Wypadek Beaty Szydło. Funkcjonariusz BOR w sądzie przyznał się do kłamstw
We wtorek, 26 kwietnia, przed sądem okręgowym w Krakowie odbyła się kolejna rozprawa dotycząca wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło, do którego doszło w 2017 roku w Oświęcimiu.
Podczas rozprawy został przesłuchany Piotr Piątek, jeden z byłych funkcjonariuszy BOR, którzy ponad pięć lat temu towarzyszyli Beacie Szydło w głośnym wypadku. Potwierdził on, że w trakcie przejazdu nie użyto sygnałów dźwiękowych: „Tak jak już wcześniej, w grudniu powiedziałem, tak teraz będę podtrzymywał to, że podczas tego przejazdu sygnały świetlne były włączone, ale sygnałów dźwiękowych włączonych nie mieliśmy” - zapowiedział Piotr Piątek (zgodził się na podawanie nazwiska - PAP) w rozmowie z dziennikarzami przed rozpoczęciem rozprawy. Na temat dzisiejszych zeznań niestety nie mógł nic zdradzić z uwagi na to, że były one rejestrowane w kancelarii tajnej.
Obrońca oskarżonego w tej sprawie wniosek o przesłuchanie Piątka złożył po grudniowej publikacji „Gazety Wyborczej”, w którym pojawiły się informacje, że funkcjonariusze b. Biura Ochrony Rządu, którzy w 2017 r. brali udział w wypadku auta, którym jechała Szydło, składali fałszywe zeznania w śledztwie dotyczącym okoliczności zdarzenia. W rozmowie z „Wyborczą” przyznał to Piątek - jeden z oficerów, b. funkcjonariusz BOR.
Prok. Babiński - pytany we wtorek o to, czy w kontekście treści złożonych przed sądem zeznań, koncepcja prokuratury, co do przebiegu zdarzenia sprzed ponad pięciu lat uległa zmianie odpowiedział wprost: „nie, w najmniejszym stopniu". „Te zeznania nie wnoszą nic do sprawy. W zakresie ustalenia stanu faktycznego, dotyczącego ustalenia odpowiedzialności oskarżonego, nie wnoszą do niej dokładnie nic” - ocenił.
Wyjaśnił, że „przedmiotem oceny sądu był sposób zachowania kierowcy Seicento, który został ustalony na podstawie określonego materiału dowodowego". „Ten materiał to zeznania świadków, protokoły oględzin, w końcu opinie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że treść zeznań w najmniejszym stopniu nie zmienia ustaleń dotyczących odpowiedzialności i sposobu zachowania kierowcy seicento 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu” - wyjaśnił prokurator okręgowy.
Jego zdaniem kwestia użycia sygnałów dźwiękowych i świetlnych nie ma tutaj znaczenia. Sąd rozpatrywał jedynie winę kierowcy Seicento i to jego zachowanie poddawane było ocenie. Ponieważ rozprawa odbyła się z wyłączeniem jawności, jej przebiegu komentować nie chcieli pełnomocnik byłego funkcjonariusza, adw. Ryszard Kalisz i sam Piotr Piątek, a także oskarżony w sprawie kierowca Sebastian Kościelnik i jego obrońca, adw. Władysław Pociej. Czy nowe zeznania mają znaczenie?
Obrońca oskarżonego w tej sprawie przed rozprawą mówił, że liczy na to, iż zeznania Piątka „będą miały niezwykle istotne znaczenie dla tego procesu, i być może będą ona stanowić początek jakiegoś istotnego przełomu w sprawie". Adw. Władysław Pociej podkreślił, że w jego przekonaniu „pełną winę za to zdarzenie ponosi funkcjonariusz BOR, a nie Sebastian Kościelnik". „W tym wszystkim liczy się prawa - jeżeli (były) funkcjonariusz potwierdzi dzisiaj (przed sądem) to, co zaprezentował w mediach, będzie to dla mnie niezwykle istotne” - wskazał.
Przypomnijmy, że w opisywanym przez „Wyborczą” wątku ewentualnych fałszywych zeznań w śledztwie, chodziło o użycie sygnały dźwiękowych w rządowej kolumnie. Funkcjonariusze BOR zeznali, że były one włączone w czasie, gdy doszło do wypadku. Kościelnik - kierowca seicento, w które uderzyła limuzyna Beaty Szydło, twierdził jednak, że sygnałów nie było. Podobne zeznania złożyli inni świadkowie zdarzenia. Piątek przyznał w grudniowej rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że sygnały dźwiękowe były wyłączone.
Młody kierowca Seicento został uznany przez oświęcimski sąd w 2020 r. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku. Sąd uznał także, że za współwinny za wypadek jest również kierowca BOR. Z taką decyzją sądu nie zgodziła się ani prokuratura, ani obrona kierowcy Seicento. W marcu ubiegłego roku ruszył proces odwoławczy w tej sprawie, który toczy się obecnie przed sądem okręgowym.
Przypomnijmy, że do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody, w tym pojazd wiozący Beatę Szydło (jej pojazd był w środku) wymijały fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto, którym jechała ówczesna szefowa rządu, a które w konsekwencji uderzyło w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR. Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku.
Pod koniec ub.r. nowosądecka prokuratura poinformowała, że ponownie przeprowadzi śledztwo w związku z uszkodzeniem płyt DVD, które stanowiły dowody w sprawie wypadku. Na zniszczonych nośnikach znajdował się m.in. zapis przejazdu rządowej kolumny. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Rosyjski gaz przestał płynąć do Polski. Minęła tzw. doba kontraktowa
Chłopiec podliczył koperty z pierwszej komunii i dostał szału. Reakcja jego mamy jest jeszcze lepsza
Matura język angielski 2022. Co trzeba umieć na maturę z angielskiego?
Źródło: motoryzacja.interia.pl