Podczas rozmowy z internautami Mateusz Morawiecki dostał pytanie o memy i przeróbki swojego wizerunku w stylu Pinokia jako nawiązanie do mówienia nieprawdy. Premier zapewniał o swoim dystansie i potrzebie śmiechu. TVN24 postanowiło wystawić Morawieckiego na próbę i opublikowało satyryczny materiał.
Wydawać by się mogło, że na przestrzeni lat w 'Szkle kontaktowym" wydarzyło się praktycznie wszystko, ale nic bardziej mylnego. W czwartkowym wydaniu programu pewien widz udowodnił, że trwająca nieoficjalnie kampania wyborcza do parlamentu może wyzwolić w Polakach zupełnie nowe pokłady twórczości. Gdyby nie fakt, że wszystko uwieczniono na nagraniu, zapewne trudno byłoby w uwierzyć w wyczyn pana Jana. Mężczyzna zaskoczył jednak nie tylko zwykłych obywateli przed telewizorami, ale i prowadzących show, którzy nie mogli powstrzymać śmiechu.
Podczas ostatniej konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego doszło do spięcia z dziennikarką TVN24. Reporterka zapytała premiera o wypowiedź, w której zestawił Grupę Wagnera z "grupą" Manfreda Webera, lidera Europejskiej Partii Ludowej. Szef rządu wyraźnie unikał odpowiedzi.
To, że praca przed kamerą potrafi być stresująca wiedzą nie tylko początkujący dziennikarze, ale także ci bardzo doświadczeni. Przekonała się o tym Magdalena Łucyan. Podczas programu “Rozmowy o końcu świata” emitowanego na antenie TVN24, prowadząca program zapomniała… co prowadzi. Sama bohaterka zabawnego zdarzenia z dystansem skomentowała swoją wpadkę.
Gorąco w studiu TVN24. Konrad Piasecki pokłócił się z Andrzejem Derą. Prezydencki minister nie był zadowolony podejściem gospodarza programu “Kawa na ławę” do lex Tusk. Polityk próbował obrazić dziennikarza, ale Konrad Piasecki pokazał, że przykre słowa nie robią na nim wrażenia. - Pan nie obrazi, dlatego, że jestem tu w imieniu widzów - oświadczył nieugięty dziennikarz.
Jak wracać, to tylko z przytupem. Tak przynajmniej postanowił Jarosław Kaczyński, o którego wystąpieniu jeszcze długo będzie głośno. Po dość długiej przerwie prezes PiS pojawił się na konferencji przy murze na granicy polsko-białoruskiej i zdecydował się odpowiedzieć na kilka pytań wybranych dziennikarzy. Gdy do głosu chciał jednak dojść reporter TVN24, najpierw został zignorowany, a następnie usłyszał z ust lidera partii rządzącej oburzające słowa.
Duży niesmak mogli w poniedziałek wieczorem poczuć widzowie “Szkła kontaktowego”, w którym obok Tomasza Sianeckiego zasiadł Krzysztof Daukszewicz. Popularny satyryk zdobył się na wyjątkowo oburzający żart w stosunku do Piotra Jaconia, który ma transpłciowe dziecko i zapytał "Jakiej płci on dzisiaj jest?". Po tym incydencie na TVN24 posypały się gromy z niemalże wszystkich stron, dlatego stacja musiała zareagować i zamieściła w sieci oświadczenie. Swoimi odczuciami podzielił się z opinią publiczną także sam Jacoń.
W poniedziałek gościem "Szkła kontaktowego" był satyryk Krzysztof Daukszewicz. Na zakończenie programu prowadzący Tomasz Sianecki połączył się z Piotrem Jaconiem, który miał zaprezentować najważniejsze informacje dnia. Wówczas satyryk skierował w stronę gwiazdy TVN oburzające słowa. Niefortunny żart uderzał w transpłciową córkę Piotra Jaconia.
Wpadka w TVP Info na długo pozostanie w pamięci widzów. Konferencja Mateusza Morawieckiego zaowocowała nieoczekiwanym komentarzem ze strony realizatorów. Tego nie miał usłyszeć praktycznie nikt. Dodatkowo TVN 24 nie przepuściło okazji do poszydzenia z konkurencji.
Nie milkną echa wywołane przez głośny reportaż wyemitowany na antenie TVN24 pod tytułem "Franciszkańska 3". Materiał dowodzi, jakoby Jan Paweł II miał wiedzieć o przypadkach molestowania osób nieletnich wśród księży i celowo ignorować te doniesienia. Zamieszanie wokół papieża Polaka ocenił były prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski.
- Rolą mediów jest pokazywać fakty, nawet jeśli są one bolesne do przyjęcia - padło na antenie TVN podczas czwartkowego wydania “Faktów”. Oświadczenie stacji było odpowiedzią na zarzuty, jakie padają ze strony członków Zjednoczonej Prawicy, według których materiał “Franciszkańska 3” jest elementem wojny hybrydowej.
Coraz bardziej eskaluje spór o działania papieża Jana Pawła II wobec księży oskarżanych o pedofilię. Po reportażu wyemitowanym w TV24 głos zabrało wiele znanych osób, w tym te pracujące w rządowych mediach. Jedną z nich był m.in. prezenter Krzysztof Ziemiec, który poszedł w ślady ulubienicy TVP Idy Nowakowskiej i także opublikował w mediach społecznościowych nowy wpis. Ten, choć lakoniczny, doskonale zdradził linię jaką obrał beneficjent dobrej zmiany, nie pozostawiając internautom ani cienia złudzeń.
Dziś (30.01) gościem Konrada Piaseckiego na antenie TVN24 był wiceminister obrony Marcin Ociepa. W pewnym momencie polityk powołał się na rzekomą wypowiedź jednego z członków Komisji Europejskiej. Poproszony o jej przytoczenie przez redaktora, polityk "utknął" w smartfonie, nie mogąc jej znaleźć.
W ostatnią niedzielę wieczorne wydanie Faktów TVN zakończyło się nad wyraz niestandardowo. Prowadzący program Piotr Marciniak pożegnał widzów, parodiując słowa prezydenta Andrzeja Dudy.
Dzisiejsze wieczorne Fakty w TVN miały nietypowe zakończenie. Prowadząca jeden z najpopularniejszych w Polsce programów informacyjnych Anita Werner odczytała specjalne oświadczenie. Dotyczyło ono niedawnego materiału opublikowanego przez TVN24 pod tytułem "Siła kłamstw", krytycznie oceniającego prac podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. "Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, zamiast stać na straży wolności słowa, chce nas za to… ukarać" - oświadczyła dziennikarka.
Ostra scysja pomiędzy wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości Joachimem Brudzińskim a dziennikarką TVN24 Mają Wójcikowską. Politykowi mocno nie spodobała się dociekliwość reporterki, drążącej temat finansowania jego kampanii do Parlamentu Europejskiego przez osoby zatrudnione w państwowych spółkach i instytucjach. - Nawet w pani pytaniu, jest taka brzydka sugestia - burzył się Brudziński, aby ostatecznie oświadczyć, że "jaka stacja, taka afera".
Monika Olejnik to uznana i niezwykle popularna dziennikarka z wieloletnim doświadczeniem. Gwiazda TVN24 nieraz poruszała ważne społecznie i politycznie tematy, dzięki czemu zdobyła sympatię i przychylność wielu widzów. Jak się jednak okazuje, godny pozazdroszczenia staż nie zawsze jest w stanie uchronić przed potężną wpadką, o czym Olejnik boleśnie przekonała się goszcząc na antenie europosła Radosława Sikorskiego.
Bronisław Komorowski nie pozostawił suchej nitki na Jarosławie Kaczyńskim. Były prezydent na antenie TVN24 odniósł się do nagany jakiej prezes PiS udzielił lekarzom podczas swojej wizyty w Nowej Soli. "Pan Kaczyński poszedł w łatwą krytykę" - mówił w "Kropce nad i" polityk.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości nie od dziś nie kryją swojego negatywnego stosunku do stacji TVN. Wzajemna niechęć trwa od wielu lat. Jednym z wymiarów złych relacji było tzw. lex TVN, specjalna ustawa, która de facto miała ograniczyć funkcjonowanie nieprzychylnej rządowi stacji. Tym razem na sejmowych korytarzach doszło do spotkania Marka Suskiego, polityka PiS, z dziennikarzem TVN24 Radomirem Witem.
Goszcząca w "Faktach po Faktach" Agnieszka Holland podzieliła się z widzami swoją opinią dotyczącą ostatnich wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Reżyserka odniosła się w szczególności do niewybrednych żartów prezesa PiS o społeczności LGBTQIA+, przestrzegając przed ich lekceważeniem.
W sieci pojawiło się nagranie z dzisiejszego wydania "Serwisu informacyjnego" na antenie TVN24, podczas którego dziennikarz zdający relację nagle przerwał swoją wypowiedź i wyraził swoje rozczarowanie. Sytuację usiłowała ratować prowadząca serwis.
Podczas rozmowy z dziennikarzem TVN24, Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, iż gdyby wybory prezydenckie w 2020 r. były uczciwe, Rafał Trzaskowski by zwyciężył. Słowa te zignorował prowadzący rozmowę, który postanowił nie ciągnąc byłej prezydent Warszawy za język w tej sprawie. Informacje w tym artykule zostały zweryfikowane w trzech niezależnych źródłach.
Katarzyna Kolenda-Zaleska mimo ogromnego doświadczenia w pracy dziennikarskiej nie wytrzymała w studiu TVN24. Prowadząca "Faktów po Faktach" zwyczajnie załamała ręce, a głowę ukryła w dłoniach. - Na takim poziomie nie będziemy rozmawiać - grzmiała dziennikarka poirytowana zachowaniem Zbigniewa Girzyńskiego, który mimo krytycznej opinii o rządzie nadal wspiera Prawo i Sprawiedliwość.Katarzyna Kolenda-Zaleska na własnej skórze przekonała się, że nie da się przygotować na absurdalnie niski poziom debaty na polskiej scenie politycznej. Widzowie TVN24 byli świadkami niecodziennego zachowania prowadzącej "Fakty po Faktach".Kiedy w studio TVN24 pojawili się poseł koła poselskiego Polskie Sprawy Zbigniew Girzyński i Cezary Tomczyk reprezentujący Platformę Obywatelską, Katarzyna Kolenda-Zaleska mogła być pewna, że emocje sięgną zenitu. Nie była jednak gotowa na to, co padło z ust jednego z jej gości.
Spektakularna wiadomość o roszadach na stanowisku prezesa TVP była niekwestionowanym newsem dnia i odbiła się szerokim echem we wszystkich mediach. Zmianę warty na Woronicza odnotowała m.in. stacja TVN24, której reporter cytował na antenie oświadczenie Jacka Kurskiego opublikowane na Twitterze, nie kryjąc rozbawienia. Powodem niewybrednej drwiny były zwłaszcza słowa o "potędze" rządowej telewizji, którą przez lata miał zbudować polityk.Poniedziałkowe przekazy medialne zdominował tylko jeden temat, a mianowicie nieoczekiwane odwołanie przez Radę Mediów Narodowych ze stanowiska prezesa TVP Jacka Kurskiego.Według medialnych doniesień, sam Kurski miał zostać niemile zaskoczony przez członków Rady, którzy o jego usunięciu zdecydowali, gdy tylko opuścił on wspólne zebranie. Co innego wynika jednak z tweeta, jaki w poniedziałkowe popołudnie były polityk zamieścił w sieci, stwierdzając, że decyzję podjął "w porozumieniu" ze swoim środowiskiem politycznym.
W trakcie programu "Kawa na ławę" w TVN24, Anna Zalewska nie ukrywała swojego zainteresowania bieżącymi sprawami Rzeczypospolitej. Posłanka była na tyle aktywna, iż w pewnym momencie prowadzący program dziennikarz ostrzegł ją, iż może wyprosić ją ze studia.
TVN24 jest znane z dość kąśliwego podejścia do polityków PiS oraz ich koalicjantów. W ostatnim czasie ponownie zaczęły się w środowiskach rządowych pojawiać głosy o współpracy polityków opozycji z Niemcami. Dziennikarze "Szkła kontaktowego" postanowili przypomnieć, że niektórzy z najbardziej narzekających sami są częstymi gośćmi na niemieckich salonach i wydaje im się to w smak. Niemcy są tematem trudnym dla polityków PiS - z jednej strony wypada na nich narzekać, bo tego oczekują wyborcy (co czasem jest dość proste), z drugiej strony wciąż trzeba zachowywać dobrą minę do złej gry w przypadku kontaktu z prominentnymi przedstawicielami sąsiedniego kraju. Aż można się pogubić w tej mozaice zachowań.
Zabawne zdarzenie na antenie TVN24. Relacjonujący "na żywo" wydarzenia na Campusie Przyszłości Rafała Trzaskowskiego dziennikarz Radomir Wit, zapomniał przed wejściem na wizję pozbyć się jednego, mocno rzucającego się w oczy atrybutu. Na szczęście, ze "wpadki" szybko wyratował go kolega siedzący w warszawskim studiu, który w mistrzowski sposób rozładował całą sytuację.Wpadki, problemy techniczne, niekontrolowane napady śmiechu i mistrzowie drugiego planu. Telewizja "na żywo" od zawsze rządzi się swoimi prawami, których nie da się uniknąć, będąc nawet najbardziej skupionym i profesjonalnym.Na szczęście to, co na pierwszą myśl może wydawać się być kompromitujące, wcale nie musi takie być. Wystarczy tylko odrobina finezji, dystansu i umiejętność szybkiego reagowania dziennikarza, aby widzowie spojrzeli na ulubiony kanał przychylniejszym okiem, a nawet jeszcze bardziej go docenili. Tak stało się właśnie w przypadku TVN24.
Donald Tusk miał za chwilę pojawić się w programie TVN. Chwila z jego rozmowy przed oficjalnym rozpoczęciem wywiadu z Agatą Adamek była możliwa do odsłuchania dla użytkowników aplikacji mobilnej TVN24. To, co powiedział, może wielu zaskoczyć. Były premier wydawał się być zupełnie szczery w rozmowie przeprowadzonej przez dziennikarzy TVN24. Było widać, że ciąży mu jego aktualna rola i być może, gdyby nie ostatnie wydarzenia, w ogóle wycofałby się z polityki.