Ekspert o słowach Tuska o broni atomowej. „Byłem zaskoczony”
Albert Świdziński w programie „Obraz Świata” na kanale Gońca pochwalił Donalda Tuska, że ten „znalazł czas, by wreszcie głośno podnieść temat broni atomowej”, bo — jak dodał — to kwestia, wokół której w Polsce od lat brakowało poważnej rozmowy. Jednocześnie podkreślił, że deklaracja premiera ma bardziej polityczny niż operacyjny charakter.
Tusk otwiera dyskusję, Świdziński chwali za „łamanie tabu”
Albert Świdziński w programie „Obraz Świata” na kanale Gońca zwrócił uwagę, że słowa Donalda Tuska z marca tego roku o możliwości posiadania przez Polskę broni atomowej były przede wszystkim mocnym sygnałem politycznym. - Przyznaję, że byłem zdziwiony faktem, że w ogóle padły, bo zwykle politycy nie znajdują czasu, by się nad takimi sprawami zastanawiać - powiedział.
Zaznaczył, że premier chciał w ten sposób pokazać, iż Polska aktywnie reaguje na zmieniające się warunki bezpieczeństwa w Europie. Jednocześnie podkreślił, że taka deklaracja — choć tworzy medialny efekt — wymaga szczególnej ostrożności, bo dotyka jednego z najpoważniejszych tematów strategicznych.
- Warto oddzielić polityczne ambicje od praktycznych możliwości, które są dziś mocno ograniczone. Samo stwierdzenie, iż „nie wykluczamy opcji atomowej”, nie znaczy jeszcze, że istnieje realna ścieżka jej realizacji - zaznaczył.
Jak dodał ekspert, podobne komunikaty mogą prowadzić do nieporozumień zarówno w relacjach regionalnych, jak i w obrębie NATO. Dodał, że wypowiedź Tuska powinna być traktowana raczej jako impuls do debaty, a nie zapowiedź jakiegokolwiek procesu. W jego ocenie na tym etapie mamy do czynienia bardziej z politycznym sygnałem niż z elementem strategii państwa.
Atom to nie slogan. Świdziński o ryzykach, ograniczeniach i kosztach
W programie „Obraz Świata” Świdziński przypomniał, że wejście do grona państw jądrowych wiąże się z ogromnymi wyzwaniami i konsekwencjami, o których w debacie często się nie mówi. Zaznaczył, że każde państwo rozwijające własny arsenał atomowy musi liczyć się z potężnymi kosztami technologicznymi, politycznymi i dyplomatycznymi.
Dodał, że Polska — jako kraj NATO — nie mogłaby prowadzić takiego programu bez pełnej zgody kluczowych sojuszników, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych. Wskazał także, że stworzenie infrastruktury jądrowej, systemów zabezpieczeń i technologii przenoszenia głowic to zadanie, które w praktyce przekraczałoby obecne możliwości państwa.
Zwrócił uwagę, że kraje próbujące samodzielnie wejść w posiadanie broni atomowej często narażają się na międzynarodową presję i sankcje. W jego ocenie Polska nie powinna ulegać złudzeniu, że taka decyzja byłaby wyłącznie wewnętrzną sprawą.
Co dalej? Według Świdzińskiego kluczem nie jest atom, lecz realna modernizacja
Podsumowując w „Obrazie Świata”, Świdziński zaznaczył, że ważniejsze od rozważań o własnej broni jądrowej jest wzmacnianie zdolności obronnych, które Polska może rozwijać już teraz.
Wskazał na potrzebę intensywnej modernizacji armii, systemów obrony powietrznej, infrastruktury krytycznej oraz zdolności przeciwrakietowych. Jego zdaniem, jeśli Polska chce realnie zwiększyć swoje bezpieczeństwo, powinna inwestować w obszary, które przynoszą szybkie i konkretne efekty.
- Nadmierna koncentracja na narracji atomowej może odciągać uwagę od działań faktycznie wzmacniających państwo. W kontekście NATO bardziej realistycznym kierunkiem jest rozwijanie współpracy w ramach programu Nuclear Sharing, a nie myślenie o własnym arsenale - uważa Świdziński.
Zwrócił też uwagę, że także ten scenariusz wymagałby trudnych decyzji i jasnej komunikacji z sojusznikami. W jego opinii bezpieczeństwa nie buduje się deklaracjami, lecz długofalową strategią i inwestycjami.