uzbrojonym w broń jądrową Państwem Związkowym- zapewnił Łukaszenka.

O ile wierny towarzysz Władimira Putina jest przekonany o skuteczności swoich działań i geniuszu obranej taktyki, o tyle mocno krytyczny stosunek ma do postawy polskiego prezydenta Andrzeja Dudy.

- Andrzej Duda może oszalał, ale wojsko nie jest głupie. Wie, jaka może być reakcja. To oznacza natychmiastową bombę atomową. Żadne śmigłowce ani samoloty ich nie uratują, jeśli zdecydują się na zaostrzenie sytuacji - zagroził.

Mińsk straszy inwazją Polski na Białoruś

To już kolejny raz na przestrzeni ostatnich miesięcy, kiedy Łukaszenka pokazuje swoje mroczne oblicze wobec zachodniego sąsiada. W maju, podczas obchodów Dnia Zwycięstwa, pytany przez jedną z propagandowych białoruskich dziennikarek o "napaść Polski na Białoruś", również dosadnie wypowiadał się o teoretycznym konflikcie. – Pani wie, że nie takim już „łamaliśmy rogi”. Dlatego jeśli oni chcą spróbować, to proszę. Nas to też, w tym mnie, niepokoi. [...] Bardzo uważnie obserwujemy sytuację. Zawsze mówiłem wojsku: nic nie możemy przegapić. Nie możemy powtórzyć 1941 roku. Dlatego odpowiemy – zapowiadał.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: goniec.pl, WP