Alaksandr Łukaszenka się przestraszył? Zmienia narrację o wojnie
Alaksandr Łukaszenka w ostatnich dniach wyraźnie zmienił narrację dotyczącą wojny i ewentualnego ataku na Białoruś. Dotychczas dyktator utrzymywał, że bezpieczeństwo jego kraju jest zagrożone przez Polskę i Ukrainę. Teraz stwierdził, że Białoruś jest bezpieczna i żaden agresor nie zamierza przekraczać jej granic.
Łukaszenka: "Białoruś nie zostanie wciągnięta w tę rzeź"
Alaksandr Łukaszenka w ostatnich dniach gościł w przygranicznym powiecie wietkowskim. Podczas oficjalnych wystąpień dyktator uspakajał mieszkańców, że „Białoruś nie zostanie wciągnięta w tę rzeź na wielką skalę”. Prezydent Białorusi przekonywał, że zawsze dziwiły go rozmowy na temat działań wojennych.
- Nikt nas nie zaatakuje. W tym Ukraińcy. Nawet ludzie z Zachodu, z którymi się spotykam, mówią mi: „Panie prezydencie Aleksandrze Hryhorowiczu, ani Ukraińcy, ani Polacy do pana nie przyjdą”. Ale musimy być gotowi na wszystko — mówił.
Niecodzienna wpadka w TVP Info, wszystko poszło na żywo. Widzowie nie mieli tego usłyszećUchwała PACE
Białoruski opozycjonista, szef Zjednoczonego Komitetu Tymczasowego Białorusi Paweł Łatuszka tłumaczy, że wpływ na narrację dyktatora miała przede wszystkim rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) uznająca Alaksandra Łukaszenkę za winnego nielegalnego przewożenia ukraińskich dzieci z okupowanych przez Rosję terytoriów Ukrainy na Białoruś i współwinnego ludobójstwa Ukraińców.
- Ludowy Zespół Zarządzania Antykryzysowego przygotował wstępny raport i przekazał go drogą dyplomatyczną stronie ukraińskiej. Z raportu wynika, że działania wobec ukraińskich dzieci są prowadzone systematycznie — zaznaczył.
Z raportu, który podobno przeraził Łukaszenkę i jego otoczenie wynika, że na Białorusi stworzono trzy obozy, w których przebywa około dwóch tysięcy białoruskich dzieci. Dwa z nich znajdują się w obwodzie mińskim, a jeden w obwodzie homelskim.
Łukaszenka się przestraszył?
- Zaangażowana jest w to tak zwana fundacja charytatywna Ołeksija Tałaja, do czego sam przyznał się w wywiadzie. Podkreślał, że są to dzieci, które przyjeżdżają na Białoruś w towarzystwie rodziców, nie wspominając już o sierotach – ujawnił Łatuszka.
- Mamy wiele dowodów. W szczególności podpisany przez Łukaszenkę rozkaz o konieczności deportacji ukraińskich dzieci na terytorium Białorusi. Podobnie jest w przypadku Putina i Lwowy-Biełowej. Stwierdziła, że przeprowadzała rozkaz rosyjskiego dyktatora. A teraz Talai mówi, że wykonuje zadanie Łukaszenki – podsumował opozycjonista.